Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Lekcja 3

znaczek

Teraz zaczynamy.

Zaprawdę witajcie, umiłowani i święci przyjaciele. Gdy przemawiam w języku waszego świata, nie znajduję słów, które mogłyby wyrazić Miłość, jaką do was czuję. Nie jestem w stanie znaleźć słów, które mogłyby wyrazić Miłość, jaką czuję, że Bóg ma dla na nas wszystkich. W żadnym języku waszego świata nie znajduję pojęcia, słowa, idei, filozofii, dogmatu, które mogłyby zawrzeć ową Tajemnicę, bliższą wam niż wasz oddech i czekającą aż ją odkryjecie.

Choćbym przeszukał całe stworzenie, choćbym przeszukał wiele mieszkań, które istnieją w królestwach będących Stworzeniem mego Ojca – a to Stworzenie jest nieskończone – i choćbym bardzo się starał, nie znalazłbym nic, co mogłoby prawdziwie opisać ciebie. Nie znajduję niczego, co miałoby większą wartość niż ty. Doprawdy, nie potrafię znaleźć niczego, co wyrażałoby bardziej wymownie Miłość, jaką jest Bóg, niż twe własne istnienie. A zatem, zaprawdę, spoglądam na ciebie nieustannie i zachwycam się blaskiem Miłości mego Ojca.

To właśnie poprzez ciebie odkrywam wszystko, czym jest Bóg. I gdy jako człowiek chodziłem po waszej Ziemi, zacząłem sobie uświadamiać, że największy dar, jaki kiedykolwiek mógłbym otrzymać, przyjdzie do mnie tylko wówczas, gdy postanowię zrezygnować z każdego wyobrażenia, jakie mógłbym wymyślić na temat ciebie – mojego brata czy siostry – a które przesłaniałoby Prawdę o tobie, która jest zawsze prawdziwa.

Kiedy miałem dziewięć lat, zaczęła się we mnie budzić świadomość dokładnie tego, co ci teraz opisuję. A gdy mój ojciec brał mnie ze sobą na spotkania ze starszyzną i czytał mi Torę, zacząłem czuć, że przynagla mnie coś od środka. Coś zaczęło do mnie mówić o tym, że pod wszystkimi wyobrażeniami, jakie mógłbym wytworzyć na temat drugiej osoby, istniało coś promiennego i skrzącego się, co czekało na odkrycie. Zacząłem czuć, że jestem zupełnie inny niż moi rówieśnicy. Zaczęły mnie pochłaniać sprawy wewnętrzne. I gdy słuchałem, jak przemawiali członkowie starszyzny, często czułem, jakbym się bardzo oddalił od miejsca, w którym oni byli. Przychodziły do mnie obrazy, przychodziły do mnie myśli i uczucia, których nie rozumiałem, których jeszcze w sobie nie zintegrowałem.

Lecz coś zaczęło mnie przynaglać… Jak to zrobić, żeby widzieć jedynie ową skrzącą się Promienność? Czy jest możliwe, żebym na moich braci i siostry patrzył tak, jak mój Ojciec patrzy na swoje dzieci? I doprawdy odkryłem, że widzenie Oczami Chrystusa zaczyna się od uznania, że ja – jako twórca stworzony na obraz Boga – dosłownie wybieram i przywołuję do siebie każde doświadczenie; że ja tworzę przesłony, zza których oglądam Stworzenie.

I zacząłem wówczas nieznacznie zmieniać swoje nastawienie, co sprawiło, że zaczęto mnie nawet postrzegać jako kogoś buntującego się przeciw naukom esseńskiej starszyzny. Przestałem bowiem usilnie dążyć do Boga, dążyć do doskonałości, a zacząłem rozwijać w sobie proces przyzwalania. Odkryłem, że gdy spoglądałem na swoje postrzeżenia, uczucia i zachowanie, widząc je dokładnie takimi, jakimi były, nie przyćmiewając ich własnymi interpretacjami – gdy potrafiłem nauczyć siebie samego, aby przyjmować wszystko z niewinnością – wówczas przesłony zaczęły znikać z mojego umysłu. Albowiem jeszcze przed ukończeniem dziewiątego roku życia nauczyłem się lękać myślenia, mówienia i działania w sposób odbiegający od powszechnej mądrości tamtych czasów – nawet takiej mądrości, jaką reprezentowała społeczność Esseńczyków. Społeczność ta zdążyła już bowiem skostnieć i przejawiała wiele dogmatyzmu. A dogmatyzm zawsze prowadzi do waśni.

Zacząłem odkrywać, że gdy spoglądałem na wszystkie rzeczy z niewinnością, to zaczynało przeświecać przez nie Światło. I gdy coraz częściej spoczywałem w tej niewinności, owo Światło jaśniało coraz mocniej.

Gdy dorastałem, zacząłem odkrywać, że starsi nauczyciele, którzy mówili o potrzebie „przebaczenia siedemdziesiąt razy siedem”, wiedzieli o czymś bardzo głębokim, co zagubiło się w tradycji żydowskiej i esseńskiej moich czasów. Albowiem przebaczyć oznacza podjąć decyzję o uwolnieniu drugiej osoby od swych własnych rzutowanych na nią postrzeżeń. Jest to zatem aktem przebaczenia samemu sobie swoich własnych projekcji. I gdy zaczynamy przebaczać, nawet siedemdziesiąt razy siedem, to za każdym razem, gdy przebaczasz, wprowadzasz samego siebie głębiej w czystość swej własnej świadomości. Zaczynasz widzieć, jak bardzo koloryzujesz, a przez to wpływasz na wszystkie swe związki – po prostu dlatego, że nie jesteś świadomy mocy projekcji.

A zatem nauczyłem się – i to dobrze – że przebaczenie jest podstawowym kluczem do uzdrowienia. Przeciwieństwem przebaczenia jest osąd, który zawsze tworzy oddzielenie i winę. Osąd będzie wywoływał poczucie winy w tym, który został osądzony, chyba że jest on całkowicie przebudzony. Jednak chodzi jeszcze o coś więcej: za każdym razem, gdy coś lub kogoś osądzasz, to dosłownie wywołujesz poczucie winy w sobie samym, ponieważ jest w tobie cały czas takie miejsce, które zna doskonałą czystość twojego brata i twej siostry, i widzi całkiem wyraźnie, że wszystko w ludzkim świecie jest albo rozszerzeniem Miłości, albo wołaniem o pomoc i uzdrowienie.

A zatem, umiłowany przyjacielu, gdy osądzasz, przestajesz być w harmonii z tym, co jest prawdziwe. Orzekasz, że niewinni nie są niewinni. A jeśli osądzasz kogoś innego, uznawszy, że nie ma w nim niewinności, to już obwieściłeś, że taka jest prawda o tobie. A zatem praktyka przebaczenia tak naprawdę doskonali jakość świadomości, dzięki której wreszcie przebaczasz samemu sobie. I zaprawdę, to właśnie ci, którym wybaczono, pamiętają swego Boga.

A zatem umiłowani przyjaciele, teraz chcemy powiedzieć wam o mocy przebaczenia – o tym, jak ją pielęgnować, doskonalić, jak rozumieć jej głębię, która może być wam ujawniona, gdy wybaczacie siedemdziesiąt razy siedem, i jak wydobyć z was to, czego jeszcze nie wybaczono, ale co być może zapomniano. Powiemy też, czym jest postrzeganie oraz czym jest projekcja.

Umiłowani przyjaciele, to są sprawy najwyższej wagi. Albowiem każdy, kto wstępuje na tak zwaną „duchową ścieżkę”, musi ostatecznie stawić czoła i przyjrzeć się swej głębokiej potrzebie przebaczenia, która jest wyrazem głębokiego pragnienia duszy, aby jej wybaczono. Nie ma bowiem nikogo, kto kroczy po tej Ziemi, a kto nie byłby dotknięty trucizną osądu.

Umiłowani przyjaciele, gdy mówimy o tych sprawach, niech powaga nie wkrada się do waszego umysłu. Albowiem tak naprawdę opisujemy tu jedynie to, co potrzebujesz zrobić – i co możesz zrobić – aby uwolnić się od brzemienia złudzenia, które – jak się zdaje – sprawia, że odczuwasz ciężkość oraz masz poczucie braku bezpieczeństwa w świecie. Można by to porównać to wzięcia potencjometru i podkręcenia go trochę, tak aby dodał ci lekkości oświecenia, a zabrał ciężar twojej winy i osądu.

A zatem, doprawdy, zrozum to dobrze: przebaczenie jest bardzo istotne. To zaś, co nie zostało przebaczone innym, nie zostało przebaczone tobie. Nie chodzi tu jednak o wybaczenie dane przez Boga siedzącego gdzieś na zewnątrz ciebie, ponieważ Ojciec nigdy nie osądza. To, czego nie przebaczyłeś komuś innemu czy też światu, jest jedynie odzwierciedleniem tego, co nosisz w sobie jako brzemię, którego nie potrafisz wybaczyć sam z siebie.

Masz ciekawe powiedzenie w twoim świecie:

Swój swego zawsze pozna.

Czy myślisz, że w ogóle byłbyś w stanie osądzać kogoś innego, gdyby nie było w tobie czegoś, co uaktywnione wzbudza w tobie przekonanie, że wiesz dokładnie, co ta druga osoba knuje? I właśnie dlatego osądzasz innych. I czasami osądzasz surowo, ponieważ boisz się tej energii w sobie lub pamiętasz, jak sam krzywdziłeś, gdy działałeś pod jej wpływem.

Lecz gdy przebaczysz sobie, możesz być pewien, że będziesz wiedział, co to znaczy chodzić po tym świecie, ale nie być z tego świata. Będziesz w stanie odczuwać energię czy też działania, które każda dusza może swobodnie wybrać. Rozpoznasz tę energię, zrozumiesz ją i spojrzysz na wskroś niej, nadal widząc przed sobą Oblicze Chrystusa. Nie będziesz reagował, gdyż „re-akcja” oznacza dosłownie „ponowne działanie w sposób, w jaki działałeś w przeszłości”. Zamiast tego, nawet jeśli będziesz prześladowany lub – jeśli posłużyć się moim doświadczeniem – przybijany do krzyża, będziesz doskonalił w sobie umiejętność kochania.

I we wszystkich sytuacjach, bez względu na to, co czynią inni, twoją pierwszą odpowiedzią będzie wejście w ten stan wewnętrznej ciszy i zwyczajne spytanie Ducha Świętego:

Co chcesz, abym powiedział? Co w tej chwili jest najodpowiedniejsze dla tej innej duszy?

Albowiem gdy przebaczenie oczyści już umysł i serce oraz emocjonalne pole twego istnienia, wówczas odkryjesz, że istniejesz jedynie po to, by szerzyć Miłość.

Jesteś zbawicielem świata. I w każdej sytuacji twą rolą jest pytanie Ducha Świętego, jak możesz służyć Pojednaniu, korekcie, uzdrowieniu, które ciągle jeszcze potrzebne jest duszy twego brata. Tak więc nawet jeśli ktoś cię nienawidzi, nie będziesz reagował postawą obronną, lecz będziesz to obserwował z zaciekawieniem i niewinnością. I zaprawdę powiadam ci, że nawet gdy twe ręce przeszywają gwoździe, nadal jest możliwe, by wejść do cichego sanktuarium Serca i spytać Ducha Świętego:

Co chcesz, abym powiedział lub zrobił, co może posłużyć uzdrowieniu serca mego brata czy siostry?

A zatem ku temu zmierzamy. I będziemy się z tobą dzielić – nie tylko w tej godzinie, ale w trakcie całego roku – jedynie tym, co poprowadzi cię ostatecznie do pełni twej Chrystusowej Świadomości, spełnienia tego, czego pragnie twa dusza, czyli przebaczenia.

W tym, czego możesz być świadomy w energii drugiej osoby, nie ma nic, czego byś sam już nie znał w sobie. Nikt nie może powiedzieć lub zrobić – ani nawet wyobrazić sobie, że jest w stanie powiedzieć lub zrobić – czegoś, czego ty sam byś nie znał. Jeszcze raz powtórzmy: swój swego zawsze pozna. Gdy postrzegasz, że ktoś inny działa pod wpływem wrogości, lęku czy czegoś w tym stylu, jesteś w stanie to rozpoznać tylko dlatego, że jest ci to dobrze znane.

Sam fakt, że w twoim świecie możliwe jest, by jeden człowiek zamordował ciało drugiego, a ty możesz na to zareagować ze świadomością, że takie zachowanie jest niestosowne, świadczy o tym, że ty – jako dusza – znasz energie związane z próbą zamordowania kogoś innego. I zaprawdę, jeśli będziesz ze sobą szczery, to prawdopodobnie będziesz w stanie wskazać przynajmniej pięćdziesiąt przypadków w ostatnim roku, gdy w twoim umyśle pojawiły się mordercze myśli. Być możesz nie podjąłeś się pod ich wpływem żadnych działań, może nawet nie skupiałeś się na nich dłużej niż przez ułamek sekundy, lecz w polu twojej świadomości pojawiła się ich energia, a ty ją poznałeś i rozpoznałeś. Któż więc jest mniejszy od ciebie? Kto zasługuje na twój osąd? Nikt. Kto więc jest tobie równy? Wszyscy. Kto jest godzien twej miłości? Wszyscy.

Przebaczenie jest pomostem, który łączy cię z duszą, czy też istotą twego brata lub siostry. Przebaczenie jest tym mostem, który – jeśli będzie wzmacniany – pozwoli ci widzieć wyraźnie, i to nie tylko energie, jakie wyraża ktoś inny. Dosłownie będziesz w stanie zobaczyć, jakie wydarzenia mogły ukształtować przekonanie danej duszy, że by przetrwać i żyć, musi ona działać w określony sposób, i jakie wyobrażenia sprawiły, że czuje się usprawiedliwiona w swym nieodpowiednim zachowaniu. Będziesz widział to tak wyraźnie, jakby ktoś ci to pokazał na obrazku. I wówczas umiejętnie rozpoznasz, co powiedzieć i co zrobić, aby łagodnie pomóc tej osobie naprawić jej błędne wyobrażenia o sobie i nauczyć się ścieżki wybaczania samemu sobie. A gdy nadejdzie owa godzina, możesz być pewien, że będziesz chodził po tym świecie, ale nie będziesz w nim. Będziesz taki, jakim stałem się ja. Będziesz Zbawicielem świata.

Czym jest projekcja? Projekcja ma miejsce wówczas, gdy wpierw wypierasz się czegoś w samym sobie. Projekcja jest czynnością, w której próbujesz umysłowo wyrzucić poza obszar własnej odpowiedzialności wszystko to, co oceniłeś jako nikczemne i niegodne ciebie – wszystko to, czego nie chcesz. A zatem będziesz dokonywał projekcji, wyrzucisz to wszystko na zewnątrz i skierujesz na kogokolwiek, kto się akurat nawinie. Projekcja jest skutkiem wyparcia się pierwszego aksjomatu, jaki ci daliśmy. Jest wyparciem się Prawdy, że to, czego doświadczasz, nie jest spowodowane niczym na zewnątrz ciebie. Projekcja jest zatem próbą upierania się, że rzeczywistość jest inna niż ją Bóg uczynił; że nie masz mocy, że jesteś ofiarą okoliczności, że znajdujesz się w świecie, który faktycznie może ci coś zrobić oraz sprawić, że będziesz podejmował decyzje, których w przeciwnym razie byś nie podjął. To jest zawsze wypieraniem się. I jest to kłamstwem.

Projekcja jest wypieraniem się pierwszego aksjomatu Prawdy. I opanowałeś to dobrze. Gdy dokonujesz projekcji na innych, wówczas wierzysz, że twój gniew czy twoja nienawiść są uzasadnione. Możesz być pewien, że dotyczy to wielu spraw w twoim systemie prawnym. Tak naprawdę celem systemu prawnego jest sprawienie, by czynność projekcji i potrzeba osądzania stały się akceptowalne społecznie, dzięki czemu nie musisz się zajmować kimś innym jako twym bratem i siostrą, którzy wołają o pomoc. Zamiast tego usprawiedliwiasz karanie ich. A jednak kara sama w sobie jest tylko niepoczytalną próbą przekonania karzącego, że ciemność, zło – jakkolwiek chcesz je nazwać – nie jest w karzącym, lecz gdzieś tam, na zewnątrz.

Wyobraź więc sobie społeczeństwo, w którym dominuje następujący pogląd prawny: twój brat i siostra są po prostu aspektem ciebie samego. A więc jeśli chcesz pomóc sobie, musisz pomóc im, odpowiadając na każde wołanie o pomoc i uzdrowienie przebaczeniem, miłością i wsparciem. Czy możesz sobie przez chwilę wyobrazić, jak wyglądałoby życie w takim społeczeństwie? Jakże inne by to było od świata, który widzisz?

Jeśli jednak chcesz, aby świat wyglądał inaczej, to musi się to zacząć od ciebie. Albowiem uzdrowienie świata nie dokona się poprzez dążenie do zmiany tego, co jest na zewnątrz, lecz najpierw poprzez zmianę tego, co wewnątrz. Gdy ta zmiana już zajdzie, staniesz się przekaźnikiem energii, która wie, jak użyć twych darów i postawić cię w najbardziej odpowiednich sytuacjach. I wielka Moc będzie skutecznie działała poprzez ciebie, bo tylko Ona wie, jak uzdrowić twój świat. Zaprawdę wielu ludzi uwielbia marsze na rzecz pokoju, gniewnie atakując tych, którzy wszczynają wojny. Jeśli jednak chcesz tworzyć w świecie pokój, musisz mieć pokój w sobie.

Projekcja jest zatem próbą pozbycia się tego, do czego nie chcesz się w sobie przyznać. Jest skutkiem wyparcia się Prawdy. Projekcja przedstawia ci twego brata czy siostrę w tych samych barwach, czy też energiach, jakie osądzasz w sobie. Jak więc możesz zacząć przełamywać wzorzec projekcji? Jak możesz pozwolić na zbudowanie mostu przebaczenia? Tak naprawdę jest to całkiem proste, lecz będzie to wymagało twojego zaangażowania.

Powiedziałem ci wiele razy, że świat, który widzisz, nie jest niczym więcej, jak tylko skutkiem myśli, jakie przechowujesz w umyśle. Dlatego też przebudzenie wymaga czujności i dyscypliny. Dyscyplina ta polega na kształtowaniu takiego sposobu życia, w którym obserwujesz swe myśli, przysłuchujesz się słowom wychodzącym z twych ust, obserwujesz uczucia, które są wzbudzane w twym ciele oraz skłonność do reagowania, która wydaje się mieć nad tobą kontrolę i widzisz w tych rzeczach niewinność, a siebie – po prostu jako ich przyczynę.

Kiedy więc następnym razem świat odzwierciedli ci coś, co wywoła twój gniew, lub sprawi, że zaczniesz osądzać, zatrzymaj się dokładnie tam, gdzie jesteś, i spójrz na to – nie z osądem własnego osądu, lecz z niewinnością i uczciwością:

Acha, widzę, że kogoś osądzam. Co za interesująca chmura płynie po niebie mojej świadomości! Ciekawe, czy byłbym w stanie dokonać innego wyboru…

Umysł od razu ci powie:

Ale ta osoba właśnie włamała się do mojego domu i ukradła mój zestaw stereo. Oczywiście, że mam prawo osądzać! Mam prawo czuć gniew.

Lecz ja ci powiadam, że gniew nigdy nie jest uzasadniony. To nie znaczy, że nie będziesz go odczuwał, lecz przestań się oszukiwać, wierząc, że jest w nim coś zasadnego. Nawet gdy ktoś właśnie włamał się do twego domu i zabrał ci sprzęt stereo czy jakiegokolwiek innego bożka, którego kochasz – co by było, gdybyś zrozumiał, że w tej właśnie chwili masz moc, by pamiętać o tym, że wszystkie wydarzenia są neutralne? One po prostu dostarczają ci okazji, by wybrać Miłość.

Co by się stało, gdybyś dosłownie wybrał „niepoczytalną” dla świata drogę i spojrzał na tego, który właśnie dopuścił się tego czynu, jak na brata lub siostrę, którzy wołają o pomoc i uzdrowienie? Co by się stało, gdybyś postanowił spojrzeć na nich jak na kogoś, kto nie wie, jak żyć w tym świecie, nie będąc z tego świata – jak na kogoś, kto nie zna drogi do wybaczenia samemu sobie, kto nie zna Prawdy Światła, które w nim mieszka, i kto nie rozpoznaje swej wielkiej mocy tworzenia czegokolwiek chce, w taki sposób, by nie krzywdzić nikogo? Co by się stało, gdybyś postanowił spojrzeć na nich ze współczuciem zamiast impulsywnie reagować?

Zaczyna się to w bardzo prosty sposób. Przygotowując pod to grunt, chcę, żebyś pamiętał, że czas dano ci po to, abyś posłużył się nim w sposób konstruktywny. A więc gdy budzisz się rano, uświadom sobie, że jesteś w szkole. Nie musisz do niej dojeżdżać; już w niej jesteś. Wszechświat zaś dosłownie pomaga ci, dostarczając doświadczeń, które wydobędą na wierzch pewne rzeczy, tak abyś mógł zdecydować, by spojrzeć na nie inaczej i w ten sposób odkryć w sobie wielką moc i wolność wybierania, co chcesz postrzegać, i wzbudzania jedynie tego, co chcesz odczuwać. Zatem powtórzmy: nawet gdy twe dłonie przeszywają gwoździe, ostatecznie jesteś wolny, ponieważ masz moc, by wybrać Miłość, a więc i przezwyciężyć ten świat.

To powiedziawszy, chcę, byś zrozumiał, że każdy twój dzień jest błogosławieństwem i darem, jeśli w pełni oddasz się temu, by posługiwać się nim na rzecz przebudzenia. Twój dzień jest wypełniony po brzegi milionem sposobności odkrycia głębszej Prawdy. Dlatego też nigdy nie myśl, że celem twego życia musi być coś innego niż to, czym się w danym momencie zajmujesz. Pamiętaj bowiem, o czym mówiliśmy wcześniej: ty dosłownie tworzysz wszystko, co wybierasz, i nic nie jest ci narzucane.

Teraz zaś pójdziemy z tą myślą jeszcze trochę głębiej, ponieważ oznacza ona dosłownie, że jeśli zdecydowałeś, że chcesz się przebudzić, to już przywołałeś do siebie każde doświadczenie, które rzeczywiście najlepiej może służyć twemu przebudzeniu. Twoi przyjaciele, rodzina, ludzie, z którymi masz jakieś relacje, również mogą odnieść największą korzyść z doświadczeń wywołanych przez związek z tobą. Oznacza to, że właśnie tu i właśnie teraz już przejawiasz moc, której szukasz – moc, by naprawdę wybrać przebudzenie i nakazać całemu Stworzeniu, by służyło ci w tym przebudzeniu.

Dlatego też rozejrzyj się tuż po obudzeniu każdego poranka. Kim jest ta osoba, która śpi obok ciebie? To twój doskonały towarzysz. To posłaniec Boga. Patrząc poza to wszystko i biorąc pod uwagę fakt, że twój umysł spoczywa tuż obok Umysłu Boga – gdy po raz pierwszy powiedziałeś jako dusza: „Chcę się przebudzić, chcę iść do domu”, Ojciec odpowiedział na twą modlitwę i zaczął posyłać ci myśli do twego świadomego umysłu przez twego Ducha i twą duszę:

Wiem, jak pokierować cię do domu. Zrezygnuj z tej pracy i podejmij się tamtej. Przeprowadź się z tego miejsca do tego.

I zacząłeś odczuwać przenajróżniejsze impulsy. Zacząłeś czytać inne książki. Zacząłeś robić inne rzeczy. Spotkałeś kogoś i się zakochałeś. Wszystko przez przypadek? Bynajmniej!

A więc nawet myśl, którą uznajesz za własną, a z której stworzyłeś świat swych osobistych doświadczeń, jest również, dosłownie, wynikiem twojej modlitwy o przebudzenie. Ojciec tworzy, czy też wspiera cię w tworzeniu dokładnie tych doświadczeń jako pomostu, który prowadzi cię stąd, gdzie jesteś, tam, gdzie jest Bóg. Wynika z tego, że twe zwykłe codzienne życie jest najdoskonalszym aszramem, w jakim kiedykolwiek mógłbyś się znaleźć. Jest Świętym Miastem, do którego mądrze jest pielgrzymować codziennie, co oznacza przynoszenie świadomości i oddanie się dokładnie temu, czego doświadczasz, bycie wdzięcznym za to, błogosławienie tego, przyjmowanie tego oraz bycie czujnym i świadomym:

Czego uczy mnie ta chwila?

Przyjąwszy to za tło i fundament, pamiętaj, że nie doświadczasz niczego, co można by nazwać „zwyczajną chwilą”. Dosłownie w każdej chwili wydarzają się nadzwyczajne rzeczy. Dzieją się nadzwyczajne rzeczy, z którymi cały wszechświat współpracuje i współoddycha. Wszechświat współpracuje z tobą, by cię przebudzić i uzdrowić. Zaufaj temu! Kochaj to! To, że te rzeczy są prawdziwe – a zapewniam cię, że są – oznacza, że twe życie, właśnie to życie, którym żyjesz, jest równe w swej mocy, majestacie i efektywności każdemu życiu, jakie kiedykolwiek przeżyto. Oznacza to, że twe własne życie jest równe życiu, które przeżyłem ja. Albowiem jest ono twą drogą do domu, tak jak moje życie było moją ścieżką do domu do Boga.

A zatem opierając się na tym, czym podzieliliśmy się wcześniej, trzeci aksjomat, czy też zasadę, można by streścić w następujący sposób:

Nie ma w mym życiu zwykłych chwil. Z każdym oddechem moje doświadczenia tworzą układany przede mną przez Boga pomost, który ma przyprowadzić mnie do domu. Dlatego wniosę świadomość w każdą chwilę i pozwolę jej nauczyć mnie, jak przebaczyć, jak objąć, jak kochać, a zatem jak żyć w pełni.

W twoich zwykłych chwilach tysiąc razy każdego dnia staniesz przed sposobnością, aby się zaniepokoić. I dokładnie w tym samym momencie dawana ci jest błogosławiona sposobność, by wybrać pokój, by pamiętać o doskonaleniu swego postrzegania brata czy siostry, tak aby owo postrzeganie wypływało z Chrystusowego Umysłu, a nie z umysłu ego. Przebaczenie można zatem ćwiczyć z wielką starannością. Nie będziesz musiał szukać zbyt daleko. Nie będziesz musiał odbywać pielgrzymek do jakiegoś odległego miasta. Nie musisz również siedzieć gdzieś w jaskini w górach, aby odkryć drogę do Boga. Droga ta zewsząd cię otacza, ponieważ możesz być jedynie tam, gdzie zarządziłeś, że będziesz. A zarządziłeś, że tam będziesz, ponieważ jako dusza naprawdę nie chcesz niczego innego, jak tylko się przebudzić. Twoje życie zaś, takie, jakie się odsłania z chwili na chwilę, jest przeznaczone dla ciebie.

Jeśli to prawda, a zapewniam cię, że to prawda, to drogę do Boga możesz odnaleźć jedynie dzięki swej chęci, by przyjąć i żyć w pełni właśnie tym życiem, które jest w tobie i które z każdą chwilą odsłania się poprzez ciebie. By żyć bez lęku, iść naprzód i naprawdę ufać oraz przyjmować moc i majestat, będący ziarnem, glebą i fundamentem, na którym kształtuje się doświadczenie twojego życia. Jest ono tak cenne! Jest nadzwyczajne! Jest błogosławione! I dane ci przez Boga. Czy nie chcesz przyjąć błogosławieństwa, jakim jest twe życie, uświęcić je, aby było święte, i zaprawdę wreszcie rozpoznać, że twoje życie jest godne twego szacunku? Nie jest istotne, co myślą inni. Ważne jest, co ty myślisz.

Umiłowani przyjaciele, wasze życie – właśnie wasze – jest waszą drogą do domu. Jeśli nie przeżywacie go w pełni, jakże kiedykolwiek moglibyście przybyć do domu? A zatem nie lękajcie się swej wielkości. Nie obawiajcie się mocy, która pochodzi z akceptacji własnego życia i uznania jego wartości. Przeżywajcie je w pełni z każdą, nawet najmniejszą, odrobiną pasji, jaką możecie wykrzesać. Obejmijcie każdą jego sekundę. Za każdym razem, gdy myjecie talerz i kubek po śniadaniu, spójrzcie na te rzeczy i powiedzcie:

Mój Boże! Oto moje życie! Oto moja ścieżka do domu! I zamierzam żyć tym życiem!

Zaprawdę, drodzy przyjaciele, w ten sposób wreszcie wybaczysz sobie osądy, jakie wydałeś. Albowiem któż spośród was nie zaznał owego uczucia i nie mówił sobie:

Boże, moje życie nie jest wiele warte. Nigdy nie będę taki, jak tamten gość z sąsiedztwa. I nigdy nie będę miał wystarczającej ilości pieniędzy. Nigdy nie będę znał tylu ludzi. I czy moja praca będzie kiedykolwiek tak znacząca, jak praca tamtej osoby?

… i tak dalej, i tak dalej…

Lecz powiadam wam, że za każdym razem, gdy siebie osądzasz, osłabiasz się. Za każdym razem, gdy osądzasz siebie lub kogoś innego, zsuwasz się odrobinę z góry, choć twoim pragnieniem jest wejść na jej szczyt.

Rozumiejąc te rzeczy, przyjrzyjmy się bliżej wybaczaniu. Jak ono działa? Co naprawdę się dzieje, gdy przebaczasz? Jesteś przekaźnikiem energii. Gdy przekaźnik jest w doskonałym stanie, wtedy energia może płynąć, jaśniejąc takim blaskiem, że przekaźnik staje się przezroczysty. Innymi słowy, już dłużej nie blokuje. Dla Światła nie ma żadnej bariery ani ograniczeń. Gdy zaś osądzasz, to jest tak, jakbyś się kurczył, zmniejszając obwód ścian przekaźnika, dokładnie tak, jak przy gromadzeniu się rdzy w rurach. W ten sposób przepływ zmniejsza się coraz bardziej. Gdy zaś przebaczasz osądy, to jest tak, jakby rdza w rurach się rozpuszczała. To jest tak, jakby ściany kanału, przez który płynie Miłość Boga, zaczęły się rozszerzać i stawać coraz cieńsze i coraz bardziej przezroczyste. Osąd jest zaciśnięciem się. Przebaczenie jest rozluźnieniem, pokojem, ufnością i wiarą.

Przebaczenie pozwala, aby twoja świadomość stawała się coraz bardziej przestronna. Albowiem gdy patrzysz na złodzieja, który włamał się do twego domu, i mówisz: „Wybaczam ci”, to orzekasz coś przeciwnego do tego, czego się nauczyłeś. Oświadczasz, że nie można ci odebrać niczego, co ma jakąś wartość. Oświadczasz, że osąd jest przeciwieństwem tego, czego chcesz, i sprawi, że będziesz czuł się dokładnie odwrotnie niż chciałbyś się czuć. Orzekasz, że masz moc, by postrzegać inaczej. A zatem uzdrawiasz samego siebie.

Jeśli chcesz kiedyś wrócić do domu, będziesz musiał stać się bardzo, bardzo bosko samolubny. Będziesz musiał stać się tak samolubny, że nie będziesz tolerował w sobie osądu na temat kogokolwiek lub czegokolwiek. Zaczniesz bowiem rozpoznawać, że najmniejszy akt osądu katapultuje cię do zupełnie innej części wszechświata niż ta, w której chcesz być. Gdy osądzasz, sama struktura komórkowa… – gdybyś to widział, już nigdy byś nie osądzał – nawet komórki twego ciała zachowują się jak szalone. Zaczynają wibrować w całkowicie dysharmonijny sposób. I następuje zaciśnięcie. Płyny nie przepływają między komórkami. Nie są do nich transportowane i dostarczane składniki pokarmowe. Odpady przemiany materii nie są odpowiednio przetwarzane. Wszystko się zatyka i powstaje choroba.

Umiłowani przyjaciele, zrozumcie zatem dobrze, że osądu nie można sobie lekceważyć. Czy powinieneś więc siebie osądzać, gdy zauważysz, że osądzasz? Nie. To również byłoby osądem. Tylko Miłość może uzdrowić. A zatem, gdy wiesz, że osądziłeś, powiedz:

Ach tak! To jest ta energia. Rozpoznaję tę chmurę, która właśnie przepłynęła przez pole mej świadomości. Lecz mogę wybrać jeszcze raz.

A więc jak to działa? Jeśli w twoim „zwykłym” codziennym życiu – które, jak wiemy, wcale nie jest zwykłe – dostrzegasz, że osądziłeś kogoś lub coś, rozpoznaj, że ten osąd jest wciąż w tobie. Jest on tutaj teraz, mimo że wydałeś go pięć minut temu, pięćdziesiąt pięć lat temu lub dziesięć wcieleń temu. Gdy go zauważasz lub skierujesz na niego swą świadomość, staje się on czymś teraźniejszym. A więc on jest właśnie tutaj, przed tobą, aby zostać odczynionym. I oto na czym masz się skupić:

Wybiorę jeszcze raz.

Czy jest ci znajome takie doświadczenie, kiedy to spoglądasz wstecz na swoje życie i nagle widzisz scenę, w której TERAZ wiesz, że zachowywałeś się samolubnie, z poziomu ego, że manipulowałeś, krzywdziłeś i byłeś przebiegły? Lub gdy uświadamiasz sobie:

O mój Boże, ja naprawdę osądzałem tamtą osobę. Ach, gdybym tylko mógł tam wrócić i to cofnąć!

Znasz to uczucie? Powiadam ci, że możesz to zrobić, ponieważ wszystko dzieje się teraz. Nie ma czegoś takiego jak przeszłość i przyszłość. Jest tylko teraz. Gdy więc masz taką myśl lub wspomnienie, one przychodzą do ciebie z bardzo konkretnego powodu. Jako dusza uczysz się, jak przebaczyć i odczynić skutki twoich poprzednich wyborów. A więc dana idea jest ci prezentowana ponownie, abyś mógł dokonać nowego wyboru.

A więc gdy pojawia się owo dawne wspomnienie, pozostań z nim. Spójrz na nie. Rozpoznaj jak wtedy działał osąd. A następnie powiedz tej osobie czy też temu wydarzeniu:

Nie osądzam cię. Wybaczam sobie to, co stworzyłem. Obejmuję cię i kocham. I uwalniam cię, abyś był sobą. Błogosławię cię Błogosławieństwem Chrystusa.

Następnie zobacz, jak ten obraz lub to wspomnienie zaczyna się delikatnie rozpływać w Świetle aż nie ma po nim więcej śladu. Potem zostaw to. Jednak umysł natychmiast powie:

No cóż, ale w wieku czterech lat kopałem tego małego chłopca po goleniach tylko po to, by zobaczyć jak on krzyczy… A jego teraz tu nie ma.

Nie ma go? Ciała tu nie ma, lecz ciało to niezupełnie to samo, co dusza. A wszystkie umysły są połączone. To zaś oznacza, że gdy w swej świadomości, w swoim polu emocjonalnym ofiarujesz komuś przebaczenie, bez względu na to, czy jest on fizycznie obecny, czy nie, to ofiarowujesz mu dokładnie to, co mógłbyś mu dać, gdyby był tu z tobą fizycznie obecny. Bo przecież nawet gdyby tu był, to wciąż musiałby przyjąć twe przebaczenie, nieprawdaż? Nadal miałby do dokonania swój wybór – czy przyjąć twoje przebaczenie, czy też dalej ciebie osądzać. I to jest jego sprawa, nie twoja.

Zrozum więc, że masz do czynienia ze świadomością. Nie jesteś istotą fizyczną. Jesteś Duchem. I pozostajesz w bliskiej łączności ze wszystkimi umysłami w każdym czasie. Dlatego przebaczenie drugiej osobie może się wydarzyć kiedykolwiek zdecydujesz, że może się wydarzyć. Właśnie w tym momencie możesz wybaczyć każdemu, kto twoim zdaniem kiedykolwiek wyrządził ci krzywdę. Jeśli zaś ty kiedykolwiek kogoś osądziłeś – a zatem osądziłeś siebie – możesz to odczynić właśnie w tej chwili, po prostu dokonując innego wyboru.

Bądź pewien, że nadal będziesz dokonywał na innych projekcji tego, co pozostaje nieuzdrowione i nieprzebaczone w tobie samym. Za każdym razem, gdy reagujesz na drugą osobę, otrzymujesz sygnał, że twojej świadomości ukazywany jest pewien rodzaj energii, której nie wybaczyłeś w sobie. Jeśli ktoś jest krytyczny, a ty reagujesz impulsywnie za każdym razem, gdy spotykasz się z jego krytyką, to bądź pewien, że nie uzdrowiłeś tej części swego własnego istnienia – tej części swego własnego doświadczenia krytykowania innych. Bez względu na to, czy to dzieje się teraz, czy też wydaje się, że jest to wzorzec zachowania, z którym skończyłeś i którego już więcej nie podejmujesz, to wciąż nie wybaczyłeś sobie samemu swego przeszłego utożsamiania się z tą energią.

Używaj więc swego codziennego doświadczenia, aby obserwować, co cię prowokuje do reakcji. I jeśli nie będziesz od tego uciekał – za chwilę damy ci prostą technikę ćwiczenia tego – jeśli nie będziesz od tego uciekał, pokaże ci to energie, które potrzebują twego wybaczenia.

Technika ta jest całkiem prosta. Przez cały dzień obserwuj, kiedy czujesz, jakbyś się w sobie zaciskał. Czy mięśnie ciała są napięte? Czy oddech jest bardzo płytki? Czy zaczynasz mówić szybciej lub głośniej, gdy mówisz o jakiejś energii w kimś innym? To jest sygnałem, że potrzebujesz uzdrowienia w sobie. Gdy uświadamiasz sobie, że pojawiają się tego rodzaju sygnały – innymi słowy, gdy życie dostarcza ci okazji, by wytrącić cię z równowagi – jest to znak, że coś wymaga uzdrowienia.

A zatem gdy coś wytrąca cię z równowagi, potraktuj to jako błogosławieństwo. Odwróć swą uwagę od tego, co – jak ci się wydaje – wytrąca cię z równowagi i przypomnij sobie pierwszy aksjomat:

Ja jestem źródłem swego doświadczenia. Czuję się wytrącony z równowagi. Co takiego we mnie potrzebuje uzdrowienia?

Zacznij oddychać głęboko i rytmicznie całym ciałem. Niech ciało się rozluźni, a ty zapytaj:

Co jest takiego w energii tej osoby, co naprawdę wywołuje moją reakcję?

I zobaczysz to natychmiast:

Ach, ona jest taka krytyczna. To krytycyzm wywołuje moją reakcję. Kiedy ja sam byłem krytyczny wobec innych?

I być może od razu zdasz sobie sprawę:

No cóż, krytykuję, ponieważ oni krytykują.

Lub wrócą do ciebie wspomnienia, nieprzyjemne wspomnienia – jeśli będziesz je osądzał. Niech powrócą. Oddychaj dalej i odpręż się. Spójrz na tę energię bycia krytycznym. Uszanuj ją. Ukochaj ją. Albowiem jest ona stworzeniem. To twoje stworzenia wracają do ciebie, abyś mógł je objąć i przemienić. Po prostu pobądź z nimi. Spójrz na nie.

Ach tak, bycie krytycznym… Ja z pewnością to potrafię. Bywałem taki w przeszłości. Znam tę energię bardzo dobrze.

Spójrz na jakąś scenę w twej pamięci, w której to ty krytykowałeś. Spójrz na to z głęboką szczerością i uczciwością, i powiedz sobie:

Wybaczam sobie moje krytykanctwo. Wybaczam sobie swój osąd siebie samego. Postanawiam nauczać jedynie Miłości.

Patrz jak ten obraz rozpływa się i znika z twego umysłu. Skieruj swą świadomość ponownie na teraźniejszą chwilę oraz na osobę, która właśnie wywołała w tobie reakcję. Powtarzam, że nie musisz jej w ogóle nic mówić, choć mógłbyś. Lecz w sobie samym przebacz jej to, że pozwoliła, aby energia bycia krytycznym chwilowo zagościła w jej umyśle. I zwyczajnie poproś Ducha Świętego, aby zastąpił twe postrzeganie Prawdą. Poproś o to, abyś mógł w tej osobie zobaczyć niewinne Światło.

W miarę jak będziesz to ćwiczył, staniesz się w tym bardzo bardzo dobry. Będziesz w stanie robić to ot tak! [pstryka palcami] I gdy zaczniesz już widzieć w innych Światło, możesz zapytać Ducha Świętego:

Co ta energia bycia krytycznym mi w nich przesłania? O co oni tak naprawdę wołają?

I wówczas poczujesz współczucie. Albowiem zostanie ci objawione, dlaczego oni wewnętrznie cierpią. I oto nagle, zamiast impulsywnie wobec nich reagować, może po prostu poczujesz współczucie. Twój dobór słów i twe zachowanie mogą okazać się inne niż kiedykolwiek mógłbyś to sobie wyobrazić. Mimo to będzie przez ciebie przekazywane dokładnie to, co służy im.

Gdy przybijano mnie do krzyża, był tam człowiek, który podniósł młot, by wbić gwóźdź. I gdy unosił młot, nasze oczy spotkały się na jedną chwilę. Zrobiłem wtedy dokładnie to, co wam opisałem. Najpierw przypomniałem sobie – a do tej pory wyćwiczyłem dobrze tę umiejętność, tak więc stało się to bardzo szybko – by zapytać siebie:

Czy ja sam kiedykolwiek chciałem przeszyć kogoś gwoździem?

Wtedy przypomniałem sobie swe mordercze myśli… Przebaczyłem sobie i znów skierowałem uwagę na tego człowieka, prosząc o to, by widzieć w nim jedynie Światło. I zapytałem:

Cóż takiego ta konkretna sytuacja mi pokazuje? Cóż takiego ona w nim przykrywa?

Wtedy to ujrzałem duszę tego człowieka i pokochałem ją. I poczułem dla niego współczucie. W tej samej chwili – zwróć uwagę na to, co mówię – w tej jednej chwili naszego kontaktu wzrokowego, on to zrozumiał!

Ponieważ moja energia była inna, stworzyła ona przestrzeń, w której ta dusza mogła dokonać nowego wyboru. I ujrzała ona nagle pełnię swego doświadczenia. Uświadomiła sobie, że jeśli zezwoli na to, by młot opadł na gwóźdź, będzie to decyzją, by nadal być zwykłym popychadłem, jakim postrzegali go inni. I w tej samej chwili dusza ta podjęła decyzję, by podążyć drogą wiodącą do suwerennego mistrzostwa i by już nigdy więcej nie być marionetką żadnego rządu, grupy, frakcji, nikogo. Wypuścił młot z ręki – a był to rzymski żołnierz – wstał, oddalił się i zniknął.

Istota ta stała się później Mistrzem znanym dosłownie tysiącom. Nie ma formy fizycznej. Odwiedza on jednak wielu i wielu naucza. Zaprawdę ucieleśnił on doskonałe mistrzostwo i dlatego przekroczył świat. A wszystko to zaczęło się od mojego pragnienia, by nauczać jedynie Miłości. Teraz zaś jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi.

Tak więc, jak widzisz, możesz nie zdawać sobie sprawy, jak wielką moc ma twój wybór uzdrowienia. Możesz tak naprawdę nie dostrzegać, jak głęboki będzie miał na ciebie wpływ, gdy będziesz nadal trwał jako twórca – a trwasz na zawsze. I nigdy nie możesz wiedzieć, jakie owoce zrodzą się z tego drzewa w życiu innych. Ale ponieważ wszystkie umysły są połączone, to gdy ty wybierasz uzdrowienie poprzez wybaczenie, dosłownie tworzysz przestrzeń, w której druga osoba może również uzdrowić swe życie.

Nie marnuj więc ani chwili. Nie traktuj niczego jako zwyczajne. I nie uzasadniaj w sobie postrzeżeń nauczanych przez świat. Lecz bądź całkowicie oddany wykorzenianiu ze swego jestestwa wszystkiego, co nie jest Miłością Chrystusa. Nie myśl, że tylko ja potrafię kochać w ten sposób. To nieprawda. Jesteś tutaj, by kochać tak, jak ja nauczyłem się kochać. Dlaczego? Ponieważ ty jesteś tą Miłością. Wszystko inne zaś to zasłona dymna.

Przebaczenie jest konieczne. Przebaczenie jest umiejętnością i sztuką, która będzie płaciła ci dywidendę za dywidendą. Nigdy nie zaprzestanie ci płacić. W każdej chwili, w której wybierasz przebaczenie, już oszczędziłeś sobie dosłownie tysięcy lat cierpienia! I mówię to tak dosłownie, jak dosłownie można to wyrazić. Krótko mówiąc, każdy akt przebaczenia jest cudem, który skraca potrzebę doświadczeń w tym wymiarze. I gdy znajdujesz się w sytuacji, która w twoim przekonaniu cię przerasta, bądź pewien, że jest tak dlatego, iż coś wielkiego wreszcie wychodzi na powierzchnię, aby zostać w tobie uzdrowionym po to, by mogło w tobie jaśnieć więcej mocy. A jest tak dlatego, że dotarłeś do miejsca, w którym jesteś na to gotowy. Może w tobie żyć więcej Chrystusa.

Bardzo ważne jest, aby pozwolić, by każdy dzień wystarczał sobie. Innymi słowy, gdy kończysz swój dzień, naprawdę go zakończ. Nie potrzebujesz do tego czterogodzinnych rytuałów. Możesz to zrobić za pomocą jednego oddechu. Gdy kładąc głowę na poduszkę, bierzesz głęboki oddech, spójrz na cały dzień, ogarnij go swą świadomością, a gdy będziesz robił wydech, powiedz sobie w myśli:

Uwalniam ten dzień i wybaczam mu. Był doskonały. I się zakończył.

Pozwól mu odejść. Po prostu pozwól mu odejść. Dlaczego? Ponieważ jeśli tego nie zrobisz, to po prostu będziesz go ze sobą nosił. Znasz to doświadczenie? I przez trzy następne tygodnie mówisz sobie: „O rany, dlaczego podjąłem tę decyzję trzy tygodnie temu? Gdybym tylko podjął inną decyzję, to by się nie zdarzyło i tamto by się nie zdarzyło”.

Prawdopodobnie to prawda. Rzecz jednak w tym, że trzy tygodnie później ty wciąż niesiesz ze sobą przeszłość i w ten sposób się biczujesz. I nie zauważasz chwały teraźniejszości. Wszyscy słyszeliście to tysiące razy, ponieważ to Prawda.

Świadomość jest bardzo subtelna i potężna. Nie możesz nie tworzyć. Pamiętaj, że w tym roku twoim celem jest nauczyć się osiągnąć mistrzostwo w rozmyślnym stwarzaniu. Dlatego też spójrz na sprawy danego dnia i powiedz:

To jest bardzo dobre. I już się skończyło.

Każdego wieczora, gdy kładziesz głowę na poduszce i wiesz, że zaraz zaśniesz, bądź jak Bóg z tej opowieści – twojej biblijnej opowieści o stworzeniu, w której napisano, że siódmego dnia Bóg odpoczął. W pewnym sensie Bóg zakończył tę historię. Przyjmij tę samą postawę na zakończenie każdego ze swych dni. Jeśli niesiesz w sobie jakiegoś rodzaju emocjonalną reakcję spowodowaną czymś, co ktoś powiedział czy też zrobił, lub czymś, co ty powiedziałeś bądź zrobiłeś, to zanim zaśniesz, praktykuj wybaczenie. Albowiem jeśli tego nie zrobisz, będziesz wciąż doświadczał energii konfliktu w swoich snach. I rozmowa między tobą a druga osobą, której jeszcze nie wybaczono, będzie się dalej toczyła, dopóki w tobie nie dopełni się wybaczenie.

Mam nadzieję, że ma to dla ciebie sens, ponieważ jest to bardzo ważne. Nigdy nie powinno się traktować czasu lekkomyślnie. Baw się nim, owszem, lecz baw się nim z poziomu świadomości, jasności i rozpoznania, że nie ma czegoś takiego, jak błaha myśl. Każda myśl tworzy dla ciebie cały świat doświadczenia. A ty jesteś godzien, by doświadczać Nieba.

Będziemy mieli dużo więcej do powiedzenia na temat przebaczenia, gdy zaczniemy badać głębię tego, co odkrywasz, gdy praktykujesz wybaczanie siedemdziesiąt razy siedem. Powiedzie cię to coraz głębiej aż do istoty tego, jak działa świadomość – jak działa stworzenie. Umieść przebaczenie na czele swej listy priorytetów, dopóki sam nie rozpoznasz, że już całkowicie ci wybaczono. Bądź zatem czujny i pilnuj, czy nie wypierasz się tego, co wciąż w tobie potrzebuje wybaczenia. Albowiem to, czego się wypierasz, będzie treścią twej projekcji. A każda projekcja jest aktem krzywdzenia samego siebie. Oczywiście krzywdzi ona również innych, ale i ciebie.

To wystarczy na ten moment. Wiele z tego, co podczas tej godziny powiedzieliśmy, trzeba słuchać wciąż na nowo i na nowo, tak aby świadomość zaczęła naprawdę pojmować wagę i moc przebaczenia. Dojdziesz do takiego miejsca, w którym będziesz z absolutnym zachwytem szedł przez dzień, wyrażając przebaczenie. I nawet jeśli nikt ci niczego nie zrobi, będzie ono niczym emitowana z oceanu twej świadomości fala. Przebaczenie samo w sobie staje się wspaniałą energią, w której możesz żyć.

Dlatego też, zaprawdę, umiłowani przyjaciele, wybaczcie sobie, a wybaczycie Chrystusowi. A gdy wybaczysz Chrystusowi, Chrystus powstanie i zadomowi się w twym sercu, w twym umyśle, a nawet w komórkach twego ciała. I będziesz wiedział, co to znaczy chodzić po tym świecie, a jednak nie być z tego świata. I gdy spojrzysz w lustro, powiesz:

Oto objawia się Zbawiciel.

Nie będzie tego mówiła arogancja ego, lecz świadomość tego, co jest zawsze prawdziwe:

Jestem Dzieckiem mego Ojca. I posłano mnie do tego świata, bym przyniósł mu Światło.

A zatem trwaj w pokoju. Starannie ćwicz przebaczenie, dopóki nie stanie się ono niczym oddychanie. Wówczas odkryjesz moc, o której istnieniu nie miałeś pojęcia oraz wolność, której słodycz jest większa niż słodycz miodu.

Przebaczam ci. Nie dlatego, że cię osądziłem, lecz dlatego, że wiem, jakie błogosławieństwo przebaczenie przynosi mnie samemu. Przebaczenie jest czymś, co jako człowiek doprowadziłem do perfekcji. Ty również doprowadź je do perfekcji w sobie, a rozpoznasz Chwałę Chrystusa.

Pozostańcie zatem w pokoju, umiłowani przyjaciele.

Amen.



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.