Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Lekcja 2

znaczek

Teraz zaczynamy.

I zaprawdę, ponownie witamy was, umiłowani i święci przyjaciele. Ufamy, że w tej chwili miewacie się dobrze. Ufamy, że w tej chwili jesteś gotowy, aby być w pełni tam, gdzie jesteś. Ufamy więc, że w tym właśnie momencie jesteś gotowy wziąć odpowiedzialność za poczynione przez ciebie wybory, które dosłownie stworzyły środowisko, którego teraz doświadczasz: krzesło, na którym siedzisz, ściany wokół ciebie, rzeczy, które wiszą na ścianach, osoby, które znajdują się w pobliżu ciebie, osoby, z którymi jesteś w związkach, osoby, z którymi pracujesz, z którymi się bawisz, z którymi rozmawiasz. Ufamy, że w tej chwili, o święte Dziecię Boga, ujrzysz jak bawisz się w Królestwie Chrystusa.

A jeśli nie… jeśli słuchając tego powitania, w swym wnętrzu jesteś świadomy tego, że:

No cóż, właściwie to nie z takiej perspektywy zacząłem słuchać tego nagrania. Myślałem, że siądę i będę słuchał Chrystusa.

Jeśli jest w tobie jakaś część, jakiś przebłysk, jakiś ślad takiego punktu widzenia, wówczas zatrzymaj to nagranie w tej chwili. Następnie pobądź ze sobą i, jeśli chcesz, weź kilka głębokich oddechów. Wróć do pięciominutowego ćwiczenia bycia po prostu obecnością Chrystusa. Albowiem widzimy wyraźnie, że wielu z was zapomniało już, że to ćwiczenie istnieje.

Pod koniec tych pięciu minut po prostu przypomnij sobie, że to, co jest zawsze prawdziwe, zawsze jest prawdziwe: jedynie Miłość jest rzeczywista. I to, co jest rzeczywiste, nie może być zagrożone przez to, co nie istnieje prawdziwie. I w każdym momencie, w którym twe postrzeganie nie wypływa z pamięci tego, kim jesteś, trwasz w nierzeczywistości. Kiedy zauważysz to, nie śpiesz się i użyj czasu konstruktywnie, by powrócić do Prawdy. Zatrzymaj nagranie, jeśli musisz – nigdzie nie odchodzimy – i wróć tu za pięć minut.

Droga Przemiany jest prosta, bowiem wchodzenie do Królestwa drogą wysiłku nie może płynąć z przewodnictwa Ducha Świętego. Tam bowiem, gdzie jest wysiłek, tam jest oddzielna wola, zwana ego, która wierzy – i bardzo chciałaby cię do tego przekonać – że jest mała, bezsilna i wie, że jest przeniknięta lękiem. Miłość nie wymaga żadnego wysiłku, tylko odrobinę chęci koniecznej, by pozwolić jej płynąć z głębi twego jestestwa poprzez ciebie, tak by mogła być szerzona w całym Stworzeniu.

Umiłowani przyjaciele, Droga Przemiany wymaga tylko, byście pozwolili sobie na gotowość niezbędną, by wdrożyć w praktykę używanie czasu inaczej. Nie, nie oznacza to, że musisz zrezygnować z pracy i przenieść się gdzieś do jakiejś małej chaty na szczycie góry. To niekoniecznie byłoby innym użyciem czasu. Natomiast Droga Przemiany zdecydowanie wymaga, żebyś zaczął od prostego rozpoznania, że nie może istnieć żaden zbiór postrzeganych okoliczności, które naprawdę miałyby moc, by oddzielić cię od twego Boga. Żadne okoliczności, żaden zbiór powiązań – ani pogoda, ani określona suma pieniędzy, jaką pozwalasz sobie otrzymywać za wydatkowany czas – nic w tym świecie nie ma mocy, by oddzielić cię od twego Boga.

To ty masz władzę nad wszystkim. Co ta idea władzy oznacza? Oznacza ona, że ty jesteś źródłem mocy, która może dokonać wyboru, jak będziesz widział to, co jest wokół ciebie, jak będziesz to postrzegał, jakie będziesz miał główne przekonania na ten temat. To ty masz moc przeniknięcia iluzorycznej zasłony świata i zobaczenia Serca, Istoty czy też Prawdy, czy też Chrystusowego Dziecięcia we wszystkim – w źdźble trawy, w płaczu dziecka, w szczekaniu psa, w przysłanych pocztą rachunkach do zapłacenia.

Dlatego też Droga Przemiany nie wymaga od ciebie, byś zmieniał okoliczności, w jakich się znajdziesz. Wymaga jedynie, byś zmienił swą postawę wobec nich poprzez rozpoznanie, że okoliczności są nieszkodliwe; poprzez rozpoznanie, że to ty przywołałeś do siebie wszystkie rzeczy.

Wielu jest takich, którzy nauczają, że musisz usiąść i głęboko się zastanowić, dlaczego zrobiłeś to, dlaczego zrobiłeś tamto i… o mój Boże! Powiadam wam: wszystko, czego potrzeba, by zacząć, to gotowość zaakceptowania, że w owej wielkiej tajemnicy świadomości ty jesteś mocą i źródłem wszystkiego, co myślisz, wszystkiego, co widzisz, wszystkiego, co czujesz, wszystkiego, czym chcesz być i co chcesz czynić. Trwasz w tej wolności nieustannie.

Droga Przemiany opiera się więc po prostu na tym:

Jak zdecyduję się wykorzystać swój czas? Znajdując się tutaj, w tej chwili, czy pamiętam, że jestem wolny, by widzieć rzeczy inaczej? Jestem wolny, by patrzeć na świat z miłością. Nie muszę czekać aż coś na zewnątrz mnie stanie się dla mnie bodźcem, który wywoła miłosną reakcję.

Nie musisz czekać, aż twój małżonek przyjdzie i cię przytuli, gdy tego tak bardzo pragniesz. Nie musisz czekać na telefon od mamy, żeby usłyszeć od niej, jak błaga cię o wybaczenie za to, jak okrutnie cię traktowała, gdy dorastałeś. Nie musisz czekać, aż obecny prezydent odejdzie z Białego Domu. Nie musisz czekać na list z zaproszeniem do konkursu, w którym zostaniesz zwycięzcą i wygrasz miliony dolarów. Nie musisz czekać, aż stanie się to wszystko. Jesteś wolny właśnie teraz.

Ale być może uwięziłeś siebie, czekając, aż Miłość zjawi się z zewnątrz, by uruchomić w tobie reakcję – kiedy ją poczujesz lub rozpoznasz – tak, byś w końcu poczuł, że kochasz. Ci, którzy wiedzą, czym jest życie samotne, nie są ograniczani w dawaniu Miłości. I ci, którzy wiedzą, czym jest samotność, nadal mają moc, aby postanowić kochać. Nigdy nie może ci ona zostać odebrana.

Oto zatem proste ćwiczenie, które chcemy wam dać. Następnym razem, gdy znajdziesz się sam i gdy może poczujesz się trochę samotny, i gdy zauważysz, że kotłują ci się w głowie różne myśli, i może czujesz się słaby i nie w sosie, weź do ręki to, co nazywacie książką telefoniczną. Weź trzy głębokie oddechy i z każdym oddechem powiedz sobie:

W Rzeczywistości pozostaję taki, jakim zostałem stworzony. Jestem Świętym Dzieckiem Boga.

Następnie zwyczajnie otwórz książkę telefoniczną. Połóż rękę na jednej ze stron z wieloma nazwiskami i numerami telefonów i daj się poprowadzić wewnętrznemu odczuciu do któregoś numeru i nazwiska. Rozpoznasz to odczucie. A następnie, zwyczajnie dla zabawy, zadzwoń do tej osoby.

A kiedy ktoś odbierze, zwyczajnie powiedz mu:

Nie chcę niczego Pani sprzedać. Potrzebuję tylko piętnastu sekund Pani czasu. Wiem, żeśmy się nigdy nie spotkali, ale siedziałem sobie w fotelu i przypominałem sobie, że Prawda jest zawsze prawdziwa. I dzwonię, żeby przypomnieć Pani, że jest Pani kochana przez Boga! Nigdy Pani nie zawiodła. Nigdy nie zrobiła Pani niczego złego. Pozostaje Pani czysta i niewinna, również w tej chwili. I chciałem Pani dać swe błogosławieństwo. Dobrego dnia. Do widzenia.

Albowiem świat, w którym żyjesz, ma tylko jeden cel. To jest ten sam cel, jaki mają wszystkie wymiary stworzenia: być szerzeniem Miłości Ojca. Właśnie tym bowiem jest Stworzenie. A więc celem jest szerzyć tę Miłość z tego świata, z tego wymiaru. Każdy z was ma tylko jeden skarb, tylko jeden skarb. Nie jest to twoje dziecko. Nie jest to twój współmałżonek. Nie jest to twój nowy, stojący w garażu samochód. Twoim skarbem jest twoja Rzeczywistość jako nieograniczonego, świętego i jednorodzonego Dziecka Boga. Jesteś polem świadomości, poprzez które Ojciec chce szerzyć Siebie Samego.

Oznacza to, że jeśli to jest twój jedyny skarb, to swą największą radość odkryjesz, gdy będziesz pielęgnował w sobie nawyki umysłu, nawyki ciała, nawyki wyboru, które zaczną zestrajać to, co myślisz, co widzisz i co czynisz, z Prawdą, która jest zawsze prawdziwa. Albowiem odnajdziesz swoją radość, gdy rozpoznasz, że istniejesz po to, by szerzyć swój skarb. Czyniąc tak, natychmiast dodajesz do skarbu twego Ojca, którego jedyną wolą jest szerzyć To, Czym On Jest, na zawsze – bez ograniczeń i bez końca. A Bóg jest jedynie Miłością.

Oto zaś wielka rzecz dotycząca Miłości: Miłość nie wymaga, by zaistniał jakiś zbiór warunków zanim Ona będzie mogła zaistnieć. W jaki sposób różni się to od niektórych rzeczy, których doświadczasz w życiu? Możesz być pewien, że jeśli chodzi o ciało, to muszą zaistnieć pewne warunki zanim ciało zaspokoi swój głód lub pragnienie. Muszą zostać spełnione pewne warunki zanim ciało przestanie drżeć na zimnie. Wasz świat opiera się na odwróconym do góry nogami postrzeganiu, iż muszą być spełnione pewne warunki, zanim wybierzesz pokój zamiast wojny, wybaczenie zamiast osądu, Miłość zamiast lęku.

A kiedy warunki na zewnątrz mnie się zmienią, wówczas wybiorę Miłość.

Często mówię, że świat jest po prostu odzwierciedleniem niepoczytalnego wyboru wyparcia się Miłości i oddania się lękowi. Świat jest całkowitym przeciwieństwem Prawdy Królestwa. Świat jest przeciwieństwem Rzeczywistości. Droga Przemiany polega więc na pełnym odwróceniu systemu myślenia, którego nauczyłeś się w świecie. Jednak odwrócenie tego systemu myślenia nie jest zwykłą praktyką powtarzania do znudzenia w umyśle nowych idei. Owo odwrócenie myśli musi przeniknąć całe pole ciało-umysłu – które jest niczym więcej niż polem twej świadomości – abyś wiedział, że nastąpiła zmiana.

Tak więc kiedy znajdujesz się w danych okolicznościach, które kiedyś wydawały się wywoływać osądy, lęk, gniew, zranienie czy smutek, rozpoznajesz:

Mój Boże, całe ciało odczuwam inaczej. Po prostu mam chęć, by kochać. Czuję się całkowicie bezpieczny. O co więc tutaj chodzi? Och, pamiętam czas, kiedy tego rodzaju okoliczności wywołałyby smutek, zranienie, gniew i lęk. A teraz po prostu myślę, że jest to piękne miejsce, w którym mogę być, bowiem mogę tutaj szerzyć Miłość Chrystusa. Ach, co za radość! Co za skarb! Dzięki Bogu, że mam tę chwilę, w której mogę być błogosławieństwem, które błogosławi świat!

A czymże jest świat, jeśli nie związkiem, w którym znajdujesz się w każdej chwili?

Zatem, umiłowani przyjaciele, użycie czasu jest kluczowe. Użycie czasu determinuje na wszystkich poziomach to, czego będziesz doświadczał w swoich jutrach. I długo po tym, jak ciało przestanie być narzędziem nauczania i uczenia się, do którego tak bardzo jesteś przywiązany, długo po tym, jak ciało umrze, ty zaprawdę nadal będziesz nieustannie wkraczał w swoje jutro. Albowiem jesteś słonecznym promieniem posłanym ze słońca, posłanym z Umysłu Boga. A to Światło nigdy nie przestaje podróżować – by użyć przestrzennego określenia. Nigdy nie przestaniesz tworzyć. Nigdy nie przestaniesz doświadczać.

Oto jedyny wybór, jaki kiedykolwiek stoi przed tobą:

Czy zechcę wziąć odpowiedzialność za zrobienie tego, co muszę zrobić, aby wykorzenić każde błędne postrzeganie, każdą przeszkodę dla obecności Miłości, każde ograniczone przekonanie, jakie kiedykolwiek przyswoiłem na temat kogokolwiek lub czegokolwiek – a zwłaszcza na swój temat? Kiedy postanowię przyjąć odpowiedzialność za pielęgnowanie tej doskonałej pamięci, że ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy, tak abym mógł postrzegać rzeczywisty świat?

…ową rzeczywistość, która jaśnieje we wszystkim… która jest obecna w samym materiale, z którego zrobione jest krzesło, na którym siedzisz… która dosłownie przenika ciało, o którym myślisz, że jest tak gęste i twarde. Lub może trochę zwiotczałe, jeśli nie ćwiczyłeś ostatnio.

Rzecz w tym, że Doskonały Blask Świętej Obecności Boga przenika wszystko, co widzisz – wszystko. Kamień, liść, papierek porwany przez podmuch wiatru – nawet czyjś okrzyk lęku i gniewu zawiera w sobie – jeśli zechcesz to przyjąć – doskonałą Miłość Boga. Albowiem twój Ojciec nigdy się nie wycofuje, nie odsuwa od nieograniczonego i doskonałego Przedłużenia Siebie Samego. A Bóg jest jedynie Miłością. I jeślibyś w pełni nie przebywał w tej Miłości w tym momencie, natychmiast przestałbyś istnieć. Nie mam na myśli jedynie śmierci. Chodzi mi o to, że dosłownie przestałbyś istnieć. W żadnym umyśle nie byłoby ani śladu myśli czy też wspomnienia o tobie. Ty Jesteś tylko z powodu tego, że Miłość Jest.

Oto dlaczego kiedyś powiedziałem:

Sam z siebie nic nie potrafię uczynić, lecz mój Ojciec czyni te rzeczy przeze mnie.

Nie powiedziałem:

Nauczyłem się tych rzeczy od mego Ojca i teraz będę sprawcą oraz wykonawcą.

Uznałem swą pełną bezradność, moją pełną zależność od Ojca. Wypleniłem wszelkie postrzeganie, że jestem tożsamością oddzielną od Boga. Przestałem oddawać władzę temu maleńkiemu komarowi, wykrzykującemu w bezmiarze przestrzeni:

Niech się dzieje wola moja!

Gdy w tej chwili siedzisz w fotelu – mam nadzieję, że trzymasz na kolanach swój Dziennik Przemiany i specjalnie kupiony w tym celu długopis – pamiętaj jedną rzecz: cały czas jesteś w pełni zależny od wszechogarniającej Rzeczywistości Miłości, która dała ci istnienie ze Swego pragnienia, by szerzyć Jej skarb – radość. Oto jest rzeczywistość tego, kim jesteś w tej chwili. Jesteś niczym fala, która wyłoniła się z Oceanu Bożej doskonałej i świętej Miłości. Ani przez chwilę nie mógłbyś być od niej odcięty. O tak, rzeczy się zmienią jutro. Tak, będzie taki punkt, w którym ciało przestanie funkcjonować i umrze. Tak, nadejdzie taka chwila, że wszystko, co widzisz przed sobą, zniknie i już tego nie będzie, albowiem wszystko, co pojawia się w czasie, kończy się w czasie. Tak właśnie jest. A jednak jesteś wolny, by pielęgnować zdolność postrzegania rzeczywistego świata, zdolność widzenia, poznania, odczuwania, smakowania, bycia i szerzenia Tego, co jest Rzeczywiste. I jedynie Miłość spełnia warunki tej definicji.

Dlatego też ponownie, jako rodzaj ćwiczenia, zatrzymaj się na chwilę. I jeśli oczy masz zamknięte, otwórz je i rozejrzyj się dokoła. Jaka jest pierwsza rzecz, którą widzą twe oczy? Bądź z nią. Nie śpiesz się z osądzeniem, czy to jest świeczka, kwiat czy obraz. Po prostu bądź z tym. Pozwól ciału się rozluźnić. Przestań tak wiele myśleć. Czym jest ta rzecz? Czy naprawdę wiesz, czym ona jest i czemu służy? Opisujesz ją. Dajesz jej nazwę, tak jak kiedyś Adam nazwał zwierzęta w opowieści o rajskim Ogrodzie Eden. Ludzki umysł wierzy, że kiedy już nazwał bądź określił daną rzecz, to w wyniku tego ją poznał. To się nazywa samozadowolenie egotycznej wiedzy.

Ale czy naprawdę wiesz, czym jest ta rzecz? Czy rozpoznajesz, co się wydarzyło, by doprowadzić do jej zaistnienia? Jak wiele umysłów było zaangażowanych w uformowanie tego stworzenia? Z jakich materiałów jest ono zrobione? Skąd pochodzą te materiały? Jaka roślina, jaka skała, jaki metal został odkryty i wydobyty z ciała Ziemi, aby stać się tym kształtem? Jakim cudem to się wydarzyło? Jakie jest pochodzenie samych molekuł i atomów? Czym jest ta rzecz, na którą patrzę?

Czy potrafisz znaleźć w sobie takie miejsce, w którym będziesz spoczywał w podziwie i zadziwieniu, rozpoznając swą całkowitą niewiedzę? Nie zrobiłeś tej rzeczy. Nie potrafisz nawet znaleźć momentu, w którym ta rzecz zaczęła pojawiać się jako myśl w czyimś umyśle. Jesteś zupełnie nieświadomy momentu zrodzenia substancji, z której wykonany został ten obiekt. Spójrz więc na niego z nabożnym zadziwieniem i rozpoznaj, że wyłonił się on z tego samego miejsca, co ty – z tajemnicy, kompletnej, czystej tajemnicy. Czy nie odczuwasz zatem z tą rzeczą bliskości? Czy nie jesteś z nią w związku? Czy możesz więc zacząć odczuwać świętość, w której spoczywa ów związek? Albowiem tajemnica jest święta i wykracza poza nawet największe umysły. Najwięksi filozofowie nie potrafią pojąć pola tajemnicy, z której biorą swój początek wszystkie związki.

A teraz patrząc na ten obiekt, bez względu na to, czym on jest, rozpoznaj, że przywołałeś go, by wszedł z tobą w związek. Zastanów się przez chwilę i zadaj sobie pytanie:

Z jakiej wibracji świadomości po raz pierwszy przywołałem ten obiekt do siebie?

Być może będziesz pamiętał jego zakup w sklepie. Zobacz, czy jesteś w stanie odkryć ów pierwszy moment w pamięci, w świadomości, kiedy to obiekt ten wszedł w pole twej świadomości. Co się wówczas działo? O czym myślałeś, jeśli w ogóle coś myślałeś? Co było twą motywacją, by wnieść ten obiekt w przestrzeń swego domu? Jeśli jesteś w domu przyjaciela, pytanie pozostaje takie samo. Co było twą motywacją, aby być tu, gdzie jesteś teraz? Jakich wyborów dokonywałeś w świadomości?

Teraz znów proponujemy, żebyś zatrzymał to nagranie i spędził około pięciu minut, powtarzając to ćwiczenie z kilkoma obiektami bądź rzeczami, które widzisz w pokoju wokół ciebie. Nie zapominaj, że możesz włączyć w to nawet twe kolano, rękę, obrączkę na palcu czy skarpetki na nogach. Baw się tym ćwiczeniem. Ale pamiętaj, nie wywieraj presji na mózgu, to znaczy nie myśl tak intensywnie. Zrelaksuj ciało. Siedź w fotelu tak, jakbyś był Chrystusem i po prostu spoglądaj i przejdź przez pytania w rodzaju tych, jakie wam daliśmy. A jak skończysz, będziemy kontynuowali…

No i jak wam poszło? Umiłowani przyjaciele, to ćwiczenie jest bardzo, bardzo podobne do ćwiczenia, jakie dali mi esseńscy nauczyciele, kiedy byłem bardzo młody. Spędzałem godziny – godziny – nie tylko pięć minut, ale dosłownie godziny wykonując to ćwiczenie. Wykonywałem je w domu mego ojca. Wykonywałem je w synagogach. Robiłem je na ulicach wiosek. Moim ulubionym miejscem i czasem był zmierzch, gdy zaczynało zachodzić słońce. I wykonując je, obserwowałem kolory i odczuwałem na skórze zmianę temperatury powietrza. Gdy patrzyłem na podmuchy tańczącej wśród traw wieczornej bryzy, gdy słyszałem śpiew ptaka, byłem z tymi rzeczami, tak jak prosiłem was, byście byli obecni z rzeczami w waszym pokoju. I godziny mijały, gdy siedziałem i starałem się patrzeć na każdą gwiazdę na niebie, zadając sobie te same pytania:

Czy potrafię odkryć źródło tego, co widzę? Skąd to przyszło? Jak to mogło zaistnieć? Co było tego przyczyną?

I gdy zaczynałem odczuwać, że to ja przywołuję te rzeczy do swego doświadczenia, zacząłem rozróżniać, co przynosi mi prawdziwą radość – nie tylko chwilę przyjemności czy satysfakcji, bądź poczucie bezpieczeństwa, ale to, co wywołuje prawdziwą radość. I odkryłem, że zawsze przynosiły mi radość te chwile, gdy byłem gotów poddać się nabożnemu zadziwieniu tajemnicą, gdy byłem gotów przenikać myśli, spostrzeżenia, postawy i definicje, jakich nauczył mnie świat. Patrzeć na talerz i nie widzieć tylko talerza, ale widzieć odsłaniającą się przede mną tajemnicę. Siedzieć i patrzeć na gwiazdę. Siedzieć i patrzeć na święty tekst. Siedzieć i patrzeć na chorego, który siedzi przy pokrytej kurzem drodze – i nie widzieć żadnej różnicy, widzieć wszystko przeniknięte tą samą Tajemnicą, obecnością Miłości mego Ojca. Zacząłem przeczuwać, że właśnie ta Miłość przenikała mnie, że ów ciało-umysł, o którym myślałem, że jest mną, Jeszuą, synem Józefa, wyłaniał się z Tajemnicy… z wnętrza Tajemnicy… z wnętrza Tajemnicy… że to nie ja sam siebie stworzyłem! I ostatecznie uświadomiłem sobie, że nawet ja, Jeszua, syn Józefa, byłem Tajemnicą, z którą byłem w związku.

I zdecydowałem się trwać w związku z moim własnym ja, tym, co nazywamy ciało-umysłem, tym szczególnym poczuciem świadomości, w którym mówisz: „ja jestem”. Zdecydowałem się być w związku z całością mego Ja – z umysłem, duchem, duszą, emocjami, ciałem – z tym samym poczuciem nabożnego zadziwienia i tajemnicy, z jakimi siedząc nocą na zboczu wzgórza patrzyłem na najdalsze gwiazdy. I to zmieniło wszystko. Zrezygnowałem z definicji siebie samego. Nie widziałem siebie jako syna cieśli. Nie widziałem siebie jako Żyda. Nie widziałem siebie już dłużej jako ucznia Esseńczyków.

Zacząłem widzieć moje Ja jako tajemnicze przedłużenie czegoś poza moim zrozumieniem. Ujrzałem, że moje Ja jest niczym promień słoneczny względem słońca. Zobaczyłem moje Ja jako samą tajemnicę Bożej obecności, odsłaniającej się w królestwie rzeczy przejawionych. Zobaczyłem, że wszystko, o czym myślałem, włączając w to ciało, było tymczasowe, że było toczącą się wiecznością, że czymkolwiek było to, co mnie rodziło, było Ono wieczne, i gdybym tak mógł tylko w Tym spocząć, gdybym tak mógł w Tym trwać, gdybym tak mógł do Tego wracać – z każdym oddechem – wówczas mógłbym podłączyć się do Mocy Samego Stworzenia. I usuwać się z drogi, usuwać się drogi, usuwać się z drogi. I zanurzać się jeszcze głębiej w Tajemnicę za Tajemnicą i w kolejną Tajemnicę.

Od tego dnia nigdy nie pozwoliłem swemu umysłowi spocząć. Nigdy nie podjąłem decyzji, że to już koniec. Nigdy nie broniłem ani jednego swojego sposobu postrzegania kogokolwiek bądź czegokolwiek. I używając czasu mądrze, z biegiem czasu pielęgnowałem gotowość i zdolność szukania wpierw Królestwa, aż do takiego stopnia, że czyniłem to zanim wypowiedziałem jakiekolwiek słowo, zanim wykonałem jakikolwiek gest ciała:

Ojcze, spoczywam w Tobie. Jak chcesz przeze mnie żyć w tym momencie? Niech będę tego świadkiem! Niech to poczuję! Niech tego zakosztuję! Weź i zanurz mnie coraz głębiej w Swą tajemnicę! Chcę Ciebie całego!

I jeśli mogę tu coś wyznać, to to nigdy się nie skończyło. Nadal powtarzam:

Ojcze, chcę Ciebie całego!

Droga Przemiany jest gotowością, by używać czasu inaczej. W podróży każdego człowieka musi przyjść taki moment, w którym pochylasz głowę i pojawia ci się myśl:

Chcę tylko Boga i już dłużej nie dbam o to, czego to będzie wymagało, czego będzie potrzeba. Poddaję się tej Tajemniczej Sile, którą jest Życie, prosząc tylko, abym został przemieniony w doskonałe Pole Świadomości, poprzez które Miłość płynie bez przeszkód.

I na końcu odkryjesz, że jedyną przeszkodą jest lęk i jakaś forma jego wyrazu. I za każdym razem, gdy zaczynasz odkładać lęk na bok i dokonujesz wyboru błogosławienia tego świata z poziomu doskonałej świętości twego związku z Bogiem, za każdym razem, gdy śmiesz być tak arogancki w oczach świata, że odważasz się być obecnością Chrystusa, za każdym razem, gdy odprężasz umysł i ciało, i rozpoznajesz:

Sam z siebie niczego nie czynię. Coś mną żyje i właśnie Temu się poddaję.

– będziesz wówczas pielęgnował taki sposób bycia w świecie, którego tutaj w świecie nie ma. To znaczy taki, który nie zawiera się w tym trybie postrzegania, z którego powstaje świat.

Będziesz inny. Będziesz wyglądał tak samo, ale nie będziesz tym kimś, kogo znał świat. Będziesz mówił tak, jak zawsze mówiłeś. Będziesz rozpoznawał swój numer PESEL. Jednak będziesz miał konkretne poczucie, że żyjesz, jednak nie żyjesz ty, lecz On Jeden żyje tobą. Jakoś nierozerwalnie i niewytłumaczalnie będzie ci dane być Polem Świadomości, które staje się świadkiem tego, jak Życie żyje tobą. I będziesz wiedział, że jest to święte. Będziesz wiedział, że jest to piękne, że właśnie teraz, gdziekolwiek byś nie był w tym momencie, jesteś ucieleśnieniem i ekspresją Tajemnicy – Miłością na zawsze szerzącą Siebie Samą. Jesteś samą Radością Boga!

I będziesz taki cały czas przez całe swe istnienie. Nigdy nie będzie takiego czasu, w którym przestałbyś być. Ale gdy zdecydujesz się porzucić bronienie postrzegania siebie, z którym się utożsamiłeś, gdy wybierzesz rezygnację z kurczowego trzymania się lęków, które według ciebie są uzasadnione, i osądów, które według ciebie są prawdziwe, gdy zrezygnujesz z kurczowego trzymania się świata, który wytworzyłeś, popłynie przez ciebie Stworzenie:

Sam z siebie niczego nie czynię. Jestem zwyczajnie świadkiem przepływu Miłości przeze mnie. Używam czasu mądrze, aby pielęgnować doskonałą pamięć rzeczywistego świata. Nie jestem więźniem czasu i przestrzeni. Nie jestem tym ciałem. Używam go jako narzędzia, by formować i kształtować to, co może w tym świecie szerzyć Miłość w każdej chwili.

A zatem doszliśmy do dobrego punktu końcowego naszej drugiej przygody na Drodze Przemiany. Zauważ ponownie, jakie myśli, jakie obrazy, jakie rzeczy wybrałeś do zapisania w swoim dzienniku. Zauważ uczucia, jakie pojawiają się w ciele, nawet teraz. Zauważ myśli, obrazy, wyobrażenia, których echo być może słyszysz w polu umysłu. Nie przebywasz nigdzie indziej, jak tylko w nieskończoności Bożej obecności. I mistrzostwo przychodzi, gdy ostatecznie wybierasz uwolnienie się od wszelkiego przywiązania do lęku. I w doskonałym poddaniu się uwalniasz się od snu samego śniącego i pozwalasz Tajemnicy Życia, by żyła tobą, bez przeszkód, bez lęku, w doskonałym poznaniu, że:

Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy. Nic nie muszę czynić, by dotrzeć do Boga. Muszę jedynie uwolnić się od paru rzeczy tak, aby to Bóg mógł dotrzeć do mnie.

Umiłowani przyjaciele, zwróćcie baczną uwagę na to, czym – czasami w bardzo subtelny sposób – podzieliliśmy się z wami w tej godzinie. Bardzo gorąco radzimy, abyś przesłuchał to nagranie kilkakrotnie w różnych miejscach o różnym czasie – może o trzeciej nad ranem, a może o północy. A kiedy nadejdzie wiosna, by znów ogrzać Ziemię, weź to nagranie i znajdź małe wzgórze, gdzie możesz wpatrywać się w gwiazdy i może pobądź z nimi inaczej.

Wracaj do tego nagrania, gdy czujesz się udręczony bądź zestresowany. Spoglądaj na te wszystkie różne okoliczności, które według ciebie mają moc, aby ograniczać twój wybór, bądź rozpraszać twą energię. I słuchaj tego nagrania w różnych okolicznościach: gdy jesteś smutny, gdy jesteś samotny, gdy się zamartwiasz, gdy w pokoju jest pięćdziesiąt tysięcy przyjaciół (no dobra, może pozostańmy przy dziesięciu albo piętnastu). Słuchaj go na ławce w parku, albo na ławkach wielkich galerii handlowych, dokąd wielu przychodzi, by czcić swego boga „rzeczy” i wymieniać na nie swe złote monety – wy nazywacie to robieniem zakupów. Ty natomiast kupuj nową jakość świadomości, nowy sposób bycia, taki, który przenika to, co – jak wierzysz – widzisz, i który ujawnia ci doskonałą harmonię Królestwa, obecność Miłości Boga.

Nikt nie podejmie tej podróży za ciebie. Nikt, kogo widzisz, ani nikt, z kim mieszkasz, nigdy nie podejmie tej podróży do Boga za ciebie. Zatem rozpoznaj, jakie są twe priorytety, i szukaj wpierw Królestwa. A nade wszystko wiedz, że nie jesteś sam. Wszak my zawsze jesteśmy z tobą. I zakończę, wyznając:

Kocham cię.

Pokój więc niech zawsze będzie z wami.

Amen.



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.