Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Lekcja 12

Pytania i odpowiedzi

Pytanie 1

Pytanie: Mówi się, że w dniu ukrzyżowania wypowiedziałeś słowa: „Ojcze, czemuś mnie opuścił?”. Czy możesz powiedzieć coś na ten temat?

Odpowiedź : To zawsze było dobre pytanie. Po pierwsze, zaprawdę odpowiedziałem na to pytanie pewnej osobie, którą znacie. Zdecydowanie sugerujemy, abyście po prostu dotarli do tej odpowiedzi, gdyż dałem ją nie po to, by ją zatrzymano i chowano w sekrecie. Teraz zaś ją poprawię, przyznając, że od czasu wypowiedzenia tego zdania, bardzo się za nie wstydzę. [Śmiech]

Umiłowany przyjacielu, gdybym nie dotknął każdego ziarna ludzkiej natury i doświadczenia, które jest i wam znane, słuchanie mnie byłoby bezcelowe. Nie miałbym ci nic do zaoferowania. Zatem gdybym przybył do waszego świata i byłbym – jakbyście to ujęli – odporny na zwątpienie, ból, winę, łzy, śmiech, złość i co tam jeszcze – o tak, nawet na pożądanie – to uczyniwszy tak, sprawiłbym, że mój związek z wami nie miałby żadnego sensu.

Oto, co podamy wam jako poprawkę, wyjaśnienie, samo sedno bardzo ważnej myśli. Można to następnie dodać do tamtej wcześniej już danej odpowiedzi, którą sobie znajdziesz. Czy ma to dla ciebie sens?

To bardzo dobre pytanie, ale ostatecznie pójdź jeszcze głębiej i zapytaj siebie, dlaczego ty powiedziałeś:

Ojcze, czemuś mnie opuścił?

To coś, co warto rozważyć.

Pytanie 2

Pytanie: Wydaje się, że wiele, wiele kobiet rozpoznaje siebie we wspomnieniach i doświadczeniach związanych z byciem Marią Magdaleną. Czy możesz powiedzieć coś na temat tego lub na temat rozczłonkowania tej jednej duszy?

Odpowiedź: Umiłowany przyjacielu, sugerowalibyśmy tutaj, że istnieje wielu takich, którzy są w posiadaniu tego, co zwiecie męskimi ciałami, a którzy również w tajemnicy chowają to samo odczucie, skryte odrobinę głębiej, gdyż sądzą oni, że byłoby to ocenione lub postrzegane za coś szalonego.

No cóż, skoro mam jedynie ten rodzaj organu…

– czyli tego, co nazywasz męską hydrauliką, która pomaga w procesie prokreacji ciała –

…więc ponieważ ten organ zbudowany jest w określony sposób, to z pewnością nie mógłbym kiedykolwiek doświadczyć inkarnacji w żadnej innej formie. Więc jeśli powiedziałbym komuś: ‘Myślę, że kiedyś byłem Marią, tą, o której mówicie’, to oczywiście by mnie wyśmiano. Ponieważ, co jak co, ale moja klatka piersiowa pokryta jest zbyt bujnym owłosieniem… Ale nie, ja nie wierzę, że jestem tylko ciałem!

Co tu się wydarzyło? Na początku Umysł jest Jednią. Ty – mówimy do was wszystkich – byłeś Tym Umysłem. I zaczął się sen, w którym wydawało się, że doszło do rozczłonkowania. W tym rozczłonkowaniu występuje wiele indywidualnych Punktów Światła, Dusz, Iskierek Boskości – nazwij siebie jakkolwiek chcesz, nazwij siebie Beknięciem w Bożym Umyśle To nie ma znaczenia. Oto rezultat snu oddzielenia, który w Rzeczywistości nigdy się nie wydarzył.

I tu umysł wpada w osłupienie – Bogu dzięki za to! W tym procesie w Umyśle, który postrzega Siebie jako rozczłonkowany, narodziło się – i nadal rodzi – wiele światów. W jednej malusieńkiej, maleńkiej, najdrobniejszej odrobinie kurzu lub też odrobinie Światła, narodził się świat, który nazywacie Ziemią, a wraz z nią wszystkie formy życia. I w tej maleńkiej drobinie wykształciły się – lub zostały stworzone – ramy czasowe, w których ludzkim ciałom nadano imiona. A umysły wierzą – tak jak ty nadal w to wierzysz – że w jakiś sposób jesteś czymś innym niż ten, kto siedzi obok lub naprzeciw ciebie, tylko dlatego, że istnieje ciało, które wytwarza postrzeganie, że istnieje między wami jakaś odległość.

Jednym z takich bardzo tymczasowych iluzorycznych rozczłonkowań, jest Ta, która znana jest jako Maria Magdalena, Maria z Magdali. W ramach tego snu wyłonił się ten, kto znany jest jako Jeszua, syn Józefa. I w procesie ekspresji owego snu, tych dwoje – tak to ujmijmy – spojrzało na siebie i powiedziało:

O mój Boże! Jakie to cudowne!

A to oznacza, że jako dusze nadal będące częścią tego snu, nie pochodzimy z jakiegoś miejsca ponad wami. Jesteśmy w tym wszyscy razem, ponieważ istnieje Jeden Umysł.

W tamtym śnie 2000 lat temu zaistniał w ucieleśnionej formie związek pomiędzy dwiema Iskrami tego samego Umysłu, przejawiającymi się jako zindywidualizowane świadomości. Jedna z nich nazywana jest Jeszuą, druga – Marią. Rozwinęła się z tego całkiem miła przyjaźń, w której jedno zdawało się służyć jako nauczyciel, zbawiciel oraz uzdrowiciel dla drugiego, a potem to drugie służyło jako wsparcie, uzdrowiciel i przebudzający pierwszego.

Oto w czym rzecz: owo zindywidualizowane skupisko Światła żyje w każdym. Jakże mogłoby być inaczej? Tak jak ja jako zindywidualizowany aspekt snu przebywam w pełni w każdym. Ty zaś, a ponownie mówię tu do każdego z was, nie mógłbyś zacząć rozpoznawać mnie jako Jeszuę, syna Józefa, jako tę zindywidualizowaną Iskrę Boskości, która w jakiś sposób oczyściła swoje „sprawy” w wystarczającym stopniu, by pamiętać Prawdę i pozwolić jej świecić na wskroś – nie mógłbyś mnie poznać lub pamiętać, gdybym nie był tobą. Swój swego zawsze pozna.

Jeśli więc zabierzesz się za pytanie o Marię Magdalenę z perspektywy głoszącej, że istnieje coś oddzielonego od ciebie, to od razu pojawią ci się najprzeróżniejsze fantastyczne postrzeżenia i filozofie. W ramach snu Ta Istota, która naprawdę jest tobą, doświadczyła procesu uzdrowienia i przebudzenia, transformacji, uzdrowienia serca, doświadczyła związku ze mną i wieloma innymi, doświadczyła namiętności i zmysłowości – tego, co określasz małymi iskierkami, które pobudzają komórki. Gdy Ta Istota umarła – a śmierć jest złudzeniem – to skrystalizowane zaciśnięcie energii samo w sobie nigdy ponownie nie inkarnowało.

Jednakże – w pewnym sensie możesz spojrzeć na to z tej strony – rozszerzyło się ono lub emanowało aspektami czy też promieniami Światła swej własnej istoty, które zagościły w innych zindywidualizowanych ciało-umysłach. A zatem w procesie uzdrowienia i przebudzenia należy patrzeć na Tę Istotę jak na symbol aspektu części świadomości, która budzi się w twoim wnętrzu – tej części, która może rozpoznać i kochać Chrystusa, i wziąć Chrystusa w swe ramiona, twoje ramiona i objąć go jako Umiłowanego.

Nastał czas, by uwolnić szalone postrzeganie, że istnieje oddzielony ty, odmienny od wszystkich innych form „ciebie”, które inkarnowały ciągle na nowo i na nowo. Mówimy w ten sposób, gdyż nauczyciel musi używać formy języka, którą uczeń może pojąć. Ale chodzi tu o to, by poprowadzić poza ten język i zrozumienie, by uwolnić przywiązanie i wartość nałożoną na zindywidualizowaną przeszłość. A oto, co mam do powiedzenia każdemu, kto czuje, że musiał być Marią: nie jesteś wyjątkowy. Nie popełniaj egotycznego błędu roszczenia sobie prawa do Tej Istoty jako siebie samego po to, by czuć się wyjątkowym lub bliższym Bogu.

Twoja wartość nie znajduje się w przeszłości. Nie znajduje się ona w tym, kim byłeś, ale w tym, kim postanawiasz być teraz. I nie ma znaczenia, czy twoje imię to Fred, Ralph czy Hazel. Gdyż Hazel może być tak samo napełniona Chrystusem, jak była nim przepełniona Maria. I zaprawdę Hazel musi się napełnić Chrystusem, by stać się wolną.

To egotyczny umysł spogląda w przeszłość. To egotyczny umysł wymaga wyjątkowości. To egotyczny umysł po prostu odmawia ci, byś – jak by to ująć – osadził się i był Hazel, Fredem, Jerzym czy Anastazją. To tylko dźwięki unoszące się w eterze, które wskazują na tymczasowy aspekt inkarnacji Chrystusa. Zaczynasz zatem widzieć, czemu może być tak wiele „Marii”. Niektórzy prawdziwie łączą się z tym aspektem Jednego Umysłu. Niektórzy potrzebują wytworzyć złudzenie, iż byli kiedyś Tą Istotą, gdyż odmawiają uzdrowienia niedoskonałości tu, gdzie są, i próbują sięgać wstecz i odnaleźć tę energię w kimś innym, by uczynić ją swoją. Nazywa się to wyjątkowym związkiem.

Spójrz więc uważnie i sprawdź:

Czy jest we mnie nadal coś, co potrzebuje sięgać na zewnątrz, by złapać inną część samego siebie w jakiejś pradawnej przeszłości, tak bym nareszcie zyskał jakieś poczucie własnej wartości?

Jedyne, co określa twą wartość, to jak mocno postanawiasz ucieleśniać Chrystusową Świadomość teraz.

Właśnie dlatego niegdyś nauczałem i dalej nauczam, że wiara w reinkarnację nie jest konieczna do przebudzenia. A jeśli myślisz, że jest, to bądź pewien, że jeśli jest w tobie coś nieuzdrowionego z przeszłości, to jest to z tobą teraz. Naucz się zważać jedynie na to, jak się czujesz teraz. Tu bowiem odkryjesz skutki tego, co nie zostało uzdrowione w tym, co uważasz za przeszłość.

Nie musisz udawać się do wielkich Archiwów Kroniki Akaszy i wyszukiwać informacji na swój temat na kosmicznych mikrofilmach świata, by odkryć, kim byłeś, w celu zrozumienia, czemu teraz jesteś takim głupkiem. [Śmiech]

Ooo, w końcu załapałem! No cóż, to wyjaśnia wszystko!

– mówisz, sącząc kolejne piwo. Nie tworzysz swej głupoty nigdzie indziej, jak tylko teraz. Czy zamierzasz więc być księżniczką głupolandii? Czy też przywdziejesz szatę tego, kto przyjmuje całkowitą odpowiedzialność za tworzenie własnego doświadczenia?

Dla tych z was, którzy zdają się odczuwać sentyment do „Janów”, „Marii”, „Piotrów”, czy też „Judaszów”, zauważcie, że pojawia się to w waszej świadomości po to, byście mogli podjąć decyzję, by kochać ten wyraz snu i widzieć Chrystusowość, która jest jego istotą. Przygarnij go do siebie. Kochaj go, puść go, pozwól, by się zasymilował z tym, czym jesteś.

Oto więc coś do rozważenia dla was wszystkich – szczególnie jeśli czujecie jakiś sentyment lub przyciąganie, bądź też identyfikację z tą Marią – czemu by nie zaprzestać trzymania Jej na dystans i nie zapytać siebie w medytacji:

Jakie przymioty Tej Istoty sprawiają, że odczuwam względem Niej taki sentyment? Cóż takiego jest w Niej, co pragnę mieć w sobie?

I przyciągnij te przymioty do siebie. Ponownie – tak, jakbyś był gąbką. Uczyń je częścią swej istoty. Pokonaj rozczłonkowanie, które wydarzyło się we śnie oddzielenia. Czy ma to dla was sens?

Wiem, że to, czym się tu podzieliłem, może niektórych nieco zaskoczyć, gdy to usłyszą. Jeśli tak się stanie, oznacza to jedynie, że nadal potrzebują oni postrzegania siebie jako mających jakąś wyjątkową formę związku, który jakoś zagubił się w pradawnej przeszłości. Nie, on się nie zagubił. A oni muszą zrobić kolejny krok i uświadomić sobie, że trzeba zabrać się za robotę – jeśli tak ma to być postrzegane – i tu i teraz wziąć się za to, co nie zostało jeszcze zrobione.

Czy ucieleśniam Chrystusową Świadomość?

Tak lub nie.

Jakie kroki muszę podjąć, by to uczynić?

To wszystko, co kiedykolwiek trzeba było uczynić.

To powinno wystarczyć na teraz. Oczywiście jedyną alternatywą dla tego jest pozostanie w królestwie głupolandii.

Pytanie 3

Pytanie: Wspomniałeś wcześniej, że swoje przesłania przekazujesz przez jeszcze innych, przez mniej więcej 2003 osoby. Kilka osób twierdzi, że są kanałami Saint Germaina, a nam Jonasz powiedział, że nikt nie channeluje Saint Germaina, że otrzymują oni jedynie myślokształty. Pytanie więc brzmi: czy są ludzie, którzy autentycznie channelują naszego wspólnego przyjaciela, Saint Germaina?

Odpowiedź: Zadajesz tak zwane techniczne i filozoficzne pytanie. Jak to się mówi, owijasz sprawę w bawełnę. Tymczasem tutaj ważny jest skutek.

Chcemy ci poradzić, abyś zobaczyła, że Ta Istota, mój przyjaciel, który kiedyś był – prawie był – moim katem i oprawcą… że zaprawdę jest on dla ciebie symbolem. Albowiem kogo ty postrzegasz jako swego kata i oprawcę? Saint Germain komunikuje się z wieloma. Albowiem bardzo dawno temu nauczył się przyjmowania odpowiedzialności za tych, którzy są Mu przypisani. Komunikuje się poprzez myślokształty z wielką rzeszą istot. Nawiasem mówiąc, Saint Germain nadal wpada tutaj i przejawia ciało kiedykolwiek zechce – aby zwyczajnie spędzić kilka chwil w parku na ławce ze starym przyjacielem. On żyje w całkowitym braku ograniczeń.

Dlatego też w takim stopniu, w jakim te umysły, które przyjmują Jego myślokształty, cały czas pracują, aby ich ogród był zadbany i wolny od egoizmu, w takim stopniu zaprawdę odzwierciedlają one bardzo precyzyjnie to, co On starał się przekazać. Jeśli zaś chodzi o to, co zwiecie „channelingiem”, w trakcie którego Jego świadomość łączy się z tymczasowo skrystalizowaną formą, którą wy nazywacie określoną osoba, po to by mówić do innych poprzez umysł, pole mentalne i językowe struktury tej osoby, to mój przyjaciel Saint Germain w istocie robi to od czasu do czasu. Jednakże tak jak to postrzegacie, liczba tych, poprzez których następuje to skuteczne łączenie się, jest bardzo, bardzo niewielka. Można by powiedzieć, że jest ich mniej niż palców u obu dłoni.

Ale jest rzesza tych, którzy przyjmują Jego myślokształty i rzesza tych, którzy bardzo, bardzo dobrze przekazują te mentalne obrazy, wyobrażenia, te myśli, językiem, który wyraża Jego przesłanie dla tych, którzy są w świecie. Czy to wystarczająco odpowiada na twe pytanie?

– Tak, bardzo.

A oto, co ma zawsze znaczenie: każdy, kto służy jako kanał, jak to teraz zwie wasz świat, ma przed sobą przez cały czas dokładnie taką samą pracę do wykonania, jak każda inna osoba – pracę, która polega na ciągłym rozwijaniu się, poddawaniu, przyzwalaniu, ufaniu, puszczaniu, uwalnianiu się od egotycznej świadomości, porzucaniu potrzeby wyjątkowości, przyglądaniu się jak sobie prawdziwie radzi – poddając się, poddając, poddając.

Nie jestem sprawcą ani wykonawcą.
Nie jestem kimś, kto coś wie.
Od nikogo niczego nie potrzebuję.
Komu jeszcze muszę odpuścić?
Jak głęboko potrafię opanować przebaczenie?

I tak dalej. To jest podstawowa rzecz. I faktycznie relacja, taka jak ta pomiędzy tym moim umiłowanym bratem a mną, jest relacją, która podkreśla jego potrzebę praktykowania tych rzeczy.

Chcemy również powiedzieć tutaj, że jest to możliwe i Saint Germain jest jednym z tych, którzy potrafią przezwyciężyć przeszkody w świadomości drugiej istoty, aby ich myślokształty zostały dobrze osadzone i przyjęte. Zatem jest to pewnego rodzaju wzajemne działanie. Osoba, która służy jako kanał, musi zawsze zajmować się tą samą pracą, której podejmują się wszyscy, ponieważ wszyscy są kanałami. I jedyne, co jest przez nich przejawiane, to częstotliwości, którym oni sami pozwalają zagościć w swych umysłach. Ci, którzy są kanałem przesłań mego umiłowanego przyjaciela, Świętego Germaina jak Go nazywacie… choć tutaj, gdzie jesteśmy, czasami sobie żartujemy, że słowo „święty” znalazło się w jego imieniu. A zatem ci, którzy go channelują, niczym się od was nie różnią. Oni cały czas muszą wykonywać swą wewnętrzną pracę. Ich celem nie ma być spoczywanie, ale bezustanne pragnienie bycia wcieleniem samego Chrystusa. Nie mają oni spoczywać na laurach, że tak się wyrażę.

Jednocześnie bądźcie pewni, że jesteśmy w stanie zapewnić, aby czystość tej wibracji była utrzymywana. Ponieważ jeśli nie jest, po prostu odchodzimy. Jeśli egotyczna świadomość zaczyna zapuszczać korzenie w dowolnym kanale, po prostu – tak to nazwijmy – „odkładamy ten kanał na półkę” i czekamy. I jedynie ty możesz rozróżnić, czy to, co jest mówione, płynie z nas, czy też jest zwyczajnym powtarzaniem pewnego zapisu, który już wcześniej zakorzenił się w tym, który mówi. Wówczas oznacza to, że ta osoba zatrzymała się na pewnej granicy własnego rozwoju, a nas już tam nie ma. I jesteście tego bardzo świadomi. Wyczuwacie pewną wibrację, nawet w komórkowych strukturach ciała.

Czy to, co powiedzieliśmy, jest pomocne w związku z twoim pytaniem?

– Tak, dziękuję.

Zaprawdę tak. Czy masz zatem jeszcze jakieś pytania?

– Nie.

Mówimy wam, bądźcie pewni, że w nadchodzących tygodniach wypłynie na powierzchnię świadomości bardzo wiele pytań, o których nie wiedzieliście, że istnieją.

– Jestem tego pewna.

A będzie tak z jednego tylko powodu: abyście mogli zastosować do tych pytań odpowiedzi, które już znacie. I w ten sposób zostaniecie uwolnieni od przeszłości.

– Amen.

Bardzo dobrze więc, tak jak powiedziałaś: Amen.



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.