Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Lekcja 3

Pytania i odpowiedzi

Pytanie 1

Pytanie: W jaki sposób mam nie zachowywać ani jednej miłości dla siebie, a jednak nadal siebie kochać?

Odpowiedź: Zaprawdę, umiłowana przyjaciółko, zadałaś dobre pytanie o bardzo subtelną, lecz ważną rzecz, gdy zaczyna się żyć w pełni Chrystusowym Życiem. Kiedy powiedziałem, aby nie zachowywać ani jednej miłości dla siebie, wskazywałem na fakt, że egotyczny umysł spogląda na wszelkie formy, niezależnie czy będzie to osoba, miejsce, czy rzecz i dokonuje projekcji swej miłości na daną formę, a następnie błędnie postrzega ją jako źródło Miłości.

Nie ma nic na zewnątrz ciebie, co służyłoby jako źródło Miłości. Jedna z wielkich sztuczek umysłu, jakiej doświadcza człowiek, wydarza się w sytuacji, gdy doświadcza Miłości i zapomina, że Jej doświadcza, dlatego iż podejmuje decyzję, aby Jej doświadczać. Umysł jest zatem przekonany, że coś na zewnątrz niego miało moc, by zmienić jego własny stan. Lecz tak nie jest. Dlatego też te wszystkie „miłości” stają się przywiązaniami. Są bożkami. I to byłoby kolejne słowo, jakiego można by użyć, mówiąc o miłości, której nie powinieneś zachowywać dla siebie.

Nie czyń bożka z rzeczy, poprzez którą doświadczasz Miłości. Nie czyń bożka ze wspaniałego cielesnego kochanka, z którym masz dziesięć tysięcy orgazmów w ciągu jednej tylko nocy. Nie zachowuj tej miłości dla siebie. Nie staraj się posiąść tego kogoś dla twych własnych samolubnych powodów. Nie staraj się posiąść pieniędzy, które do ciebie przychodzą i gromadzić je w spichlerzach, odkładając je na czarną godzinę. Albowiem to jedynie gwarantuje ci nadejście tej czarnej godziny.

Nie zachowuj ani jednej miłości dla siebie. Jak więc możesz miłować siebie samego, jeśli nie zachowujesz ani jednej miłości dla siebie? Umiłowany przyjacielu, odpowiedź odwraca wprost to pytanie. Jak możesz miłować siebie, kiedy pochłaniają cię próby, aby posiąść te miłości, które widzisz na zewnątrz siebie? Miłowanie siebie wymaga poddania przywiązania do złudzeń, jakie uformowałeś na temat tych rzeczy – osób, miejsc, przedmiotów – o których myślisz, że są źródłem Miłości. Zastanów się nad tym. To jest zwrot o 180 stopni.

Widzisz, nie miłujesz siebie, gdy wnosisz do swego życia jeszcze więcej tych rzeczy, które, według ciebie, kochasz. Jeśli mówisz:

Och, kocham buty, to moja absolutna miłość!

Będziesz wówczas w samych butach widział źródło, które ma magiczną moc zdolną wyzwolić w tobie zmianę serca i umysłu. I będziesz więc brał przypływające do ciebie pieniądze i za każdym razem, gdy spadnie ci energia, pomyślisz:

Och, buty!

I pobiegniesz do sklepu i kupisz kolejną parę, aby doświadczyć chwilowej ulgi.

Będziesz myślał, że miłujesz siebie, dając sobie te rzeczy, o których myślisz, że je kochasz. To nie jest prawdziwa miłość siebie samego, choć jest to wspaniały początek, kiedy pracujesz z kimś, kto jest całkowicie niepoczytalny, to znaczy całkowicie pochłonięty egotyczną świadomością – tak bardzo, że nawet nie pozwala sobie cieszyć się swym egotycznym stanem świadomości – mądrze jest więc powiedzieć takiej osobie:

Ach, czyli lubisz lody? Bardzo dobrze, daj sobie pełne pozwolenie i jedz do woli wszystkie lody, jakie chcesz.

Nie chodzi tutaj o same lody. Chodzi o akt uznania i rozwijania zaniedbanej zdolności, by odczuwać i przyjmować radość – to wszystko.

Lecz gdy zaczynasz dojrzewać, rzeczy tego świata zaczynają być dla ciebie przeźroczyste. Osiągasz zrozumienie, że możesz dać sobie radość, biorąc głęboki oddech, wyciągając otwarte dłonie i przyjmując Miłość. Nic nie musi się wokół ciebie zmienić. Niczego nie musisz zjeść. Nie musisz uprawiać seksu. Nie musisz osiągnąć niczego wielkiego w tym świecie. Wystarczy jedynie, abyś przyjął obecność Miłości.

Miłowanie siebie więc faktycznie się pogłębia, im bardziej uwalniasz się od przywiązań do bożków miłości, które tworzysz w tym świecie. Na przykład: kobieta „kocha” swój ogród z tyłu domu, ponieważ daje jej to tak wiele radości – nie jest to całkiem prawdą. To ona decyduje, by wnieść radość w uprawianie ogrodu, podczas gdy sąsiadka obok może mieć ogród zwyczajnie po to, aby nie wieść gorszego życia od innych, lecz każda chwila pracy w ogrodzie to dla niej męka.

To nie ogród dostarcza radości. To decyzja, aby wnosić radość w uprawianie ogrodu. Ale w efekcie, widzisz, ta pani nigdy nie może wyjechać z domu, nie może się przeprowadzić, ponieważ:

O mój Boże, nie mogę zrezygnować z mego ogrodu. On jest źródłem mojej największej radości!

I pozostaje w tym samym domu do końca swych dni, rezygnując z marzeń o podróży do Europy, rezygnując z marzeń pływania z delfinami. Dlaczego? Ponieważ ogród stał się rzeczą mającą moc dania jej radości.

Nie zachowuj dla siebie ani jednej miłości.

Wypuść ją. Niech stanie się przeźroczysta. Nie przywiązuj się do niej. Naucz się rozpoznawać, że w dowolnym momencie, kiedy doświadczasz Miłości, jest tak dlatego, że tak zadecydowałeś. To ty wniosłeś radość w kontekst owej chwili. Dana rzecz sama w sobie jest neutralna. Mocy nie ma na zewnątrz ciebie.

Jak zatem możesz uwolnić wszystkie miłości tego świata, które wytworzyłeś i nadal siebie miłować? Trzymając się tego, czym się właśnie z tobą podzieliłem, siedząc z tym, wdrażając to w praktykę, rozpoznając coraz głębiej, że kiedy robisz to, co kochasz, jest tak dlatego, że najpierw zdecydowałeś się otworzyć swe serce w Miłości, a następnie podjąć działanie. Jeśli kochasz śpiew, to najpierw obecna jest Miłość, a następnie zaczynasz śpiewać. Samo śpiewanie nie jest powodem twej miłości siebie samego.

Dlatego też, zaprawdę, umiłowany przyjacielu, dobrze przemyśl to, czym się z tobą podzieliłem. Albowiem wielkim paradoksem mistycznego Umysłu Chrystusa jest widzieć, że nie ma w tym świecie niczego, czego można by się trzymać, ponieważ nie ma żadnego świata. Jest tylko Rzeczywistość Miłości szerzącej się poprzez tymczasowy kontekst formy. Jeśli odkrywasz, że kochasz komponowanie muzyki, wiedz, że to z poziomu Miłości postanawiasz być chwilowo kompozytorem.

To powinno wystarczyć na teraz.

Pytanie 2

Pytanie: Skoro nie wiemy, czego potrzebują nasi bracia i siostry, czy możliwe jest, że Duch Święty może poprowadzić nas tak, byśmy mówili i robili rzeczy, które wywołają ostrą reakcję innych, tak jak w Twoim przypadku, gdy krzyczałeś i rozgniewałeś się na bankierów? Czy prawdą jest, że nie jesteśmy w stanie mieć wpływu na to, jak przewodnictwo Ducha Świętego będzie brzmiało lub wyglądało dla innych?

Odpowiedź: Z samej swej natury przewodnictwo Ducha Świętego przychodzi spoza obszaru idei i postrzeżeń, z którymi umysł się utożsamia. Jeśli wyobrazisz sobie pokój w domu, w którym normalnie mieszkasz, to wiesz, że znasz wszystkie meble, wszystko rozpoznajesz, wszystko zdefiniowałeś, wszystko masz pod swoją kontrolą. W takim pomieszczeniu, gdy wchodzisz doń, by rozwiązać problem lub sytuację, która się pojawiła, masz do dyspozycji tylko to, co już znasz.

To właśnie stara się robić egotyczny umysł, nawet kiedy zaczyna przyjmować do swego „pomieszczenia” nowe idee – duchowe, metafizyczne, religijne czy idee magicznych środków. Umysł egotyczny nadal jest w obszarze tego, co znane, a zatem, kiedy pojawia się jakaś sytuacja, grzebie w tym pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś, co wie, że tam się znajduje. I szuka tego, o czym sądzi, że będzie narzędziem, słowem, wyrażeniem, działaniem, czymś, co stanie się odpowiednią rzeczą. Lecz jest to dokładnie tym samym, co powiedzenie, że wiesz już, co masz powiedzieć lub zrobić, lecz w pomieszczeniu, w którym mieszka ego, nie masz tej wiedzy.

Ta przestrzeń lub kanał, o których mówiliśmy wcześniej, poprzez które Miłość może kierować twymi decyzjami, wymaga tego, byś rozpoznał, że są one poza kontekstem pomieszczenia, w którym przyzwyczaiłeś się żyć. Ten umysł, który znasz – twój codzienny umysł – potrafi funkcjonować tylko w zamkniętym wszechświecie tego, co już zna.

Dlatego też w danej sytuacji, Duch Święty być może ci powiedział:

Weź tego bezdomnego brata do swego domu i przyrządź mu porządny posiłek.

A zatem tak zrobiłeś. Teraz, dziesięć lat później, kolejny bezdomny stoi na progu twego domu. Grzebiesz w przeszłości i widzisz, że kiedyś wpuściłeś bezdomnego do domu i go nakarmiłeś.

Och, to musi być właśnie to rozwiązanie, ponieważ oto moja taśma: „bezdomna osoba”. Właśnie wyciągnąłem ją z szuflady komody w mym egotycznym umyśle.

I przechodzisz więc do działania według tego, co wiesz i okazuje się, że bezdomny mężczyzna doszczętnie cię okrada. Zapomniałeś już, że był taki moment, kiedy bezdomny się zjawił – kiedyś tam i nie wiedziałeś wówczas, co zrobić. Zrezygnowałeś z wszystkiego tego, co sądziłeś, że wiesz i zapytałeś się o rozwiązanie w modlitwie. Ten sam sposób niewiedzenia jest ostatecznym stanem Poznania. Poznanie, którego nie zna umysł egotyczny, jest źródłem potężnego Poznania.

A zatem, czy Duch Święty mógłby cię pokierować, byś powiedział, czy zrobił coś, co mogłoby spowodować, że inni zachowają się, czy zareagują gwałtownie? Zaprawdę, umiłowani przyjaciele – tak! Ale pamiętajcie o jednym: to nie przewodnictwo Ducha Świętego powoduje gwałtowną reakcję drugiej osoby. To jej własny umysł jest tego powodem, ponieważ ta osoba nie oddała się uzdrawianiu i Miłości. Każda reakcja, która nie jest szerzeniem Miłości, musi być lękiem i niczym innym. Każda forma ataku lub osądu może pochodzić tylko z lęku, a nie z Miłości.

Dlatego też, kiedy czułem, że jestem prowadzony, by podejść do bankierów przed świętą świątynią mego Ojca, nie otrzymałem wskazówki, by powiedzieć:

Przepraszam, czy mógłbym Wam zaproponować tutaj krótką pogadankę? Chciałbym wyrazić skromną opinię i oczywiście, jesteście absolutnie wolni, by zrobić, co będziecie chcieli, ponieważ jesteście faktycznie bardzo potężni, bogaci, a ja jestem tylko samotnym Esseńczykiem. Ale jeśli poświęcicie mi tylko jedną minutę, chciałbym się podzielić z wami swymi przemyśleniami.

Nie. Zostałem pokierowany tak, bym działał z wielką mocą, abym dosłownie postąpił w sposób, jaki niektórzy nazwaliby przemocą – nie, żebym kogoś skrzywdził, lecz poprzewracałem ich stoły i krzyczałem głośno:

Urządziliście sobie z domu mego Ojca jaskinię grabieżców!

Otóż, to przyciągnęło ich uwagę. Dlaczego? Ponieważ Duch Święty widział, że te umysły zaangażowane w swe działania mogły zareagować tylko na potężną energię, skoro sami uczynili bożka z potęgi i władzy. Oni zawsze stawiali się na pozycji posiadania większej władzy niż ludzie, którzy przychodzili do świątyni. A zatem, potrzeba było kogoś, kto sam przyjął większe źródło władzy i zademonstrował, że bankierzy nie byli tak mocni, jak myśleli, że są. Nie byli w stanie sobie wyobrazić, zanim nastąpił ten moment, że ktokolwiek mógłby się odważyć zniweczyć ich plany. Lecz wskutek tego działania ich całe jestestwo i umysł doświadczyło kołatania niepokoju, gdy ich rzeczywistość została trochę wstrząśnięta. I niektórzy z nich zaczęli się zastanawiać nad tym, co robią ze swoim życiem.

Otóż, gdybym był przywiązany do swego własnego bezpieczeństwa, gdybym był przywiązany do bycia lubianym, nie pozwoliłbym, aby Duch Święty przejawił się przeze mnie. I to jest właśnie to, co zbyt wielu w waszym świecie ma zwyczaj robić:

Och, jeśli powiem to, co właśnie przyszło mi do głowy, to mogę nie być lubiany. Ale mnie rzeczywiście bardzo zależy, aby być lubianym, jednocześnie udając, że żyję duchowym życiem.

Ale zaprawdę, umiłowany przyjacielu, droga Pojednania, droga służby nie jest konkursem popularności.

Dlatego też, zaprawdę, drogi przyjacielu, zrozum dobrze, nie masz pojęcia, co twój brat lub siostra potrzebują – od łagodnego pocałunku w policzek, po szybkiego kopniaka w tyłek. Lecz jeśli jesteś oddany Miłości, niewinności, wolności, ufności i jeśli postanawiasz mieć dostęp do doskonałej wolności swego kanału komunii z Bogiem, i nie chcesz reagować z poziomu egotycznego umysłu, wówczas będziesz prowadzony tak, jak masz być prowadzony. I gdy postanowisz wypełnić ten cel, spełnisz wówczas swą własną ścieżkę ku głębi poznania Boga.

Zatem, tak, Duch Święty to nie lelum polelum, to nie energia truskawkowej galaretki. Duch Święty jest oddany jednej rzeczy: Pojednaniu. Pojednanie zachodzi, kiedy złudzenia zostają rozbite. Duch Święty wie, czego potrzeba. A to, czego potrzeba może nie zawsze spotkać się z akceptacją społecznego świata, w którym się znajdujesz. Lecz ci, którzy boją się potrząsać klatkami innych, są po prostu zalęknieni. Oznacza to, że ich życie napędza lęk i bardziej im zależy na własnym komforcie i bezpieczeństwie, czyli byciu oddanym niepoczytalności ego, niż na wolności Chrystusowej Świadomości.

Czy to pomogło ci uzyskać odpowiedź na pytanie?

Odpowiedź: Tak, bardzo.

Jeszua: Otóż, nie mówię, że nie wiąże się to ze sztuką. Stopień, w jakim wdrażasz w życie sugestie Ducha Świętego, wiąże się z twą gotowością, by nie zachowywać ani jednej miłości dla siebie – aby nie przywiązywać się, aby rozpoznać, że jesteś uczniem Ducha Świętego. Rozumiesz? Co, oczywiście, jest pielęgnowaniem Miłości do siebie samego.

Odpowiedź: Rozumiem.

Jeszua: Zaiste. Zatem, masz coś jeszcze, czy na teraz już wystarczy?

Odpowiedź: Nie mam już więcej pytań dla tego nagrania, ale jeśli jeszcze chcesz coś rozwinąć, jestem pewna, że wszyscy z radością posłuchamy twego przesłania.

Jeszua: Nie ma już niczego, co chcielibyśmy objaśnić. Prosimy was, jednakże – każdego, kto słucha tego nagrania: znajdźcie sposób, w który pozwolicie sobie doświadczać przyjemności obecności Miłości. Nie pozwólcie, by dzień – od czasu, gdy słuchacie tego nagrania, do czasu, gdy pójdziecie spać – skończył się, zanim nie znajdziecie sposobu, by cieszyć się przyjemnością obecności Miłości.

I na tym kończymy, zaprawdę,

Amen.



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.