Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Radość II

znaczek

Teraz zaczynamy.

Ponownie powiadam wam, że z wielką radością przychodzę, by przebywać z wami - często wam to powtarzam. A jednak, czy naprawdę staraliście się zrozumieć, co te słowa znaczą? - “w radości przychodzę, by przebywać z wami”. Jeśli przychodzę w ten szczególny sposób, by przebywać z wami, gdy twoje ciało siedzi tam, a to ciało, chwilowo pożyczone, siedzi tutaj, miej pewność, że przychodzę, by przebywać z tobą tam, gdzie naprawdę jesteś. Nie mieszkasz w ciele. Ciało, powtórzmy to, pojawia się w polu zwanym świadomością. Zrodzone jest z twego pragnienia, oczekiwań, postrzeżeń, które były budowane, wielokrotnie budowane. A jednym z tych spostrzeżeń jest rzeczywiście to, że jesteś w ciele. Lecz nie jesteś.

Dlatego też przychodzę nie po to, by przebywać z ciałem, lecz przychodzę, by przebywać z tym wielkim promieniem Światła, którym jesteś i który na zawsze świeci poza ciało i poza wszelkie światy. Właśnie z tym wielkim promieniem Światła rozmawiam i z tym wielkim promieniem Światła wchodzę w komunię. A proces budzenia się, proces pojednania nie jest po prostu jakąś mentalną gimnastyką, w ramach której próbujesz wyćwiczyć się w pewnych stwierdzeniach, powtarzając:

No dobrze, jestem Jednym z Bogiem. Nie czuję tego, ale będę w to wierzył tak czy inaczej.

Od takiego stwierdzenia się zaczyna. Lecz pojednanie jest naprawdę spełnione, kiedy całe poczucie tożsamości, jakie masz, już dłużej w żaden sposób, w żadnym kształcie czy formie nie jest ograniczone do przestrzeni i objętości ciała.  Nie ma już ani śladu utożsamiania się z nim, za wyjątkiem tego, że uznajesz, iż pozwoliłeś mu, by powstało w polu Światła, którym jesteś. I nie służy ono żadnemu innemu celowi za wyjątkiem bycia narzędziem, z pomocą którego wysyłasz Światło, którym jesteś, w ten wymiar gęstości i w ten wasz świat.

Jeśli nie byłoby to prawdą, znaczyłoby to, że nie jesteś taki, jakim stworzył cię Bóg, nasz Święty Ojciec. Wiele razy, na wiele sposobów mówiłem, że Bóg ma tylko jedno stworzenie - Swoje święte i drogocenne dziecię, Jego Syna, jeśli wolisz tak to ująć, który jest potomstwem Umysłu Boga. A to, co jest potomstwem Światła, co jest uczynione na obraz Światła, może być jedynie Światłem, wypełnionym mądrością, kreatywnością, wypełnionym…radością.

Dlatego właśnie przychodzę w radości, ponieważ radość jest tym, w czym przebywam wiecznie, a przychodzę teraz, by przebywać z wami. Nie z ciałem, którym myślisz, że jesteś. Nie z ciałem, w którym myślisz, że jesteś, lecz przychodzę, by przebywać z tym wielkim promieniem Światła, które przyćmiewa wszelkie światy i jest na zawsze jednym ze mną, zanim wszystkie światy powstały.

Cud. Cud, który pozwala pojednaniu narodzić się na Ziemi - to znaczy w ciele - tak jak jest już dokonany w Niebie. Cud, który przyzwala, który jest prostotą twej gotowości, by nieustannie odkładać na bok wszystko to, czym wierzysz, że jesteś, tak byś mógł się ponownie nauczyć Prawdy.

I gdybym przyszedł do ciebie i rozmawiał z tobą tak, jakbyś był ciałem, i gdybym zgodził się z twym uporem, że jesteś jedynie tą formą, że jesteś jedynie twymi zranieniami, że jesteś jedynie twymi ograniczeniami, gdybym miał przyjść i przebywać z tym właśnie, nie byłoby czegoś takiego jak cud. Bo to by oznaczało, że ja i ty zostaliśmy uwięzieni w niepoczytalności złudzeń.

Drodzy przyjaciele, przebywam i rozmawiam jedynie z wielkim promieniem Światła, którym jesteś, który przyćmiewa każde ograniczenie, jakie wierzysz, że istnieje w twym życiu i tworzy twe życie. I właśnie do tego promienia Światła łagodnie szepczę:

Przebudź się. Przebudź się ze snu i odłóż wszystkie rzeczy należące do snów. Odłóż lęki i odłóż wątpliwości, a w zamian zacznij skupiać całą twą uwagę na Świetle i radości.

A dlaczego?

Jeśli ten świat został uczyniony w błędzie - a zapewniam was, że tak jest - i jeśli świat jest diametralnym przeciwieństwem Prawdy Królestwa Niebieskiego, z tego musi wynikać, że wyobrażenia i przekonania, które uczyniły ten świat, są faktycznie przeciwieństwem wiedzy, którą możesz znaleźć w Królestwie Niebieskim. 

Świat jest zbudowany z lęku. Świat jest zbudowany z ograniczeń. Oto jest świat, który uznałeś za rzeczywisty i dlatego też pozwoliłeś mu, by dyktował ci, jakich wyborów będziesz dokonywał w swym życiu: gdzie będziesz żył, jakich przyjaciół będziesz przyciągał do siebie.

Każdy aspekt twego życia, co do joty, wyłonił się z postrzegania, że jesteś ciałem, oddzielonym od wszystkich, że żyjesz w tym świecie i że ten świat jest rzeczywisty.

Ten świat jest skonstruowany w oddzieleniu, lęku i winie. Dlatego też, jeśli postrzegasz świat jako rzeczywisty, musisz wówczas przyciągać do siebie to, co odzwierciedla wszystko, w co chcesz usilnie wierzyć. A jednak mówię to tydzień po tygodniu: przychodzę w radości, aby przebywać z wami. Nie z twoimi złudzeniami, nie ze snami, lecz z prawdziwym tobą, prawdziwym tobą, który jesteś wypełniony mocą i Światłem, dobrocią i miłością, umiejętnościami i kreatywnością, czego byś nie wymienił, tym jesteś.

Jeśli to nazwiesz, tym się staniesz. Stajesz się tym, co orzekasz.

Zatem jeśli przychodzę w radości i przychodzę z Królestwa Niebieskiego, Królestwo Niebieskie musi być stanem lub właściwością, jeśli wolisz, do którego nic nie może się zakraść tylnymi drzwiami, chyba że będzie to jeszcze więcej radości. Czy ma to dla was sens?

Jeśli ograniczona myśl wyłania się i zakrada do Królestwa Niebieskiego, Niebo nie jest już dłużej Niebem, kto zatem chciałby zresztą w nim być? Ja nie. Jeśli w Królestwie Niebieskim jest choć ślad cienia, Królestwo nie jest już dłużej Niebem. Jeśli jest jakieś zwątpienie czy poczucie psychicznej słabości i jeśli przebywa ono w Niebie, wówczas jest to poniżej tego, kim jesteś i równie dobrze możesz to wyrzucić, nie jest to dla ciebie dobre.

Królestwo Niebieskie jest stanem i cechą takiej radości, która powoduje, iż Światło, jakim jesteś, zaczyna wibrować z coraz wyższą częstotliwością aż wszystko, co pojawia się w twym świecie, a co wydaje się ograniczać cię, już dłużej nie ma żadnego znaczenia. I jest to niezmiernie ważne, i o tym właśnie chcę rozmawiać z wami dzisiaj wieczorem.

Jeśli więc to, co uważasz za ograniczenie, nagle pojawia się w tym życiu, bądź pewien, że przychodzi, by ci ujawnić, że istnieje jakiś cień rzucany przez postrzeganie, myśli i uczucia, cień, który jest mniejszy, że tak powiem, od całej radości, a który musi jeszcze być w tobie skorygowany.

Umysł, z powodu swych nawyków, będzie się przyglądał pojawiającemu się ograniczeniu i wierzył, że jest ono rzeczywiste, a zatem w pewnym sensie obniży wibrację, aby dopasowała się do wibracji ograniczenia, tak abyś mógł z nim walczyć. Znasz to uczucie? To się nazywa “biciem głową w ścianę”. A kto ją zbudował? Kto jest murarzem? Ty nim jesteś.

Oświecenie, przyjęcie mocy i pełna radość, że tak powiem, nie mogą się zacząć, dopóki nie jesteś gotowy, by zaakceptować całkowitą i kompletną odpowiedzialność za wszystko, co widzisz, wszystko, co myślisz, wszystko, co mówisz i wszystko, co czynisz - lecz przede wszystkim, wszystko, co czujesz, ponieważ element sprawczy tego, co czujesz i tego, co postrzegasz, nigdy nie leży na zewnątrz ciebie.

No nie, to z pewnością nie jest prawdą. Kiedy najemca podnosi czynsz i ja nie czuję się dobrze, to z pewnością właśnie podniesienie czynszu wywołuje we mnie to poczucie.

Oto czego będzie nauczał cię świat i będzie prosił cię, byś w to wierzył, lecz pamiętaj, wyobrażenia świata są zwyczajnym przeciwieństwem Prawdy Królestwa.

Czy możesz więc zacząć pozwalać sobie uznawać czy rozważać, że każde uczucie i każde postrzeganie nie ma żadnej przyczyny na zewnątrz ciebie? Za każdym razem, gdy wierzysz, że ma, już wybrałeś, już orzekłeś niczym sędzia ze swym młotkiem, już osądziłeś, że świat na zewnątrz ciebie jest rzeczywisty i ma nad tobą władzę. Ten wybór nie dokonuje się nigdzie indziej, jak tylko w tobie, w umyśle, którym jesteś i wymaga to czegoś bardzo fundamentalnego: wymaga, żebyś w tym właśnie momencie przestał pamiętać, że jesteś wielkim promieniem Światła. Oddajesz moc daną ci od Boga i wybierasz złudzenie, aby miało nad tobą władzę.

A zatem potrafisz zrozumieć wielkie błogosławieństwo każdej chwili? Duch Święty dokonał już przekładu świata, który został zrodzony w błędzie, a w który się trochę zaplątałeś, przetłumaczył go dokładnie w narzędzie, za pomocą którego możesz się obudzić ze snu oddzielenia, możesz ponownie utożsamić się ze Światłem, którym jesteś i dlatego możesz przyćmić wszystko, co reprezentowało świat dla ciebie. Każda złość, każde zranienie, każdy lęk, każde ograniczenie, każdy pusty portfel, czymkolwiek by to nie było, możesz to zakryć Światłem. W zasadzie możesz zmienić cały obraz, ponieważ używasz Światła, by tworzyć  świat, który widzisz i w który uwierzyłeś.

A jaki klucz to otwiera? Radość.

Radość nie jest tylko słowem. Radość nie jest tylko chwilowym uczuciem. Radość jest czymś, nad czym masz pełną kontrolę przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Radość jest wibracją. Jest częstotliwością. Gdybyś wszedł do jednego z waszych laboratoriów i powiedział do jednego z waszych naukowców:

Pokaż mi częstotliwość i kolor smutku,

mógłbyś podejrzewać, że będzie to najprawdopodobniej głęboka szarość. A częstotliwość miłości niesie ze sobą właściwości, powiedzmy, różów i jasnych fioletów. Częstotliwość radości wibruje bardzo wysokim, że tak powiem, kolorem, tak żywym, promiennym, złotym światłem, że nie potrafisz odróżnić, czy jest to złoto czy biel.

Radość jest wibracją. Jest częstotliwością. To namacalna rzeczywistość. To jest prawdziwy gadżet, że tak się wyrażę, który unosi się wraz z innymi gadżetami w tym wszechświecie i możesz rościć sobie do niego prawo, gdyż należy on do ciebie za każdym razem, gdy postanawiasz pamiętać Prawdę. Możesz postanowić, by otworzyć nawet swe ciało i dosłownie wciągać tę radość do środka przez czubek głowy. Możesz ją wciągnąć przez stopy. Możesz wciągnąć ją bokiem ciała. To nie ma znaczenia, to są tylko rytuały.

Chodzi o to, że dokonujesz wyboru, aby pamiętać Prawdę, że narodziłeś się w radości, że zostałeś stworzony w radości, że podtrzymuje cię radość, że radość jest tym, kim i czym jesteś. Z radości pochodzi moc czynienia wszystkiego, przejawiania wszystkiego, wpływania na wszystko, zmieniania wszystkiego, uzdrawiania wszystkiego - i tańcem przechodzenia przez wszystko.

Radość. Radość jest kluczem, który otwiera drzwi. Kiedy najpierw prawdziwie zapragnąłeś Królestwa i kiedy twoja intencja pozostała niezachwiana, i kiedy opanowałeś już klucz przyzwalania, który uczy wybaczania światu, wybaczania sobie, ufania wszystkiemu, co się pojawia, tak iż możesz zacząć patrzeć na to nowymi oczami i poznawać, w jaki sposób jesteś twórcą wszystkiego, czego doświadczałeś i doświadczasz, i gdy następnie oddajesz się bezpieczeństwu poddania się, wówczas Duch Święty przychodzi z małym złotym kluczem i mówi: 

Proszę, oto czego szukałeś. Nie mogłem ci tego dać wcześniej, ponieważ byłeś zbyt zajęty bieganiem w kółko w umyśle.  Lecz teraz, gdy umysł świata został odłożony na bok, mogę z tobą jasno rozmawiać  i dostarczyć ci klucz, z pomocą którego zaczniesz dokonywać przekładu nieszczęśliwego snu, który być może wykreowałeś lub jakieś jego aspekty, na szczęśliwy sen.

W pełni szczęśliwy sen, w którym w końcu nauczyłeś się, że w porządku jest, abyś wybrał radość, że jest w porządku odsunąć na bok relacje, które być może tak naprawdę były, jakbyście to powiedzieli w waszym języku “dysfunkcyjne” - nawiasem mówiąc, bardzo trafne słowo - czy szkodliwe, czy ograniczające. Bycie szczęśliwym jest w porządku. Bycie bogatym jest w porządku. Cokolwiek jeszcze byśmy nie wymienili, to też jest w porządku. A klucz, który to wszystko otwiera, to Radość.

Zatem jedyne, co musisz zrobić, kiedy następnym razem będziesz się czuł trochę przygnębiony, to usiąść i powiedzieć:

Jestem teraz w pełni radosny.

Następnie otwórz oczy i jeśli wszystko jest takie samo, możesz być pewien, że …klucz radości nie działa. Niektórzy tak robią. Podejmują skromną próbę. Robią to mając umysł, który popadł w depresję, ich ciało jest pełne toksyn, napięte i przygnębione. Podejmują tę próbę stojąc u fundamentów postrzeżeń świata. Pomyślą raz o radości. Nic nie zmienia się z dnia na dzień.

Zatem Jeszua musiał nie wiedzieć, o czym mówi. I nie tylko on, bo rozumiem, że było wielu mistrzów, którzy mówili o radości i wszyscy się mylili, ponieważ ja to właśnie udowodniłem.

Jeśli nie nauczyłeś się bez przerwy przyciskać guzik ‘radość’, jeśli w najlepszym przypadku robisz to od czasu do czasu, a więc wybierasz radość czasami, gdy sytuacja wygląda dobrze, a innym razem decydujesz się trzymać osądu i myśli o braku i ograniczeniach - jeśli nauczyłeś się robić to w taki sposób, czyż nie musi z tego wynikać, że aby przedefiniować swą tożsamość tak, by poczuć się radością, będzie wymagało to procesu uczenia się?

Mówiliśmy o tym, jak Duch Święty dokonuje przekładu rzeczy czasu na środki, dzięki którym możecie się przebudzić. Dlatego bądź wdzięczny za czas, który jest ci dany, bowiem jest to środek, dzięki któremu nauczysz się, jak, nie tylko naciskać, ale trzymać guzik ‘radość’ cały czas wciśnięty, aż będzie już sam bez przerwy włączony. Jest to narzędzie, z pomocą którego zachodzi przekład nieszczęśliwego snu, tak by mógł go zastąpić szczęśliwy sen. I gdy sen staje się już szczęśliwy to, co się wówczas dzieje? Coś, co wszyscy znają. Zawsze kiedy czujesz się względnie szczęśliwy, odprężasz się. Rozszerzasz się. Otwierasz. Stajesz się bardziej twórczy. Czujesz się bardziej dostrojony, bardziej żywy. Komórki ciała śpiewają. Właśnie dlatego wszyscy lubią być szczęśliwi.

Problem leży w tym, że nauczyłeś się wierzyć, że szczęście jest warunkowym stanem. To znaczy, że zależy ono od zewnętrznych okoliczności.

Będę szczęśliwy, kiedy….

I oczywiście, “kiedy” nigdy nie przychodzi. A jeśli przychodzi, ponieważ nie nauczyłeś się, jak być szczęśliwy, czujesz się wówczas niekomfortowo. I wielu z was wie, jak to jest.

Teraz, gdy już mam to, czego szukałem, nie potrafię być jeszcze całkiem szczęśliwy.

Dlaczego? Ponieważ zapomniałeś praktykować bycie szczęśliwym.

Właśnie dlatego zaczęliśmy w zeszłym tygodniu od odczuwania radości. Gdy ćwiczysz stawanie się częstotliwością radości, coś się zaczyna dziać. I wszyscy znacie to w pewnym stopniu. Teraz jest tylko kwestia, jak uczynić to stałym stanem. Kiedy dokonujesz wyboru, aby, powiedzmy, trwać i wibrować w częstotliwości Światła radości, którą jesteś, niezależnie od tego, co się dzieje wokół ciebie, kiedy wybierasz radość, kiedy wciągasz Światło palcami u stóp, u rąk… . . nie ma znaczenia jak, po prostu rób to, pozwalaj ciału, by zaczęło wibrować. W każdym razie poczujesz, że ciało wibruje. Poczuj Światło, poczuj radość.. . . zaczyna ona faktycznie wymiatać pajęczyny z komórek ciała i z umysłu, Umysłu, w którym już jesteś połączony ze mną i z Bogiem, i z każdym przebudzonym umysłem. Każdy mistrz, który żył kiedykolwiek, jest nie dalej niż na odległość jednej rozmowy telefonicznej w twym umyśle.

Wielu powiedziało:

Ojej, próbowałem, ale zwyczajnie cię nie słyszę, Jeszua. Ja po prostu.. . . medytacja nie idzie dobrze. Co się dzieje?

Jest to spowodowane zakłóceniami w umyśle - niczym pochmurny dzień, przesłaniający słońce.

Słońce, które prawdziwie świeci, mieszka w twym sercu teraz. Kompletnie nic nie oddziela cię od twego prawa i twej mocy, by wybrać zamieszkiwanie w radości, która jest obecnością Światła Syna Boga, który mieszka w twym sercu.

W miarę, gdy wybierasz ową częstotliwość i wibrację Radości, cuda przyspieszają. Obraz, jaki stworzyłeś, zwany twym życiem, zaczyna trochę wibrować, ponieważ on zawsze reaguje na te częstotliwości, w których  żyjesz.  Mógłbyś powiedzieć, że świat jest twym doskonałym sługą i zawsze będzie pokazywał ci dokładnie, gdzie jest twoja częstotliwość.

Gdy wybierasz ową wibrację Radości, można powiedzieć, że zaczynasz wibrować molekułami materii. Zaczynasz rozbijać stary obraz tak, że rzeczy, które nie rezonują z częstotliwością radości, jaką postanawiasz żyć, te rzeczy zaczynają być nawiedzane trzęsieniami ziemi. I jeśli jesteś gotowy, by na nie przyzwolić, znikną z twego życia.

Ponieważ część umysłu jest nadal przywiązana do wiary, że jego tożsamość, jego rzeczywistość składa się z rzeczy na zewnątrz niego, to stanowi to sporą przeszkodę. Z tego względu, gdy wybierasz przebudzenie, gdy wybierasz radość, wszystkie małe lęki, które z sobą nosiłeś i nosisz zaczynają wypływać na powierzchnię i masz przed sobą wybór do podjęcia. Miłość czy lęk? Słyszeliście już o tym wcześniej?

Droga jest łatwa i bez wysiłku, a jednak prowadzi cię przez ucho igielne. Droga jest drogą Miłości, a Miłość jest ekspresją radości - radości, która musi się rozlać na każdy wymiar twych doświadczeń, aż każdy wymiar będzie odzwierciedleniem szczęśliwego snu o twym stałym zjednoczeniu z Bogiem. I wówczas sam świat przygasa i znika; przekraczasz świat.

Jest taki proces, który trzeba przejść. Jest to proces, który przeprowadzi cię z miejsca, gdzie myślisz, że jesteś, do miejsca, do którego tęsknisz i gdzie pragniesz być. I proces ten wymaga gotowości, by ufać Miłości, ufać, że Miłość wyniesie cię poza każdy lęk, który cię kiedykolwiek ograniczał i utwierdzał w przekonaniu, że możesz być jedynie tym, kim jesteś teraz.

Lęk może się pojawić, kiedy rzeczy, które skonstruowałeś w oparciu o błędne postrzeżenia, czy to będą związki, praca, cokolwiek, jeśli zbudowałeś to z perspektywy ego, bądź pewien, że fundamenty są zbudowane na piasku i ten dom prędzej czy później się zawali. Widzisz, twój świat to świat, w którym jesteś uczony, by się zmagać, walczyć, odczuwać niepokój, starać się utrzymywać twe stworzenia na twardym gruncie.

Nawiasem mówiąc, wielu jest ludzi zamkniętych w szpitalach psychiatrycznych z jednego tylko powodu, oni przejrzeli grę ego i uświadamiają sobie, że dowolna tego typu konstrukcja opiera się na fundamentach z piasku, zatem jaki jest sens wszystkiego? I nie chcą brać udziału w życiu. Niestety, wasz świat nie jest jeszcze całkiem gotowy, by zbliżyć się do nich i nauczyć ich innego sposobu życia, tak więc pozostają pochwyceni w tym, co zwie się piekłem.

Umiłowani przyjaciele, bądźcie odważni:

Kiedy już prawdziwie porzucicie wszelkie próby budowania i kontrolowania waszego świata, pojawi się lęk, tego możecie być pewni. Lecz to jest tylko po to, by pokazać ci, gdzie do tej pory żyłeś, a tuż za tym jest pokój, którego szukasz.

I za każdym razem, gdy wybierasz radość, bez względu na okoliczności, przechodzisz wówczas przez inicjację, tak można by to ująć. Wchodzisz na kolejny najwyższy poziom i zaczyna przychodzić do ciebie siła, która naprawdę zacznie stawać się niczym potężna rzeka i rzeczy tego świata nie powstrzymają cię od wejścia na ścieżkę, którą postanowiłeś podążać.

Duch Święty wymaga, aby oświecone, a zatem upodmiotowione  umysły połączyły się z Nim w procesie przekładu tego całego świata na szczęśliwy sen. Czy wymaga to siły? W rzeczy samej, tak. Czy czasami będzie to bolesne? Tak - w takim stopniu, w jakim starasz się trzymać starych nawyków, czy to nawyków żywienia, myślenia, nawyków relacji, nawyków ścieżki zawodowej. Jeśli wierzysz, że te rzeczy dają ci bezpieczeństwo, to czeka cię batalia, ponieważ, gdy już postanowiłeś się przebudzić, to tak jakbyś odetkał niewielką dziurę w tamie i woda zaczyna się przelewać - najpierw niewielką strużką, lecz ostatecznie moc i siła wody Radości, Prawdy i Światła całkowicie rozerwą tamę. Jeśli będziesz się opierał, będziesz doświadczał lęku i wierzył, że wszystko obraca się w pył, i tak rzeczywiście jest. A jednak, to, co się rozpada, jest tylko złudzeniem, tylko tym, co ograniczało świętego Syna Boga.

Jeśli ja idę z tobą, twa droga jest pewna, a lęk nie musi cię opanować. A sytuacje, które  są ci przedstawiane w twym życiu, są tam po to, byś mógł rozpoznać, czym teraz jesteś jako dusza, która decyduje się przezwyciężyć, wznieść się ponad. Przestań próbować zachować rzeczy, które cię ograniczają i poddaj się w pełni sile wody, którą jest radość duszy, która chce rozerwać tamę, aby rzeka mogła swobodnie płynąć. Rzeka kreatywności. Rzeka radości. Rzeka życia wiecznego, która płynie z Umysłu Boga do i poprzez Syna Boga, aby zostać unaocznioną i rozlaną na cały świat.

Nigdy nie dokonam tego wyboru za ciebie. Nigdy. Mogę jedynie do ciebie szeptać. Mogę jedynie przychodzić do ciebie. Mogę jedynie przebywać z tobą jako Prawda w tobie. Mogę ci mówić, że jesteś bezpieczny, że bezpiecznie jest pozwolić, by fałszywe struktury zniknęły z twego umysłu. To jest bezpieczne i jest to konieczne, i jest to - posłuchaj teraz uważnie i przemyśl, co to oznacza -  i jest to nieuniknione.

Powiedziałem już wielokrotnie, że wolność nie oznacza - wolna wola nie oznacza - że możesz decydować, czy podejmiesz naukę pewnego programu nauczania czy też nie. Jesteś jedynie wolnym, by zadecydować kiedy tę naukę podejmiesz. A niechęć umysłu, by prawdziwie obrać kurs, żyć nim i opanować program nauczania, jest częścią umysłu, który chciałby, aby wakacje były przynajmniej trochę dłuższe. Ale cały czas, gdy myślisz, że cieszysz się wakacjami, to tak naprawdę nigdzie nie docierasz i potrzebne jest postanowienie - pragnienie oraz intencja - że bez względu na to, co to za sobą pociągnie, ty ostatecznie powiesz sobie: 

Nie, nie zamierzam już dłużej tolerować błędu w sobie niezależnie od okoliczności. Jestem świętym Synem Boga i radość jest mym przyrodzonym prawem jak również i Królestwo, i tak postanawiam. I jeśli ma mnie to zabić, dobrze, niech tak będzie.

Jest w tobie siła, której jeszcze nawet nie dotknąłeś, siła, która wraz z jej przyjęciem, naprawdę rozmontuje i zniesie każde ograniczenie, w które wierzyłeś w swym życiu. Właściwe użycie tej siły wspiera się na twej gotowości i determinacji, by zawsze wybierać radość.

Widzisz, kiedy wsiadasz do samochodu i opuszczasz swe skromne mieszkanie i masz zamiar wyjechać do tego, co nazywasz pracą…hm.. Ciekawa koncepcja. W ogóle nie jedziesz do pracy. Dokonujesz jedynie wyboru, by pojechać w miejsce, które zdecydowałeś się skonstruować z nieskończonej wolności molekuł fizyczności. Jesteś artystą i namalowałeś sobie obraz, aby w nim przebywać. To, co naprawdę się wydarza, to wsiadasz do samochodu, który jest świątynią, w której masz dziesięć minut, dwadzieścia, godzinę, jakkolwiek to sobie namalowałeś, do praktykowania bycia obecnością radości. Oto program nauczania. I jest ci on ofiarowany w każdym momencie.

Każda chwila, w którą wchodzisz, jest drogocenną i świętą świątynią, w której masz sposobność wybrać lęk lub miłość.

I będziesz wiedział, czy wybrałeś drzwi z napisem “lęk”, ponieważ będziesz się czuł zmęczony, smutny, zdezorientowany, przygnębiony. I będziesz wiedział, czy wybrałeś drzwi oznaczone napisem “radość”, która pochodzi z wyboru Miłości, ponieważ, widzisz, niezależnie czy jesteś w samochodzie, czy robisz śniadanie, czy płacisz rachunki, nie ma żadnego znaczenia, co robisz - nie będzie to miało znaczenia, ponieważ to jest samo częścią snu, który jest w trakcie procesu jego przekładu i to właśnie twoja chęć i gotowość przebywania w radości pozwoli ci uzdrowić każdą ograniczoną myśl, jakąkolwiek miałeś. A każda ograniczona myśl przejawia się jako nemezis problemów, które pojawiają się w twoim życiu. To wszystko jest wynikiem braku radości.

Czy to może być tak proste? Tak. Tak, to jest proste.

Radość jest niewiarygodną rzeczą. Niewiarygodnym błogosławieństwem. Za każdym razem, gdy postanawiasz być w pełni radosny, bądź pewien, że zdecydowałeś nie utożsamiać się z ego. I pamiętaj, jesteś proszony o zrobienie jedynie jednej rzeczy: abyś żył tak, jakbyś nie był ego. Za każdym razem, kiedy osąd przemyka przez umysł i jest rzutowany na kogoś, zauważasz:

Ojej, błędnie się utożsamiłem.

Cofnij osąd. Spal go. Wybuchnij śmiechem i dalej trwaj w radości.

Radość jest niczym światło, niczym ogień oczyszczający umysł, oczyszczający ciało. A dlaczego jest to konieczne? Ponieważ twój Ojciec z tęsknotą czeka, aż przyłączysz się do Niego jako współtwórca i przebudzony, uzdrowiony umysł. Stworzenia takiego umysłu są zawsze miłujące, zawsze szerzące się, zawsze uzdrawiające. Stworzenia przebudzonego umysłu wydają się przyciągać inne umysły do siebie tak, jak żarówka przyciąga ćmę. I dokładnie to się właśnie dzieje.

Twój Ojciec pragnie wylać poprzez ciebie pełnię Jego mocy i kreatywności. Lecz jeśli zamknąłeś się tak szczelnie, że jedynie mała stróżka może się przedostać, która wystarcza jedynie, by utrzymać ciało przy życiu, czy można się dziwić, że twe życie odzwierciedla niedostatek?

Niektórzy powiedzą:

Jestem dość szczęśliwą osobą. Przez większość czasu żyję doświadczając stanu głebokiej radości.

Zauważ słowo “większość”. I zrozum, że jeśli jest jeszcze coś w świecie, co nadal osądzasz, czego nadal się lękasz, nadal potępiasz, czy to będzie system pieniężny, czy wasz rząd, czy szkolnictwo, czy transport publiczny, czy strajki śmieciarzy - czymkolwiek to jest, jeśli osądzasz to, odcinasz przepływ radości, która chce przemienić całe twoje życie.

Często was mówiłem: stań się w stu procentach skandalizująco ekstrawagancki. Szokująca czy bulwersująca ekstrawagancja wymaga…. radości. Radość! Czy ktoś zrzucił z ramion torbę na światłach na skrzyżowaniu w tym tygodniu?

Dlaczego nie?

– Nie miałam odwagi.

Umiłowana przyjaciółko, a kiedy mi powiesz: “Nie miałam torby…?” W rzeczy samej.

To, czym staram się z wami dzielić, to fakt, że świat, którego istnienie wyśniłeś - z jego wszystkimi zawiłościami, włącznie z ciałem - to naprawdę nic wielkiego.  Jest bardzo nieszkodliwy i nie ma nad tobą żadnej władzy. Za każdym razem, gdy widzisz coś, co wydaje się być ograniczeniem, uświadom sobie, że po prostu patrzysz się na granicę swego umysłu, jaką sam sobie wybrałeś. Jest w tym wielka moc, ponieważ jeśli rozpoznajesz granice własnego umysłu, lecz wiesz, że to, czego naprawdę chcesz to radość, możesz dokonać wyboru, by przejść przez ten krąg lęku, czymkolwiek by nie był. I tak, jak rozciąganie mięśni, granica się rozszerza. I gdy granica się poszerza, więcej radości przepływa z Umysłu Boga do i poprzez ciebie. Więcej kreatywnych idei - i więcej odpowiedzialności.

Cholera. Miałem nadzieję, że się pozbędę odpowiedzialności.

Rozumiesz, jak świat naucza cię fantazjować i wyobrażać sobie, że wygrywasz na loterii, a to po to, byś mógł być nieodpowiedzialny? Czyż to nie prawda? Po to, byś nie miał żadnych “zmartwień”.

Zmartwienia są jedynie odmową wzięcia odpowiedzialności. A jednak, paradoksalnie, kiedy się przyłączasz do mnie w byciu gotowym, by przyjąć odpowiedzialność za pojednanie całego stworzenia - uff, to jest 80-godzinny tydzień pracy - paradoksalnie, twoja radość staje się pełna, a ty spoczywasz w tym, co wieczne. 

Albowiem kiedy poszerzyłeś granice swego umysłu, aby pozwolić radości być fontanną, w której nieustannie się kąpiesz i kiedy ta głęboka część umysłu w tobie, która jest Umysłem Chrystusa powie:

Całe stworzenie powstaje we mnie. To moja sprawka. Dlatego też mam zamiar je uzdrowić, skorygować i przyjąć odpowiedzialność za cały świat…

bez planowania naprzód, jak zamierzasz się tym zająć - wówczas Ojciec wlewa w ciebie moc i mądrość, i Światło, i życie, abyś osiągnął swój cel, jakim jest uzdrowienie całego stworzenia i dopełnienie Pojednania.

Ale wszystko po kolei.

Świątynia, ciało, jest narzędziem, za pomocą którego masz szerzyć miłość, a miłość może jedynie promieniować z umysłu, który jest w pełni radosny. Wszyscy wiecie, że nie pociąga was zbytnio towarzystwo osób, które nie są w pełni radosne. Czyż to nie prawda?

Ciało zasługuje na twoją miłość. Nie dlatego, że jest twym domem, lecz ponieważ jest twym narzędziem. I kiedy trwasz jedynie w miłujących myślach, odkryjesz, że takie rzeczy jak sposób żywienia, wszystkie te twoje nawyki, zaczynają się naturalnie korygować. W miarę jak zaczynasz miłować ciało, spoczywając w radości, która jest w tobie, naprawdę odnajdziesz cuda, bowiem będziesz przyciągany do nowych sposobów bycia w ciele i z ciałem jako takim.  I jest to bardzo ważny krok, ale nie po to, by go racjonalizować mówiąc:

No cóż, wystarczy, że potraktuję się niewielką dawką Światła, a nic tego ciała nie skrzywdzi.

Czy jesteś pewien?

Jeśli nie jesteś pewien, bądź ze sobą szczery i podejmij kroki, by skorygować to, co do niego wkładasz. Ciało, ta rzecz, która zaczyna się tutaj, od głowy, a kończy na palcach u nóg, jest niczym nadajnik i odbiornik. W miarę, gdy je dostrajasz, staje się ono zdolne do promieniowania wyższymi częstotliwościami radości. Gdy wybierasz częstotliwość radości, naturalnie wzrasta pragnienie dostrajania tego narzędzia.

To jest Krok Pierwszy. Krok Drugi to uświadomienie sobie, że nikt oprócz ciebie nie jest odpowiedzialny za twoje myśli. Nikt ich za ciebie nie zmieni. Nikt ich nie uzdrowi. Nikt nie jest odpowiedzialny za ich snucie oprócz ciebie. Na początku wydaje się, że jest to jakaś porażka, ponieważ oznacza to naprawdę przyjęcie pełnej odpowiedzialności, całkowitej odpowiedzialności, bez wymówek, bez odgrywania roli ofiary. A jednak przyjęcie tej odpowiedzialności jest tym, co przywraca ci moc. Daje ci moc bycia gotowym, by ostatecznie móc wybrać pełnię radości.

I gdy zaczynasz dostrajać się do tej częstotliwości, i odczuwasz uderzenie niewielkiej fali, mówisz:

Och, to było przyjemne. Powinienem spróbować jeszcze raz? Czemuż by nie?

i otwierasz się i mówisz:

Ojcze, jestem gotowy. Po prostu wlej radość we mnie. Ojcze, no dalej, zawładnij mną.

On spróbuje. Uwielbia to robić. I dociera następna fala uderzeniowa.

Och, to również było miłe i nie potrzebowałem drugiego ciała, by to otrzymać. Nie musiałem iść do kina. Nie musiałem wygrać na loterii. Co było tego przyczyną? Mój Boże, to byłem ja. Żadnego zewnętrznego czynnika poza moim pragnieniem, moją gotowością, by odczuwać radość.

I gdy coraz bardziej będziesz się dostrajał do tej częstotliwości, odkryjesz, że kielich twego Ojca przelewa się w obfitości i nigdy nie przestaje płynąć. I każda chwila może się stać bardziej radosna, niż ta, która już minęła, i kogóż obchodzi, jakie są okoliczności. 

W miarę, gdy dostrajasz się do tej częstotliwości, życie jakie wiodłeś zaczyna się zmieniać. Po prostu pamiętaj, że jesteś niczym malarz, który rzuca okiem na kolor i mówi:

Tutaj jest coś nie tak. Wymażę to.

I pojawi się nowy kolor, a wraz z nim być może pojawią się nowi przyjaciele, a może nowa praca. Być może zaczniesz wstawać o trzeciej nad ranem, żeby się modlić i medytować. Być może odkryjesz w sobie pragnienie narzucenia sobie trochę większej dyscypliny.

O Boże. Jeszua mówi dziś o odpowiedzialności i dyscyplinie. Wiedziałem, że powinienem pójść do kina.

Odpowiedzialność sprawia, że twa radość jest pełna! Proszę pamiętaj o tym. Odpowiedzialność za całe stworzenie jest tym, co sprawi, że twa radość będzie pełna.

Dyscyplina? Ogromna sztuka kochania siebie. Macie takie stwierdzenie dotyczące niewłaściwego stosowania niektórych substancji, jakie wydają się zmieniać stan biochemiczny organizmu - narkotyków. To stwierdzenie brzmi: “Po prostu powiedz ‚nie’ “. Dyscyplina jest sztuką kochania siebie, prawdziwego kochania siebie i mówienia “nie”, kiedy jesteś w stanie zauważyć, że powiedzenie “tak” naruszy częstotliwość radości.  Brzmi prosto, czyż nie? Bądź pewien, że jeśli praktykujesz ten prosty niewielki test nigdy nie mówienia “tak” czemuś, co narusza twą częstotliwość radości, czeka cię niespodzianka, ponieważ zostanie ci ujawnione, jak wiele razy w ciągu dnia naruszasz swą radość.

Znasz to, co się nazywa “wyścigiem szczurów”? Znasz to, co wydaje się być konfliktem? Gdy próbujesz wydostać się z tego, lecz twe stopy grzęzną w tym jeszcze bardziej? Tak się dzieje, ponieważ, do pewnego stopnia, naruszasz swą radość i wówczas dusza w tobie smuci się. A kiedy się smucisz, twa częstotliwość spada, a ty walisz głową w mur, ponieważ nadal jeszcze wierzysz, że ten mur jakoś daje ci bezpieczeństwo. On powstrzymuje twój wzrost. Powstrzymuje cię od stawania się kimś więcej. Powstrzymuje cię przed wchodzeniem na areny, na których, jak sądziłeś, nigdy dobrze sobie nie radziłeś. Ten ceglany mur jest twym ograniczeniem i trzyma cię w piekle, to jest oczywiste. Trzyma cię z dala od…. Nieba. Trzyma cię z dala od…. mocy skutecznego radzenia sobie z pełną odpowiedzialnością.

Radość. Ci z was, którzy byliście z nami w zeszłym tygodniu, pamiętacie, co czuliście wówczas? Radość. Czy praktykowaliście wywoływanie tego stanu w sobie w kolejnym tygodniu? Czy też jedynie myśleliście o tym, przypominając sobie i mówiąc:

No cóż, to było miłe. Mam nadzieję, że to powtórzymy.

Czy rozumiesz, jak ten wzorzec w umyśle jest właśnie tym wzorcem, który musi być poddany dyscyplinie? Jeśli byś naprawdę kochał siebie, twe pragnienie, by spijać radość, stałoby się głównym i niezmiennym, a ty byś po prostu nie tolerował w sobie jakiejkolwiek chęci dokonywania innego wyboru, bez względu na wszystko. Mówiąc o narkotykach…. Radości akurat nie mów “nie”, mów “tak”… mów “tak”.

Tak bardzo chcę, byście przyszli tutaj, gdzie Jam Jest. Tak bardzo chcę, byście porzucili sny cierpienia i bólu, i niedostatku. Tak bardzo chcę, byście uświadomili sobie Miłość, jaką Ojciec ma dla was, aby została Ona wylana i wstrząśnięta w was tak gruntownie, żebyście nie potrafili tego nawet pojąć. Umysł nigdy nie potrafiłby zrozumieć Miłości Boga - lecz serce może się stać otwartą śluzą, poprzez którą może Ona płynąć.

Twe życie warte jest rekonstrukcji, jeśli tego właśnie pragniesz. I powiadam wam, i tym z was, którzy być może studiowali mój Kurs Cudów, bądźcie pewni, że jeśli prawdziwie zaczynacie to rozumieć, jeśli pojednanie zaczyna się w tobie poruszać, będziesz ostatecznie musiał stanąć przed faktem, że pokój nie jest po prostu mentalną gimnastyką. Uzdrowienie umysłu musi z konieczności wpłynąć na uzdrowienie twego sposobu bycia w świecie, ono zmieni twe bycie w świecie; musi zmienić. I jeśli to się w tobie dzieje, pewne rzeczy, które być może zbudowałeś w swym życiu, zaczną być odczuwane, jakby stały się dla ciebie więzieniem.

Ale dzieje się tak, że umysł mówi:

No cóż, to jest rzeczywistość, a zatem dostosuję się do niej,

zamiast pozwolić twej radości i twemu pokojowi i miłości, by zburzyły ściany więzienia, tak byś mógł wzrastać i stawać się czymś wyższym, bardziej promiennym, tak aby coraz więcej Światła można było ci powierzać, przepuszczać przez ciebie.

Krótko mówiąc, chodzi mi o następującą rzecz: nie oszukuj siebie samego. Nie racjonalizuj. Staw temu bezpośrednio czoła i przyznaj się do tego. Jeśli są jakieś aspekty twego życia, które nie działają, bądź ze sobą szczery. Nikt ci tego nie robi, tylko ty sam. Wokół ciebie jest moc sprawiania zmiany, ponieważ ta moc jest w tobie.

Jaki jest jeden z najprostszych sposobów poznania czy pozwalasz sobie na przepływ radości pragnień twego serca - nie pragnień ego, lecz pragnień serca?

Jeśli odczuwasz frustrację czy ograniczenia w jakimś aspekcie twego życia, to oznacza, że jest coś w twoim postrzeganiu, na co boisz się spojrzeć wprost. I dopóki tego nie zrobisz, nigdy tego nie uzdrowisz. Nigdy.

To samo ograniczenie przejawi się  w tobie w kolejnych tysiącach wcieleń. Tak po prostu jest.

Oczywiście umysł powie:

Kto wymyślił tę grę? To nie brzmi, jakby miało być w tym coś fajnego. Nie ma jakiejś innej drogi wyjścia?

Nie, nie ma. Ty stworzyłeś tę grę. Ty jesteś mistrzem planszówek stworzenia, Życie to jedna wielka gra Monopol. Ty ją zaprojektowałeś. Ty kupiłeś i skonstruowałeś dom, w którym żyjesz, a ten dom, to twój umysł. A jego fundamenty wspierają się na takiej ilości radości, na jaką jesteś gotowy się otworzyć i stopień, w jakim jesteś gotowy, by pozwolić tej radości przelewać się przez twe życie, by przebijała się przez ograniczenia, jakich być może doświadczasz, aż twa radość tak bardzo przyćmi świat, że ostatecznie twe postrzeganie zostanie uzdrowione. I gdy światło zapala się, uświadamiasz sobie:

Chwileczkę. Ta gra Monopol nie jest w stanie pomieścić mego Światła.

I odłożysz ostatni ślad potrzeby dostosowywania się do fizycznego świata. I przyjdziesz wówczas tu, gdzie Jam Jest i gdzie przebywam w nieograniczoności danej ci dokładnie w momencie, gdy nasz Święty Ojciec powołał cię myślą do istnienia jako doskonały obraz Samego Siebie.

Stań się nieograniczony. Postanów przyjąć moc i dla każdego będzie wyglądało to inaczej. Nie oznacza to, że wszyscy staniecie się miliarderami i staniecie w szranki prezydenckich wyborów z mandatu Niezależnej Partii. Lecz oznacza to, że porozmawiasz ze sobą i zdasz sobie sprawę, że jest w twoim życiu jakieś tarcie, powodujące nieszczęście. Wówczas będziesz wiedział, że tam jest ograniczenie. Zwrócisz się w jego stronę i stawisz mu czoła, i orzekniesz, że już dłużej nie chcesz tolerować go, ponieważ nie przynosi to korzyści świętemu Synowi Boga.

Uczciwość rodzi odpowiedzialność. Wybór odpowiedzialności rodzi dyscyplinę, a dyscyplina rodzi powrót do radości. A radość dopełnia w tobie pojednanie. W rzeczy samej.

Zatem mam nadzieję, że w tej krótkiej godzinie, jak dotąd być może zdołałem rzucić światło na parę rzeczy, zdołałem dać wam parę myśli do przemyślenia. 

Kiedy powiedziałem, że droga jest łatwa i bez wysiłku, właśnie to miałem na myśli. Gotowość, by żyć nieograniczonym życiem, wypełnionym mocą, łaską, pięknem, kreatywnością i skutecznością; gotowość, by uczyć się, by zmieniać dowolne nawyki postrzegania, myślenia i zachowania, które cię ograniczają. Wybór, by żyć tego rodzaju życiem nie wymaga żadnego wysiłku. To, co wymaga wysiłku, to opór przed takim życiem, ponieważ jest to opór przed obezwładniającą rzeką radości, która pragnie gorąco przelewać się przez ciebie, pragnie cię odrodzić. Bycie w świecie jest tym, co wymaga wysiłku. Umysł po prostu wszystko sobie pomieszał. 

Zatem daj sobie wolność i dalej, zrób to! Daj sobie wolność i bądź gotów wykorzystać każdy dzień, by stawić czoła swym ograniczeniom, pokochać je, objąć i je przekroczyć. Będziesz wiedział, kiedy je przekroczyłeś, ponieważ nie będą się więcej pojawiały; proste prawo tworzenia. I pamiętaj, jest to prawo zapisane na karcie planszy Monopol, którą stworzyłeś w swoim biurze i sprzedałeś sam sobie - to ty wymyśliłeś wszystkie zasady. Nawet zasady mistrzostwa, a umysł wygodnie odłożył je na bok.

Wzywam was tego wieczoru, abyście się przyłączyli do mnie idąc, powiedzmy, w trochę innym kierunku w naszym wspólnym czasie. Wzywam cię, byś przyłączył się do mnie w uczeniu się, jak wyrażać mistrzostwo, którym jesteś. Wszystko, co się wydarzyło i co zrobiliśmy do tej pory, to wstrząsnęliśmy trochę wszystkim i odkryliśmy, kto naprawdę chce się tym zająć. 

Choć daję swą Miłość każdemu, nie mogę siłą narzucać się każdemu umysłowi i nie mogę dawać darów, które przynoszę tym, którzy decydują się nie wdrażać ich w życie. I jeśli tak się składa, że masz przyjaciół, którzy uwielbiają mówić o nieograniczoności i mistrzostwie, spytaj ich, czy są naprawdę na mistrzostwo gotowi.

Albowiem to, co zamierzamy zacząć tego wieczoru, jest, jeśli mogę się tak wyrazić, progresywnym doświadczeniem doprowadzania mistrzostwa do przejawiania się. Lecz będzie to wymagało od ciebie sumienności i pełnego zaangażowania. Będzie to wymagało waszego wsparcia dla siebie nawzajem. Będzie wymagało odłożenia na bok całego świata, gdziekolwiek byś się nie znajdował, i wybrania radości.

Zatem teraz na swój własny sposób wejdź do własnego serca. Pozwól ciału się odprężyć i po prostu oddychaj do serca, a kiedy będziesz gotowy, spytaj siebie z absolutną szczerością:

Czy naprawdę jestem gotów, by podjąć program nauczania teraz?

I jeśli, gdy starasz się odpowiedzieć na to pytanie, widzisz pojawiające się lęki, pojawiające się pytania, które sugerują:

No cóż, jeśli tylko mógłbym spojrzeć w przyszłość, wówczas byłbym w stanie podjąć decyzję,

bądź pewien, że ta część ciebie nie jest naprawdę jeszcze całkiem gotowa. I to jest w porządku.

Pojednanie wymaga tych, którzy znaleźli, a nie tych, którzy szukają. Uzdrowienie ludzkości wymaga tych, którzy znaleźli, a nie poszukiwaczy. Wymaga mistrzów. Nie tych, którzy mówią:

O rany, chciałbym to wszystko opanować, ale, o rety, mam tak dużo innych rzeczy do zrobienia.

Te inne rzeczy stają na przeszkodzie, ponieważ opierasz się własnemu mistrzostwu do pewnego stopnia i w pewien sposób.

Zapożyczając zwrot, jaki ostatnio przyszedł do głowy memu umiłowanemu bratu:

Kiedy jesteś gotowy, by się nauczyć tego, czego nie wiesz, że jeszcze nie wiesz, mistrzostwo jest na odległość mgnienia oka.

Ciekawa myśl, nie sądzicie?

Idźmy jeszcze jeden krok dalej: Kiedy jesteś gotowy nauczyć się tego, czego nie mogłeś się nawet dowiedzieć, że tego nie wiesz. . . to się nazywa chęcią i gotowością.

Ta sama rzecz została wyrażona przez mego ojca, choć w waszym języku brzmi to trochę zabawnie. Położył mi rękę na ramieniu i powiedział:

Synu, wybrałeś ciekawe rozwiązanie. Niezły scenariusz dramatu napisałeś.

Spojrzałem na niego i zapytałem:

O czym ty mówisz?

Odpowiedział:

Och, myślę, że odkryjesz, o czym mówię. Wszystko w swoim czasie.

I na swój sposób zadał mi to samo pytanie:

Czy jesteś gotowy przyznać, że być może jest coś, czego nie wiesz i nawet nie wiesz, że tego nie wiesz? Czy jesteś gotów, żeby się uczyć?

I coś we mnie, Bóg jedyny wie co, odpowiedziało.

Tak, jestem gotowy.

I to zmieniło to wszystko w moim własnym życiu, i spełniło pojednanie we mnie. I lubię sobie pomyśleć, że miało to jakiś wpływ na świat. Tak jak twój wybór będzie miał wpływ na spełnienie twego własnego pojednania i dlatego również będzie miał wpływ na świat.

No cóż, to była frajda. Jak się czujecie?

– Dobrze. Wspaniale.

Czy cokolwiek z tego miało choć trochę sensu?

– Tak.

Rozejrzycie się przez chwilę wokół siebie… moi towarzysze podróży, pragnący opanowania jedynego programu nauczania, jakiego trzeba się nauczyć. Wiele jest sposobów podejścia do tego, lecz dopóki nie zaakceptujesz, że opanowanie programu nauczania musi oznaczać, że struktura twego życia wokół ciebie zostanie całkowicie i radykalnie zmieniona - a będzie to znaczyło coś innego dla każdego z was - dopóty tak naprawdę nie będziesz jeszcze całkiem gotowy, by opanować program nauczania, niezależnie od tego, jak wiele książek przeczytałeś. Niezależnie od tego, jak wiele zdań wyuczyłeś się na pamięć. Niezależnie od tego, jak wiele modlitw odmówiłeś. Pewna część w tobie jeszcze nie jest całkowicie gotowa, by stać się bezbronną. O tak, mógłbym to samo powiedzieć Papieżowi.

– Jeszua, w jaki sposób uczynić się bezbronnym?

Jak uczynić się  bezbronnym?

– Wybierając radość?

Ale pamiętaj, Firewalker, to nie jest po prostu myśl. To jest odczucie mocy, która dosłownie wzbiera w tobie, wibruje komórkami ciała, tak iż nie potrafisz tego powstrzymać. To nie jest całkiem to samo jak to, czego doświadczasz w formie ekstatycznej radości, która wydaje się osiągać apogeum, a następnie czujesz się po wszystkim wypalony. To nie jest całkiem to, o czym mówię. Ta radość jest częstotliwością, której wibracje odczuwasz i może to przybrać stałą formę, i możesz ją opanować w taki sposób, że będziesz chodził, aczkolwiek parę centymetrów nad ziemią, i zobaczysz, że będziesz w stanie funkcjonować nawet w tej częstotliwości. Pewne rzeczy zaczynają się wyłaniać w tej częstotliwości. Twoja zdolność, na przykład, bycia w tym świecie, a jednak bycia całkowicie ze mną, w pełnej komunikacji ze mną lub dowolnym innym mistrzem, z jakim chcesz być, staje się dostępna. Nie ma kompletnie żadnego oddzielenia pomiędzy tobą a mną. Zdolność dostrajania się, by zobaczyć, jak czują się twoi przyjaciele i co robią na drugim końcu planety, to wszystko staje się bardzo naturalne. Gdzie się udać, z kim porozmawiać, to wszystko staje się przepływem bez wysiłku.

Radość jest niczym ogień i częstotliwość, która spala wszystkie pajęczyny, pozbywa się wszystkich zakłóceń, oczyszcza Umysł Chrystusa. I jeśli nie czujesz jej aż do samych komórek ciała, jeszcze nie wiesz, czym ona jest.

Czy to wam choć trochę pomaga?

– Tak, pomaga… Zatem na początku pojawia się w moim umyśle myśl: “wybieram radość” lub “postanawiam przychodzić z Miłości”. Lecz ciało jeszcze nie jest uzdrowione lub cokolwiek się z nim dzieje, jest pewna ciężkość.  Mój umysł faktycznie stwierdza intelektualnie: “ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy”. Jaki jest następny krok po wypowiedzeniu takiego stwierdzenia? Pragnienie jest obecne, lecz ciało czuje się ciężkie, z jakiegoś powodu.

Z jakiego powodu?

– Jedyna rzecz, jaka przychodzi mi na myśl, to to, że nie chcę radości. Z jakiegoś powodu nie chcę jej i ją blokuję. Boję się jej na pewnym poziomie.

I o tym właśnie mówiłem wcześniej. Lęk zostaje rzutowany na zewnątrz ciebie. Stajesz się rozdwojony, myśląc, że to, czego się lękasz jest czymś na zewnątrz ciebie. Lęk jest tym, co jest w tobie.

Kolejny krok wyjścia poza słowa - dałem wam już wiele, wiele podpowiedzi - bądźcie ekstrawaganccy - szokujcie zachowaniem i postawą, bawcie się, śpiewajcie, tańczcie. Wpraw ciało w nowy ruch. Zaszalej trochę. Rób rzeczy, jakich nigdy wcześniej nie robiłeś. Przerwij ciągłość wzorców umysłu. Proś Świętego Ojca, by tobą zawładnął. Dobrze jest zacząć od powiedzenia:

Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy. Czyż nie jest to wspaniała myśl?
Lecz jestem przygnębiony.

Otóż następny etap, Firewalker, to nauczyć się odnajdywać sposoby wywoływania radości nawet w ciele. Znasz parę sposobów, ale mówię tutaj o kilku innych, z pomocą których prawdziwie zaczniesz tworzyć częstotliwość i zaraz trochę tego zrobimy wspólnie. Lecz to trzeba poczuć. Trzeba dojść do takiego punktu, w którym potrafisz włączyć tę częstotliwość, niezależnie od wszystkiego.

Znasz Reiki, czy praktyczne uzdrawianie? To jest jeden z wymiarów pozwalania promieniom radości wejść w pole umysłu drugiego człowieka. On myśli, że radość wchodzi w jego ciało. Ona po prostu wchodzi do umysłu. Ciało podąża za umysłem. Już pozwoliłeś jej wejść w pole umysłu, lecz jeśli nie wlewa się ona do komórek ciała, znaczy to, że trzymasz śluzę zamkniętą. W końcu, niezależnie od wszystkiego, będziesz potrafił radość włączyć i już jej nie wyłączysz.

Oto drugi etap. Istnieje, jak dobrze o tym wiesz, część ciebie, która jest niechętna, by dać się zawładnąć radością. Pewna część ciebie nosi w sobie smutek, z którym bezwiednie się utożsamiasz. Już nie tak bardzo jak w przeszłości. To się zmniejsza, lecz ciągle jest obecne. A zatem kiedy mówisz radosne słowa:

Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy. Wybieram Miłość, a nie lęk,

to jest prawie tak, jakbyś się dostrajał tutaj, w głowie, lecz ciężkość jest tutaj, w sercu, i wydaje się, że między jednym i drugim jest luka. To, o czym teraz mówimy to naprawdę bycie gotowym zamknąć tę lukę. Wymazać to, co jest w głowie, a co blokuje zstąpienie w dół radości.

W rzeczy samej. Zatem Firewalker, jesteś gotowy, aby spróbować?

– Tak, jestem na to gotowy.

Dobrze. Chodź tutaj.

Dlaczego tak wolno wstawałeś z krzesła?

– Bolą mnie plecy.

Teraz chcę, abyś klasnął w dłonie trzy razy najgłośniej jak potrafisz.

Wejdź w to.

Teraz wybierz sobie, jak powiedziałby mój stary przyjaciel, boginię. Wybierz boginię.

A teraz, tańczcie. Wejdź w to. No dalej.

– Nie jestem tancerzem.

Ależ tak, jesteś. To jest postrzeganie. Klaszczcie im. No dalej. No dalej.

[grupa klaszcze a dwójka tańczy na środku]

Wykrzycz swą radość, Firewalker. Nie słyszę cię. Wykrzycz swą radość.

– Radość! Radość! Radość! Tak. Tak.

W porządku, dobrze. Teraz podziękuj swojej bogini.

– Dziękuję ci, bogini.

– Proszę bardzo.

Jak się  czułeś, Firewalker?

– Trochę dziwnie na początku. Pojawiło się trochę lęku. “Czy dobrze to robię?” A następnie było więcej odzewu ze strony ludzi i czułem, jak mówię “tak” w sobie z radością. Czułem się  lepiej, bardziej jednym z grupą.

Innymi słowy czułeś się bezpieczniejszy.

– Tak, czułem się bezpieczniejszy. Trafnie to ująłeś.

Tak, trafnie powiedziane. Teraz posłuchaj. Kiedy za pierwszym razem poprosiłem cię, żebyś zatańczył, co powiedziałeś?

– W umyśle? Nie wiem.

Dajcie mu chwilę.

– Co?

Proszę ich, aby dali ci chwilę, abyś mógł odetchnąć i poprosić siebie, byś się cofnął to tamtego momentu i co wówczas powiedziałeś?

– Powiedziałem do siebie “nie” lub coś w tym stylu. Pojawiła się jakaś blokada. Zażenowanie, czy coś podobnego.

Co on powiedział?

–„Nie jestem tancerzem”.

Powiedziałeś: “Nie jestem tancerzem”.

– Ja tak powiedziałem?

O mój Boże, skąd to przyszło! Tak, to właśnie powiedziałeś.

– Nawet nie wiedziałem, że to mówię.

Otóż, to jest bardzo, bardzo ważne.  Firewalker ponownie zapracował na swój pseudonim. Firewalker, rozumiesz, w jaki sposób stworzyłem okoliczności, które wywołały stare postrzeganie, które wyraziło się na ten moment w wypowiedzianym zdaniu: “Nie jestem tancerzem?” To, co Syn orzeka, staje się. Widzisz, troszkę cię wykiwałem. Nie wiedziałeś, co cię  czeka, więc nie mogłeś się przygotować i Prawda wyszła na jaw: spostrzeżenie “Nie jestem tancerzem”.

Otóż taniec to nie tylko bóg i bogini potrząsający swymi ciałami - workami prochu. Widzisz, taniec jest tym, czego wymaga życie. Kiedy mówisz: “Nie jestem tancerzem” , nie ma to nic wspólnego z tym, jak się poruszasz i temu podobne. Nikt nie podnosi tabliczek z umieszczonymi na nich cyferkami. A poza tym, to Bóg ma tabliczkę i On zawsze daje ci dziesiątkę. Rozumiesz o czym tutaj mówię?

– Tak.

Oznacza to, że owo postrzeganie, to jest ten smutek wewnątrz. Albowiem ty, Firewalker, nosisz w sobie przekonanie: “nie jestem tancerzem”. A jesteś. Właśnie to udowodniłeś. Myślę, że poszło mu całkiem dobrze.

– Tak.

W rzeczy samej. A teraz tańcząca bogini. Podobało ci się?

– Czułam się trochę skrępowana na początku, ale mi przeszło.

Właśnie. Czułaś, jak stan jego energii się zmienił? To znaczy, gdy on zaczął w to wchodzić, ty również zaczęłaś w to wchodzić.

– Tak, to mi pomogło.

O właśnie, tutaj jest klucz. Firewalker, właśnie przekazałeś miłość. Zdecydowałeś się zacząć odkładać na bok postrzeżenie: “nie jestem tancerzem”.  Tak, wymagało to wsparcia tych, którzy cię kochają, aby dać ci przestrzeń bezpieczeństwa, byś zaczął się uczyć innego postrzegania siebie samego i gdy to zrobiłeś, twoja częstotliwość wzrosła i wpłynęła na częstotliwość bogini. Właśnie w taki sposób miłość jest szerzona i właśnie to przynosi uzdrowienie światu. Rozumiesz?

– Tak.

Firewalker, jesteś gotowy, aby stać się tancerzem?

– O tak, bardzo.

Nie było tak źle, prawda? Wiem, że niektórzy z was mówią sobie:

O rany, cieszę się, że mnie nie wybrał.

Kiedy nie możesz się doczekać, żeby być wybrany, koniec podróży przychodzi o wiele szybciej.

To, co chcę wam dać - nie znaczy to, że już skończyłem na dzisiaj, lecz chcę wam dać to, co być może nazwiecie pracą domową. 

Zastanówcie się, co się przed chwilą wydarzyło z Firewalkerem i dajcie sobie wolność, pełne bezpieczeństwo, wyobraźcie sobie, że ta grupa przyjaciół jest z tobą przez cały tydzień. Wyobraź sobie, że odpoczywasz w tym bezpieczeństwie tak, jak zrobił to Firewalker. I pozwól sobie na spojrzenie do wewnątrz na ścieżki w twoim własnym życiu, na których mógłbyś powiedzieć sobie to samo, ścieżki dowolnego dnia, na których odmawiasz bycia tancerzem: rzeczy które wydają się wywoływać lęk, które cię przygnębiają, skłaniają do przystosowywania się i odcinania swego Światła.  Pozwól sobie po prostu spojrzeć na nie. Nie osądzaj tego, nie o to tutaj chodzi. Święty Syn Boga jest dalece poza osądem. Lecz spójrz na to, a następnie wybierz jedną z tych ścieżek - zobaczysz, że więcej niż jedna się pojawi.

W ciągu następnego tygodnia stwórz sytuację, która wydaje się to wywoływać i dokonaj innego wyboru. Znajdź sposób, aby stać się tancerzem w owych okolicznościach. Nie oznacza to, że musisz koniecznie stanąć na rogu ulicy i tańczyć - choć to jest niezły numer. Stań się kreatywny w patrzeniu na swoje życie. Być może jest to sposób, w jaki komunikujesz się ze swym małżonkiem czy małżonką. Być może chodzi o sposób, w jaki odrzucasz dbanie o siebie. Znajdź sposób zatańczenia, sposób, który wywoła uczucie:

Tak, to jest dość miłe. Kocham siebie.

Ponieważ to właśnie zrobił Firewalker. Kochał siebie na tyle, żeby zatańczyć. Powiedział:

Do diabła z tym postrzeganiem, które mnie blokuje. Zamierzam tańczyć.

Widzisz, i przyjdzie taki dzień, kiedy Firewalker będzie tańczył cały czas i będzie mu obojętne, czy my wszyscy jesteśmy przy nim, aby wspierać go w poczuciu bezpieczeństwa. Będzie tańczył niezależnie od tego, co powie świat. I to jest mistrzostwo i wolność.

Zatem, brzmi dobrze? Rozumiecie postawione wam zadanie? Ma to sens dla wszystkich?

– Tak.

W rzeczy samej. Zatem, Firewalker?

– Tak.

Dziękuję.

– Dziękuję tobie za całą twą miłość i nauczanie, i twe wsparcie.

Nauczanie, miłość i wsparcie są całkowicie bez znaczenia, jeśli ktoś ich nie przyjmie.

– Zostały przyjęte.

Dziękuję ci, wiem. W rzeczy samej.

Zatem, widzicie, będziemy mieli parę zadań do wykonania, gdy będziemy podążać tą ścieżką. Niektóre będą się wydawały być dla was wyzwaniem, przed jakim nigdy wcześniej nie stawaliście - ale to się nie zdarzy, dopóki nie będziecie na nie gotowi. To wszystko, co musisz zrobić w tym tygodniu: być gotowym spojrzeć na te ścieżki w swym własnym życiu, na których odmawiasz tańca oraz odnaleźć sposób, by dokonać innego wyboru.

To może być tak proste jak to, jak się czujesz, kiedy przekraczasz próg bramy twego miejsca zatrudnienia. Być może mógłbyś postanowić wejść podskokami, pocałować swoją kartę do odbijania czasu pracy, uśmiechnąć się do przełożonego i powiedzieć:

Cóż za niewiarygodny dzień.

To może być coś tak prostego, lecz zaczynasz wówczas przerywać to, co stało się chronicznym, bezwiednym i nieuświadomionym wzorcem umysłu, ponieważ nieuświadomiony wzorzec jest tym, co mówi ci cały czas, że świat na zewnątrz jest naprawdę rzeczywisty. A nie jest. Jest złudzeniem - to wszystko jest sfabrykowane z użyciem luster.

Naprawdę cie kocham. Jest w tobie godność świętego Syna Boga, aby wybrać od nowa, aby wybrać przekazaną moc, aby wybrać przebudzenie - aby znaleźć te malutkie sposoby, które może wydają się wielkie, którymi jeszcze blokujesz przepływ tego Światła przez twoje życie. Czy będziesz się czuł jakbyś umierał? O tak. Dziękuj za to Bogu. Śmierć jest najbardziej niewiarygodnie pięknym stworzeniem, jakie wymyśliłeś. Śmierć ego. Śmierć małego ja. Śmierć wszystkich złudzeń. Och, mój Boże, co za piękny i chwalebny widok. Zatem dalej, umrzyj trochę w tym tygodniu, aby radość w tobie mogła stać się pełna, a życie w tobie mogło jaśnieć, a owo życie i owe Światło będą środkami, z pomocą których Pojednanie zostanie dopełnione na Ziemi, tak jak jest w Niebie.

Bądźcie w pokoju we wszystkim i wiedzcie.. . . nie chodzi o powagę. Śpiewaj, śmiej się, tańcz, baw się. W rzeczy samej.

Pokój wam.

Amen.



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.