Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Przebudzenie

znaczek

Teraz zaczynamy.

Zaprawdę, ponownie witam was umiłowane i święte dzieci boskiego Światła. Zaprawdę, przychodzę ponownie, by obsypać was mymi błogosławieństwami. Jednakże nie mogę uczynić niczego innego, jak obsypać was tylko tymi błogosławieństwami, które postanawiacie przyjąć. Dlatego też to, co ja daję wam, wy dajecie sami sobie. I nie mówię tego tak sobie, beztrosko, choć, zaprawdę daję troskliwie w Świetle.

Albowiem w Rzeczywistości to, co tobie dałem, ty sam dałeś sobie. To musi oznaczać, że wszystko, co reprezentowałem kiedykolwiek dla świadomości ludzkości, jest teraz w tobie. A to, co zostało kiedyś nazwane wcieleniem się - Słowem, które stało się ciałem -  kiedy mówimy, że Bóg przyszedł i zamieszkał między nami, to musiał być twój dar dla siebie samego.

Jak to jest możliwe? Albowiem wierzysz, że narodziłeś się w tym ciele na krótki czas i, jeśli będziesz miał szczęście, będziesz się dobrze bawił, a następnie twe ciało podupadnie na zdrowiu, a ty doświadczysz czegoś, co zwie się śmiercią. A o tym, który znany był jako Jeszua syn Józefa mówi się, że był tutaj jakieś dwa tysiące lat temu.

Jak Jego wcielenie mogłoby być darem dla  mnie samego?

Całkiem prosto, nie jesteś ciałem i nie jesteś osobowością. To, czym jesteś przekracza wszelką przestrzeń i wszelki czas, a wszystko, co żyło kiedykolwiek wyłania się w tobie. I w tym dramacie, w tym układzie przestrzeni i czasu, nawet gdy wy wszyscy razem jako jeden umysł, wybraliście postrzeganie, że jesteście oddzieleni od Boga i dlatego oddzieleni od siebie nawzajem - to również, będąc stwórcą swego błędnego świata, jesteście stwórcą formy zbawienia. Każdy mistrz i każdy nauczyciel, który przybył i ofiarował ci wielkie słowa, czy też przyniósł ci uzdrowienie, czy też zainspirował serce, by patrzyło poza swe ograniczenia, każdy z nich, bez wyjątku, przyszedł jako odbicie stworzone przez duszę, którą jesteś, by odzwierciedlić świadomemu umysłowi tę Prawdę, która nieodzownie leży w tobie. I nie jest trudno znaleźć tę Prawdę. Jest niedaleko ciebie. Jest niedaleko ciebie. Zaprawdę, Królestwo Nieba nie może być dalej niż na odległość jednego wyboru.

Jakże więc ponownie odkryć tę Prawdę? Jak dotknąć tego miejsca, które, jak niektórzy wierzą,  tak doskonale odzwierciedliłem. Jak mógłbyś zobaczyć tę doskonałość, jeśli byś już nie wiedział, że ta doskonałość jest w tobie?

Jakże więc ponownie odkryć tę Prawdę? Nie zmagając się. Nie szukając. Nie opanowując całe mnóstwo technik, lecz pragnąc nade wszystko - pragnąc nade wszystko - stać się ponownie Myślą doskonałej Miłości wyrażonej w formie. Być gotowym uwolnić każde postrzeganie, które pielęgnowałeś, ponieważ dawno, dawno temu w twej długiej podróży myślałeś, że to da ci bezpieczeństwo, czy przyniesie jakieś większe dobro. Być gotowym oddać każdy dzień Bogu. Być gotowym stać się niewinnym. Odłożyć na bok i wyobrazić sobie, jak by to było, jeśli każdego dnia odłożyłbyś każde bez wyjątku postrzeganie, którego się trzymasz, a które mówi ci, czym jest rzeczywistość, skąd przyszedłeś, jaki jest twój cel i rola, czym są twój brat i siostra stojący przed tobą.

Trwać w niewinności i wierze, która ufa temu, co wydaje się być niewidzialne i być gotowy, by pozwolić tej niewidzialnej Miłości prowadzić cię z chwili na chwilę, nauczać cię od nowa, aż każde bez wyjątku postrzeganie, stworzone w błędzie, zostanie uniesione niczym zasłona sprzed twego umysłu, sprzed twego serca. I wówczas nie będziesz widział tego, co wytworzyłeś. Będziesz widział to, czym zawsze byłeś i jesteś. I będziesz wiedział, że nie ma takiej rzeczy jak oddzielenie, a czas i przestrzeń nie mogą być barierą pomiędzy umysłami, które złączone są w Miłości.

Być Myślą Miłości wyrażonej w formie, to postanowić wcielić Chrystusa. Nie czekać na kogoś innego, by to zrobił. Nie mieć nadziei, że zostało to już zrobione dwa tysiące lat temu, tak więc możesz już omijać zakręty. Lecz raczej postanowić zezwolić twemu życiu, temu, co zwiesz “moje życie”, aby zostało przemienione - może łagodnie, chwila po chwili, a czasami mniej łagodnie - zwiecie to wówczas głównymi przełomami. Jedynym powodem, dla którego odczuwacie, że są to główne przełomy, to fakt, że to, od czego się uwalniacie, jest czymś, czego trzymałeś się tak długo, że nie potrafiłeś sobie wyobrazić bycia bez tego. A jednak to było tylko postrzeganie - coś tak kruchego, tak cienkiego, że nie ma żadnej mocy i nie zniekształca Światła, które przychodzi do twej duszy. Lecz ty patrzyłeś na to jak na coś, o co trzeba dbać i co trzeba cenić, i uczyniłeś to częścią siebie samego, i uwierzyłeś, że ma to moc utrzymywania cię oddzielonym od Boga lub że ty potrzebowałeś tego, by pozostać bezpieczny w niebezpiecznym świecie.  Jest to bardzo ciekawe, ponieważ postrzeganie, że mieszkasz w niebezpiecznym świecie jest właśnie tym - postrzeganiem - i je też trzeba uwolnić.

Dlatego też, drodzy i święci przyjaciele - i nazywam was przyjaciółmi, wy którzy zostaliście stworzeni wraz ze mną, zanim nastał czas - jesteście wieczni i nieograniczeni, i w was, i przed wami, i wokół was leży owa mądrość, która jest dostępna w każdym momencie i przy każdej decyzji, którą, jak wierzysz, musisz podjąć. Lecz to, co wydaje się być tak trudnym, to nawyk umysłu, który wierzył i wierzy, że jest oddzielony od Boga i musi podążać swą własną drogą. Musi być wielkim sprawcą i wykonawcą. Musi kurczowo się trzymać pewnych wyobrażeń na temat tego, czym jest życie i jak się go powinno przeżywać. Ten niewielki nawyk nie potrafi uwierzyć, że to może być tak proste, a jednak tak jest.

I nie ma nikogo na tej sali, kto w tym właśnie momencie nie może zostać ukrzyżowany, umrzeć i zostać pochowany w umyśle, a następnie zmartwychwstać i wstąpić w doskonałe zjednoczenie z Umysłem Boga. To jest dostępne dla ciebie już teraz.

Wszystko, o co jesteś proszony, to abyś dokonał prostego wyboru trwania w pokoju. Abyś porzucił, abyś odpuścił zmaganie się, zachłanność, niepokoje, lęki, wątpliwości. I dlatego też, abyś zaczynał - i mówię o zaczynaniu każdego dnia, dopóki nie stanie się początkiem każdej chwili - abyś zaczynał w rozpoznaniu, że w rzeczywistości, 

Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy, teraz.

Nie w przyszłości. Nie w odległej przeszłości, którą jakoś udało mi się przypadkowo wyrzucić z workiem na śmieci. Lecz teraz, właśnie tutaj i właśnie teraz.

Nigdzie nie musisz iść i nic nie musisz osiągnąć, za wyjątkiem użycia danej ci mocy, abyś uznał: 

Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy. I chodzę w bezpiecznym świecie. I gdy idę, On idzie ze mną, a ja idę jedynie w Miłości i każdy krok, jaki robię, prowadzi mnie do szerzenia Miłości. I postanawiam myśleć jedynie miłujące myśli. I kiedy wspominam przeszłość, wybieram jedynie miłujące wspomnienia i uwalniam resztę, ponieważ wszystko, co nie było i nie jest miłujące, jest zrodzone ze złudzeń lęku.

Czy potrafisz sobie wyobrazić, jak by to było pewnego dnia, gdy czujesz każdy krok, który robisz? I jesteś świadkiem każdej myśli, którą myślisz i jesteś przy niej? Nie ma już żadnych próżnych myśli błąkających się w umyśle - lecz ty nimi kierujesz w pełni z tego miejsca w tobie, które jest Miłością. Jak by to było zacząć od tej chwili i pozwolić sobie na rozpoznanie, że bez względu na okoliczności, jakie wydają się być wokół ciebie, posiadasz moc bycia obecnością Pokoju Boga? Jak by to było, gdybyś przeżył jeden dzień, tylko jeden dzień, w którym każdego, o którym byś pomyślał, każdego na kogo byś spojrzał, objąłbyś całkowicie Miłością Chrystusa i nie pozwoliłbyś ani jednemu twemu postrzeżeniu, by wróciło do ciebie jak bumerang, tworząc w tobie złudzenie przekonania, że inny człowiek może mieć moc, by zmienić twe oblicze? Jak by to było?

I jeśli będziesz w stanie osiągnąć jeden taki dzień, bądź pewien, że kiedy przyłożysz głowę do poduszki owego wieczoru, to będzie na niej spał Chrystus. Jeden dzień bez jednej negatywnej czy zalęknionej myśli. I wówczas zaprawdę dotykasz tego, co jest wieczne, tego, co było już z tobą, zanim nastał czas, co nigdy nie było skalane i co nie może ci zostać zabrane. Dotykasz Rzeczywistości.

Wielu było, którzy rozpoczęli swą duchową ścieżkę, wielu, którzy nawet starali się za mną podążać - choć wolałbym raczej, żeby podążali za sobą - i kiedy zaczynają odkrywać, że przebudzenie nie gwarantuje orkiestry, która zjawi się i zacznie grać na ich cześć, że sąsiedzi, mogą nawet niczego nie zauważyć, że być może oni sami nie obudzą się rano mając w głowie numery do wygrania w totka, że być może nawet nie przekroczą tego, co postrzega się jako chorobę ciała, że być może zwyczajnie ta podróż nie jest taka, jaką sobie wyobrażali, że będzie…wielu poddaje się i mówi:

No cóż, nie ma w tym nic. Równie dobrze mogę z powrotem być taki, jakim byłem. Być może dreszcz emocji czeka jeszcze na mnie gdzieś za rogiem.

Kiedy tak się stanie, pamiętaj, że to głos ego nie chce, żebyś się przebudził, albowiem kiedy się postanawiasz przebudzić, jego cel istnienia zostanie spełniony i odłożysz je na bok, tak jak dziecko odkłada na bok zabawkę, z której wyrosło.

Przebudzenie to prosta sprawa. Bycie przebudzonym to prosta sprawa. Po pierwsze zrozum, że jesteś przebudzony teraz - jesteś przebudzony teraz - i na tej sali jest jedynie Chrystus, nikogo innego nie ma.  Tak, wydaje się, że jest tutaj wiele ciał, lecz pod nimi i tuż za nimi jest Miłość, Miłość, która jest dostępna, kiedy tylko zechcesz. Miłość, która z rozmachem otwiera okiennice serca tak szeroko, że czujesz, jakby twoje ramiona mogły objąć całość stworzenia i uśmiechasz się bez względu na to, o kim myślisz, czy na kogo patrzysz. Nie potrafisz się nie uśmiechać, ponieważ postanowiłeś przebudzić się ze snu samego śniącego czy samej śniącej. Postanowiłeś zwyczajnie porzucić wielki dramat, który chciał, byś czuł, że jeśli trzymasz się niepokoju, to daje to twemu życiu jakiś cel.

Ostatecznie zrezygnujesz z pompatycznego poglądu, że musisz robić wielkie rzeczy w tym świecie, aby być szczęśliwy i staniesz się samym szczęściem. I kiedy staniesz się samym szczęściem, bądź pewien, że wielkie rzeczy będą czynione poprzez ciebie. A ponieważ jesteś niczym Światło, które po prostu tańczy w tym wymiarze, to gdziekolwiek byś nie był - i mówię to z tak całkowitym i głębokim przekonaniem, jakie jestem w stanie wyrazić - gdziekolwiek byś nie był, cuda dzieją się w umysłach i sercach tych, którzy cię spotykają.  Możesz cudów nie widzieć, lecz bądź pewien, że one się dzieją. Ponieważ kiedy postanawiasz być Szczęściem pisanym wielką literą - nie egoistycznym szczęściem, lecz po prostu Szczęściem, Miłością, z której wyłoniło się stworzenie - wtedy dokładnie tam, gdzie jesteś, każdy umysł, który cię spotyka jest świadkiem tego Światła. To, w jaki sposób postanawia on na nie reagować, jest jego własnym wyborem, ale Światło jest widziane i kiedy Światło zostało ujrzane, zaczyna się wsączać i zaczyna czynić cuda. I może to się wydarzy w przyszłym tygodniu, może w następnym roku, a może w następnym życiu, lecz ów umysł zacznie być przyciągany do Światła, które doświadczył poprzez ciebie.

I właśnie dlatego często powtarzam - i proszę, proszę weź to sobie głęboko do serca: Nie ma czegoś takiego jak oddzielenie, a myśli, jakie postanawiasz trzymać w sobie mają wpływ na całe stworzenie.

Czy jesteś więc stróżem swojego brata?

Tak. Nie z powodu moralnych sankcji, czy moralnego obowiązku. Jesteś stróżem swojego brata z powodu prostej Prawdy, że ty jesteś swym bratem. A myśl, której postanawiasz się trzymać, będzie pozwalała twemu bratu na odkupienie lub potępienie - by użyć tutaj tych terminów - pozwoli mu doświadczyć ruchu w stronę wolności lub poczuć się powstrzymywany.  Oto odpowiedzialność, jaką posiadasz i nie jest ona ciężarem. Można to czynić bardzo lekko, jako że jesteś obecnością i lekkością samego Światła. 

Czy zaczyna to mieć dla ciebie sens?

Dobrze. Zatem będziemy tutaj siedzieli i przynosili światu ogrom Światła. Jesteście gotowi, by tak zrobić?

– Tak.

Pamiętaj właśnie tutaj i właśnie teraz, że choć słyszysz głos, który wydaje się dochodzić poprzez coś, co zwie się ciałem, workiem prochu i choć faktycznie umysł, który kojarzony był z osobą znaną jako Jeszua syn Józefa wydaje się kierować te słowa, to jednak pamiętajcie, co powiedziałem, kiedy zaczęliśmy: jedynie słyszysz i widzisz odbicie Prawdy, którą jesteś. Co oznacza, że rozmawiasz teraz sam ze sobą. I jest tylko jeden Umysł tutaj jeśli postanowisz uznać jedynie Chrystusa.

Dlatego też pozwól sobie zamknąć oczy na krótką chwilę. Wyobraź sobie, że tak czyniąc odwracasz się od huku i zgiełku świata, postanawiając zrezygnować z tego, jak być może postrzegałeś dzisiejszy dzień. I trzymając oczy zamknięte, pozwól aniołowi oddechu przemieszczać się przez komórki ciała niczym łagodny strumień złotego światła, na zawsze niczym nieograniczony, dany ci szczodrze i na wieczność, wyobraź sobie, że możesz jeździć na grzbiecie tego złotego Światła, tego oddechu. 

Albowiem czyż nie jest napisane, że Bóg tchnął w człowieka oddech życia? Oto jak właśnie teraz blisko jesteś Tego, Kto stworzył nas wszystkich. I z każdym wdechem przyjmujesz życie wieczne, a z każdym wydechem pozwalasz temu złotemu Światłu szerzyć się poza formę, którą myślisz, że jesteś, niczym promienie słońca, które docierają do każdego zakątka wszechświata. 

Pozwól obrazom pojawić się w polu twego postrzegania: przyjaciół z bardzo dawnych czasów, członków rodziny, dzieci, kochanków, wrogów. Wyobraź sobie, że mógłbyś pozwolić całej ludzkości wejść w pole twego wewnętrznego widzenia i nadal promienie twego Światła niech świecą wokół nich, otulają ich i przenikają.  Zobacz jak stają się oni tym Samym Światłem. Lecz nie dąż do tego, przyzwól na to. Poczuj piękno i prostotę, i radość obejmowania całego stworzenia Miłością, którą jesteś. Ta Miłość jest wieczna i nieograniczona, i nie ma ani jednej przeszkody, która może blokować szerzenie twej Miłości. 

Bądź świadkiem w sobie, jak stworzenie staje się tym Światłem. Patrz jak inne umysły budzą się i wraca im pamięć. I nie sądź, że jest to twoja wyobraźnia, albowiem nie jesteś w stanie wyobrazić sobie tego, czego już wcześniej nie doświadczyłeś gdzieś po drodze.  Zacznij odczuwać tę radość coraz głębiej i głębiej, w miarę jak widzisz stworzenie budzące się do Światła swej jedynej rzeczywistości.  Poczuj tę radość, tak jakby mogła cię unieść nad ziemię. Odczuwaj wdzięczność i piękno. Powiedz “tak” temu Światłu. W rzeczy samej.

A jeśli jeszcze myślisz, że pozostał w tobie choćby jeden cień, to oddaj go właśnie teraz temu Światłu. Zwyczajnie oddaj go. Jeśli to jest lęk, zwątpienie, stare zranienie, oddaj to. Przechowywanie go dłużej, nie może ci już służyć. Każdy łańcuch, który cię pętał, rozwiązał się i zniknął.  Światło samego Światła. Prawda wszystkich Prawd. A Światło staje się coraz jaśniejsze, coraz bardziej promienne.

I każdy system słoneczny otulony jest w twej miłości, która szerzy się i dotyka nawet innych wymiarów, które w ogóle nie są fizyczne.  Obejmij je. Obejmij wszystkie istoty tam się znajdujące. Wyobraź sobie, że mógłbyś objąć każdego mistrza, który kiedykolwiek istniał. Niektórzy z was, którzy komunikujecie się z mistrzami innych poziomów, obejmijcie ich Miłością, którą jesteście i zobaczcie, że oni pojawili się w waszym pięknie i waszej Prawdzie.

A teraz spójrz na wszystkie wymiary i wszystkie światy, i wszystkie okresy czasu, jakie kiedykolwiek były, i na każdego brata i siostrę, jakich kiedykolwiek znałeś - a znałeś ich wszystkich - i poczuj znaczenie tych słów, jako twoich:

Jestem Jednym z wszelkim życiem. Jestem Jednym z mym Stwórcą i obejmuję każdy aspekt stworzenia jak siebie samego. Albowiem nauczyłem się jedynej lekcji, jakiej miałem się w ogóle nauczyć: nie ma niczego na zewnątrz mnie.

A następnie na swój sposób, trwając w tym Świetle, po prostu poczuj energię wiecznej wdzięczności …wiecznej wdzięczności:

Jam jest tym Światłem. Jam jest tym Światłem. Jak było na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. I będąc tym Światłem, postanawiam dobrowolnie - dobrowolnie - zacząć przybierać wygląd pojedynczej osobowości, pojedynczego umysłu.  I założę płaszcz tego, co wydaje się być jedynie jednym ciałem i wybiorę obecne ramy czasowe na planecie znanej jako Ziemia. Jam Jest tym Światłem, które staje się tą formą, którą będę zwałsobą”. Lecz od tej chwili będę używał tego narzędzia dla jednego tylko celu: będę szerzył nieskończoną Miłość, którą jestem i będę dawał Ją światu.

Zejdź więc na Ziemię, zacznij odczuwać ciało swego ciała. Delektuj się nim. Ono nie jest twym więzieniem. Nie ma nad tobą władzy. Jest narzędziem, poprzez które Chrystus może się komunikować. I pozwól sobie teraz, jak gdyby po raz pierwszy, otworzyć oczy. I gdy się otworzą, rozejrzyj się wokół. Czy widzisz kogoś, kogo nie znasz i nie kochasz?

Witaj w tym momencie dość ciekawego dramatu zwanego “przestrzenią i czasem.” A ty, Słowo Boga, właśnie się wcieliłeś. Nazwałbym to odrodzeniem i to odrodzenie będzie nadal fundamentem wszystkiego, co robisz, o ile i dopóki nie postanowisz sięgnąć z powrotem do iluzji i przywrócić sobie postrzeganie niedostatku, ograniczenia, lęku, winy. To nie jest tylko ćwiczenie, które czeka na twój czas. To jest pamięć twej własnej rzeczywistości.

Co o tym sądzisz, Firewalker? Jakie to uczucie być wcielonym Słowem, które stało się ciałem?

– Mam wrażenie, że to jedyna taka gra w mieście.

Próbowałeś innych? Czy ktoś tutaj próbował paru gier, które się nie całkiem dobrze sprawdziły?

Wolność, w istocie, może być wyrażana ilekroć pamiętasz, że nie jesteś ani wykonawcą, ani sprawcą swego doświadczenia i nie musisz być - i Bogu niech za to będą dzięki. Lecz możesz być tym, kto uczy się żyć bez wysiłku i bez planowania, tak jak wasz świat rozumie planowanie, jeśli staniesz się tym, kto zaczyna każdy dzień pamiętając, kim jest, otwierając się niczym kwiat na Światło, które jest w tobie i pozwalając temu Światłu być twym nauczycielem i twym przewodnikiem. Tak naprawdę nie ma znaczenia, jakich słów używasz. Liczy się to, co czujesz i wiesz.

W moim języku, który identyfikuje mnie w stosunku do czasu, kiedy chodziłem pośród was, powiedziałbym po prostu:

Święty Ojcze, jaka jest Twoja Wola dla tego dnia? Jam jest Twym dzieckiem i dlatego też jestem Twoim sługą, bowiem wiem, że tam, gdzie idę, Ty idziesz ze mną i nic nie jest dla mnie niemożliwym. Albowiem sam z siebie nic nie mógłbym uczynić, lecz Ty Święty Ojcze możesz wszystko czynić przeze mnie. Wszystko, co muszę zrobić, to nie przeszkadzać Tobie. I za każdym razem, gdy postanawiam być obecnością Miłości, już porzuciłem złudzenie oddzielenia i Ty możesz żyć przeze mnie. Ten świat nie może mi dać niczego, co ma wartość. Ani jednej rzeczy. Ani jednego celu. Ani żadnego rachunku bankowego. Nie ma niczego tutaj, co ma dla mnie prawdziwą wartość.

Dlatego też niczego do siebie nie przyciągam, lecz wszystko mogę dać temu światu, bowiem zasmakowałem jedynej rzeczy, która ma wartość, a jest nią Miłość. Tylko Miłość. Jedynie Miłość. Po prostu Miłość. Miłość jest wszystkim. Miłość wszystko obejmuje, na wszystko przyzwala, wszystkiemu ufa, wszystko świętuje i nieustannie rozdaje samą Siebie.

I zmartwychwstały Chrystus żyje każdego dnia, choć jest pod postacią ciała - lub tak się jawi dla innych - wiedząc, że ani jednej rzeczy ten świat nie może uczynić, by cię skusić.  Nic w tym świecie nie może dać ci szczęścia czy spełnienia, ponieważ ty jako zmartwychwstały Chrystus uświadomiłeś sobie, że jedynie w dawaniu i szerzeniu nieskończonej Miłości, którą jesteś, możesz otrzymać to, o co się modliłeś i modlisz.

Zatem to sprawia, że jest to bardzo, bardzo proste. Nie musisz przez czternaście godzin na dobę palić jakiegoś kadzidła. Nie musisz czekać siedemdziesiąt dwa lata na kolejne nagranie. Nie musisz czekać przez siedemdziesiąt dwa lata na naukę obcego języka wypełnionego nieskończoną liczbą monotonnych śpiewów. Nie musisz uczyć się, jak kierować energię do swego ciała. Niczego nie musisz robić, aby być tym, kim jesteś. Niczego. Nie musisz robić ani jednej rzeczy.

Nic z tego nie da ci Miłości, lecz w dość cudowny sposób, kiedy po prostu podejmiesz decyzję, aby niczego nie czynić poza rozdawaniem twej miłości - aby być jedynie Miłością bez względu na to, czym postanowiły być inne umysły lub w jaką grę postanowiły grać - odkryjesz, że to, co starałeś się cały czas pozyskać od świata, jest teraz twoim. I wówczas zaprawdę cuda zaczną się dziać, a życie może zacząć się zmieniać, ponieważ to, czego doświadczasz, może być jedynie rezultatem tego, w co mocno wierzysz i chcesz postrzegać.

Jeśli wierzysz, że jest w twym życiu jakiś brak, musi i może tak być jedynie dlatego, że gdzieś poprzednio uwierzyłeś, że brak może istnieć. Albo jeszcze gorzej, że musi istnieć w twoim przypadku.

Jakże mógłbym być nieograniczony?

I kiedy zaczynasz uznawać Prawdę tego, kim jesteś, samo to tworzy nową wibrację, która wszystko zmienia.

Czy ma to dla was sens?

Jeśli starasz się wzrastać i wierzysz, że czegoś ci brakuje, i musisz pracować, i usiłujesz nauczyć się wszystkich technik, które mają sprawić, że będziesz obfitował w dostatek i bogactwo, czy zauważyłeś, że wydaje się, iż potrzeba na to całej wieczności?

– Ale, Jeszua, tego prawie wszyscy nauczyliśmy się od naszych rodziców. Można by powiedzieć, że prawie od niemowlęctwa wpajano nam, że…

Tak, wiem, że jesteś jedynie ofiarą innych. Umiłowana przyjaciółko, to nie ma żadnego znaczenia. Zrozum to dobrze: za każdym razem, gdy używasz słowa “ale”, to, co naprawdę mówisz, brzmi:

Postanawiam opierać się mej nieograniczoności teraz i znajdę jakiś sposób, by wyjaśnić, dlaczego tam, gdzie jestem, nadal być muszę.

Czy ma to dla was sens? Nie obwiniaj swych rodziców. Nie obwiniaj swych pradziadków. Nie obwiniaj waszego rządu. Nie ma kogo winić. Są jedynie wszyscy, których można kochać.

– Nie czułam, że naprawdę obwiniam kogokolwiek, kiedy to powiedziałam. Chodziło mi o to, że nic dziwnego, że to jest taką niespodzianką dla nas, że nasze myśli tworzą naszą obfitość. Nie jest zaskakującym, że to jest duża niespodzianka dla wielu ludzi.

Rzeczywistość wydaje się być szokująca, kiedy zaczynasz ją widzieć.

– Zgadza się.

Ale, droga przyjaciółko, spójrz i zrozum to, o czym tutaj mówię: o mocy umysłu właśnie w tym momencie. Jak tylko ta myśl pojawiła ci się w umyśle:

Ale tego nas uczono,

zwróciłaś swą uwagę na postrzeganie, że jakoś inni wywarli wpływ na to, gdzie jesteś teraz. A to, czym próbuję się dzielić z tobą to to, że nie ma nikogo, kto sam nie wybrał chwila po chwili, które wyobrażenia przyjmie i uczyni swymi własnymi.

Jeśli prawdą byłoby, że jesteście formowani, powiedzmy, przez swych rodziców czy wasz system edukacyjny, to by oznaczało, że ludzie, którzy mają podobne doświadczenia - powiedzmy, że urodzili się w getcie i dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięciu na tysiąc  stało się narkomanami, a jeden stał się światowym przywódcą, nauczycielem, lekarzem - jeśli byłoby prawdą, że na nich wszystkich wpływ wywarło otoczenie, lekarz nie wyłoniłby się spośród tego tysiąca. Każdy tworzy swe doświadczenie poprzez wybory, jakie podejmuje w umyśle w każdym bez wyjątku momencie. 

Największą lekcją, jakiej musisz się nauczyć, jest to, że jesteś wolny teraz. Moc jest teraz - nie jutro - by obstawać przy wyborze życia tylko w nieograniczoności, jedynie w wizji i jedynie w teraźniejszości, a nie w przeszłości.  Teraz jest jedynym czasem, w którym może przyjść uzdrowienie. Jedynym czasem.

Dlatego też, droga przyjaciółko, gdy się uczysz, ucz się dobrze: nigdy nie może istnieć coś takiego jak próżna myśl. Nigdy. Pozwalasz sobie ulegać złudzeniu, które ograniczyło cię wcześniej i będzie to nadal czyniło tak długo, jak długo będziesz trwała w postanowieniu, by utrzymywać to złudzenie w swym umyśle.

Dlatego właśnie powiedziałem wam, że czujność jest tak ważna. Czujność. O czym postanawiam myśleć właśnie teraz? Niektórzy z was faktycznie będziecie się śmiali i chichotali, ponieważ być może miotaliście przekleństwa na kierowcę, który przejeżdża przed wami na czerwonym świetle. Nie ma takiej rzeczy jak próżna myśl i choć możesz myśleć, że robisz to w żartach, twe ciało reaguje na twój osąd i cała chemia ciała zmienia się natychmiast, by zareagować na negatywną myśl. A myśl, którą myślisz, nie jest oddzielona od innych umysłów. Bardzo ważne jest, aby bawić się w wybieranie jedynie miłujących i nieograniczonych myśli i uczyć się, jak stale przebywać w tej, jak to tu nazwiemy, częstotliwości.

To jest jedyny sposób, w jaki możesz obudzić Światło, które możesz postrzegać w sobie, jako jeszcze uśpione: ćwiczyć w każdym momencie bycie tym Światłem. Widzisz, to jest jedyny sposób, by coś się zmieniło. To jest jedyny sposób na powrót Nieba na Ziemię: twój wybór, wraz ze mną, myślenia jedynie myśli, które są nieograniczone.

Czy ma to dla was sens?

I widzisz, to jest wielka moc. To jest dar dany tobie - bez względu na to, co się wydarzyło w przeszłości, bez względu na to, jakie miałeś myśli, bez względu na to, co uczyniłeś, bez względu na to, co ktokolwiek uczynił, to, co twój Ojciec daje tobie w każdym momencie, to wolność myślenia na nowo, teraz. Właśnie teraz. I choć mogłeś tego nie widzieć, za każdym razem, gdy pomyślałeś negatywną myśl, jeśli spojrzałbyś wstecz, powiedzmy na dwu lub trzyletni okres lub na całe swe życie, na cokolwiek na co chciałbyś spojrzeć i widzieć to jako czas cierpienia czy zmagania się, czy straty, czy cokolwiek innego, to nie ma znaczenia, jedyne co robisz to patrzysz na film, który ze sobą przyniosłeś. To doświadczenie już się rozpuściło w Świetle.

To się nazywa Miłością. Można by powiedzieć, że twój Ojciec jest niczym wielki zamiatacz ulic i choć twe konie zostawiają po sobie trochę łajna i błota na ulicy, On podąża tuż za tobą i zamiata wszystkie tego skutki i czeka jedynie, abyś zrozumiał, że nie musisz się za nic obwiniać, nie musisz okrywać swego oblicza ciężkością, ponieważ przeszłość już została zmyta - już dłużej nie istnieje.

I kiedy ludzkość postanowi zaprzestać pisania książek historii, zacznie wówczas rozumieć, że przyszłość jest obecna teraz, zależna jedynie od tego, jakie myśli wybieramy teraz.

No cóż, musimy się zbroić, ponieważ, widzisz, wojny zawsze były. Zraniłeś mnie kiedyś. Pamiętam to. Być może było to w zeszłym tygodniu. Być może było dziesięć tysięcy lat temu, lecz ja pamiętam i nie jestem gotowy ci przebaczyć.

A następnie nie potrafisz zrozumieć, dlaczego jest coś w tobie, co czujesz, że nie zostało wybaczone.

Jesteś swym bratem; taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Tak to właśnie działa. Czy to oznacza, że jeśli osądzisz bliźniego, ktoś przyjdzie dzierżąc w ręku coś, co zwiecie karmą i zdzieli cię po głowie? Już to sobie sam zrobiłeś. I kiedy zdzielasz się po głowie, udowadniasz sobie wówczas:

Zasługuję jedynie na to, by mnie zdzielić po głowie. Tak, świat jest brutalny.

Zaczynacie widzieć, jak to się wszystko razem splata? To jest tak ważne. Przebacz światu w pełni i jak najszybciej potrafisz. Odpuść wszystkim - wiesz, tym wszystkim istotom, które skazałeś na więzienie w twojej piwnicy.

Zostaniecie właśnie tam, gdzie jesteście, a ja będę pamiętał.

Odpuść im wszystkim. Uwolnij ich z ich krzyża. Pozwól im odejść. Albowiem, gdy uwalniasz swego brata, uwalniasz siebie samego. Nie ma innej drogi.

Kiedy lęk wydaje się pojawiać, by powstrzymać cię przed zrobieniem czegoś, pamiętaj, to nawet nie jest twoja myśl. To jest echo przeszłości, która już została rozpuszczona. I jeśli zwlekasz z zadzwonieniem do kogoś, jeśli już od dawna chcesz wystąpić z jakąś prezentacją, jeśli tęsknisz za starym przyjacielem, jeśli jest praca, o którą chcesz się ubiegać, jak najbardziej idź i zrób to. To tylko teatr. To wszystko. Grałeś w grę i wziąłeś ją na poważnie, i częścią tej gry było tworzenie winy, bólu, cierpienia, ograniczeń i braku. I właśnie tutaj, właśnie teraz możesz postanowić, że umieścisz na planszy nowy pionek. Możesz postanowić żyć nieograniczonością i nie musisz nawet wiedzieć, jak to zrobić. To jest niesamowite.

Czyż miłujący rodzic nie bierze za rękę dziecka i mówi:

Pokażę ci, jak się przechodzi przez ulicę.

Twój Ojciec pokaże ci, jak się przechodzi przez wszechświat. Nie musisz wiedzieć, jak to się robi. Jedyne, co musisz zrobić, to ofiarować Mu swą gotowość niezależnie od wszystkiego. To się nazywa wrzuceniem ręcznika na ring oddzielenia i zrozumieniem, że twoja wola jest Wolą Ojca.

Albowiem jest wielu z was na tej sali, którzy czują w sobie pragnienie obfitości - nazwiemy ją materialną obfitością - a jednak blokowaliście i blokujecie to pragnienie na każdym kroku, ponieważ gdzieś zaobserwowaliście, że nie jest dobrze pragnąć materialnej obfitości. To jest jedynie myśl w twej głowie. Wyrzuć ją za okno.

Niebo czeka. Samo Niebo czeka na twą akceptację, a twój brat czeka na twą akceptację Nieba dla niego, Nieba, które jest w was obu. Niebo czeka na twą akceptację. A co jeśli rzeczywiście jesteś tym, na którego czekają? A jeśli jesteś tym, który posiada klucz? Jesteś, jak to mówią, tą setną małpą. I jeśli postanowisz przyjąć to nowe postrzeganie, wówczas nagle, w mgnieniu oka cała ludzkość oprzytomnieje i powie:

Boże łaskawy, nie ma tu nikogo oprócz Chrystusa.

A co jeśli byłbyś właśnie Chrystusem? Proszę przyłącz się do mnie w nieczekaniu już dłużej, aż ktoś inny to zrobi. Oto cała istota Drugiego Przyjścia Chrystusa - twój wybór, by przekręcić klucz do Królestwa Niebieskiego, które mieszka w tobie i zrozumieć, że nie musisz wiedzieć, jak kroczyć jako żywy Chrystus. Jedyne, co jest potrzebne to twoja chęć, by pytać przed każdą decyzją i będziesz miał przewodnictwo, którego wymagasz. 

I niektórzy z was rzeczywiście mogą  przyłączyć się do mnie i zobaczyć, że kiedy mówię te słowa - nawiasem mówiąc, to nie widzę ciał, nie są dla mnie interesujące - słowa te napotykają pewien opór w niektórych, ponieważ oznacza to zrezygnowanie z gierki, w którą gracie. Oznacza to przyjęcie całkowitej odpowiedzialności za każde uczucie w tobie i pełne uświadomienie sobie, że nie ma na zewnątrz nikogo, kto może mieć na ciebie wpływ, chyba, że na to zezwolisz. 

Kiedy twoje Światło świeci tak przed ludźmi, przed ludzkością, że jego blask nie może być ograniczany, poznasz wówczas i zrozumiesz - by użyć słów Biblii, jako że niektórzy nadal wydają się je lubić - że choćbyś chodził ciemną doliną, zła się nie ulękniesz. Kij i laska Miłości Boga jest w tobie i wokół ciebie - zawsze. I w tej dolinie nie ma nikogo za wyjątkiem ciebie, twarzy brata lub siostry, którzy proszą cię, abyś pomógł im przebudzić się ze snu.

Zatem, jak to zrobić? No cóż, oczywiście dajesz im parę klapsów i mówisz, żeby się obudzili. Nie, nikogo nie naprawiasz. Nie jesteś w stanie nikogo naprawić. To jest niemożliwe. Jedyne, co możesz zrobić, to być tym, czego chcesz ich nauczyć. To wszystko. I pozwolić im wybrać widzenie Chrystusa w tobie. Albowiem, będzie to oznaczało, że aby tak zrobić, muszą zacząć rozpoznawać również Chrystusa w sobie, ponieważ jedynie Chrystus może rozpoznać Chrystusa.

To oznacza, że jedyną rzeczą, o zrobienie której jesteś proszony w tym wymiarze, to abyś żył, jakbyś nie był ego, i abyś żył, jakbyś był Chrystusem.

Nie potrafię sformułować tego prościej, jedynie ty czynisz to trudnym. Przykro mi z tego powodu. Co myślicie? Czy to wszystko ma sens?

– Tak.

Tak więc jak postanawiasz żyć właśnie teraz? W tym momencie? Kim jesteś? Nikt jeszcze nie wie?

Och,  czuję się trochę skrępowany,  jeśli mam to powiedzieć na głos.

– Zmartwychwstałym Chrystusem.

Skąd to wiesz?

– Wiem, ponieważ postanawiam żyć moje życie w ten sposób.

Aha, no cóż, jeden z całej grupy, nie jest tak źle. 

Kim jesteś? Przestańcie szeptać. No dalej! Kto siedzi obok ciebie? Co chcesz tworzyć na tej Ziemi?

– Niebo na Ziemi.

A więc nie czekaj na kogoś innego, by pierwszy wbił łopatę w ziemię. Jakby to było żyć każdego dnia…. wchodzisz do sklepu spożywczego, emanuje z ciebie blask Chrystusa, ktoś myśli negatywną myśl, a ty nachylasz się i kładziesz mu ręce na ramiona i mówisz:

Och, mój drogi przyjacielu. Och, nie. Proszę, nie.

A jeśli byś spojrzał mu w oczy i powiedział:

Ja cię znam, nawet jeśli ty nie znasz siebie samego.

Powiedz mu, że robi to, co nazywa się oglądaniem powtórek, a tymczasem grają nowy film na mieście. Spytaj go, czy przypadkiem nie sprawdzał skrzynki pocztowej. Zaproszenia zostały wysłane, impreza się właśnie zaczyna. Impreza się zaczyna i wszyscy są zaproszeni.

O to właśnie chodzi. To zawsze tylko o to chodziło. Jesteś tym, który był tutaj przez cały czas i całą przestrzeń, i tańczyliście ze sobą nawzajem na milion różnych sposobów. Jeśli możesz pomyśleć o jakiejś roli, jaką odgrywałeś, niezależnie od tego, czy nosiłeś w tej roli biały czy czarny kapelusz, jeśli możesz o niej pomyśleć, to znaczy, że ją odgrywałeś. Och, czyż to nie wprawia cię w zakłopotanie?

Tak więc kogo zamierzasz osądzać? W jakiś sposób z powodu miłości, którą widzę w tobie… mógłbyś powiedzieć, że jestem jak ten, kto patrzy na ten świat i widzi wyschniętą ziemię; a jednak patrzę na każdego z was i widzę ten nieskończony rezerwuar najbardziej odżywczych wód, jakie można było kiedykolwiek pojąć, bez końca i bez dna. Perliście czyste. Promienne Światłem. Tak doskonała woda. I wszystko, co naprawdę staram się zrobić, to znaleźć sposób, byś mi pozwolił otworzyć drzwi i wziąć szklankę tej wody, tak byśmy mogli razem wylać ją na ten świat. Wystarczy tylko jedna szklanka twej miłości.

I we wszystkim, co wam kiedykolwiek powiedziałem - czy to w tej dziwnej postaci, czy w pozostałych dwóch tysiącach trzech, z którymi aktualnie wykonuję podobną pracę, czy przez ręce nieskończonej liczby uzdrowicieli, z którymi również się komunikuję i pracuję, czy to będzie pojedyncze słowo lub działanie, jakie kiedykolwiek podjąłem poprzez łaskę mego Ojca, kiedy chodziłem między wami - nic, co kiedykolwiek powiedziałem, czy zrobiłem, nie miało w swym zamiarze spełnić żadnego innego celu niż to, by pomóc ci otworzyć śluzy Miłości Chrystusa, która żyje w tobie. 

A zatem wyszło szydło z worka. I jak powiedziałem niektórym z was: jeśli chcecie czekać, ja mogę was przeczekać.

Zatem, czy świat potrzebuje zbawienia? Nie, świat jest złudzeniem. Jak zamierzasz go zbawić? Wszystko, o co jesteś proszony to, abyś nie naprawiał niczego, czy to w skali makro- czy  mikrokosmosu, tak jak postrzegasz to, co zwiesz swoim życiem. Przestań starać się naprawiać to, co mogło się wydarzyć w przeszłości. Po prostu zacznij teraz myśleć innymi myślami. Nie mów:

Szkoda, że nie jestem nieograniczony. Gdybym tylko mógł się tego pozbyć, cokolwiek by to nie było.

Czasami jest to osoba.

– Lub duch.

Tak. Lecz zaprawdę zacznij już teraz skupiać całą swoją uwagę na byciu nieograniczonością Miłości Chrystusa, poprzez którego wszystko bez wyjątku może być osiągnięte. I pamiętaj, to jest łatwe, ponieważ nie musisz tego robić. Musisz tylko na to przyzwolić.

Zatem [zwracając się do kogoś obecnego na sali] w ciągu trzydziestu dni chciałbym, żebyś wygłosiła przemówienie o Królestwie Niebieskim przed co najmniej dwustoma osobami. A jeśli tego nie zrobisz, będzie to oznaczało przynajmniej dziesięć tysięcy kolejnych wcieleń.

– Och.. Wiem, że nie masz tego na myśli. 

Tak sądzisz?

Pomyśl jednak o tym. Zacznij wyobrażać sobie i wizualizować siebie wygłaszającą przemówienie. Wczuwaj się w to, aż stanie się to tak prawdziwe, jak wydaje się to być teraz, kiedy siedzisz na tej podłodze. Dobrze? To jest twoja medytacja przez następne trzydzieści dni.

I wsłuchuj się w słowa, które wypowiadasz. Poczuj skutek tych słów i uświadom sobie, że to Duch Święty przemawia przez ciebie i otwórz się na to. Słuchaj swych słów, patrz i poczuj to doświadczenie, jakbyś rzeczywiście była tego świadkiem, a jednak odczuwając to w tym samym czasie. Dobrze?

Nie martw się, bo gdy utkniesz, wyświetlę ci parę podpowiedzi na teleprompterze, chyba tak się to nazywa.

– Och, wspaniale.

Jak się wszyscy macie?

– Wspaniale.

Życie jest naprawdę bardzo, bardzo proste. Nie użalaj się nad niczym, co do ciebie przychodzi. Albowiem wszystko, co może do ciebie przyjść to albo skutek myśli, jaką wcześniej myślałeś, i w takim przypadku patrzysz, jak ta myśl przechodzi obok, ponieważ już dłużej nie myślisz w ten sposób lub zaczynasz być świadkiem cudów, które są skutkiem myśli, których zacząłeś się uczyć myśleć. Czy to ma sens? Są tylko te dwie możliwości.

Myśl z nieograniczonością, a cuda staną się twym sposobem życia, a ty będziesz kręcił głową z uśmiechem na twarzy:

Kiedyś myślałem, że jestem ograniczony. No cóż, to był zabawny film.

Teraz, proszę nie myślcie, że być nieograniczonym oznacza, że będziesz miał czterdzieści siedem Rolls Royce’ów w garażu. Oczywiście, to nie całkiem jest to, o czym mówię. Możesz mieć pięć dolarów w kieszeni i być całkowicie spokojnym i wiedzieć, że ścieżka, którą idziesz jest absolutnie doskonała; i możesz kochać każdą chwilę, i będziesz tak bogaty, jak najbogatszy człowiek, który kiedykolwiek żył. Lecz bądź ze sobą uczciwy.  Jeśli wolałbyś mieć dziesięć dolarów zamiast pięciu, przyznaj to i zacznij z tym coś robić, zaczynając pozwalać sobie na odczuwanie życia w nieograniczoności, wyrażonej w niegdysiejszej walucie złotych monet. To wszystko, co robisz. To jest wszak jedynie energia. To naprawdę nie różni się od tego, co sprawia, że twe serce bije.

To jest tylko energia.

Ci z was, którzy kiedykolwiek wzięli do ust szklankę wody—i czy w ciągu waszego życia jest tu ktoś, kto kiedykolwiek to zrobił? Przyjmowanie obfitości jest jak picie wody. Dokonujesz wyboru, by pozwolić jej wejść w sferę twego doświadczenia. Możesz nie wiedzieć, jak to zrobić i nie ma to znaczenia. Wszystko, co musisz zrobić, to być chętny - wyobrażać sobie, wizualizować, odczuwać tę obfitość i prosić Ojca, by wprawił wszystko w ruch, tak aby obfitość została stworzona wokół ciebie i przez ciebie. I wówczas dzieją się cuda. Być może telefon od starego przyjaciela. To może się wydarzyć na milion sposobów, ale to się wydarzy dla ciebie. Prawda?

Zatem. Jakby to było? Jakby to było, gdybyś postanowiła wyjść przed szereg tłumu i zostać przywódcą, który pokazuje wszystkim, jak żyć w nieograniczoności Chrystusa? Co jeśli byłabyś tak szalona, że porzuciłabyś wszystkie swe lęki albo przynajmniej postanowiła przez nie przejść? Albo tak szalona, że byłabyś gotowa stanąć przed tłumem dwustu ludzi i powiedziałbyś:

No cóż, jestem ekspertem od Królestwa Niebieskiego. Mogę wam pokazać, jak tworzyć obfitość. (Ojcze, jak to się robi?)

Dlaczegóż by nie?

Skąd masz wiedzieć, jaka jest wola twego Ojca względem ciebie? Kiedy naprawdę chcesz być szczera, jeśli chodzi o to, co wydaje się być palącym pragnieniem twego serca. I jeśli spojrzysz na to pragnienie i nie jest ono uwikłane w manipulację czy krzywdzenie kogoś, ani zabieraniem czegokolwiek komukolwiek, ponieważ myślisz, że tego potrzebujesz, lecz jest palącym pragnieniem, które wydaje się, że jest od dawna z tobą niezależnie od tego, jak często próbowałeś je zignorować, to wówczas pewne jest jak w banku, że równie dobrze możesz zacząć je realizować. I jeśli zaczniesz, wiele cudów się wydarzy. Wiele cudów.

A to, co myślałeś że jest pragnieniem twego serca, okaże się być jedynie pomostem, który Duch Święty umieścił przed tobą, ponieważ Duch Święty wie, co jest w twym sercu i tworzy więc to pragnienie, ponieważ będziesz doń przyciągany. I gdy nań wejdziesz, otworzy się niczym kwiat, i uświadomisz sobie, że naprawdę oznaczało to coś innego, i staniesz się kimś innym. Być może w dążeniu do obfitości odkryjesz, że jesteś proszony, aby zostać Bożym nauczycielem. 

Czy to wszystko ma dla was sens?

Pozwólcie sobie wchodzić z lekkością i z radością na pomosty, jakie są umieszczone przed wami. Ani jedna rzecz w ciągu dnia nie wydarza się przypadkiem. Ona jedynie czeka, aż zwrócisz na nią swą uwagę i obejmiesz ją, i powiesz:

No cóż, jeśli to się dzieje, to znaczy, że jest za tym jakiś cel.

I w tym momencie masz moc, by rozeznać ten cel, jeśli jesteś gotowy, by objąć to swą miłością. Ucz się z tego. Wejdź w to i idź dalej.  I wszystko służy, wszystko służy temu, co można tutaj nazwać twoim stawaniem się. Albowiem w miarę jak żyłeś w czasie i stwarzałeś dramaty, które wciągały cię w postrzeganie oddzielenia od Boga, tak również teraz, jako zmartwychwstały Chrystus, pozwalasz, by czas został użyty jako narzędzie, dzięki któremu jesteś świadkiem rozkwitu Światła i Miłości, którymi jesteś. 

Kroczysz przez magiczne królestwo. Ten świat nie ma w sobie nic realnego. Nic. Pewnego dnia zrozumiesz, że nawet ciało nie jest realne. Kroczysz przez magiczne królestwo. Wszystko jest formułowane przez ciebie za pomocą twych myśli i wyobrażeń, a kiedy wybierasz jedynie Boga, proszę, miej pewność, że wszystko przyspiesza i nowa moc przychodzi, by wszystko uformować. I każde doświadczenie, które przychodzi do ciebie, jest ci dane jako pomost, jako probierz, który prowadzi cię jeszcze głębiej w pełnię Chrystusa, którym jesteś.

Rozmyślaj nad tym, co to musi oznaczać i zobacz, jak to prosi cię, byś zmienił swe wyobrażenia tego, co doświadczasz. Teraz, najwspanialsze rada brzmi: jeśli zapomnisz, jedyne, co musisz zrobić, to przypomnieć sobie, i gra toczy się dalej.

I ostatnia rzecz, jaką chcę powiedzieć wam, zanim pozwolimy ciałom na chwilę przerwy, ostatnia rzecz, jaką powiem brzmi następująco: regres w tej podróży jest absolutnie niemożliwy, kiedy się już raz tę podróż zaczęło.

Zatem następnym razem, kiedy powiesz:

O Boże, naprawdę już przepadłem..

Nonsens. Uszczypnij się, obudź i idź dalej. Nie jesteś w stanie się cofnąć, bo, widzisz, przeszłość została z ciebie zmyta. Nie masz gdzie się cofnąć. Zatem nawet jeśli doświadczasz tego, że robisz coś ponownie - zwiesz to wzorcem, który się kręci w koło, a ty nie jesteś, jak się wydaje, w stanie go przerwać - i tak nie cofasz się. W pełni dokonujesz wyboru w teraźniejszości, by stworzyć owo doświadczenie. Ono nie skrada się do ciebie z tyłu, by cię ugryźć w tyłek.

Weź porządny, głęboki oddech - oddech Boga - i zrób wydech i pozwól twemu Światłu promieniować na wszystkie strony. A następnie przypomnij sobie, że po tym wszystkim, co  zostało już powiedziane i zrobione, jesteś Światłością świata. Co ty na to! I nawet teraz wielu z was poczuło w ostatnich dwudziestu dziewięciu i pół sekundy zstąpienie jakby osłony pokoju, i choć niektórym z was może się to wydawać nieco fantastyczne, dla innych takim nie będzie - ja nigdy nie przychodzę i nie wykonuję tej pracy samodzielnie. Mam pewnych przyjaciół, którzy tak jak wy, są mymi przyjaciółmi, lecz oni nie mają ciała. Przychodzą ze mną za każdym razem, kiedy ta praca jest wykonywana.  A ta osłona - ilu z was to poczuło - jest wam darowana przez kilku mistrzów - tak ich chcecie postrzegać, choć nie jestem pewien, czy ten termin nam się podoba. Myślcie o nich bardziej jak o przyjaciołach, którzy was głęboko kochają i wiedzcie, że nie jesteście oddzieleni od miejsca, w którym są. A ów pokój jest dla was dostępny w jednym oddechu, w dowolnym czasie, kiedy postanowisz go przyjąć.

Czy ktoś z was zna termin Wniebowstąpieni Mistrzowie? A może Wielkie Białe Braterstwo? Nie myślcie, że nie macie do nich dostępu. Nie myślcie, że ten mój umiłowany brat ma, jak wy to zwiecie, czerwony telefon na biurku. Nikt nie jest wyjątkowy. I ta miłość i ten pokój, ta szansa zstępują na każdego w równym stopniu. Tym, co stwarza pozory różnic, jest chęć ich przyjęcia i urzeczywistnienia. To wszystko. To jest jedyna różnica.

Pamiętaj i oddychaj tym pokojem. Zwyczajnie baw się tym. Być może nawet zechcecie sami lub w parę osób stanąć gdzieś w rogu i po prostu wziąć razem porządny, głęboki wdech i poczuć tę osłonę pokoju. Ona jest tam dla was. I, tak jak mówicie w waszym świecie, praktyka czyni mistrza.

Pokój niech będzie z wami i dziękuje, że pozwoliliście mi, bym w tych paru chwilach stworzył dla was zwierciadło Prawdy, która jest w was.

Amen.

[przerwa]


Bardzo chcę, aby każdy z was, bez wyjątku, prawdziwie, prawdziwie przyjął ten prosty fakt - i mówię teraz do was, do każdego z osobna, że się tak wyrażę.  Składam dzięki memu Ojcu za waszą obecność. Kłaniam się przed waszym Światłem i waszą Miłością i waszym pięknem. Nie potrafię znaleźć słów w żadnym języku, które mogłyby wyrazić wam wdzięczność i miłość, którą czuję, radość, jaką odczuwam, kiedy na was patrzę.

Nie chodzi o to, co robicie. Nie chodzi o to, co mówicie. Chodzi o to, kim jesteście. I poprzez całą wieczność jestem i pozostanę zachwycony zdumiewającym Światłem, którym jesteście. Dziękuję wam z głębi mego jestestwa. Dziękuję wam za Światło, które przynosicie stworzeniu.

Widzicie, to jest raczej radosny stan, być w miejscu, gdzie nieustannie, z każdym, kto staje się częścią waszego doświadczenia, to uczucie, które właśnie opisałem, jest obecne - jest zawsze obecne. A jednak nie jest to uczucie, które jest szczególne tylko dla mnie. Ono po prostu przychodzi samo z siebie do każdego umysłu lub serca, które prawdziwie chce porzucić wyobrażenia, które niczemu nie służą, a tylko przesłaniają obecność pokoju Boga w tobie.

I to, czym właśnie podzieliłem się z wami, wy moglibyście równie dobrze podzielić się z każdym człowiekiem spotkanym na ulicy. Nie tylko jako ćwiczenie, lecz jako wyraz Prawdy, Rzeczywistości. To, co zwie się istnieniem, co jest tak naprawdę praktyką bycia świadomym, jest dość niewiarygodne, kiedy każdy moment jest rozświetlany ogniem wdzięczności za promienność istoty, która stoi przed tobą -  nawet jeśli wypisuje ci właśnie mandat za zbyt szybką jazdę samochodem. Naprawdę.

I tak jak dajesz, tak otrzymujesz. Zatem jeśli czujesz w dowolnym momencie, że być może rzeka miłości trochę wysycha, znajdź kogoś, komu dasz miłość. Znajdź sposób. Dana sytuacja może nie wymagać słów, których właśnie użyłem, gdy mówiłem do każdego z was z osobna, lecz znajdź sposób, aby dać temu komuś pełnię twej miłości. I bardzo szybko  zobaczysz, jak prędko możesz zmienić swe własne oblicze, ponieważ nauczając, uczysz się. I tak jak dajesz, tak otrzymujesz.

W tym leży pełnia praw stworzenia. Oto dlaczego, widzicie, nasz Ojciec otrzymuje tak wiele, ponieważ daje tak całkowicie Siebie w nieskończone obszary całego stworzenia. I dlatego też, Bóg będąc jedynie Miłością, nigdy nie doświadcza niczego innego poza nieograniczonym blaskiem Miłości. Albowiem Ten, kto daje wszystko, wszystko otrzymuje. Wydaje się to dość proste, prawda?

No dobrze, dość już tego. Chciałem tylko wyrazić moją do was Miłość.

– My ciebie również kochamy, Jeszua.

Przyjmuję to bez żadnego śladu oporu.

Patrz więc dobrze, albowiem jeśli dostrzegasz różnicę pomiędzy tobą a mną, to być może jest coś w tobie, co czuje, że powinno się opierać, przynajmniej troszeczkę, wszechogarniającej Miłości, która jest obecnością Boga? To opór tworzy ten świat. Dość dobrze powiedziane.

Niektórzy z was, którzy jesteście tutaj od roku, czy zauważyliście, że forma języka zmieniła się pod wieloma względami.

– Tak.

I są ku temu powody. To, co należało powiedzieć  w kwestii korekty biblijnych postrzeżeń zostało już sformułowane i choć wydaje się, że są tutaj do pewnego stopnia trochę inne ciała i umysły, niż te, z którymi zaczynaliśmy, to jednak przesłanie jest odbierane przez wszystkich. Zatem gdy szliśmy dalej, pewne ściany rozpuściły się nawet w tych, którzy przyszli tutaj po raz pierwszy. Czy ma to dla was sens?

– Tak.

Teraz, jeśli jest to prawdą - a zapewniam was, że jest - oznacza to, że za każdym razem, kiedy we własnym życiu, twym własnym doświadczeniu, za każdym razem, gdy postanawiasz być obecnością Miłości i nauczać jedynie Miłości, bądź pewien, że dajesz wówczas tę Miłość całemu stworzeniu i podnosisz go. Można by powiedzieć, że jesteś jak ktoś, kto stoi przed czymś, co wydaje się być bardzo długim, bardzo wysokim, i bardzo grubym murem, a twój Ojciec przyszedł do ciebie i powiedział:

Zburz tę barierę pomiędzy stworzeniem i Mną. Oto dłuto i młotek.

I wziąłeś i przymierzyłeś je do muru, a w głowie miałeś jedną myśl:

O mój Boże łaskawy, Jak kiedykolwiek zdołam zburzyć ten mur? Jest gruby na sto mil, wysoki na cztery tysiące mil, a kto wie, jak jest długi.

A jednak, kiedy przyłożysz dłuto do ściany i uderzysz lekko jedną miłującą myślą, wibracja przechodzi przez cały ten mur. I gdy postanawiasz być obecnością Miłości, odłupujesz mur okalający serce kogoś po drugiej stronie planety.

Jak cenne są miłujące myśli? One nie mogą mieć żadnej metki z ceną. Jak potężne są twe negatywne myśli? Ci z was, którzy wyobrażają sobie przemieniony świat, planetę opromienioną Światłem, w którym cała ludzkość żyje w braterstwie - albo może już czas, by zacząć mówić “w siostrzeństwie”, choć jeśli rozumiesz, kim jesteś, terminy męski i żeński tak naprawdę nie mają znaczenia, to są tylko formy językowe - ci z was, którzy wyobrażają sobie taki świat i wielu na tej sali nie tylko myśli o tym, lecz ta wizja napiera z mocą na ich serca. Prawie tak, że następuje przyspieszenie. Znacie to uczucie? Jak gdyby Światło zstępowało w głąb twego serca tak, że czasami ma się wrażenie, że za chwilę pęknie? Znasz to uczucie?

Bądź więc tym, który jest gotów uderzać w dłuto każdą miłującą myślą, którą będziesz miał i wybieraj tylko miłujące myśli. Cofnij się trochę i trwaj w tym, co możesz nazwać, co niektórzy nazwaliby, kosmiczną świadomością. To jest ciekawe pojęcie. Oznacza jedynie, że jesteś świadomy, że oddzielenie nie istnieje. Nigdzie. A każda miłująca myśl wpływa na całość, a ty możesz się uczyć, możesz dosłownie się nauczyć, jak robić to, co robisz w swym życiu, a jednocześnie - co dzieje się prawdziwie poza czasem - utrzymywać całość stworzenia w swej świadomości.

I niezależnie, czy nakładasz ręce na ciało drugiej osoby, czy przez chwilę wydajesz się wtapiać w umysł jednej osoby spośród wielu, by przemawiać do niewielkiej grupy zgromadzonych osób - przyjaciół - wiesz, że w tym momencie mówisz, kładziesz ręce, czy uśmiechasz się do całego stworzenia i czujesz dosłownie Prawdę tego i wiesz to. Nie jest to jedynie nadzieja, nie jest to zwykły sen, lecz żywa rzeczywistość. I gdy to praktykujesz, dzieje się coś cudownego. Albowiem kiedy jesteś w relacji - czy to z twym kochankiem, czy z kumplem, czy z pracownikiem stacji benzynowej, nie ma to żadnego znaczenia - kiedy jesteś w relacji i patrzysz im w oczy, dosłownie widzisz całe stworzenie przed sobą i obejmujesz ich  Miłością, którą jesteś.

Oto jak jesteś bezkresny. I to doświadczenie, ta rzeczywistość, jest naprawdę otwarta dla ciebie w każdym momencie. Wymaga ona tylko twego wyboru, by pozwolić, aby to, o czym myślałeś jak o przyziemnych i zwykłych chwilach, zostało przetłumaczone przez Ducha Świętego na środki, którymi Chrystus oświeca stworzenie.

Oto jest moc dana każdemu z nas bez wyjątku, zanim zaczął się czas. Oto jak potężni jesteście. A wszystko, czego potrzeba to siedemdziesiąt dwa wcielenia w klasztorze….Nie, już to macie za sobą. I to też nie zadziałało.

Wszystko, czego trzeba to, abyś podjął prostą decyzję w ciszy i spokoju własnego serca i umysłu:

Będę obecnością Miłości. Jam jest tym, który jest posłany przez swego Ojca, bym dzielił radość bezwarunkowej Miłości w każdym momencie i z każdym oddechem.

Ten wybór nie tylko może przemienić całe twoje istnienie, on przemieni ten iluzoryczny świat w to, co będzie odzwierciedlało Królestwo Nieba na Ziemi. Ten wybór jest Drugim Przyjściem Chrystusa. Dlatego też powiedziałem wcześniej, że Niebo czeka na ciebie. Aha, dzięki Bogu, że to nie ja jestem już dłużej za to odpowiedzialny.

Co myślicie? Być może pewnego wieczoru, gdy zaczniemy i wszyscy będziemy siedzieli w ciszy, i miejmy nadzieję bez oczekiwań i wyczekiwania, miejmy nadzieję, że zwyczajnie będziemy trwali w tym miejscu….może ja nie powiem w ogóle ani słowa i będziemy po prostu Chrystusem. Dlatego bądźcie czujni, albowiem nie znacie ani dnia, ani godziny, w której mogę postanowić, że tak zrobię. I czy w tej godzinie będziesz się niecierpliwił? Pozwolisz umysłowi tworzyć myśli:

Zastanawiam się, co się dzieje? Minęło czterdzieści pięć minut. Czy Jeszua już wyszedł?

Aha i ten, którego zwiecie Jon Marc, a którego wolę nazywać Jonem (ale to już inna historia)..

Och, biedactwo. On będzie się czuł tak zażenowany.

Czy też może pozwolisz sobie wówczas uświadomić, że nie masz gdzie pójść, nie masz nic do osiągnięcia, że ja nie mogę być oddzielony od miejsca, w którym zdecydujecie się przebywać razem w Miłości?  Albowiem gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, zgadnij co się dzieje? Nieźle byśmy się bawili.

– Świetnie by się z takiego spotkania robiło transkrypcję.

– Chcesz za tę broszurę dwadzieścia dolarów, tak?

Byłaby warta tysiąc.  Zatem jak się wszyscy macie?

– Dobrze. Wspaniale. Dobrze.

Czy cieszycie się, że jesteśmy tu razem?

– Tak. Bardzo się cieszymy.

Moglibyście teraz być gdzieś, robiąc coś, co nazywają świętowaniem niepodległości.

– Świętujemy.

Szczerze, nie widziałem wiele tego, co zwiecie niepodległością w waszej kulturze.  Współzależność w sposób, który nie jest zbyt zdrowy. Ale to się zmieni. Czy wiecie dlaczego to się zmieni? Ponieważ my, Wniebowstąpieni Mistrzowie sprawimy, że tak się stanie. 

– Ha!

I w następne święto 4 lipca zstąpię na rydwanie ognia i wyląduję na trawniku Białego Domu i przejmę rząd.

– Ja bym na ciebie głosował.

Czy byłoby w porządku, jeśli startowałbym z listy niezależnych kandydatów?

Chodzi oczywiście o to, że nie ma takiej grupy mistrzów, do której nie byłbyś już włączony. Niech nikt wam nie mówi, że jest jakaś grupa zwana Wniebowstąpionymi Mistrzami, którzy tak bardzo was przerastają, dosłownie i w przenośni, że będzie potrzeba wielu wcieleń, wielu inicjacji, aby się stać tak wielkimi jak oni. Nadszedł czas, aby odpuścić mit postępu, ponieważ jest to mit zrodzony w czasie, a zatem taki był język lub model, którego kiedyś po prostu używano, ponieważ jedynie to byliście w stanie słyszeć. Już jesteście w klubie. . witajcie już w klubie …. i chcę ci zdradzić mały sekret: ci z nas, którym wielu z was nadało etykiety lub pozwoliło, by zrobili to inni, nazywając nas Wniebowstąpionymi Mistrzami, my zwyczajnie cierpliwie czekamy, aż uświadomicie sobie, że tam, gdzie jesteście w danej chwili prosząc nas o pomoc, to już należycie do klubu. Już tam jesteście. Czy ma to dla was sens?

Ty jesteś - i słuchaj uważnie - ty już jesteś wniebowstąpionym mistrzem. To się już dokonało. Twój opór przed tym pochodzi jedynie z przekonania, że to nie jest prawda. Nie zrozumiałeś, że podróż już się skończyła, i padłeś ofiarą własnego żartu. Już jesteś tym Światłem. Nie ma znaczenia, w jakiej formie jest twoje ciało. Nieważne w jakim jesteś wieku. Jesteś wniebowstąpionym mistrzem. Już się przebudziłeś. Gra się skończyła. Oglądasz zwyczajnie powtórkę. Wiem, że wydaje się to być zbyt proste, lecz każdy, kto postanawia, nawet w tym momencie, zaakceptować to w pełni, ma świadomość tego, że nie żartuję. Nigdzie nie idziesz. Absolutnie nigdzie. Już wróciłeś do domu, z którego zaczęła się długa, bardzo długa podróż, której nigdy nie było.

Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy i nic innego nie ma do zrobienia, jak tylko pozwolić tej Miłości, którą jesteś, aby została rozdana w dowolnej liczbie nieskończonych form. Jeśli chcesz więcej form i więcej sposobów na rozdawanie Jej, po prostu poproś twego Ojca, On ci je dostarczy.

Och, gdybym tylko mógł być wielkim artystą, wówczas byłbym szczęśliwy.

Bądź szczęśliwy, a wielkim artystą już jesteś. Cóż może wymagać delikatniejszego dotyku, bardziej kreatywnego pociągnięcia, niż opanowanie sztuki bycia samą obecnością szczęścia?

A więc oto jesteśmy tutaj razem w tym doświadczeniu zwanym stworzeniem. Cóż więc z tym zrobimy? Ktoś ma jakieś pomysły?

– Najpierw posprzątajmy i uszczęśliwmy wszystkich.

– Dobrze się przy tym bawmy.

– Rozdawajmy Bożą miłość sobie nawzajem.

Dobrze. W istocie, bawcie się dobrze i śmiejcie się, pracując nad przemalowaniem płótna. Bo to wszystko, co robisz: przemalowujesz płótno. W swym własnym życiu możesz przemalować płótno w dowolnym momencie, kiedy będziesz tylko chciał zacząć.

Nie podoba mi się ten kolor. Trochę monotonny.

A więc zmień go.

Zaprawdę, bawcie się - i bawcie się dobrze. I tak, oczywiście, bawiąc się, grajcie fair.

Zatem miałem w tym wszystkim swój udział tego wieczoru. A mój Pokój jest zawsze ze mną…

Nie ma tak naprawdę nic więcej do dodania. Ale jeśli macie pytania, możemy się nimi zająć. Nie chcę lekceważyć pytania, które ktoś ma i chce zadać, i czuje, że jest to dla niego poważna sprawa. A jednak wszystko, co możemy zrobić, to zająć się pytaniami, dopóki sama dusza ostatecznie nie dojdzie do takiego punktu bycia gotową, by uznać, że sama jest odpowiedzią, której szuka.

Z przykrością informuję was, że nigdy nie odpowiedziałem choć na jedno pytanie w taki sposób, by czyniło to jakąkolwiek różnicę. Chodzi o gotowość duszy do zaakceptowania tego, co już wie, jako że wszystko, co robię, to czytam książkę twego serca i po prostu umiem dobrze czytać. A kiedy otrzymujesz odpowiedź i mówisz:

Aha, tak,

właśnie wtedy zachodzi zmiana. Czy to wszystko ma dla was sens?

– Tak.

Uczono was, że zostałem stworzony, aby być zbawcą świata. W rzeczywistości, mój Ojciec powiedział:

Wiesz, Jeszua synu Józefa, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, ale zamierzam uczynić z ciebie zwierciadło. Idź między ludzi i pozwalaj im widzieć ich odbicie. Wiem, że brzmi to trochę nudnie. Nie jest zbyt królewskie czy wspaniałe. Lecz to właśnie chcę, abyś robił.

Tak więc powiedziałem:

Dobrze. Uczyń ze mnie zwierciadło.

I tak uczynił. A ja powiedziałem:

O rany! Spójrzcie na to.

W mgnieniu oka stałem się zwierciadłem, które nie ma nic do roboty, poza pokazywaniem odbicia. I nie jest to wcale nudny sposób istnienia.

Zatem macie jakieś pytania? Albo może lepiej, czy chcecie coś oświadczyć?

– Jeszua, ja mam pytanie, skoro nikt się nie wyrywa, by coś powiedzieć. W tym, co postrzegamy jako czas i w tym, co postrzegamy jako nasze wielokrotne tutaj wcielenia, to, czego uczy się dusza w trakcie jednego życia, nie wydaje się być przenoszone do kolejnego na świadomym poziomie. Czy ma sens, co mówię? Naprawdę chcę wiedzieć, czy nasze dusze, gdy przechodzimy przez wcielenia, czy nasze dusze pamiętają prawdy, jakich nauczyliśmy się w każdym wcieleniu, a jeśli tak, czy ma to wpływ na naszą świadomość w następnym wcieleniu czy też wielu kolejnych?

Udzielimy ci odpowiedzi na to pytanie na dwa różne sposoby. Po pierwsze: To, co Syn orzeka, dzieje się. Co to oznacza? Ty jesteś Synem. Ty jesteś Nim. I to, co orzekasz, to znaczy, to, co wybierasz, aby postrzegać i w to wierzyć, będzie twoim doświadczeniem. To oznacza, że jeśli utrzymujesz wyobrażenie modelu, w którym dusze przechodzą przez wiele wcieleń i uczą się lekcji, które są dodawane do ich bagażu i niosą je ze sobą, tak iż stają się stopniowo mądrzejsze, wówczas to będzie twoim doświadczeniem. I będziesz w to wierzył, ponieważ chciałeś wybrać doświadczenie postępu w czasie. Jak na razie, wszystko zrozumiałe?

– Tak.

Dlatego, jeśli pytasz mnie, biorąc pod uwagę ten model, czy to następuje? To moja odpowiedź brzmi: czy chcesz, aby to następowało, że dusza zyskuje wiedzę, która jest przenoszona?

– Cóż, teraz mam w głowie zamęt. Myślałam, że rozumiem, co mówiłeś wielokrotnie w trakcie naszych spotkań, że przeszliśmy przez niezliczoną liczbę wcieleń, ponieważ nigdy nie rozumiemy całej Prawdy.

To absolutnie prawda, ale to nie zaprzecza faktowi, że to ty decydujesz się upierać przy tym, że jesteś duszą, która przeszła przez wiele wcieleń i nie pojęła dobrze wszystkiego. O to właśnie chodziło w naszej dzisiejszej rozmowie: że to ty trzymasz się tego postrzegania, a ja jestem lustrem, które ci to odzwierciedla.  Rozumiesz?

– Całkowicie się pogubiłam.

Dobrze. Teraz możemy zrobić rzeczywiste postępy.

W istocie mówiłem o innych wcieleniach. Wykorzystałem nawet model języka, który mówi o stopniowym rozwoju. Lecz we wszystkich przypadkach, w których tak zrobiłem, jest to narzędzie nauczania dane temu, z kim rozmawiam, lub może paru osobom w grupie, ponieważ to jest właśnie język, przy którym oni obstają, patrząc na świat. Rozumiesz?

– Zatem my żyjemy progresywnym wcieleniami, tylko jeśli wierzymy, że żyjemy progresywnymi wcieleniami?

Tak. I to wszystko nadal przynależy do obszaru snu. Twoją rzeczywistością jest to, że jesteś jednopoczętym Synem Boga i istniejesz całkowicie poza czasem.

Obejmujesz całość stworzenia i powstaje ono w tobie, a model i postrzeganie wcieleń jest częścią tego, co pojawiło się w Umyśle Chrystusa jako wolny wybór. Jest to niczym oglądanie chmur na niebie i decydowanie, że widzisz zwierzęta i co tylko chcesz. Ty jesteś tym, który to tworzy. Ty jesteś tym, który tworzy chmury. Nawet wasi naukowcy wiedzą, że coś takiego jak chmura nie istnieje. To znaczy, tworzy się ona zgodnie z twoim postrzeganiem, zgodnie z tym aparatem, jaki stworzyłeś. Czy ma to dla was sens?

– Tak.

Droga przyjaciółko, zrozum, że przebudzenie nigdy nie nastąpi, jeśli będziesz się upierała przy trzymaniu się modelu, w którym widzisz siebie, jako kogoś, kto miał początek, przechodzi przez łańcuch wcieleń i, miejmy nadzieję,  staje się coraz lepszy,  za wyjątkiem okresów, kiedy się cofa.

Rozumiesz, co mówię? Nie oznacza to, że nie jest w porządku bawić się rozmowami i udawaniem tych wszystkich niewiarygodnych wcieleń, przez które przeszłaś. Lecz jeśli chcesz być Chrystusem, to znaczy chcesz zaakceptować to, kim JESTEŚ, będziesz musiała zrezygnować z tego modelu, ponieważ Chrystus mieszka w tym, co jest wieczne i poza czasem, w tym, co jest niezmienne i nieograniczone na zawsze. I to jest naprawdę cel każdej duszy, która postrzega siebie, jako stopniowo rozwijającą się w czasie - stać się bezczasem, stać się nieograniczonością.

Czy to ma sens?

Widzisz, oto co wywiera na ciebie presję. Uczucie bycia skrępowanym i ograniczonym.  Oto co starasz się przezwyciężyć. Możesz to interpretować na milion różnych sposobów, lecz to, czego szukasz, to bycie nieograniczonym. I to się nie wydarzy dopóki nie jesteś gotowa, by zacząć od nowej percepcji:

Jestem nieograniczona - teraz.

A to za sobą pociąga uwalnianie każdego postrzeżenia, które nie jest w zgodzie z nieskończonością.

Wielokrotnie już mówiłem, że żyjecie życiem każdej istoty. Taka jest rzeczywistość. To jest część najwyższej Prawdy, jeśli mogę się tak wyrazić, która jest możliwa do wypowiedzenia. I kiedy prawdziwie zrelaksujesz się i odpuścisz ten opór, odkryjesz niewiarygodny fakt - to jest prawda.

Niektórzy mówili mi:

O rany, wydaje się, że znasz mnie tak dobrze. Lepiej niż ja sam znam siebie.

Jedynie dlatego, że wybrałem swą nieograniczoność i dlatego też obejmuję was.  Używam słów: brat i przyjaciel, ponieważ jest to sposób komunikowania się w miejscu, w którym nadal jest twój umysł.

Droga przyjaciółko, to nasze całe wieczorne spotkanie dotyczy mocy postrzegania. W zasadzie zaczęliśmy niedawno, w zeszłym tygodniu. Moc postrzegania jest tym, co tworzy to, czego doświadczasz, a jedyna różnica pomiędzy tym, gdzie wy jesteście, a gdzie ja, według was, jestem, leży w tym, że ja wybrałem postrzeganie jedynie nieograniczoności, podczas gdy waszym wyborem jest postrzeganie, że nieograniczoność jest czymś, do czego stopniowo dojrzejecie, kiedy już przerobicie wszystkie swe lekcje. I jest to absolutnie w porządku. Po prostu cieszcie się podróżą.

Co by się stało, gdybyś zaczęła nieustannie praktykować postrzeganie, że jesteś nieograniczona teraz? Że wszystko, co widzisz, każdy brat, każda siostra, każde źdźbło trawy pojawiają się w tobie?

– Czyli z tego, co rozumiem, to cała koncepcja reinkarnacji jest częścią snu.

Właśnie tak.

Dokładnie tu, gdzie jesteś, już jesteś w domu. Nie jesteś ciałem, nie jesteś tą osobowością, o której mówili ci rodzice. Jesteś tą świadomością, tą przytomnością umysłu, tą Miłością, tym bezkresnym Światłem, w którym powstaje całość stworzenia - a święte, jednorodzone dziecię Boga jest na wieczność Jednym.

Gdzież jeszcze indziej mogłabyś znaleźć większą wolność, niż uświadamiając sobie, że nic nie istnieje na zewnątrz ciebie, lecz wszystko jest w tobie, wewnątrz?

Kiedy kładziesz głowę na poduszkę wieczorem i śnisz niezliczone sny, kiedy budzisz się rano, czyż nie masz świadomości, że to wszystko miało miejsce w twym umyśle? To wszystko dzieje się w twym Umyśle, jednym nieskończonym Umyśle, którym jest Chrystus. A sen się zmienia. Nazwałem to w innym miejscu przeniesieniem czy przetłumaczeniem nieszczęśliwego snu na sen szczęśliwy. Odzwierciedlenie Nieba na Ziemi jest nadal częścią snu. Lecz będzie odzwierciedlało doskonale to, czym jest twoja rzeczywistość i dlatego też w owym momencie samo stworzenie nie będzie już wymagane. To, co zwie się “stworzeniem” przejawia się w formach w czasie. Bardzo trudno jest mówić o tym, jak to będzie wyglądać. W rzeczywistości, nie jest to możliwe, ponieważ przekracza to sam sen.

O, drogi i święty Chrystusie, jesteś wieczny. Nigdy nie było czasu, w którym byś nie istniał. Nigdy nie było takiego świata, przez który byś nie podróżował. Jesteś tym, który to wszystko wymyślił. Każde wcielenie. Znacie to, co się zwie Księgą Życia? To jest pojęcie z judeo-chrześcijańskiej religii. Ty jesteś Księgą Życia, oto kim jesteś. Dlatego, kiedy dwa umysły schodzą się i są gotowe, by zaakceptować swe oświecenie, naprawdę nic innego nie pozostaje, jak tylko bardzo dobrze się pośmiać. I twórz z nieskończoności twej istoty, graj w tym teatrze świata i postanów grać z nieograniczonością, kiedy uświadomisz sobie, że grałeś do tej pory z ograniczeniami.

Kiedyś powiedziałem niektórym z was w tym teatrze snu:

Nie lękajcie się, albowiem zawsze będę z wami.

I ci z was, którzy byli trochę przywiązani do owego aspektu snu, ciągle się go kurczowo trzymali. Niektórzy z was nadal utrzymują, że waszym największym poczuciem tożsamości jest to, kim byliście wtedy. A kiedy powiedziałem:

Nie lękajcie się, albowiem zawsze będę z wami.

Powiedziałem to z porozumiewawczym błyskiem w oku, albowiem nie mógłbym być nigdzie indziej.

I kiedy mówię, że czekam cierpliwie, znaczy to, że po prostu siedzę na ławce w parku w wieczności, czekając na ciebie, który jesteś w autobusie w czasie, abyś zdecydował się zatrzymać, wysiąść i usiąść obok mnie.

Czy to wszystko ma dla was sens? To jest dość ważne.

Zatem to już koniec.  Czas jest bliski. Nigdy nie przestałem wchodzić i wychodzić z twych snów i dramatów, by szeptać ci do ucha:

Mój drogi, moja droga, pamiętaj. Pamiętaj.

“Chodź do domu” nie oznacza nic więcej ponad to, byś otworzył oczy swego serca i uświadomił sobie Prawdę o tym, kim jesteś. Czy wydaje się, że dramat trwa już długo i jest ogromny? O, tak. Lecz im częściej postanawiasz utożsamiać się ze swą nieograniczonością, tym bardziej ciężar snu jest zapominany - całkiem jak wtedy, gdy  otwierasz oczy rano i przez chwilę potrząsasz głową i mówisz:

O mój Boże…

a serce jeszcze ci mocno bije. Znacie to uczucie? A następnie uświadamiasz sobie:

Chwila. Po prostu siedzę w łóżku. Aha

I zanim wstaniesz, weźmiesz prysznic, coś przekąsisz, już zapomnisz, o czym nawet śniłeś. Czyż nie jest tak?

– Tak.

Tak właśnie wygląda przebudzenie. Kiedy cię uderzy pierwszy raz, mówisz:

Mój Boże, jakie to niesamowite. Nie potrafię nawet wyrazić tego słowami.

Ale z czasem, zapominasz o całym ciężarze snów i faktycznie stajesz się coraz lepszy w znajdowaniu sposobów komunikowania się, nauczania w pomysłowy sposób, który pobudza umysły braci i sióstr - które są tak naprawdę jedynie aspektami twego własnego Umysłu - do rozpoznania, kim są. Lecz nawet i to jest częścią snu. Cuda mają wartość jedynie w śnie, a wybór jest prosty. Już użyłem tej analogii wcześniej i niektórzy się wówczas uśmiechnęli, niektórzy chichotali. Jest ona bardzo, w zasadzie dość dosłowna…

To tak jakbyś w każdej chwili wchodził do jednego z tych dużych multikin, w których wyświetla się wiele filmów w tym samym czasie, na różnych ekranach, a widz decyduje, jaki bilet kupić. To naprawdę jest tak proste.

Jeden z tych filmów jest o tym, jak rodzisz się tylko raz, a potem umrzesz, ale, dzięki Bogu, Bóg posłał Swego jednorodzonego Syna, by umarł na krzyżu i zbawił cię z twych grzechów. I jest wielu, którzy uczepili się tego filmu i kochają go, i to jest absolutnie w porządku. Inny z filmów jest o tym, jak jestem nieskończoną duszą i o rany, ależ miałem miliony wcieleń i, mój Boże, kiedy byłem w Egipcie, i cała ta reszta. To również jest film, którego wielu się uczepiło.

Lecz twoja rzeczywistość wygląda po prostu tak: jesteś tym, który stoi przed kinem i dane jest ci tak dużo mocy, że możesz oglądać wszystkie filmy naraz nie kupując biletu. Przyzwalasz na nie wszystkie. Możesz je wszystkie objąć. Możesz spojrzeć na ludzi siedzących w małych rzędach, urzeczonych tym filmem, a ty możesz ich kochać, aż do przebudzenia, będąc tym, który jest przebudzony.

Czy to wszystko ma sens?

I do tego właśnie jesteście wzywani. A kto was wzywa?

– Wzywamy sami siebie.

Właśnie tak. Przebudzisz się na własne wezwanie i nikogo innego. A jeśli jesteś tutaj w tym pomieszczeniu, jest tak ponieważ przynajmniej zacząłeś słyszeć i odpowiadać na swe własne wezwanie. A Jam Jest jedynie tym aspektem ciebie, który odzwierciedla najgłębszą Prawdę, która leży w tobie. I to ty mnie przywołałeś.

Uff, spróbuj wygłosić takie kazanie na porannej mszy niedzielnej. Być może musiałbyś powiedzieć:

Ojej, nie to kino.

Przygotuj się, byś się zdążył uchylić, jak zaczną rzucać jajkami.

No nie, mój sen jest tak ważny. Muszę się upierać przy realności mego snu. To sny wszystkich innych są nieprawdziwe.

Sen jest snem, jest snem. I nikomu nie wiedzie się lepiej niż komuś innemu, jeśli jedni i drudzy nadal śnią.

Mieliście kiedykolwiek następującą myśl, a może ktoś z was powiedział:

Wiesz co, bardzo dawno temu wierzyłem w tę konkretną drogę, lecz teraz wiem, że jestem naprawdę nieskończoną duszą, która wcielała się miliony razy.

I ty wierzysz, że uczyniłeś postęp? Przykro mi to mówić, ale albo śnisz, albo postanawiasz się obudzić. Nie ma żadnego innego wyboru i nic innego się nie dzieje. Niektórych z was uczono:

No cóż, są obszary szarości.

W tym sensie, o którym mówimy, jest tylko czarne albo białe, włączone albo wyłączone. Miłość lub lęk, to inny sposób wyrażenia tego.

I dlatego też powtarzam ci jak echo, twe własne wezwanie do podjęcia decyzji, aby się przebudzić teraz!

Teraz jest wszystkim, co jest. Grałeś kiedyś w taką małą grę? W ciągu dnia, co godzinę, zatrzymujesz się i pytasz siebie samego, gdzie jesteś i która jest godzina. Jesteś zawsze tutaj i zawsze jest teraz.

I dokładnie taki sam wybór jest teraz przed tobą, jak był przed tobą, kiedy byłaś kapłanką w Egipcie. Wojownikiem na stepach. Joginem w jaskini. Mnichem w klasztorze. Pijakiem w zachodnim mieście. Przepraszam za tego pijaka. I to jest ten sam wybór, który jest dokładnie wprost przed tobą teraz:

Czy zdecyduję się obudzić?

Czy widzicie do czego dochodzimy w postrzeganiu snu? Jest to najwyższa forma nauczania, jaka może być dana, ponieważ poza tym nie ma nic, co można by wyrazić słowami.

To jest ostatni poziom, że się tak wyrażę. Jeśli chcesz grać w tę grę, to jest ostatni poziom. I to jest to, do czego dochodzimy, ponieważ postanowiłeś się przebudzić na własne wezwanie i usłyszeć je, i podążać za nim.

Niektórzy słyszeli mnie jak mówię, że uderzono w dzwony. Ja nie uderzyłem, ty to zrobiłeś. Lub na innym poziomie: razem uderzyliśmy w dzwon. A gdy wyruszysz w swe podróże, naprawdę pomyśl o tym przez chwilę…. wiesz, te podróże zwane wcieleniami? Czyż nie są one naprawdę mocno powiązane z ciałem? Czy to nie ciało wsiada do tego samochodu, zamiast do tamtego, i do tego łóżka zamiast do tamtego? Które spożywa to, zamiast tego, i tak dalej? Umysł, którym jesteś obejmuje wszystkie te podróże i wszystkie te dramaty, i to jest to, co musisz ponownie sobie pozwolić pamiętać. Ci z was, którzy studiowali moją niewielką pracę zwaną Kursem Cudów, będziecie pamiętali następujące zdanie: jedyna lekcja, jakiej musisz się nauczyć, to to, że nie ma nic na zewnątrz ciebie. To wszystko. Naucz się tego i gra się skończy.

Czy to oznacza koniec czasu? Czy ciało po prostu obróci się w proch? Kogo to obchodzi? Kogo to obchodzi! Kiedy jesteś przebudzony, jesteś przebudzony, a czy dramat trwa, czy się kończy, kogo to obchodzi? Kiedy jesteś tak bardzo zajęty byciem obecnością Miłości i rozdawaniem jej, kogo to obchodzi? Kogo obchodzi, czy jutro wydarzy się jakieś trzęsienie ziemi? Kogo obchodzi, czy Ziemia wykona ostry przeskok wzdłuż swej osi? Kogo to obchodzi? To tylko teatr. A ty jesteś zbyt zajęty rozkoszowaniem się byciem Miłością, by podejść do tego z  odrobiną powagi.

Czy rozumiecie, że to właśnie ten poziom wolności pozwala niektórym z was chodzić po rozżarzonych węglach? To jest ta sama wolność. Tylko wy nie pozwoliliście sobie rozpoznać, że to jest ten sam poziom wolności, którą ja przejawiłem swoim trochę dramatycznym wejściem. To jest to samo. Za każdym razem, gdy przechodzisz przez krąg lęku, by objąć twego brata i siostrę jak siebie samego i dać im swą miłość, robisz to samo, co ja zrobiłem, kiedy pozwoliłem “im”, aby mnie ukrzyżowali. Przeszedłem przez krąg lęku, który był niczym więcej niż postrzeganiem, że przebicie gwoździami fizycznych rąk może mnie jakoś oddzielić od Boga. Ja unaoczniłem, że nie jest to prawdą. I jeśli ten krąg lęku nie może oddzielić cię od Boga, nie ma takiego kręgu lęku, który jest w stanie oddzielić cię od Miłości, którą jesteś.

Ilekroć jesteś w jakiejś sytuacji i czujesz ten niewielki ucisk, i czujesz palącą potrzebę podzielenia się  czymś, co masz w sercu, wówczas to, co czujesz jest małym kręgiem lęku i to wszystko. I to jest błogosławieństwo. Cóż to jest za błogosławieństwo! Mój Boże, stawiałeś temu czoła milion razy w swych snach, a wszystko, co musisz zrobić, to przejść przez to i zaczyna się to wówczas rozpadać niczym kawałki szkła wypadające z okna, przez które może wiać wiatr.

Lęk jest błogosławieństwem. Przejdź przez niego. Ci z was, którzy chodzili po rozżarzonych węglach, wiedzą doskonale, o czym mówię. Ci z was, którzy kiedykolwiek pozwoliliście, by ktoś pocałował was z namiętnością, wiedzą, o czym mówię. Pamiętasz pierwszy pocałunek? Mój Boże, wszyscy już tyle razy przechodziliście przez te kręgi lęku, że stało się to już przeżytkiem. I jedyną rzeczą, która teraz powstrzymuje cię przed przejściem przez twoje, jak sądzisz, kręgi lęku, jest to, że postanawiasz postrzegać to jako mur o grubości stu mil, jako przekleństwo zamiast błogosławieństwa. To jest jedyna różnica.

Zaczynasz odzyskiwać wolność tego wszystkiego? Dobrze. Zatem teraz mogę wrócić do miejsca, z którego przyszedłem, siedząc po prawicy Boga, przyglądając się wszystkiemu pode mną. Wyszukując biednych i nędznych grzeszników, którzy potrzebują mnie, bym ich zbawił. O rany, czyż nie jestem w tym świetny?

Myślę, że po prostu spocznę w rzeczywistości i będę tuż przy tobie w twym własnym sercu przez całą wieczność - jako aspekt ciebie, to znaczy jako twój brat i twój przyjaciel tak długo, jak długo szczęśliwy sen będzie potrzebny. 

Kiedyś starano się mnie pozbyć i to się nie udało. A teraz możesz powiedzieć swym przyjaciołom, że Chrystus prawdziwie powrócił, ponieważ ten Umysł przebudził się w tobie. A więc, jeśli ktoś przyjdzie i zapyta:

Wierzysz w Drugie Przyjście?

powiedz:

No, oczywiście. Oto stoję przed tobą.

Innymi słowy, rozluźnij się i miej z tym trochę zabawy.

Zatem o co zamierzam cię poprosić, abyś zrobił teraz, jutro - to jest bardzo ważne - chcę, żebyś zrobił cokolwiek, lecz jedynie to, czego prawdziwie chcesz. Ach! Pomyśl o tym. Zatem od razu, jak widzicie, wspólnie stworzyliśmy pewne kręgi lęku. I jeśli jesteś gotowy, by je zaakceptować jako błogosławieństwo, możesz przez nie przejść. Po prostu użyj jutrzejszego dnia, jako dnia, w którym postanawiasz zrobić jedynie to, co prawdziwie chcesz zrobić z głębi twego jestestwa. Hm, zastanawiam się, czymże to mogłoby być? To będzie bardzo ciekawy dzień.

Jesteście gotowi, by tego spróbować?

A jeśli niektórzy z was mają pewną pracę,  której wewnętrznie nie lubicie, jeśli rano, kiedy się budzicie, to co naprawdę chcielibyście zrobić, to usiąść na skale nad oceanem, zadzwońcie do waszego pracodawcy i powiedzcie mu, że coś wam wypadło. Nie musisz mówić, że nadszedł czas przebudzenia. I dalej, zrób to - przejdź przez swój lęk i usiądź na skale.

Zatem czy pociągnie to za sobą jakieś konsekwencje? Być może. Czy  naprawdę chcesz przejść przez swój krąg lęku? Czy jesteś gotowy, by pozwolić złudzeniom rozpaść się i pozwolić twemu życiu, aby zostało przemienione przez Tego, który cię posłał? O mój Boże, całkowicie zależy to od ciebie, zatem pamiętaj o tym.

Kochajcie się nawzajem tak, jak wasz Ojciec was wpierw umiłował.  A On umiłował cię bezgranicznie i z radością.  On widzi doskonałość twego Światła, gdziekolwiek byś nie był. Jesteś wolny, by odziać się w płaszcz czasu, a jednak być poza czasem.

Jesteś tym, który przychodzi, by przynieść Światło światu. Jesteś nieskończony. Jesteś wieczny. Jesteś pięknem. Jesteś pięknem każdego promienia Światła, który tańczy tysiącami diamentów rzucanych na wody tej planety. Jesteś pięknem i światłem każdej gwiazdy. Jesteś ogromem, ciszą i mocą przestrzeni, w której wszystko powstało w waszym niewielkim fizycznym wszechświecie. Jesteś najjaśniejszym z kolorów i najgłębszym z tonów. Jesteś doskonałością melodii. Jesteś pieśnią, instrumentem i jej kompozytorem, i tym, który się tą pieśnią zachwyca.

Jesteś wszystkim, czym Jam Jest i jesteśmy Jednym: wiecznym Chrystusem, bezgranicznymi oceanami Miłości i Światła i doskonałości ….. doskonałości.

Jesteś Synem Marnotrawnym, który podróżował przez wszelki czas, całą przestrzeń i wszystkie światy, a teraz powróciłeś do świętego miejsca swego Ojca. Zacznij spożywać pokarm z obfitości stołu.  Albowiem uczta została dla ciebie przygotowana. Czas jest bliski, a podróż się skończyła. Witaj w domu. Witaj w domu, drogocenny i święty przyjacielu.

Pokój niech będzie tobie, gdy tańcem wnosisz Światło w ten świat i pracujesz ze mną, baw się ze mną w dokonywanie przekładu nieszczęśliwego snu na sen szczęśliwy. Każdy z was jest cudotwórcą, ponieważ cud został zaakceptowany w tobie, przez ciebie:

Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy.

Niech pokój będzie z wami. I zaprawdę Niebo i Ziemia zostały w was połączone i rozciągają się ze Wschodu na Zachód.

Amen.



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.