Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Lekcja 1

Pytania i odpowiedzi

Po skończeniu danej lekcji Jeszua często odpowiada na pytania czytane mu w imieniu uczniów.

Pytanie 1

Pytanie: Co cię motywuje? Jak oświecona istota spędza swój dzień? Wygląda na to, że przeszedłeś w stan Jedności ze Źródłem, ale nadal posiadasz odrębną, wyjątkową osobowość. Nadal masz jakieś „Ja”, choć jednocześnie jesteś Jednym z Bogiem. Czy możesz opisać nam ten stan?

Odpowiedź: Ukochany przyjacielu, co mnie motywuje? Światowa renoma! Wiszę przecież na tylu ścianach tak wielu kościołów na całym świecie. Motywują mnie księża i pastorzy, którzy całkiem dobrze zarabiają, twierdząc, że nauczają mego przesłania, chociaż uczą lęku, winy i osądu. Co mnie motywuje? Zakład z kumplami z „branży”, którzy często twierdzą, że tylko tracę swój czas z ludzkością. Zaprawdę bowiem w licznych wymiarach jest wielu Mistrzów, którzy nie tknęliby tego świata nawet trzykilometrowym kijem. Najdroższy przyjacielu, mówię to trochę żartobliwym językiem – choć nie posiadam języka.

Motywuje mnie to samo, co będzie motywować ciebie, gdy przebudzi się w tobie Umysł Chrystusa i przesłoni wszystko inne. Motywować cię będzie głęboka wdzięczność za Łaskę, która uzdrowiła twój umysł, za wielką Tajemnicę, z której powstałeś, a która w jakiś sposób sięga ku twym złudzeniom i prowadzi cię do Domu. Nie wiesz, jak to się dzieje. Będzie cię motywować Miłość twego Stwórcy, bo będziesz stawał się coraz bardziej pusty – bez swego „ja”, bez lęku, bez potrzeby przetrwania, bez wszystkiego, co nie jest Miłością, i będziesz stawał się coraz bardziej i bardziej instrumentem pokoju.

Ukochany przyjacielu, motywuje mnie sam fakt, że istniejesz i to, że od czasu do czasu twa dusza wołała o powrót do Domu. A ponieważ mój Ojciec przyprowadził mnie do domu i ponieważ wiem, jak doskonały jest ten dom – jakże miałbym nie dzielić się tym z tobą? Tak więc moim wielu towarzyszom, którzy zdają się za wszelką cenę unikać wzięcia na siebie ludzkiego doświadczenia, mówię po prostu, kiwając grzecznie swą niefizyczną głową:

No tak, ale ja wiem, że nikt nie idzie do Domu, dopóki wszyscy nie pójdą do Domu.

Jestem po prostu waszym bratem. Wydaje się, że trochę was wyprzedziłem. Jednak powiadam ci, że Droga Serca musi w tobie pogłębiać – i rzeczywiście to uczyni – rozpoznanie, że nie ma nikogo i nic na zewnątrz ciebie, i że jedynie Miłość ma moc uzdrawiania. Zatem każdy, kto pojawia się w twoim życiu, przedstawia jakiś aspekt twego zbawiciela, ucząc cię jak doskonalić się w przebaczaniu, cierpliwości i chęci, by nie słuchać w sobie głosu ego, ale ufać przewodnictwu Ducha Świętego we wszystkim, bez względu na to, jak szalone może to się wydawać dla świata. Motywuje mnie Łaska, która wyzwoliła mnie z wszelkich złudzeń i która już działa, dokonując tego samego w tobie.

Co to znaczy spędzać dzień w oświeconym stanie? Chciałbym ci na to pytanie odpowiedzieć, tyle że ja nie mam czegoś takiego jak „dzień”, dzień jest bowiem funkcją czasu. Ja już nie wiem nic o czasie. Czas nie włada mym istnieniem. Przebywam tylko w wieczności. A kiedy z wnętrza twej istoty zostanie całkowicie wykorzeniony lęk, ty również poznasz bezczasowość. W mej odpowiedzi tkwi przesłanie. Mam nadzieję, że słuchasz.

Drogi przyjacielu, jak to jest być Jednym ze Źródłem całego Stworzenia, a jednak zachowywać zindywidualizowaną świadomość? A czemu nie zapytasz o to siebie? Doskonale znasz odpowiedź. W Rzeczywistości bowiem jesteś Jednym ze Źródłem. I jeszcze raz powtórzę – tak jak mówiliśmy w naszym dzisiejszym przesłaniu – zawsze działasz z poziomu swej nieskończonej doskonałości po to, by przywołać do siebie pewne szczególne doświadczenia czy szczególną energię. Ja robię dokładnie to samo. Jedyna różnica polega na tym, że ja postanowiłem przywoływać tylko najwyższe możliwe wibracje, podczas gdy ty postanawiasz mówić sobie i mnie:

Ach tak, ten stan szczęśliwości jest w porządku, ale ja chciałbym jeszcze doświadczyć odrobiny dramatu i cierpienia. Chcę się upewnić, że mam to dobrze opanowane, zanim opuszczę ten wymiar.

Twój mechanizm wyboru jest pod każdym względem równy mojemu. Zrozum zatem, że jeśli masz poznać, co znaczy być Jednym ze swym Stwórcą, przejawiając jednocześnie swą indywidualność, to po prostu zacznij obserwować swój umysł, swoje wybory i doświadczenia. Rób to w doskonałej niewinności, stale sobie przypominając, że Prawda jest zawsze prawdziwa. Tak jak promień nigdy nie mógłby uciec słońcu, tak jak fala nie ucieknie oceanowi, tak i ty pozostajesz taki, jakim zostałeś stworzony.

I dano ci nieskończoną i doskonałą wolność, gdyż jesteś stworzony na podobieństwo Boga. Drogi przyjacielu, rozważaj dokładnie, czego pragniesz, i jakie są twe intencje. Co chwila pytaj siebie:

Czemu jestem prawdziwie oddany? To bowiem, czemu jestem oddany, stanowi punkt skupienia mej intencji. Intencja zaś, na której się skupiam, przynosi mi spełnienie mego pragnienia. A to, czego doświadczam – czy mi się to podoba, czy nie – jest zawsze wynikiem mego pragnienia.

Pytanie 2

Pytanie: Czy dla tych z nas, którzy oddani są ścieżce duchowej ewolucji, możesz wypowiedzieć się na temat roli seksualności i seksualnej ekspresji?

Odpowiedź: Ukochany przyjacielu, zaprawdę jeśli chcesz oddać się autentycznej duchowości, to ciało swe powinieneś przyodziać w coś, co określa się bodajże mianem pasa cnoty. Musisz też odseparować się od wszystkich, którzy zdają się wywoływać najdrobniejsze zmysłowe poruszenie w twoim ciele. Ze swego umysłu zaś musisz wyrzucić wszystkie myśli o tym, że inne ciało mogłoby znaleźć się tuż obok twego. A jeśli któraś z tych rzeczy się wydarzy, to oczywiście masz się wychłostać!

Ukochany przyjacielu, powiedziałem już wiele razy, że wszystkie wydarzenia są neutralne, wszystkie doświadczenia są neutralne. Będą więc one dokładnie tym, czym ty postanowisz, aby były. Seksualność… Większość umysłów w twoim świecie kojarzy ten termin ze specyficznym zestawieniem ze sobą fizycznych ciał i pewnego rodzaju obmacywaniem z użyciem dłoni, ust, języków i co tam jeszcze macie. Zaprawdę jednak jest to jedynie zewnętrzne odzwierciedlenie, symboliczny wyraz energii zawartej w umyśle.

Jak najbardziej stosowne jest stwierdzenie, że całe Stworzenie stanowi przejaw seksualności. Jest to wyraz energii, która chce przejawić się z wielką namiętnością, jaką jest Stwarzanie. I wszystkie związki zawarte między dwoma ciałami, bądź też pomiędzy księżycem i słońcem, ziemią i niebem, wszystkie formy związków z natury swej są tym samym. Zawierają w sobie obietnicę, cel i wyzwanie: odkryć jedność pomiędzy dwoma, trzema lub dziesięcioma. Ich ilość jest bez znaczenia.

Seksualność zatem, tak jak rozumiesz ją w tym świecie, jest jedynie tym, czym postanowisz, że jest. Nie jest powiedziane, że przyspieszy ona twe przebudzenie. I nie jest powiedziane, że mu przeszkodzi. To, do czego podejdziesz w świętości i z czystym sercem, to, z czym zetkniesz się w każdym związku, to, do czego podejdziesz ze świadomością, że Stworzenie wypływa jedynie z Umysłu Boga, a zatem Światło Miłości, obecność Chrystusa obecne są w tym, obok którego stoisz, bądź – być może – obok którego leżysz… To, do czego podejdziesz w świętości, jest uświęcone. To, do czego zbliżysz się w skrytości i z poczucia braku, jest zdeprawowane i zniszczone.

Drogi przyjacielu, powiedziałbym, że nie możesz wyjść ponad to, czego wpierw nie przyjmiesz. Zajrzyj zatem wgłąb duszy i sprawdź, czy znajdziesz tam ślad jakiegokolwiek lęku przed tą wielką intymnością i bezbronnością, których możesz doświadczyć w seksualności. Czy jest w tobie konflikt, który nie pozwala ci autentycznie zaczerpnąć z piękna fizycznej formy drugiej osoby, zatrzymać się na chwilę nad każdą jej krągłością i każdym zagłębieniem, a nawet na jej najdrobniejszym włosku? Czy dostrzegasz w tym ową wielką Tajemnicę? Czy jesteś w stanie zatrzymać się na chwilę wystarczająco długą, by zatracić fałszywe ja? Czy potrafisz uświęcić dotknięcie tego, co cielesne? Powiadam ci bowiem, ty sam stwarzasz to, czego doświadczasz.

Seksualność jest wspaniałą rzeczą! Nie pozwól sobie wmówić, że jej unikałem, będąc człowiekiem. Bo przecież w tym właśnie rzecz. Rzecz w tym, że byłem człowiekiem. Ale uświęciłem seksualność, by zachować ją świętą. Seksualności można doświadczać w jej pełni po prostu patrząc drugiej osobie w oczy, odsuwając siebie samego na bok i prosząc o to, by widzieć jedynie Oblicze Chrystusa. Seksualność bowiem jest wielką tęsknotą ludzkości, aby znaleźć jakąś metodę, jakiś sposób na przekroczenie lęku, poczucia winy, tego silnego zaciśnięcia, którym jest ego; by w jakiś sposób wymknąć się stąd i doświadczyć chwilowego błogostanu jedności, którą jest Jednia. Powiadam wam jednak: podtrzymuj w sobie Rzeczywistość swej Jedni. Odkryjesz wtedy, że dopóki trwa ciało, to wszystkie związki – czy to z jakimś ciałem, czy ze źdźbłem trawy lub też z wiatrem muskającym twoją skórę – będą odczuwane jako doświadczenia seksualne. Pozwól więc, by ta energia cię wypełniła. Poczuj błogość, przyjemność i radość zmysłowości i seksualności. Zobacz, że to dzieje się wszędzie na twojej planecie, bo bez tego planeta ta nawet by nie istniała.

Ukochany przyjacielu, czy widziałeś kiedyś jak małe dzieci nago biegają po polu i bez żadnego zastanowienia bawią się swymi intymnymi częściami? Czerpią z tego chwilę przyjemności, a czasami mogą dotykać siebie nawzajem. Nie ma w tym osądu. Jest tylko niewinność. A dorośli, widząc to, mówią:

Czyż to nie urocze?

Inni zaś reagują:

O mój Boże, Karolku, zakryj się! Nie można tak robić! Marysiu, opuść sukienkę!

Dlaczego? Czego boi się taki dorosły, jeśli nie samego Życia?

I nie czyń z seksualności czegoś wyjątkowego, podtrzymuj ją raczej w uświęconym stanie świadomości, w którym rozmyślnie postanawiasz usunąć się z drogi i pozwolić Chrystusowi kochać Chrystusa. Seksualność jest raczej dobrą rzeczą, jeśli tylko postanowisz użyć mocy swego jestestwa, by ją uświęcić, by mogła być święta. To bowiem, co jest święte, pozwala na wyłonienie się pełni. A to, co jest rozczłonkowane poprzez lęk, winę, poczucie braku, czy zwykłe pożądanie, prowadzi tylko do rozczłonkowania świadomości. Błogosław seksualność. Pozwól, by została uświęcona. I odłóż wszystkie te wcielenia, w których byłeś zakonnicą w klasztorach, słuchającą fałszywych idei zrodzonych z czyjegoś lęku przed ciałem. Ciało jest tylko narzędziem służącym komunikacji. Co zatem chciałbyś komunikować poprzez swoje doświadczenie seksualności?

Pokój z tobą, ukochany przyjacielu, a moją sugestią dla ciebie jest, byś cieszył się ciałem, póki go doświadczasz!

Pytanie 3

Pytanie: Rozumiem ideę uzdrawiania, o której Jeszua mówi w Kursie Cudów, ale co musi się zadziać, by nie doświadczać już dłużej cielesnych symptomów?

Odpowiedź: Ukochany przyjacielu, to, co powiedziałem o uzdrowieniu w tej księdze, którą znacie jako Kurs Cudów, jest rzeczywiście fundamentalną definicją uzdrowienia. Gdy się temu przyglądasz, odsłaniasz wszystkie swoje głęboko żywione nadzieje, modlitwy oraz potrzebę, by uzdrowienie zamanifestowało się również w postaci doskonałości funkcji ciała – tak jak pragnąłbyś, by ta doskonałość się przejawiła.

Co jest zatem konieczne, by odeszły fizyczne symptomy? Cud. Ale cud nie jest czymś, co podlega twojej kontroli. Słuchaj uważnie przesłania z tej sesji, bo już zasygnalizowałem i celowo wskazałem ci odpowiedź na twoje pytanie, i tam ją znajdziesz. Możesz być pewien, ukochany przyjacielu, że gdy w umyśle pojawi się nadzieja, bądź też życzenie, by fizyczny symptom opuścił ciało, to oznacza to, że już działa stare przekonanie, iż ciało jest tobą. I że w związku z tym jakaś choroba – bo tak to określasz – ogranicza twoją zdolność do szerzenia Miłości, do porozumiewania się z całością Stworzenia i trwania w pokoju. I tak samo wielu z mych przyjaciół, zobaczywszy mnie z koroną cierniową na głowie, pomyślało sobie:

O, biedny, nasz ukochany…

gdyż opierali się oni na przekonaniu, że duchowość jest równoznaczna z mocą pokonywania wszystkiego, co umysł ocenił jako chore.

Chciałbym tu z wami spróbować zanurzyć się głęboko w waszej psychice, byśmy razem wyciągnęli na jej powierzchnię odwieczne przekonanie, że prawdziwą duchowość rozpoznaje się po nieobecności choroby, i że gdybyś naprawdę był uzdrowiony, to w twym ciele nigdy nie pojawiłaby się choroba. Ja powiadam ci jednak: A co jeśli w dosłownym sensie każda chwila twego doświadczenia dana ci była przez Ojca, który jako jedyny zna doskonały plan uzdrowienia twego umysłu?

Pamiętaj, że niemożliwe jest wyjście ponad to, czego w pełni nie umiłowano. Skup się zatem na pogłębianiu miłości Siebie, eksplorowaniu doświadczenia przywołanego do świadomości w postaci choroby jakiegokolwiek rodzaju. Naucz się patrzeć na to z doskonałą niewinnością, tak jak patrzyłbyś na cokolwiek innego.

I spójrz na wskroś tego, by uświadomić sobie, że to cię nie ogranicza w żaden sposób w przejawianiu bezgranicznej obecności Miłości. To nie jest żadną słabością. I nie należy tego porównywać z tym, co zdaje się być ciałem nietkniętym chorobą. Oczy ciała bowiem nie pokazują, co tkwi w duszy drugiej osoby. Ukochany przyjacielu, jest taka część ciebie, która niesie odwieczną łzę. Pozwól jej popłynąć, a dokona się uzdrowienie.



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.