Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Lekcja 2

Pytania i odpowiedzi

Pytanie 1

Pytanie: Jeszuo, czy zechciałbyś pomóc nam w zdefiniowaniu pojęcia „Wiedza”, czy też „Poznanie”?

Odpowiedź: Oczywiście, Poznanie lub Wiedza to natychmiastowa jakość czucia. Wychodzi ona poza symbole. Wiedza jest rezultatem objawienia, a objawienie zawsze jest czymś intensywnie osobistym. To znaczy, że objawienie przepływa przez lukę, która wydawała się istnieć pomiędzy Umysłem Boga a umysłem duszy lub też tym, co Stworzone. Nie można tego przekazać za pośrednictwem symboli, ponieważ symbole są oddalone od Rzeczywistości.

Gdybyś miał opisać swoje objawienie, musiałbyś natychmiast przenieść je do poziomu idei i słów. Słowa są symbolami symboli i są podwójnie oddalone od Rzeczywistości. Słowa są symbolami idei. Nic nie jest pośrednikiem dla Rzeczywistości. Rzeczywistość jest dana bezpośrednio, poza ideami i symbolami. Ona jest natychmiastowa. Wszyscy z was mieli wiele, wiele objawień. W jednej chwili po prostu widzisz i wiesz:

Ach, no tak! No przecież! Wiem!

A następnie pozwalasz temu minąć. Jeśli ktoś zapytałby cię:

No i co się tu właśnie zadziało?

Wówczas na scenę wchodzi sztuka próby komunikacji za pośrednictwem słów i idei, które w jakiś sposób oddałyby to objawienie.

Dlatego nawet najwięksi spośród waszych mistyków, najwspanialsi z waszych nauczycieli, tylko próbowali wyrazić słowami istotę swoich rewolucji lub rewelacji, objawień przebudzenia (gdyż zaprawdę są one również rewolucyjne). Wszystko, co kiedykolwiek powiedziałem, gdy chodziłem po ziemi, wszystko, co kiedykolwiek wam mówiłem, to zręczna próba, by użyć symboli w celu wskazania ci kierunku jakiegoś uczucia objawienia, które zaistniało w mym własnym umyśle Chrystusa. Tak to właśnie się dzieje, nie za wiele możesz z tym zrobić. Próba, by się skomunikować, wymaga komunii, połączenia. A nauczyciel szuka umiejętnej, najdoskonalszej drogi wywołania stanu komunii pomiędzy swym umysłem a umysłem ucznia, po to by przekazać istotę objawienia.

Poznanie zatem nie ma nic wspólnego z teologią, religią, ani żadnym tekstem, który kiedykolwiek został spisany. Poznanie lub też Wiedza, jest natychmiastowa. Jest to Poznanie przez bycie tym, co umysł stara się poznać.

Gdy dotykasz Umysłu Chrystusa, wiesz o tym. Wiesz o tym, ponieważ całość twego istnienia, umysł, emocje, fizjologia ciała – wszystko zmienia się i porządkuje. I w owej chwili nie ma możliwości, ani nawet wspomnienia lęku. Nie ma niczego, prócz zwykłej obecności. Wszystko jest poza czasem, wieczne i przepełnione pokojem.

Zaprawdę zatem, umiłowani przyjaciele, zrozumcie, że szukacie Poznania. A jednak Poznanie wymaga, byś zaczął od uznania, że jesteś Chrystusem. Zawsze pamiętaj, że jest to pierwszy i najbardziej podstawowy akt oczyszczenia. Twój umysł powie ci:

Nie, jestem nędznym grzesznikiem. Nie, jeszcze tego nie osiągnąłem.

Oto myślenie egotyczne. Musisz to zauważyć i powiedzieć:

Nie, to nie może być Prawda o mnie. Prawdą o mnie jest to, że jestem Świętym Synem Boga – teraz.

Wrzuciłeś do stawu kamyk, który wytworzył fale, które rozpuszczą wzorce lęku wytworzone przez ciebie niegdyś w celu zastąpienia Prawdy.

Poznanie i Wiedza nie mają nic wspólnego z przekonaniem. Leżą one poza przekonaniem – i niech ziemski umysł przyjmie to całkiem dosłownie. Poznanie i Wiedza nie mają nic wspólnego z teologią czy religią. Mają wszystko wspólne z Rzeczywistością.

Na teraz powinno to wystarczyć. Sugerujemy, byście mocno zastanowili się nad tym, co powiedziałem. Już to samo w sobie wrzuci do stawu kamyk, który pomoże rozpuścić opór przed Wiedzą.

Pytanie 2

Pytanie: Na przestrzeni lat widzieliśmy wielu ludzi, którzy wydają się docierać do samego sedna swych blokad, po czym zatrzymują się. A następnie się wycofują. Czasem może pojawić się projekcja, formują się „towarzystwa wzajemnej adoracji”, a nawet jawny atak. Czy mógłbyś powiedzieć, co tu się dzieje oraz jak najlepiej sobie z tym poradzić?

Odpowiedź: No cóż, zaprawdę, umiłowany przyjacielu, ja nigdy nie doświadczyłem tego, gdy przebywałem na tej planecie! (śmiech)

Zawsze pamiętaj, że świat to usiłowanie umysłu, by wytworzyć substytut Królestwa Niebieskiego, substytut Rzeczywistości. To nadużycie mocy. Marnowanie tegoż samego daru, jaki Stwórca daje Stworzeniu. Jest nadzwyczaj ważne, by pamiętać, że gdy kroczysz po Ziemi, w świecie (a jest różnica między światem i Ziemią: świat jest tym, co ludzkość uczyniła w błędzie), dosłownie gdy idziesz sobie ulicą, kroczysz przez pole złudzenia, w którym wydaje się przeważać lęk. A gdy wszyscy są zalęknieni, wszyscy będą wierzyć w to, że są poczytalni i normalni. Jest to po prostu uważane za normę. A jednak, świat jest przeciwieństwem Królestwa.

Czemu jest to ważne? Jeśli lęk zamieszkał w umyśle, jeśli jakikolwiek umysł został wprowadzony w trans lęku – wcale o tym nie wiedząc – będzie on chwytał się fundamentalnej struktury przekonania, na którym się opiera:

Jestem winny. Jestem oddzielony od Boga. Muszę tobą manipulować, ponieważ nie mogę ufać Bogu. Nie odnajdę bezpieczeństwa, póki nie wykombinuję, w jaki sposób ukształtować świat, by dał mi to, czego myślę, że potrzebuję.

Lęk ma wiele pasierbów i pasierbic. One wszystkie są nienawistne i złośliwe. I w świecie spotkasz się z nienawiścią i złośliwością. Napotkasz się z nią po tysiąc razy każdego dnia – sprzedawca w sklepie, który wydaje się być nieprzytomny, nieobecny duchem, podczas gdy ty wykładasz na ladę swoje zakupy; kierowca, który trąbi na ciebie, ponieważ jedziesz pięć kilometrów na godzinę wolniej, niż on by sobie tego życzył. Wszystkie te przykłady to wyraz szaleństwa lęku. Tam bowiem, gdzie jest Miłość, jest chęć, by się ujawnić i być całkowicie obecnym w ciało-umyśle. Tam, gdzie jest Miłość, jest cierpliwość, zaufanie, przyzwolenie, łaskawość. Świat, w którym żyjesz, przeniknięty jest lękiem – to on wytwarza ten świat. Nigdy temu nie zaprzeczaj.

A oto, co się następnie dzieje. Pierwszą częścią umysłu, która angażuje się w duchową podróż, jest ego. To ego pierwsze decyduje, by wysłuchać nagrania Jeszuy, syna Józefa. To ego pierwsze otwiera się na moją obecność. To ego pierwsze chwyta za Kurs Cudów. Dlaczego? Ponieważ to ego dowodzi. Ono próbowało już wszystkiego. Zbliża się do czasu swej śmierci i rozpuszczenia. Dlatego też spogląda ku duchowości jako na jedyną, ostatnią próbę, by zyskać moc i kontrolę.

Ego zawsze mówi pierwsze. Tak więc przeczytasz akapit w Kursie Cudów i natychmiast zaczynasz o nim myśleć, natychmiast zaczynasz rozprawiać na jego temat. To czyste ego! Ci, którzy chcieliby się nadymać licznymi słowami na temat Kursu, to zwykle ci, którzy najmniej są zainteresowani, by żyć Kursem. Rozumiesz?

Zatem wydarza się właśnie następująca rzecz. Gdy jakikolwiek umysł podejmuje się „wielkiej duchowej podróży”, tak naprawdę jest napędzany poszukiwaniem doświadczeń, o których ego zdecydowało, że dobrze się z nimi poczuje. A więc, zacznie mieć pewne doświadczenia. Zacznie uczęszczać na warsztaty. Będzie czytało Kurs. I zgadnij co? Duch Święty je uwiedzie. Będzie ono miało chwile rozpuszczenia, małej śmierci – „Ach!” – Duch przebija się przez ego. Więc ego usiłuje użyć czegoś dla swego dobra, nie uświadamiając sobie nawet, że to dokładnie ta sama rzecz, której Duch Święty ostatecznie z powodzeniem użyje do zniszczenia ego, zniszczenia kontroli, z jaką ego włada umysłem.

Wyobraź sobie, że jesteś obrońcą zamku. Dookoła zamku masz dwa hektary ziemi. Na peryferiach twych posiadłości, twego królestwa położonych jest kilka niewielkich osad. Gdy przybywa wróg, by zaatakować twój zamek, a ty słyszysz po raz pierwszy, że wróg gromadzi się przy granicach, pojawia się niewielki lęk:

No cóż, dobrze. To oddamy mu kilka wioseczek. Wielkie mi co! Oddamy Dżyngis-chanowi wioskę na najdalszym krańcu.

Ale im szybciej Dżyngis-chan zbliża się do zamku, tym bardziej niebezpieczny wydaje się być, tym wyżej wznoszone są wały obronne, tym więcej żołnierzy podchodzi, by ustawić się przy twierdzy, tym mocniej przygotowujesz się ze swoimi armatami, pistoletami maszynowymi i co tam jeszcze masz. Zrobisz wszystko, by bronić serca zamku.

Tak naprawdę nigdy nie było żadnego Dżyngis-chana. To jedynie anioły zbliżały się na białych koniach, by przynieść płatki Miłości i uzdrowienia. Przybyły, by nauczyć cię, że nie potrzebujesz wznosić żadnych fortec, że możesz zostawić zamek i żyć na łąkach Królestwa Ojca. Jednak anioły te, przemienione zostają w dzikie potwory, które wyglądają jak Dżyngis-chan i:

Na pewno przybyły tu, by mnie zniszczyć.

Nigdy nie bagatelizuj zajadłości ego. To stanie się raz za razem, raz za razem, i znowu. I z jednej strony egotyczny umysł, który mówi, że jest na duchowej ścieżce, wciągnie się w swoje praktyki, i – o mój Boże! – będzie on jedynie mówił, mówił, mówił i mówił, czytał i studiował, i podróżował, i brał udział w warsztatach. Zrobi on to wszystko, nigdy nie uświadomiwszy sobie, że tak naprawdę zajmuje się próbą bronienia swego wewnętrznego zamku – miejsca, w którym ego nadal ma władzę.

I gdy Miłość zaczyna penetrować i przejmować te wioseczki, podchodzi coraz bliżej. I czasami ta presja staje się nieznośna. Siła ego jest nadal zbyt mocna i odpycha Miłość. Otóż, w jaki sposób odpychasz Miłość? Nazywając ją czymś innym. Widząc ją jako Dżyngis-chana:

Jak śmiesz prosić mnie, bym zakwestionował moje poglądy na seksualność! Przecież ja znam prawdę! Tak musi być!

A potem ten sam umysł uda się na warsztaty i usłyszy o zaprzeczeniu, projekcji, ataku. Usłyszy o tych wszystkich pięknych teoriach i powie:

Tak, tak! Hahahaha! No tak, cóż, hm, hm…

Ale, o rany! Niech no tylko zagrożony zostanie jego wewnętrzny zamek, a reaktywność podnosi swój łeb, i posyła swych żołnierzy pod mury, by powstrzymały Dżyngis-chana przed wejściem do środka…

Potrzeba wielu, wielu doświadczeń na ścieżce oczyszczenia, by uświadomić sobie, że tam, gdzie pojawia się reakcja, tam jest lęk. To, co nie jest Miłością, jest lękiem, niczym innym. W każdej chwili, gdy doświadczasz wrogości wobec brata lub siostry, czyli gdy zaczynają działać ci na nerwy, gdy masz z czymś problem lub kłopot… Gdy nie udajesz się bezpośrednio do nich, ale raczej szukasz innych do rozmowy, będziesz szukał w ten sposób wspólników – tych, których określasz mianem „towarzystwa wzajemnej adoracji”:

Zbierzmy się tu razem i odśpiewajmy refren na temat tego, co jest nie tak z tamtą osobą. W ten sposób obaj będziemy mieć rację.

Za każdym razem, gdy myślisz, że masz z kimś na pieńku, i nie idziesz prosto do niego, by omówić to w otwartości, omówić to, mając na celu wzrost i naukę, bądź pewien, że pospieszyłeś do swego zamku i posłałeś swych żołnierzy pod mury. I opóźniasz czas swego uzdrowienia i przebudzenia. Za każdym razem, gdy szukasz wspólników, ty przegrywasz, a zwycięża ego. Dlaczego? Ponieważ zwycięża lęk!

Ojej, naprawdę mam z tym problem. Kurczę, to, co zrobiłeś, naprawdę działa mi na nerwy. Ale nie powiem ci tego. Pójdę sobie i znajdę kogoś innego, komu również działasz na nerwy. Umówimy się, by podyskutować o tym, co jest z tobą nie tak, i w ten sposób będziemy bezpieczni.

Gdzie? W zamku złudzeń.

Tak więc, gdy Miłość przedziera się przez zasłony, wioseczki królestwa ego i przybliża się do zamku, ego usiłuje wzmocnić swe granice. Dlaczego? Ponieważ ego to sam lęk.

Potrzeba dużego doświadczenia – dużej dojrzałości – by naprawdę przyznać się, że to, co cię irytuje, należy do ciebie. Czy oddany jesteś Miłości, uzdrowieniu i wzrostowi? Czy też oddany jesteś temu, by utrzymywać nienaruszonym status quo? Lęk chwyta cię tak szybko! [pstryka palcami] Powoduje on przeróżne reakcje obronne, projekcje, atak. To tylko zajadłość niepoczytalnego ego.

Oczywiście, jak wiecie, w waszej przygodzie ze mną stało się tak wiele razy dla konkretnie dwóch z was na przestrzeni ostatnich dziewięciu lat. Dlaczego? Ponieważ wasza praca, zarówno wewnętrzna, a zatem i ta w świecie zewnętrznym, służba, którą sprawujecie na rzecz innych, służy rozpuszczaniu zamku. Oto, czym jest istota Shanti Christo: rozpuścić najgłębszy, najskrytszy bastion siły, z którą ego rządzi całym przedstawieniem.

Praca, w którą się angażuję z wami, jest pracą na najgłębszym możliwym poziomie. Chodzi w niej tylko o Pojednanie. W Pojednaniu nie chodzi o to, byś poczuł się dobrze. Chodzi w nim dosłownie o oczyszczenie umysłu z uścisku ego, tak by Bóg mógł – jak by to ująć – posiąść twój umysł, twoje życie, twe istnienie i byś mógł powrócić do bycia twórcą tego, co dobre, święte i piękne.

Oznacza to po pierwsze, że ta praca przyciąga tych, którzy znajdują się na różnym etapie swego pragnienia przebudzenia. Wielu z nich jest na etapie egotycznym. Czym jest egotyczny stan duchowości? To stan, w którym ego wie, że próbowało już wszystkiego. Próbowało zdobyć pieniądze. Angażowało się w związki. Próbowało narkotyków w danej kulturze. Zaliczyło zbyt wiele godzin telewizji. Próbowało wszystkiego, by pozostać u władzy i postrzega, że być może w „duchowym życiu” w końcu pozyska tę poszukiwaną władzę nad Dżyngis-chanem przy granicach swych włości.

Zatem wielu wpierw będzie przyciągniętych do mego przesłania danego za pośrednictwem tego mego umiłowanego brata poprzez wiele różnych form zadań, ku opanowaniu których was powiodłem, byście stali się w nich sprawni. Ale pierwszy poziom przyciągania to zawsze szukanie nowej mocy. Zgiełk podniesie się wtedy, gdy zacznie się atak na wioseczki. I w zależności od mocy ego – bez względu na to, ile zostało odbytych tak zwanych duchowych podróży – siła ego w zamku będzie postrzegana przez tych, którzy się wycofują, przez tych, którzy potrzebują projekcji i ataku, tych, którzy potrzebują tworzyć „towarzystwa wzajemnej adoracji” – oto znaki. Mogą one ciebie nauczyć po prostu uczyć się na głębszym poziomie niuansów tego, jak działa egotyczna świadomość. A to z kolei poprawi twoją zdolność nauczania.

Dlatego właśnie kiedykolwiek czujesz się atakowany, to, co jest najpierw najważniejsze, to rozpoznać mechanizmy, które się tu rozgrywają.

Och! Jeśli ktoś mnie atakuje, musi być zalękniony, ponieważ istnieje tylko Miłość lub lęk. Jeśli jest mi wiadome o problemie, który oni mają, a nie przychodzą oni do mnie, by o tym pomówić, to pokazuje jedynie, jak mocno ich życiem rządzi lęk.

Zatem pierwsza rzecz tutaj, to współczucie i modlitwa. Postrzeganie ich jako uzdrowionych, postrzeganie ich w ich pełni i prośba o przewodnictwo:

Czy powinienem teraz z nimi porozmawiać?

Tak. Nie. Duch Święty da ci znać.

Po drugie, jeśli czuję się atakowany, przestanę się nimi zajmować, a skupię mą uwagę na sobie samym:

Cóż takiego we mnie czuje się atakowane?

Ponieważ zaatakowana może zostać tylko egotyczna tożsamość. Chrystusa nie można zaatakować – to niemożliwe. Chrystus po prostu się śmieje. Chrystus może podjąć decyzję, by zabrać ciało-umysł od tych, którzy są dla ciało-umysłu niebezpieczni, ale Chrystus nigdy nie czuje się atakowany. Tak więc to jest wspaniały podarunek i w tym sensie stali się oni twymi zbawicielami – nie dlatego, że są oświeceni, ale ponieważ ty możesz użyć tej sytuacji, by głębiej ujrzeć to, czego być może jeszcze się bałeś.

Jakie jest w tym sedno? Każdy, kto naprawdę chce Boga, będzie odszukiwał sytuacje nauczania-uczenia się, które dosłownie stwarzają kontekst dla największego ognia, największego oczyszczenia, największego żaru. Dlaczego? Ponieważ chcą dać złotu się rozpuścić, tak by mogło zostać przekształcone Bożą Ręką.

Jeśli w twoim doświadczeniu brak innych umysłów, które mówiłyby ci, że nie masz racji, jeśli nie doświadczasz tego, że inne umysły reagują na to, jak przeżywasz swoje życie, lepiej spójrz na te sytuacje raz jeszcze. Co tak naprawdę tobą motywuje? Czy obawiasz się wypowiadać i żyć swoją prawdą? Czy boisz się wybierać Miłość zamiast lęku? Czy boisz się, że wyglądasz inaczej dla innych umysłów? Prawdziwa łagodność rzuca się w oczy niczym jaskrawa sukienka na stypie, gdyż łagodni wiedzą, że nie wiedzą. Łagodni ufają Duchowi Świętemu. Ego krąży na zewnątrz, by skłonić innych, by je lubili. Dusza chce jedynie Boga.

Zatem pamiętaj, że kiedy jesteś atakowany, w swej dłoni trzymasz wspaniały, bezcenny klejnot. Możesz bowiem pogłębić swe ucieleśnienie Chrystusowej Świadomości. Możesz głębiej rozpoznać niuanse tego, w jaki sposób egotyczna świadomość panuje w umyśle, twoim lub czyimś. Możesz się tego uczyć, uczyć i uczyć, i dzięki temu stać się wspanialszym nauczycielem, zdolnym do tego, by służyć Pojednaniu.

Powróćmy teraz do naszej analogii Dżyngis-chana atakującego królestwo; pomyśl o wszystkim jako o wibracji energii. Gdy dwoje ludzi łączy się w związku, lub gdy łączy się tysiąc ludzi, łączą się oni, ponieważ obecny jest pewien określony poziom zgodności lub też rezonansu. Teraz Dżyngis-chan może podejść blisko królestwa i wszyscy w królestwie i w zamku czują się względnie w porządku:

Tak, tak, no cóż – wojna toczy się hen tam, na najdalszych rubieżach naszego królestwa. My zaś nadal możemy się bawić. Czy to nie wspaniałe? Jasne, że tak! Hahaha!

Dżyngis-chan się zbliża. I teraz każdy umysł musi podjąć decyzję:

Czemu jestem oddany?

Jeśli na przykład w związku pojawił się konflikt, jeśli jeden umysł w związku odmawia pójścia do drugiego i powiedzenia:

Kurczę, naprawdę mam problem z tym i z tym. Musimy się w to zagłębić, ponieważ widzę, że jeśli mam problem, to jest tu coś, czego potrzebuję się nauczyć.

Jeśli nie są gotowi – nie chcą, by to uczynić, dotarli do swego krańca, do tego, co określasz jako „sedno ich przeszkody”. Zajrzeli do wnętrza, sytuacja ta wymiotła coś na powierzchnię i teraz oni dokonują wyboru, nie uświadomiwszy sobie nawet, że już go dokonali. Ich decyzją jest bronić swego zamku. Następnie pokręcą się dookoła i cię zostawią. Pokręcą się i stworzą „towarzystwa wzajemnej adoracji”, będą bronić, będą atakować, czymkolwiek by to nie było. To wszystko to niegroźna niepoczytalność. Oznacza ona jedynie, że przepuścili szansę i będą musieli powrócić w innym czasie, poprzez boleśniejsze doświadczenia, by spojrzeć na tę właśnie sprawę, przez którą nie chcą teraz przejść. Dotarli do obrzeży swego kręgu lęku. I tego dnia to lęk zwyciężył.

To ich strata. I nie musi ona być twoją. Gdyż każdy w każdej chwili ma wolny wybór, by nauczyć się na głębszym poziomie, czym jest przebaczenie i Miłość, cierpliwość, przyzwalanie, przekraczanie, wzrastanie w dojrzałości ucieleśniania Chrystusa. Umysł, który osiąga określony poziom dojrzałości, naprawdę nie zajmuje się już dłużej projekcją i atakiem – tak naprawdę, to zaczyna się tym delektować. Gdyż ów umysł wie, że jeśli pobudza inne umysły, to musi przez niego przechodzić większa moc. Rozumiesz? Ego szuka bezpieczeństwa. Chrystusowy Umysł służy Pojednaniu – i dobrze się przy tym bawi.

Oznacza to, że na poziomie Shanti Christo, gdy jakieś dziewięć, prawie dziesięć lat temu, zaczęliśmy tę pracę, od dnia, gdy po raz pierwszy przybyłem do tego umiłowanego brata, celem zawsze było to, by wywiązać się z mojej umowy z nim, by w pełni wynieść go w Świadomość Boga, by z nim podróżować póki nie skończy się moje zobowiązanie jako jego nauczyciela. Otóż, w tym działaniu, drugorzędnym skutkiem jest stworzenie dzieła, które dopuści kontekst, w którym inni również mogą się do mnie przyłączyć, postanawiając wejść w proces przebudzenia. Tym jest Shanti Christo, stworzeniem kontekstu, który zaprosi całą ludzkość, całą ludzką rodzinę, do procesu rozpuszczania najskrytszego zamku, w którym ego zbudowało swoje fortece. Temu musi Shanti Christo służyć przez cały czas. Oznacza to, że z im większą mocą to czynicie, to pewnym jest, że tym więcej ludzi prawdopodobnie będzie przychodzić i odchodzić, tym mocniej będziesz dostrzegał projekcję na swoją osobę. W świecie zawsze tak to wyglądało, gdy jakikolwiek Promień Światła stawał się zbyt mocny i zbyt wyraźny. Rozumiesz?

Tak więc w przyszłości ci z was, a będzie was coraz więcej i więcej tych, którzy bawić się będą z wami na głębszych i głębszych, i bardziej dojrzałych poziomach oddania… I wówczas, gdy zaczną cię atakować inni w świecie, pamiętaj, że to musi oznaczać, że jesteś na właściwej drodze! Nie oznacza to, że zostaniesz zniszczony. Nikt nie zniszczy tego dzieła. Nie oznacza to, że ktoś cię skrzywdzi. Nie można cię skrzywdzić. Powiedzie ci się. To po prostu oznacza, że tak to właśnie wygląda, gdy światło penetruje ciemność. Każdemu umysłowi musi być dana wolność, by chronił swój zamek, by czekał kolejnego dnia, lub też by podjął decyzję, by mocniej wkroczyć w dojrzałość, w głębsze oddanie wielkiemu rozpuszczeniu i śmierci egotycznej kontroli, której wymaga wzrost w Chrystusowym Umyśle.

Tak więc gdy ludzie przychodzą i odchodzą, nie zajmuj się tym w ogóle. Po prostu kochaj i pozwalaj sobie wzrastać w Chrystusie. Jedynym powodem, dla którego powiodło ci się i osiągnąłeś poziom cudo-umysłowości, to ten, że dojrzałeś w wystarczającym stopniu, by rozpoznać, że ta podróż wpierw musi stać się twoją własną.

Niech każdy, kto przybywa, by się z tobą połączyć, pamięta, że wzrastające powodzenie Shanti Christo wymaga ich oddania się temu, by penetrować ich własne zamki, czy to będą twoi pracownicy, czy zarząd, czy też członkowie. Ci, którzy mówią, że chcą ujrzeć sukces tego przedsięwzięcia, muszą być w pełni oddani toczącemu się procesowi rodzenia się Chrystusa w nich.

Czy to odpowiada na twoje pytanie w wystarczającym stopniu?

– Tak.



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.