Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Lekcja 3

znaczek

Teraz zaczynamy.

I zaprawdę ponownie witamy was, umiłowani i święci przyjaciele. Przychodzimy z wielką radością, by trwać z wami, by komunikować się z wami w ten sposób, który jest tylko jednym ze sposobów, w jaki przychodzimy, by dzielić się z wami naszymi myślami, by dzielić się naszą Miłością do was, by trwać z wami, świętując fakt, że jesteśmy jednym Umysłem i jednym Sercem. Dla tych, którzy dokonują wyboru, by uwolnić się od wszelkich złudzeń i podróżować do Serca Boga, może istnieć tylko Jedność, braterstwo, siostrzeństwo – na zawsze. Może istnieć tylko jeden, jedyny cel. Może być tylko Chrystus wyrażający Umysł Boga.

Dlatego też zaprawdę z radością wielką przychodzimy, by trwać z wami w tej godzinie. I prosimy was, byście odłożyli na bok harmider i zgiełk tego świata i po prostu przez jedną najkrótszą z możliwych chwil utrzymywali w umyśle jedną myśl, że właśnie teraz nie musisz się o nic troszczyć; że świat, którego istnienie wyśniłeś – po prostu po to, by go doświadczać – może zostać odłożony na półkę… Że w tej godzinie doświadczasz po prostu swojej chęci i gotowości, by przygotować dla nas miejsce i by usłyszeć subtelne wibracje przekładane na myśli, które wpływają na drgania strun głosowych, po to, by wypowiedziały one słowa w języku angielskim, które to słowa kierują serce ku duszy, duszę ku duchowi, a ducha ku pełnemu przebudzeniu jako obecność Myśli Miłości w formie. Albowiem do tego zostałeś powołany. I tym właśnie jesteś na wieczność, niezależnie od wibracji myśli, którym pozwoliłeś tymczasowo zamieszkać w swym umyśle.

W waszym systemie prawnym istnieje termin „chwilowa niepoczytalność”.

Mój klient jest niewinny, to była tylko chwilowa niepoczytalność.

Bądź pewny, umiłowany przyjacielu, że tak samo jest w kosmicznych wymiarach waszego istnienia. Wasz Ojciec wie, że mając całkowicie wolną wolę, wybieracie czasami chwilową niepoczytalność. Wiedząc o tym, wasz Stwórca nie wydał na was żadnego wyroku, nigdy was nie potępił.

I nigdy nie przestaliście tworzyć i przyciągać dokładnie tych najpiękniejszych lekcji, które uaktywniają w was to, czego najbardziej potrzebujecie się nauczyć, co najbardziej potrzebujecie poczuć. I w każdej chwili istniejecie w znakomitej doskonałości, którą sami stworzyliście we wzajemnej współpracy z innymi. Dlatego też, umiłowani przyjaciele, już jesteście tacy, jak ja. I po prostu pracujemy razem, by przywrócić waszemu umysłowi to, co Bóg w nim złożył, zanim zaczął się czas. Pracujemy razem w radości i niewinności, i w doskonałej prostocie, by przywołać, przypomnieć sobie to, co zawsze jest prawdziwe, a następnie, by badać szerzenie się tej Prawdy poza granice każdej przepełnionej lękiem myśli, poza granice każdego egotycznego postrzegania, nawet poza samo ciało, które może być tylko chwilowym narzędziem komunikacji, użytecznym jedynie w tym bardzo wąskim skrawku Stworzenia, które zwiecie fizycznym światem.

Umiłowani przyjaciele, Droga Przemiany rzeczywiście wymaga waszego pełnego oddania. I tam, gdzie czujecie, że wasze oddanie się waha, kiedy uświadamiacie to sobie, po prostu wybierzcie ponownie. A koniec podróży musi być doskonale pewny. Albowiem tak, jak w swej wyobraźni stworzyłeś swą podróż poza Boga, tak również wyobrażasz sobie, czy też nadajesz obrazową formę ścieżce, która wiedzie cię z powrotem do twej prawdziwej rzeczywistości.

Rozpoczynamy zatem następną lekcję, kolejny trzydziestodniowy okres czasu, w którym masz wybór, by w pełni się oddać baczeniu na każde słowo, by pozwolić wibracji wnoszonej tym słowem osiąść jeszcze głębiej w systemie nerwowym ciała, gdy słowo to osadza się również w głębi twego umysłu i serca. Dlatego też nie lękaj się, albowiem jesteś twórcą swej drogi do domu. Jesteś twórcą wszystkiego, co postrzegasz. Jesteś tym, któremu dana została Nieskończona Moc Umysłu Boga, by widzieć Oczami Miłości, by spoczywać w doskonałym bezpieczeństwie i by obejmować wszystko, co do ciebie przychodzi w prostocie rzeczywistości, którą do siebie przywołałeś, być może jako wyzwanie, ale zawsze jako szansę, by pogłębić swe oddanie się Miłości. A tam, gdzie wybierzecie Miłość, bo nie chcecie nic innego, o umiłowani przyjaciele, nie będziecie widzieli nic innego, jak tylko cudowny świat, nieskończony w swych wymiarach, lśniący czystością, jaśniejący pięknem. Będziesz na niego patrzył i powiesz:

To jest bardzo dobre!

A zatem w tej godzinie chcemy zacząć łagodnie kierować cię w stronę czegoś, co zacznie ci być ofiarowywane w nadchodzących miesiącach. Nie zostanie to dane w tym comiesięcznym spotkaniu. Nie zostanie to dane przez tego mego umiłowanego brata, który kontynuuje swe oddawanie się swemu Stwórcy, aby przyłączyć się do mnie poprzez rezygnowanie z posiadania swego ciało-umysłu i pozwalanie mi na tworzenie przez niego myśli, które nie są jego własnością. To, co zostanie ci ofiarowane w nadchodzących miesiącach, jest metodologią tego, co moglibyście nazwać medytacją. Zostanie ona w pewien sposób udoskonalona i zmieniona tak, by w bardziej doskonały sposób odpowiedzieć na twe powołanie. Lecz jest to forma komunii bądź medytacji, której na początku istotnie nauczałem kilku moich przyjaciół, których znacie jako moich uczniów, a jeden z nich poniósł dalej tę konkretną formę nauczania i ją zachował.

Nie ja byłem autorem tej metody. Ja ją po prostu udoskonaliłem. Albowiem tak jak wy, byłem kiedyś uczniem na drogach szukania Boga. I zanurzyłem się głęboko w naturę świadomości i samego umysłu, i odkryłem, w jaki sposób dostrajać umysł, emocje, a nawet system nerwowy ciała, by współbrzmiały z Doskonałą Wolą i Miłością Boga. Dlatego też w nadchodzących miesiącach owo przesłanie będzie przychodziło przez dwie istoty, które są pokornego Ducha i czystego Serca, i które usłyszały wezwanie i na nie odpowiedziały. Od ciebie będzie zależało, czy z tego skorzystasz czy nie.

Sugerujemy, abyś przez następne trzydzieści dni wrócił do praktyki trwania jako Chrystus przynajmniej przez pięć minut, po to by zacząć przygotowywać miejsce dla tego nauczania. Następnie na koniec tej pięciominutowej praktyki zamknij oczy. Uświadom sobie prostotę przepływu twego własnego oddechu. I po prostu pomyśl:

Pozwalam, aby ten oddech poruszał się głębiej i wolniej…

Następnie, w miarę jak zaczniesz odczuwać coraz głębsze rozluźnienie, utrzymuj myśl:

Jako Chrystus, w doskonałym bezpieczeństwie, uwalniam całe napięcie. Jako Chrystus, w doskonałym bezpieczeństwie, roztapiam mój umysł w doskonałym Pokoju Boga.

Następnie zwyczajnie kontynuuj w następujący sposób: gdy to, co zwiesz oddechem, wypełnia łagodnie ciało, po prostu powiedz:

Przyjmuję….

a gdy oddech opuszcza ciało, łagodnie powiedz w umyśle:

…Miłość Boga.

I znów, gdy oddech wypełnia ciało:

Przyjmuję…

A gdy je opuszcza:

…Miłość Boga.

Kontynuuj to przez mniej więcej pięć minut – niezależnie od tego, co egotyczny umysł będzie ci mówił, a z pewnością podniesie on nieco wrzawy. Ty po prostu powróć do tej prostej praktyki.

Pod koniec tych pięciu minut pozwól, by modlitwa, którą ofiarowywałeś, zmieniła się ze słów w energię. Być może będziesz postrzegał ją jako złote białe światło; być może poczujesz ją jako łagodny przepływ rozluźnienia – cokolwiek dla ciebie działa, jest w porządku. Kontynuuj łagodne wdychanie tej jakości lub koloru. A z każdym wydechem wyobrażaj sobie i czuj tę energię, jak krąży w całym ciele, jak gdyby – niczym łagodna bryza – rozszerzała się poza granice ciała.

I ponownie, jeśli egotyczna świadomość podniesie wrzawę i zaczniesz myśleć o tej ogromnej liczbie rzeczy, które „powinieneś” właśnie robić, po prostu wróć do modlitwy. Albowiem każda modlitwa jest niczym więcej, jak tylko wyborem, by trwać, kontemplować i spoczywać w komunii poza egotycznymi myślami. Po około kolejnych pięciu minutach powiedz w umyśle:

W ten sposób Jako Chrystus świętowałem Prawdę tego, Kim Jestem.

I dziś przynoszę światu Pokój.

Pozwól sobie na tę praktykę rano i wieczorem. Jedyną różnicą między nimi będzie ostatnie zdanie wieczorem. Po prostu powiedz:

Dziś przyniosłem światu Pokój i ofiarowałem go mym towarzyszom na drodze.

To powinno być wystarczająco jasne i proste, żebyś mógł zacząć. Możesz chcieć odsłuchiwać to nagranie, by prowadziło cię przez jakiś czas, aż poczujesz komfort wykonywania tego samodzielnie. Ci, którzy podejmą się tego prostego procesu, zostaną dobrze przygotowani na to, co ma przyjść w kolejnych miesiącach. A teraz przejdźmy do innych rzeczy.

Umiłowani przyjaciele, świat, na który patrzycie, nie jest rzeczywisty! Nigdy nie był rzeczywisty. Nigdy nie będzie rzeczywisty. Jednak jest on stworzeniem, które może zostać przepojone Doskonałą Miłością Boga. Pamiętaj więc zawsze, że jest tylko Miłość albo lęk. To, co nie jest Miłością, może być jedynie lękiem i nigdy nie jest uzasadnione. Świat, który wytworzyłeś, jest całkowicie nieszkodliwy. Doświadczany przez ciebie Świat, który wytworzyłeś wraz z innymi, w każdym momencie ofiarowuje ci okazję, byś dokonał wyboru przepajania go Miłością lub pozwalania mu, aby odzwierciedlał twe pełne lęku myśli. Nic nigdy cię nie ogranicza i dana ci jest wszelka moc w Niebie i na Ziemi.

Jest w waszym świecie takie powiedzenie:

Nie ma się czego lękać, oprócz samego lęku.

Jest to prawda w dziewięćdziesięciu ośmiu procentach. Lęk jest jedyną energią, która może oddzielać cię od Królestwa. I lęk nigdy nie jest uzasadniony. Pozostałe dwa procent można zawrzeć w powiedzeniu, że nie ma się czego lękać, ponieważ lęk jest tylko chwilową niepoczytalnością, a twój prawidłowy umysł jest od ciebie oddalony o tylko jeden wybór. Dlatego też zacznij spoglądać na każdą sytuację, każdą chwilę czy minutę swego życia jak na odrębną scenę filmu, która ma swoją scenografię i konkretne postaci. Ma początek i koniec. Pomimo tego, że jesteście wieczni, rzeczy tego czasu wieczne nie są. I wszystkie rzeczy zrodzone w czasie, w czasie się zakończą.

Dlatego też, czy zechcesz użyć tej zrodzonej w czasie chwili, by przynieść do niej to, co wieczne? Czy też będziesz nadal wierzył, że nie ma w tobie żadnej mocy, by zamiast lęku wybrać Miłość? Rozejrzyj się wokół siebie. Co pokazują ci oczy ciała? Czy chcesz to błogosławić, czy przeklinać? Czego chcesz siebie nauczać i w ten sposób czynić dla siebie prawdą?

Przesłanie tej lekcji dawane jest pomału, z rozmysłem i ostrożnie. Albowiem nie chcemy, żebyście popełnili błąd w rozumieniu tego, czym się z wami dzielimy, zarówno w odniesieniu do praktyki, jak i teorii. Teoria jest ważna w waszym świecie, albowiem właśnie tylko przez teorię umysł – ta mała, arogancka część ciebie – zechce podjąć decyzję, czy cenić to, co oferuje teoria. I kiedy zaczniesz cenić to, co teoria ci oferuje, wówczas będziesz chciał zająć się praktykami, jakich ona wymaga. Mam nadzieję, że jest to dla ciebie sensowne.

Dlatego też w tej godzinie postanowiliśmy rozmawiać z wami z poziomu bardziej racjonalnego niż emocjonalnego. Chcemy cię prosić, żebyś się zastanowił: Czy dość się już nacierpiałeś? Czy już wystarczająco długo trwałeś w swej małości? Czy już dość głęboko doświadczyłeś ograniczeń, by wiedzieć, że już dłużej nie chcesz tych rzeczy? Czy chcesz cierpliwie wybierać rozpuszczanie swych złudzeń? Albowiem dokładnie po drugiej stronie każdego złudzenia jest wolność i pokój, których szukasz.

W każdej chwili możesz rozpoznać dość jasno, czemu jesteś bardziej oddany. Jeśli ciało jest napięte i czujesz dyskomfort, jeśli musisz mówić podniesionym głosem, jeśli zaczynasz szybko wyrzucać z siebie słowa, jeśli marszczysz czoło i zaciskasz szczęki, bądź pewien, że twym wyborem jest oddawanie się lękowi. Jesteś jak ktoś, kto nosi ze sobą magiczną pałeczkę, wypełnioną taką mocą, że mógłbyś zwyczajnie nią machnąć przed obliczem Ziemi i dać Królestwo Niebieskie każdemu sercu i każdemu umysłowi. Cóż więc blokuje wyrażanie takiej mocy? Lęk, jaki wytworzyłeś, by zastąpić nim rzeczywistość Miłości.

Gdy spoglądasz na każdy fragment, każdą scenę, każdą minutę twego filmu, zacznij pielęgnować celową praktykę rozpoznawania, że jesteś w polu energii, które jest twym doskonałym sługą. I w takich momentach to ty masz moc, by uczynić z danej chwili to, co tylko zechcesz. Może ona zostać wypełniona Świadomością Chrystusa. Może być wypełniona chwilową niepoczytalnością. Wybór zawsze należy do ciebie. I nigdy, przenigdy, nie było czegoś takiego, jak bycie ofiarą.

Dlatego też, gdy wchodzisz w każdą z minut czasu, zapytaj siebie:

Czemu służy ta chwila? Czym orzekam, że ma być ta chwila? Czego najbardziej chcę się nauczyć, samemu tego nauczając?

Nauczać to pokazywać. Pokazywać to wyrażać to, co mocą twojej decyzji będzie miało dla ciebie największą wartość. Kiedykolwiek osądzasz drugiego, orzekasz, że największą wartością dla ciebie jest oddzielenie, jako że osąd zawsze powoduje zaciśnięcie się w sobie i dlatego oddziela cię od innych. Gdy praktykujesz przebaczenie, orzekasz, że tym, co cenisz, jest łączenie się w świętym i wypełnionym pokojem związku.

Pamiętaj, że przebaczenie nie ma nic wspólnego z powiedzeniem drugiemu:

Widzę, że zgrzeszyłeś, lecz wybaczam ci twe błędy.

Nie! Przebaczenie jest rozpoznaniem, że nic nie zostało ci uczynione i że w tym, który stoi przed tobą, wolisz widzieć Oblicze Chrystusa. Pozwólcie, że dam wam przykład w ten piękny Wielkanocny dzień. Albowiem nie jest przypadkiem, że przekaz dzisiejszej lekcji czekał na ten dzień.

Wielkanoc świętuje zmartwychwstanie. Została ona ustanowiona, by świętować moje zmartwychwstanie. Jednak w ten sposób jedynie odwracacie uwagę od wyjątkowości (i mówię o tym w znaczeniu: niepowtarzalności) waszego istnienia, waszej rzeczywistości, i kierujecie swą uwagę na moją rzeczywistość i na mnie, jak gdyby Chrystus był jedynie postacią historyczną, jak gdybym ja był „wyjątkowy” w Oczach naszego Boga. Dlatego też tej Wielkanocy rozpoznaj, że ty masz moc, by świętować i zaakceptować swoje zmartwychwstanie jako Żyjący Chrystus – przez spojrzenie poza granice śmierci, straty, lęku, zranienia, gniewu, projekcji oraz postrzeżeń, na których opiera się projekcja. Ty jesteś tym, który rodzi się ponownie, kiedy dokonujesz wyboru, by pamiętać tylko miłujące myśli.

Czym jest więc ten spowijający cię woal, który wydaje się czynić to tak trudnym?

Może być on tylko jednym: na pewnym poziomie zaakceptowałeś w swym umyśle, że świat, który widzisz, jest rzeczywisty i że ma on moc, by dyktować ci, czy będziesz czuł pokój czy niepokój, Miłość czy osąd. To zawsze jest złudzeniem. A pytanie, jakie stoi przed tobą w ten poranek wielkanocny, brzmi: czy chcesz zrezygnować ze swych złudzeń, aby przypomnieć sobie Doskonały Pokój Boga?

Pytanie twej tegorocznej Wielkanocy brzmi: czy przyjmiesz dla siebie Pojednanie, czy przyjmiesz dla siebie zmartwychwstanie i czy będziesz zdeterminowany, by kroczyć po Ziemi jako ten, który powstał z martwych? A to oznacza, że postanowiłeś przebudzić się z bezużyteczności oddzielenia, z bezużyteczności bycia ofiarą i bezużyteczności słabości; postanowiłeś przebudzić się do danej ci mocy stawania się odpowiedzialnym za ten wymiar stworzenia, do danej ci mocy, by podjąć decyzję kroczenia po Ziemi jako zmartwychwstały Chrystus. Dokonałeś wyboru, by przyjąć przesłanie historycznego wydarzenia, które istotnie wydarzyło się w czasie (bo jeśli się nie wydarzyło, to komuś udało się mnie nabrać), wybrałeś przyjęcie przesłania historycznego wydarzenia i przyswoiłeś je jako symbol twego własnego życia. Albowiem rzeczywiście dałeś się krzyżować swym własnym myślom. I twe własne myśli przywiodły do ciebie twych prześladowców, którzy przybijali cię do krzyża miliony razy, tak byś mógł stanąć przed szansą na zobaczenie cudownego świata, oglądanego jedynie Oczami Miłości.

Pomyśl zatem przez chwilę i wyobraź sobie, że jesteś przybity do krzyża. Utknąłeś pomiędzy pionową osią wieczności a poziomą osią czasu i ciała. Wyobraź sobie, że unosisz głowę, na którą włożyłeś cierniową koronę. Co ona reprezentuje? Pole umysłu, tak jak ono działa i wyraża się przez ciało, przez mózg. Ciernie reprezentują twe zalęknione myśli, osądzające myśli, ograniczone myśli, które napierają i dźgają twe pole energii, wywołując prawdziwie kosmiczny ból głowy i raniąc do krwi. To znaczy, że opróżniają cię one z siły Życia, z mocy, drenują pole twej aury. Roztrwaniasz siebie niczym balon z malutką dziurką, który powoli roztrwania ową moc, która czyni go balonem.

„Korona cierniowa” symbolizuje skutek wywołany myślami, przy których się upierasz, kiedy trwasz w osądzaniu, gniewie, krzywdzie czy lęku. To znaczy wówczas, gdy postanawiasz wypierać się Miłości. Natomiast „gwoździe” zwyczajnie reprezentują to, co unieruchamia cię w tym wymiarze, horyzontalnym wymiarze ciała i czasu, który chce przybić twe stopy do świata. Nazywają to „twardym stąpaniem po ziemi”. Jednak czubek twej głowy nad tobą otwiera się ku Niebu. Jesteś wolny, by przyjąć Miłość Boga, by wybrać tylko miłujące myśli, by spoglądać łagodnie na wszystkich i na wszystkie wydarzenia, widząc tylko doskonałą niewinność.

Tak więc wyobraź sobie teraz, że unosisz głowę i uświadamiasz sobie:

Krew na mym czole utoczona jest mą własną ręką. Korona cierniowa została mi założona przez tych, którzy przyszli, by mi służyć, by mną wstrząsnąć, bym sobie przypomniał, że pozwalałem sobie czasami na myśli negatywizmu, ograniczeń i lęku. Nic dziwnego, że tak bardzo boli mnie głowa!

Spoglądasz na lewo i na prawo, i widzisz, że twe nadgarstki są przytwierdzone do poziomej płaszczyzny za pomocą gwoździa, twardego kawałka żelaza, zimnego i bezmyślnego. Jak wiele razy przywiązywałeś się do rzeczy czasu swą własną bezmyślnością, swą oziębłością?

A teraz zwracasz głowę w dół, by spojrzeć na swe stopy – skrzyżowane, łagodnie spoczywające na małym kawałku drewna, przebite gwoździem, jak gdyby świat mówił:

Nie waż się próbować wznosić się ponad nasz poziom świadomości. Jak śmiesz być dla nas zwierciadłem Prawdy o naszym istnieniu poprzez swe bezustanne, o mdłości przyprawiające miłowanie?

Świat będzie starał się przygwoździć cię do ziemi, nalegając, byś myślał tak jak on. Albowiem zawsze pamiętaj, że świat– nie Ziemia, lecz świat ludzkiego doświadczenia – jest próbą stworzenia tego, co jest przeciwieństwem Rzeczywistości, podobnie do wielu z tych, którzy schodzą się, by brać narkotyki i myślą, że ich niepoczytalność jest tym samym, co błogość i ekstaza jedności z Bogiem. A jednak nie odważyliby się w takim stanie wsiąść do samochodu, nie potrafią pomyśleć ani jednej spójnej myśli i nawet nie pamiętają, gdzie są.

A teraz odwracasz oczy od zgiełku i hałasu tego świata. Widzisz żołnierzy, twych oprawców, całkowicie nieświadomych, tak całkowicie podporządkowanych władzy świata, że przywdziali zbroję, hełmy, obuwie i dzierżą włócznie boga wytworzonego jako substytut Miłości. Spoglądasz na zatrwożony tłum. Widzisz niektórych przyjaciół, którzy ciągle widzą twą duszę, widzą Umysł Chrystusa w tobie i nie przestają cię kochać. A jednak nawet ich spowija zasłona przekonania, że śmierć i strata są możliwe. A zatem jesteś kompletnie sam. Nikt nie zamierza cię zbawić. Nikt nie zamierza cię uratować. Wszystko rozgrywa się pomiędzy tobą a twym Bogiem.

Chodzi teraz o decyzję, którą musisz podjąć – być zdeterminowany, by wybrać tylko to, co jest Rzeczywiste, niezależnie od tego, co wydają się pokazywać ci oczy i w co każdy umysł wokół ciebie wydaje się wierzyć, nawet ci, którzy utrzymywali, że wierzą w twoje przesłanie Miłości. Albowiem patrzą oni na ciało, a kontrolę ma stare przekonanie:

Jednak ciało jest rzeczywiste. Spójrzcie – jest ono przybite do krzyża. To jest ograniczenie. To dowodzi, że myślenie świata jest prawdziwe.

A zatem musisz podnieść wzrok ponad świat, który – jak myślisz – widzisz, i postanowić przyjąć inną Rzeczywistość:

Ojcze, w Twoje ręce powierzam Ducha mego.

Jest to nic więcej niż wybór poczytalności w każdych możliwych warunkach. Wybór tego, co jest wieczne, w polu tego, co jest doczesne. Wybór tego, co jest nieograniczone, w polu tego, co wydaje się być ograniczeniem. Wybór poczytalności w polu tego, co wydaje się być przeniknięte niepoczytalnością. Wybór, by pamiętać tylko myśli zrodzone z Miłości!

Znów spoglądasz w dół. I coś się zmieniło – ogarnął cię spokój! Rozpoznajesz, że jesteś ponad światem, ponad tłumem i łagodna słodycz zaczyna przenikać całe twe jestestwo. Cały ból i cierpienie odchodzą w niepamięć. Gwoździe już dłużej cię nie trzymają. A świat nie może trzymać cię w swej niepoczytalności. Oczy ciała zamykają się i podczas gdy to robią, świat, który ci ukazywały, ustępuje, i pojawia się rzeczywisty świat. A ty spoczywasz w doskonałej pamięci, że jesteś Jednym z Bogiem. I twej uwagi nie rozprasza już więcej niepoczytalność. A jednak jesteś całkiem świadomy, że ciągle widzisz swych przyjaciół. Widzisz żołnierzy. Widzisz łzy i tumult. Widzisz i tych, którzy po prostu spokojnie stoją. I błogosławisz ich i uwalniasz, by postrzegali według własnego wyboru. Albowiem doszedłeś do tak wielkiej miłości siebie, że zaakceptujesz tylko to, co jest Rzeczywiste.

Wykonało się.

Teraz zaczyna się zmartwychwstanie.

Wielkanoc to twoje urodziny. Wielkanoc jest czasem świętowania tego, że zdjęto koronę cierniową, ponieważ postanowiłeś myśleć tylko miłujące myśli i przypomniałeś sobie daną ci moc, dzięki której przekraczasz okropne, straszne, naznaczone cierpieniem doświadczenie zrodzone z lęku. Albowiem w Miłości jest tylko pokój. I w Miłości jest tylko nieskończoność Czystego Ducha. W Miłości Chrystus przywrócony jest twej świadomości. W Miłości powracasz.

Wielkanoc jest dla was, nie dla mnie. Dlatego też odłóż na bok wyobrażenia i praktyki związane ze mną. Nie pielgrzymuj do mnie. Pielgrzymuj do Serca swego Ja, patrząc na wszystko, co dziś widzisz, widząc w tym piękno oraz łagodność i wiedząc, że patrzysz oczami zmartwychwstałego Chrystusa. Jesteś tym Jednym, który wraz ze mną przezwyciężył świat. I cóż innego można jeszcze zrobić, jak nie tylko świętować z braćmi i siostrami? Cóż innego można jeszcze zrobić, jak nie tylko śmiać się, śpiewać, bawić i pamiętać w cichym oddaniu Miłość, jaką twój Stwórca zawsze miał dla ciebie?

Tutaj, umiłowani przyjaciele, kończy się przesłanie tej godziny, tego miesiąca, a nawet tego dnia. Możesz wybierać jedynie pomiędzy Miłością a lękiem. W Miłości zmartwychwstajesz. W lęku jesteś krzyżowany. Cóż więc będzie twym wyborem w tym czasie, w którym śmierć ofiarowuje ci Życie Wieczne? Pokój niech zawsze będzie z wami.

Prosimy cię, byś słuchał tego przesłania wiele razy w nadchodzących trzydziestu dniach. Albowiem jedynie tutaj odnajdziesz magiczne drzwi, zawsze stojące przed tobą otworem. Masz przed sobą, tak jak zawsze, jedyny wybór, jaki ma znaczenie – Miłość lub lęk, zmartwychwstanie lub ukrzyżowanie, radość lub cierpienie, nieograniczoność lub małość. Wybór zawsze należy do ciebie. I tak jak w moim przypadku na krzyżu bardzo dawno temu – nikt nie może podjąć tej decyzji za ciebie. Nikt nie jest przyczyną tego, co postrzegasz. Postrzeganie płynie z twego wyboru ukrzyżowania lub zmartwychwstania.

Ja wiem, w czym ja chcę, abyś się ze mną połączył. Wiedz zatem, że zawsze cię kocham, wszędzie tam, gdzie na to pozwolisz, i tak głęboko, jak jesteś w stanie to zaakceptować. Wybierz więc ze mną, a będziemy wolni. Pokój wam, umiłowani przyjaciele. Pokój Jednorodzonemu Synowi Boga – zmartwychwstałemu Chrystusowi, czy ukrzyżowanemu ciału i egotycznemu umysłowi?

Amen.



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.