Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Duch Święty

znaczek

Teraz zaczynamy.

Zaprawdę, witam was ponownie, umiłowane i święte dzieci Boskiego Światła. Albowiem w Rzeczywistości zostaliście stworzeni, zanim nastał czas i zaprawdę nawet teraz mieszkacie w tym, co jest bezczasowe i wieczne, nigdy nie zostało zrodzone i nigdy nie zakosztuje śmierci.

Wiem, że budzi to dezorientację w umyśle świata, lecz zaprawdę, jeśli chcesz poznać Prawdę, musisz w pewnym sensie odwrócić swą świadomość od wszystkich idei i wyobrażeń, które świat starał się was nauczać. Albowiem świat jest niczym więcej niż odzwierciedleniem ograniczonego postrzegania, że święte i jedyne dziecko Boga może być oddzielone od wszystkiego tego, czym jest nasz Ojciec. I z tego przekonania zrodził się świat, którego doświadczyłeś wielokrotnie.

Dlatego jeśli chcesz poznać Prawdę Królestwa, odwróć swą świadomość od każdego wyobrażenia, jakiego nauczał cię świat. To w istocie jest znaczenie “nadstawienia drugiego policzka”.

Nie oznacza to, że jeśli ktoś uderzy cię w lewy policzek, masz mu pozwolić uderzyć cię w prawy, lecz chodzi raczej o to, byś zobaczył i zrozumiał, jak wyobrażenia świata - wszyscy wiecie, co przez to rozumiem - wykreowały dla ciebie owo doświadczenie bycia uderzonym w lewy policzek. Wiecie, co mam na myśli - trochę cierpienia tutaj, trochę tam, trochę rozczarowań, niespełnionych oczekiwań - a niektórzy z was dobrze wiedzą, jak wiele razy gromadziliście molekuły prochu, by uformować ciało jedynie po to, by odkryć, że nie dało ci ono bezpieczeństwa i dlatego ponownie obróciło się w proch.

Czy jesteś gotowy, czy w Rzeczywistości jesteś gotowy, by nadstawić drugi policzek? To znaczy, by odwrócić się tylko na chwilę od wyobrażeń zrodzonych w świecie i by poprosić, aby Prawda została ci przywrócona? Bowiem w istocie podstawowym wyobrażeniem, które twój świat chciałby, abyś się nauczył i utrzymywał, jest to, że już wiesz, czym jest Prawda. Że można ją zmierzyć, można jej zakosztować. Że jest ona niczym pudełko, które zawiera wiele innych przekonań na temat narodzin, życia i śmierci, znaczenia wyjątkowych związków, nadzieję, że można znaleźć wolność w ciele. Przekonanie, że jesteście tutaj po to, aby być “kowalami własnego szczęścia”, jest całkowitym nonsensem. Całkowitym i kompletnym nonsensem.

Niech nikt wam nie mówi, że jesteście tutaj, aby tworzyć swoją rzeczywistość, ponieważ jesteście tutaj jedynie po to, aby pozwolić na wyrażanie bez przeszkód jedynej rzeczywistości, jaka kiedykolwiek mogłaby być: Rzeczywistości doskonałego i świętego zjednoczenia Ojca i dziecka, Boga i dziecka, Miłości i szerzenia miłości.

Nie wiąże się z tym żaden wysiłek. Wysiłek pochodzi z oporu przed prostotą jedynej Prawdy, jaka może w ogóle być: jesteś jedynie Miłością i to wszystko. A twa funkcja i twój cel w pełni polegają na szerzeniu Miłości, którą jesteś. Albowiem zaprawdę, gdy rozdasz tę miłość, będziesz wiedział, że ją otrzymałeś. 

Jakże możesz tworzyć rzeczywistość, która jest podstawą tego wiecznego istnienia? Nie możesz. Jest ona ci darmo dana. Bo choć możesz być jednym z Bogiem, to nie ty stworzyłeś Boga, lecz to Bóg stworzył ciebie. Albowiem Syn jest potomstwem tego Światła boskiej Miłości i odnajdujesz swój cel, swą funkcję i twe spełnienie za każdym razem, gdy odwracasz twarz od świata, tak iż głowa i oczy serca odwracają się wraz z nią i widzisz inny Głos - Głos, który mówi cicho, łagodnie, bez lęku, bez tęsknoty, bez niepokoju. Głos, który ci nie mówi, że w przyszłości znajdziesz spokój, którego szukasz, lecz Głos, który szepcze tak bardzo łagodnie: jesteś już pokojem, którego szukasz.

Ten świat nie może ci go dać ani nie może ci go zabrać. A jednak to właśnie rozdając ten pokój, będziesz wiedział, że go posiadasz na wieczność.

Teraz, co to oznacza w praktyce?

Oznacza to następującą rzecz - i jeśli zechcesz kontemplować tę jedną myśl codziennie, spowoduje ona wiele zmian w twych wyobrażeniach, uzdrawiając postrzeganie. Oto owa myśl: Nie mogą istnieć nigdy ani nigdzie, w żadnym wymiarze tego dramatu - tego snu, który niektórzy z was biorą za rzeczywisty - nie mogą istnieć kompletnie żadne okoliczności, które mają moc, by zniszczyć twoje prawo do wyboru pokoju. Absolutnie żadne.

Ani narodziny, ani śmierć dziecka. Ani utrata jakiegoś związku. Ani bankructwo. Ani żadne poważne kataklizmy na Ziemi. Ani zbyt długo smażony i przypalony stek. Absolutnie żadna rzecz nie może ograbić cię z danej ci wolności wyboru, wolności, która jest istotą  twego umysłu i serca, wolności, by wybierać pokój. Absolutnie żadna rzecz. I jeśli jest to prawda - a zapewniam cię, że jest - oznacza to również, że nie może być żadnych szczególnych okoliczności, które muszą zaistnieć, zanim będziesz mógł wybrać pokój, którego szukasz.

A niech to! Ale, Jeszua, to psuje całą zabawę. To zatrzymuje świat.

Dobrze. Dobrze. Albowiem w Rzeczywistości, kiedy świat zostaje zatrzymany - co oznacza, że umysł przestaje wirować w swych próbach stworzenia swej rzeczywistości, która według niego przyniesie mu pokój, a pozwala sobie stać się sługą Serca, w którym trwa cisza i w którym pokój nigdy nie został utracony, i dzięki któremu Miłość Boga stara się szerzyć poprzez ciebie niczym wielkie promienie Światła, które pieszczą i spowijają całość stworzenia - w rzeczy samej, kiedy umysł się uspokaja i staje się sługą Serca, czy wówczas wszystko znika ci sprzed oczu? Z pewnością nie.

A jednak znika, nieprawdaż? Ponieważ to, co widzisz jest aktem postrzegania i równie dobrze można by powiedzieć, że wszystko, co w ogóle widzisz i czego doświadczasz jest reakcją na to, co postanawiasz postrzegać przed sobą. I to, co postrzegasz jest bezpośrednio związane z tym, w co postanawiasz wierzyć. W co postanawiasz wierzyć.

Nie wierzysz w coś, ponieważ dostarczone dane fizycznych zmysłów potwierdzają, że to coś istnieje. Przeciwnie, dane fizycznych zmysłów odzwierciedlają ci przekonanie, jakie wybrałeś.

Nie jestem w stanie chodzić po rozżarzonych węglach.

Nonsens.

Absolutnie nie jestem w stanie chodzić po wodzie.

To również jest nonsens, chyba, że w to wierzysz - jeśli tak, to raczej byłoby rozsądnym użyć łodzi.

Nie jestem w stanie przetrwać w tym świecie, jeśli nie znajdę pracodawcy.

Czy wiesz, jak to jest być w pewnym wymiarze, tak jak wy to postrzegacie, który jest oddzielony od tego fizycznego wymiaru i patrzeć na waszą kulturę i widzieć te wszystkie budynki, jakie macie? Codziennie niezliczone tysiące ludzi stają w kolejce, by się podpisać na jakimś tam formularzu, aby jakieś tam władze wysłały im parę szekli, złotych monet - a wy to zwiecie bezrobociem.

Nie ma bezrobotnych, są tylko ci, którzy w całkowitej wolności sami wybierają doświadczenie bezrobocia. Dlaczego? Nie dlatego, że nie ma wystarczającej liczby miejsc pracy, lecz dlatego, że nikt nie potrzebuje pracy, o ile nie wierzy, że jej potrzebuje. Jest w tobie ogromna kreatywność, ponieważ w tobie jest Królestwo Niebieskie. I nie ma nikogo na powierzchni tej planety, kto nie mógłby pozwolić, aby ta kreatywność rozkwitła, przełamała ograniczenia, których trzymałeś się tak długo i kto nie mógłby naprawdę znaleźć drogi dawania miłości temu światu w sposób, który zapewni mu dach nad głową i pokarm dla żołądka. Nie ma nikogo takiego.

Lecz ci, którzy wierzą, że jest na zewnątrz nich jakaś władza, która posiada większą moc, ci będą trzymali się przekonania, że rzeczywistość oznacza znalezienie pracy, w której spędzasz czas od dziewiątej do piątej, aż ktoś ci powie, że możesz iść do domu. To jest tylko przekonanie i to jest wszystko, czym to jest. I to przekonanie tworzy ograniczenie w twej własnej świadomości i wszystko, co robisz i czego doświadczasz zostaje w jakiś sposób uwikłane w ograniczenia tego jednego prostego przekonania.

Czy ma to dla was sens?

A jednak to dzieje się i wydarzyło dla kilku z was:

Jeśli to, co mówi do mnie teraz Jeszua jest prawdą, a ja akurat jestem tym, który pracuje od dziewiątej do piątej, wiedząc bardzo dobrze w skrytości swego umysłu, że tak naprawdę nie lubię tej pracy..

Co się pojawia, jeśli to, co mówię jest prawdą? Czyż nie jest to lęk?

Widzę, że obecne okoliczności zaczęły mnie ograniczać. Wybrałem je kiedyś, kiedy nie wiedziałem, że miałem inny wybór. Teraz zaczynam się uczyć. Teraz zaczynam się budzić. O mój Boże, czy naprawdę mógłbym zrezygnować z przekonania, że ktoś musi mnie zatrudnić, abym mógł siebie utrzymywać?

Pytanie, jakie bym po prostu zadał, brzmi: czego chcesz?

To wydaje się dość proste, prawda? Czego chcesz? Albowiem będziesz doświadczał tego, czego chcesz. To jest złota zasada działania świadomości, a ty jesteś świadomością. Chciałeś pracy tak samo, jak chciałeś fizycznego ciała. Tak samo jak chciałeś wyjątkowych związków. Tak samo jak chciałeś wierzyć, że musisz jeść określoną żywność codziennie trzy razy dziennie po to, by zachować  zdrowie. Nie potrafisz odważyć się to zmienić. Wszystko jest wynikiem jakiejś potrzeby, ponieważ postrzeganie powiedziało ci, że to, co postrzegasz i w co wierzysz, może sprawić, że będziesz bezpieczny, może zapewnić ci bezpieczeństwo.

Jest tylko jeden problem: dusza, którą jesteś wie, że jest  nieograniczona na zawsze, a ty możesz zaprzeczać temu, co wie dusza tylko przez jakiś czas. Prawda, możesz się wypierać tego przez niejedno życie, lecz prędzej czy później zacznie się ruch, albowiem duszy nie można się wiecznie wypierać. Zacznie ona wywierać presję na każde wyobrażenie i przekonanie, jakie kiedykolwiek żywiłeś i sprawi, że zaczniesz kwestionować wszystko, co uznawałeś za prawdę i co było dla ciebie cenne - o tak, wywoła to doznanie, które nazywacie lękiem. Lecz po drugiej stronie tego wąskiego kręgu lęku istnieje postrzeganie, które zobaczy to jako błogosławieństwo - jako błogosławieństwo, które pochodzi bezpośrednio od Boga. Albowiem dusza naciska na ciebie, by zbadać przekonania, jakie żywisz, a które stworzyły świat twego doświadczenia, lecz nie twej rzeczywistości. I dusza cię poprosi:

Pozwól, by moja mądrość weszła do tej małej części umysłu, który kurczowo się trzyma tych przekonań i jeśli tylko zaufasz memu przewodnictwu, pokażę ci, jak przejść przez ten krąg lęku.

Albowiem zaprawdę w każdym z was bez wyjątku leży dokładnie to, co również jest we mnie.

Nie jestem zbawcą górującym nad kimkolwiek na tej sali, a tym bardziej nad kimkolwiek na tej planecie. I jeśli ja mogłem się nauczyć, jak wrócić i słuchać owego jednego Głosu i ufać Mu, i tylko Jemu, to również i wy możecie. Dlatego pytam cię: czego chcesz?

Zauważ bowiem, że nigdy nie powiedziałem, że jest coś nie tak w byciu zatrudnionym. To jest kwestia przekonań, jakie żywisz, a które tworzą daną sytuację, w której jesteś. Czy jesteś szczęśliwy? Czy dajesz z siebie wszystko, co chcesz dawać? Nie, co ktoś ci mówi, że mógłbyś z siebie dawać, lecz to, co ty chcesz dawać? To jest jedyne miejsce, gdzie możesz znaleźć wolność. Jedynym miejscem, gdzie możesz dotrzeć do bramy wolności, jest twe serce, nie twój umysł, który jest pełen wyobrażeń opartych na ograniczeniach i oddzieleniu od Boga.

Już jesteś wszystkim tym, czym Jam Jest. Na zawsze jesteś nieograniczony. Nie ma granic tego, co może zostać uczynione poprzez ciebie. W ogóle, żadnych granic, ponieważ ten worek prochu, którym zwiesz siebie jest właśnie tym - workiem prochu zwanym ciałem - i używałeś nieskończonej mocy danej Synowi przez Ojca, by stwarzać ciało za ciałem tak, by robiło ono dla ciebie określone rzeczy. Niestety, ono zawsze wydaje się psuć.

W tobie, w tobie leży owa moc czynienia cudów. Ostatecznie największym z cudów jest pozwolić Głosowi Ducha Świętego, aby był twym Przewodnikiem we wszystkim. Otóż Duch Święty, ów Nauczyciel, mieszka w pełni tak samo w tobie jak i w tym, kto siedzi obok ciebie, jak i we mnie. A kiedy nauczysz się oddawać każdą decyzję temu Głosowi, ufać Mu bez analizowania Go, staniesz się doskonałym, czystym przejawem Ducha Świętego. Doskonałym przejawem Ducha Świętego. Tutaj właśnie uświadamiasz sobie, że jesteś jednym z Bogiem i dlatego jednym z całością stworzenia. Nie ma żadnego innego miejsca, gdzie mógłbyś to zrozumieć. Możesz o tym myśleć w swym umyśle, lecz dopóki nie przeżyjesz tego w swym sercu, tak naprawdę nie zrozumiesz, co oznacza bycie jednym z Bogiem. W rzeczy samej.

Ci z was, którzy czują, że są w ich życiu ograniczenia, zapytajcie wpierw siebie:

Co mi to dało? Dlaczego tego szukałem?

Nie z poczucia winy. To nie ma nic wspólnego z winą. Albowiem przyciągnąłeś do siebie doświadczenia bez żadnego innego powodu ponad to, że tego chciałeś - chciałeś tego. Nie ma żadnego innego powodu. Postanowiłeś się narodzić w świecie niepewności, ciągłych zmian, w świecie chaosu, ponieważ chciałeś doświadczyć niepewności, chaosu i szaleństwa.

I w owym miejscu w tobie, w którym zdecydowałeś się stworzyć nie tyle rzeczywistość, co doświadczenie zwane “światem” - jedynie w owym miejscu możesz wybrać od nowa, wybierając porzucenie świata, który stworzyłeś w błędzie i możesz poprosić jedynego Nauczyciela, by uwolnił cię od każdego ograniczenia i każdej przeszkody dla obecności Miłości Boga, która mieszka w tobie. Po to, abyś zaczął widzieć, abyś pozwolił temu jednemu Nauczycielowi nauczać cię, że jesteś na zawsze nieograniczony i że w istocie ani razu nie istniałeś w ciele.

Uff. Mój Boże, co za stwierdzenie.

Ale Jeszua, ja wiem, że jestem w tym ciele. Mogę to stwierdzić.

Doświadczasz skutku postrzegania, w który postanowiłeś wierzyć i to wszystko. A to oznacza, że jesteś wolny, by wybrać od nowa, by zobaczyć, że istniejesz na zewnątrz ciała, że ciało w pewnym sensie wyłania się z ciebie, a nie odwrotnie; i że to ty animujesz i aktywujesz ten worek prochu każdą myślą, którą myślisz i każdym wyobrażeniem, które są ci drogie, tak drogie i przez tak długi czas, że zapomniałeś czym są.

I jeśli to jest prawda - a zapewniam cię ponad wszelką wątpliwość, że jest - oznacza to, że nawet teraz możesz zacząć wybierać od nowa. Zaprawdę, możesz spojrzeć na wszystko, czego doświadczyłeś i przyznać sam przed sobą, że nigdy nie wiedziałeś, po co to wszystko naprawdę było. Tak, próbowałeś w tym celu wykorzystywać związki; to nie zadziałało. Próbowałeś wykorzystywać do tego  pracę zawodową; nie zadziałało.

Potrzeba wielkiej pokory, by w pełni zaakceptować, że jeśli doświadczasz ograniczeń w swym życiu, oznacza to, że zawiodły cię wyobrażenia, które były ci tak drogie. A ponieważ one nie są tobą, jesteś wolny, by je porzucić w dowolnym momencie, by zdać sobie sprawę, że może, mimo wszystko, nie byłeś swym najlepszym nauczycielem. I nauczyłeś się postrzegania, nie patrząc na życie przeżywane przez tych, którzy cię nauczali i nie widziałeś ich bólu, ograniczeń czy zamętu, i dlatego kupiłeś to, czego oni starali się ciebie nauczyć.

Dlaczego nie porzucić tego wszystkiego i zacząć od nowa? Dlaczego  nie chcieć, zaufać Głosowi - bez powodu, tak dla zwykłej frajdy -  który jest całkowicie niewidzialny i który można usłyszeć jako łagodne i ciche przynaglenie serca? Dopiero po długim okresie słuchania zaczyna on przybierać kształt głosu, z którym możesz prowadzić pełne konwersacje. Dlaczego nie? Spróbuj.

Co by to znaczyło, jeśli jutro rano byś się obudził, spojrzał wokół siebie i powiedział:

Nie wiem, do czego służą wszystkie rzeczy, które widzę. Moje nawyki postrzegania nie mają już dłużej nade mną kontroli. Niewidzialny Duchu Święty, nawet nie wiem, czy naprawdę wierzę w Ciebie, ale co tam, pal sześć - jaka jest najlepsza rzecz, którą mogę zrobić w tej chwili? 

Niektórzy z was będą siedzieli w łóżku cały dzień czekając aż usłyszą, a jednak kiedy tak się zdarzy, jest tak dlatego, że nie uznałeś, że usłyszałeś. Albowiem za każdym razem, gdy zadajesz pytanie Duchowi Świętemu, odpowiedź dawana jest natychmiast. Natychmiast. Wymagana jest tylko twa gotowość, by usłyszeć innymi uszami.

Przypomina to sytuację, gdy wyłączasz w domu radio, uciszasz dzieci, czekasz aż odjadą przejeżdżające na zewnątrz samochody, zamykasz okna, aby nie przedostał się żaden hałas i kiedy  jest już całkiem cicho, i kiedy już uwolniłeś nawet swe potrzeby, lęki czy oczekiwania, co do tego, jaka będzie odpowiedź, kiedy już przybyłeś do tego miejsca ciszy, Głos Ducha Świętego rozbrzmiewa głośno i wyraźnie, niczym dźwięk uderzonego kryształu.

Ci z was, którzy tutaj są i którzy na swój sposób stosowali to w praktyce, wiedzą, co mam na myśli, ponieważ gdy odpowiedź jest dana, pojawia się rezonans i wiesz, nie umysłem, lecz sercem. Być może poczujesz, że trzeba wstać, wziąć prysznic, ubrać się i pójść do pracy. Ale możesz po prostu odkryć, że masz wyjść, znaleźć łąkę pełną kwiatów, położyć się w promieniach słońca i wbić palce w glebę tej umiłowanej i świętej Ziemi, i po prostu powiedzieć Bogu:

Rezygnuję ze wszystkiego.

Być może.

To nie jest możliwe, abym przyszedł do ciebie jako brat i jako przyjaciel, jeśli przychodzę z jakąś instrukcją i zestawem zakazów określających, co jest prawdą i co musisz zrobić. To by oznaczało, że Moc nie jest w tobie - a zapewniam cię, że jest. Jeśli jesteś uczyniony na obraz Boga, oznacza to, że jesteś odzwierciedleniem doskonałej wolności.

Czy ma to dla was sens?

I właśnie dlatego, niezależnie od tego, jaki sen postanowiłeś śnić, Ten, którego zwałem Abba, nigdy nie ingeruje w twój sen, ponieważ jeśli by tak czynił, przyznawałby, że twój sen jest rzeczywisty. To byłoby błędnym postrzeganiem, a ja mogę cię zapewnić, że nasz Ojciec nigdy nie postrzega błędnie. 

Dlatego też siedzi On spokojnie, postrzegając jedynie czystość twego istnienia, nieograniczoność i blask Światła w tobie, i czeka, podczas gdy ty wykorzystujesz swą wolność, by śnić sny ograniczenia i oddzielenia od Boga. A to znaczy, że nie ma czegoś takiego, jak to, co niektórzy z was zwą karmą:

No cóż, jestem po prostu tutaj z powodu tego wszystkiego, co pomyślałem i uczyniłem, i będę musiał przez to przejść, aby wyrównać rachunki.

Jeśli tak orzekniesz, tak będzie.

Oznacza to, że w każdej chwili, bliżej ciebie niż Twój własny oddech, znajduje się pełnia Królestwa Niebieskiego. Nie trzeba na nią zasłużyć. Trzeba jedynie przyzwolić. Zaakceptować i przyjąć ją.

Jak to się może stać?

Jeśli trzymasz się kurczowo twego podstawowego postrzegania i przekonania, że jesteś oddzielnym bytem, że jesteś po prostu tą małą istotą, która się narodziła i umrze, jeśli wierzysz, że jesteś winny wszelkich grzechów, jeśli wierzysz, że nie jesteś naprawdę zjednoczony z Bogiem, wówczas, kiedy starasz się dotrzeć do Królestwa, jedynie go odpychasz.

Dlatego, aby pozwolić, zaakceptować i przyjąć - a stąd też, aby przejawić Królestwo Nieba na Ziemi, jako i w Niebie – wymagane jest od ciebie, byś zaczął od postrzegania, które jest zaiste teraz przełożone na wiedzę, że jesteś właśnie tutaj i właśnie teraz świętym i jedynym dzieckiem Boga, że spoczywasz w doskonałym zjednoczeniu z twym Ojcem na zawsze, że nie jesteś ciałem, a przestrzeń i czas nie są twym domem. Nie możesz na to zasłużyć, ponieważ jest to darmo dane. Dopiero kiedy zaczniesz od uznania tego za prawdę, może nastąpić prawdziwa zmiana w twym życiu. A dlaczego?

Ponieważ jeśli zbudowałeś świat w błędzie postrzegania, że jesteś oddzielony od Boga, oznacza to, że wszystko, czego doświadczyłeś i doświadczasz, w pewnym sensie odzwierciedla, czy też jest pozostałością lub skutkiem owego przekonania i gdy postanawiasz wziąć głęboki wdech i przejść przez krąg lęku i wskoczyć do nieskończonego basenu jedności z Bogiem, woda jest bardzo przyjemna, temperatura zawsze idealna i nikogo nie obchodzi, czy masz na sobie strój kąpielowy, czy nie - jakże miałbyś założyć strój kąpielowy na nieskończone Światło? Kiedy decydujesz się to zrobić, oznacza to, że Światło zaczyna się w tobie przemieszczać i musi z konieczności przemienić każdy aspekt tego, co zwiesz swym doświadczeniem. Zatem, ci z was, którzy macie domy i samochody, jeśli  przyzwolicie, żeby wydarzyło się to jutro, czy oznacza to, że wszystko to stracicie i będziecie żyli w jaskini w Himalajach? 

Absolutnie nie. Oznacza to, że Duch Święty zmieni twe postrzeganie wszystkiego, co myślisz, że widzisz i rozumiesz. A na co zostanie to przetłumaczone? Już dłużej nie będzie żadnych przedmiotów, związków, karier czy samochodów, czy cokolwiek innego, co może ci jakoś dostarczać przyjemności lub spełnienia, lecz raczej te rzeczy stają się jedynie narzędziami i niczym więcej, narzędziami które służą świętemu Synowi Boga, gdy ten pozwala Miłości być szerzoną poprzez niego lub nią i dawaną światu, aż w końcu wielki promień Światła w tobie świeci tak jasno, że spowija całość stworzenia. A ty jesteś tym, który przynosi je łagodnie i z miłością i składa Bogu na kolanach. Jesteście zbawcami i zbawieniem wszystkich światów.

Pozostaje pytanie, czy jesteś gotowy, by pozwolić odejść każdemu ograniczającemu postrzeganiu? Czy jesteś gotowy przyzwolić na ten lęk, który naprawdę przychodzi jedynie z bardzo małej części umysłu, który opisałem wcześniej jako komara krzyczącego na bezmiar przestrzeni, a którego ty bezwiednie uznałeś, że jest prawdziwym tobą i pozwoliłeś sobie w to wierzyć? To jest jedyne miejsce, z którego przychodzi lęk - z umysłu owego komara próbującego opierać się bezkresowi przestrzeni, którą wypełnia cud i miłość Boga. Dlaczegóż nie pozwolić temu małemu komarowi trwać w swym zalęknieniu, lecz jednocześnie dokonać nowego wyboru?

Nie jesteś w stanie najpierw pozbyć się lęku i dopiero wówczas iść dalej. Uznaj, że lęk jest obecny. Zobacz jak niewielką odgrywa rolę. Uznaj większą rzeczywistość tego, kim jesteś - i wówczas idź dalej. W taki właśnie sposób chodzi się po wodzie, po rozżarzonych węglach. W taki właśnie sposób wchodzi się w potrzebę komunikacji z innymi, kiedy coś nie dzieje się dobrze. W taki właśnie sposób przechodzisz przez ograniczenia  złotych monet. To jest kluczem do wszystkiego. Wszystkiego.

Powiedziałem wam kiedyś, że są cztery bardzo cenne klucze - klucze do Królestwa - oto one: pragnienie, intencja, przyzwalanie i poddanie się.  Owe klucze są fundamentem każdego doświadczenia, jakie przyciągnąłeś do siebie, bo gdzieś je chciałeś. Miałeś w sobie intencję doznania owego doświadczenia. Otworzyłeś się, by pozwolić molekułom tego fizycznego wymiaru uformować się w to, co będzie posłańcami owego doświadczenia, które chcesz, a następnie oddałeś siebie temu doświadczeniu niczym panna młoda panu młodemu. Niestety, czasami mówisz:

Dlaczego się z tobą ożeniłem? 

Dlaczego wyszłam za ciebie za mąż?

Pragnienie… Nie staraj się być bez pragnień, lecz staraj się zrozumieć ich źródła. Pragnienie jest absolutnie krytyczne. Bez niego nie ma stworzenia. Wy jesteście potomstwem pragnienia, potomstwem Miłości, którą jest nasz Ojciec, a która szerzy Samą Siebie w nieskończoność. Oto co stworzyło promienie Światła zwane Synami Boga i ty jesteś promieniem Światła. Niczym więcej i niczym mniej. Pragnienie jest więc zawsze pierwszym czynnikiem  przebudzenia lub zmiany czegokolwiek.

Intencja…Jedynie wtedy, kiedy jest w tobie bezkompromisowa intencja, możesz zacząć przyciągać do siebie zasoby, które mogą zacząć przenosić cię z miejsca, gdzie jesteś w miejsce, gdzie chciałbyś być, czy mówimy o nowej pracy, czy o przebudzeniu się do swej jedności z Bogiem.

Wielu z was opanowało te dwa klucze. Niektórzy z was zaczynają widzieć, jak użycie tych dwóch kluczy świadomie lub bezwiednie zawsze kształtowało wasze doświadczenia.

Przyzwalanie…Lecz przemiana zaczyna się z użyciem i następnie opanowaniem trzeciego klucza - przyzwalania. Kiedy nie pragniesz niczego innego niż nieograniczoności, która przychodzi wraz z uznaniem twego zjednoczenia z Bogiem - totalnej i kompletnej pamięci tego, kim jesteś w rzeczywistości - i kiedy twą intencją jest jedynie to właśnie, całe twe życie zaczyna służyć, jako środek, który przeniesie cię poprzez każde złudzenie, jakie cię blokowało i blokuje.

I kiedy twoim wyborem jest stanie się bezbronnym - bowiem w rzeczy samej, twe bezpieczeństwo można znaleźć jedynie w twym wyborze, aby być bezbronnym - kiedy wybierasz bycie niewinnym w sercu, kiedy postanawiasz uznać, że nigdy nie wiedziałeś czemu służy cokolwiek, kiedy zaczynasz pozwalać tej niewidzialnej Inteligencji, którą nazwałem Duchem Świętym, by przekształcała wszystko w twym doświadczeniu, tak by stało się to środkiem dla twego przebudzenia, wówczas zaczynają się cuda. Niektórzy z was wiedzą, o czym mówię. Nagle zasoby przychodzą do was. Pojawiają się w twym życiu mistrzowie, których dobrze jest słuchać i zaprawdę, nie wiesz nawet, jak to się stało, a jednak było to bezpośrednim skutkiem twego pragnienia i twej intencji, i gotowości, by pozwolić innemu Nauczycielowi, by cię nauczał. I kiedy już zaczynasz biegle posługiwać się owym kluczem przyzwalania, wydarza się coś dość magicznego, czego w żaden sposób nie da się kompletnie wyjaśnić językami waszego świata.

Albowiem przyzwalanie samo łagodnie przechodzi w poddanie się. Ty niczego nie zrobiłeś, lecz w rezultacie twego wyboru, by przyzwalać, jedyny Nauczyciel dany przez Ojca robi ostateczny krok za ciebie. I przyzwalanie staje się poddaniem, a w poddaniu się pokój, którym jesteś, przejawia się w każdej chwili twego doświadczenia.

Inni zaczynają widzieć to i czuć, i są do ciebie przyciągani, i kiedy pytają cię:

Jak doszedłeś tam, gdzie jesteś?

ty wzruszasz ramionami i mówisz:

Hm, nie jestem pewien. Ktoś musiał zrobić to za mnie, ponieważ sam z siebie nic uczynić nie mogę; lecz nauczyłem się, że to mój Ojciec wszystko czyni przeze mnie.

Poddanie się… Poddanie się jest stanem, którego każdy w tym świecie prawdziwie pragnie nade wszystko inne, lecz zapomnieliście, czym ono jest, skąd przychodzi i jakie jest jego znaczenie. Albowiem jedynie w poddaniu się, spokój może zostać w pełni poznany.

Co więc zaczyna się zmieniać? Będziesz patrzał w lustro i nie będziesz już dłużej widział siebie. Nie będziesz już nawet mówił “moje ciało”. Być może powiesz “ciało”.

Myślę, że powinienem założyć na to ciało jakieś ubranie, skoro są ludzie w tym świecie, którzy nadal faktycznie myślą, że patrzenie na nieubrane ciało to zawstydzająca i grzeszna rzecz. 

Czy kiedykolwiek czułeś się zakłopotany patrząc na proch tej ziemi? Dziwne wyobrażenia.

Lecz jeśli ktoś spojrzy na prawdziwego mnie bez odzienia…

Nikt nie może widzieć “prawdziwego” ciebie za wyjątkiem tego, kto Jest przebudzony dla Chrystusa, który mieszka w nim, a który tak czy inaczej nie patrzy na ciało.

Zaprawdę, drodzy przyjaciele, coś bardzo magicznego się dzieje. Jest to coś, co odczuwamy i poznajemy doświadczalnie. To znaczy, twoje postrzeganie zostało w pełni przemienione i choć ciało wydaje się poruszać tak samo, jak zawsze to czyniło - czy też nie poruszać się, to naprawdę nie ma wielkiego znaczenia - istnieje nowa inteligencja, że mogę tak powiedzieć, przebudzenie, które jest natchnieniem dla korzystania z ciała. Ciało nie jest już dłużej używane jako coś, z pomocą czego starasz się przyciągać do ciebie władzę czy przyjemność. Nie jest już dłużej czymś, od czego oczekujesz, że da ci bezpieczeństwo. Nie starasz się już dłużej go upiększać po to, by wywołać uśmiech na twarzach innych ludzi, tak byś mógł się poczuć zaakceptowany - dowartościowany. Ciało staje się niczym więcej niż workiem prochu uformowanym przez Umysł Chrystusa w narzędzie szerzenia miłości - nie po to, by przyjmować miłość, ale by ją szerzyć - a jedynie z tego powodu, że świat, w którym się znajdujesz jest całkowicie zaprzątnięty i uwiązany wiarą w rzeczywistość ciał. To jest oczywiste.

Miłość nigdy nie może być przyjmowana poprzez ciało. Nigdy. Może być szerzona poprzez ciało tak, by inni, którzy wierzą, że są ciałem mogli zrozumieć lub poczuć odzwierciedlenie tej miłości.

Lecz naprawdę, miłość może być jedynie przyjęta przez otwarte serce i cichy umysł. I nie będzie ona przyjmowana poprzez przedmioty waszego świata…jest przyjmowana dzięki łasce zstępującej w twe serce. 

Albowiem ostatecznie, jedyna relacja, która jest rzeczywista, jest świętą relacją pomiędzy Synem i Jego Ojcem - lub, jeśli wolisz, pomiędzy Córką i jej Matką. Naprawdę nie dbam o to, jakich używasz słów i zdradzę ci pewien sekret: mój Ojciec również o to nie dba.

Czy to wszystko ma dla was sens?

Oznacza to, że za każdym razem, gdy nie ma w tobie pokoju, za każdym razem, gdy doznajesz zwątpienia, za każdym razem, gdy doświadczasz samotności, jest tak dlatego, że pewna część ciebie postanawia wstrzymywać twą miłość. Jest to jedyna rzecz, która to powoduje. A ty dokonujesz wyboru, by słuchać tego małego komara wrzeszczącego w przestrzeń:

Nie jestem w stanie być szczęśliwy dopóki ta osoba,

wybrana z całości stworzenia,

nie przyjdzie i nie ukłoni się przede mną i nie powie: “Kocham cię”. Wówczas być może postanowię być szczęśliwy.

Podczas gdy w tym samym czasie, wszędzie wokół ciebie są serca i umysły wołające do ciebie, zmartwychwstałego Chrystusa, o twoją miłość.

Niektórzy z was dobrze wiedzą, że w chwili, gdy postanawiasz odłożyć na bok wszystkie zmartwienia i troski, a zajmiesz się szerzeniem miłości, nagle wszystkie problemy znikają.

Gdzie sobie poszły? Nadal mam kredyt do spłacenia.

On tam nadal jest, lecz jego obecność nie wywołuje reakcji. Jeśli będziesz zajęty, nie pozwalając sobie na ograniczanie rozdawania swej miłości, problem kredytu sam się rozwiąże.  Albowiem niedostatek, którego doświadczasz w swym życiu, jest skutkiem i bezpośrednim rezultatem wyborów, jakich dokonałeś wcześniej wstrzymując swą miłość.

Przykro mi, lecz taka jest prostota i Prawda wszystkiego. Nie ma żadnej innej odpowiedzi. Nie chodzi o twych rodziców. Nie chodzi o twe wychowanie. Nie chodzi o to, że urodziłeś się czarnym w świecie białych ludzi. Nie chodzi o to, że urodziłeś się mężczyzną w świecie kobiet.

– Jeszua, chciałbym usłyszeć jakiś konkretny przykład.

Przykład czego?

– Jeszua, potrzebuję pewnego rodzaju konkretnego przykładu. Jeśli jestem w jakimś miejscu, w którym wyrosłem na kogoś, na kogo spojrzałem i powiedziałem: „Och, nie chcę tego”. Czy właśnie w tym momencie mam się od tego odwrócić i zacząć dawać miłość?

Są tutaj dwie rzeczy. Po pierwsze, zrobiłeś tutaj olbrzymie uogólnienie.

– Tak, starałem się nie rozgadywać.

Lecz robiąc to, pominąłeś prosty fakt, że to, czego doświadczasz, jest wprost przed tobą. Nie rób logicznego błędu odwoływania się do uogólnień.

Zatem, to po pierwsze. Mówiąc o odwracaniu się - używam tutaj analogii lub metafory nadstawiania drugiego policzka od świata - mówię o odwracaniu swej świadomości od wyobrażeń, w jakie postanowiłeś wierzyć. Nie oznacza to, że jeśli jedziesz samochodem i ktoś z naprzeciwka jedzie wprost na ciebie złym pasem, to ty mówisz:

Nie chcę tego,

i że wystarczy, żebyś nadstawił drugi policzek. Rozumiesz? Oczywiście potrzebujesz podjąć działania, by skorygować ową sytuację.

W kontekście niedostatku nigdy nie brak ci wiedzy na temat drogi, którą podążasz. Czy ma to dla was sens?

– Tak.

Dlatego spojrzeć i zobaczyć samochód jadący wprost na ciebie i podjąć korygujące działania, oznacza, że już odwróciłeś swą uwagę od wyobrażeń, jakie miałeś, a które zaczęły przyciągać to doświadczenie do ciebie. Może to być, na przykład, że pieniądze są korzeniem wszelkiego zła i dlatego będę żył w niedostatku, ponieważ jest to bardziej duchowe.

No, tak miło by było podkręcić trochę ogrzewanie w środku zimy, ale przecież na to potrzeba pieniędzy, a pieniądze to zło.

Bardzo dobrze, życzę frajdy drżenia z zimna.

Mówię, drogi przyjacielu, o spojrzeniu na te wyobrażenia, z których został zbudowany twój świat doświadczenia. Chodzi o spojrzeniu na to uczciwie i otwarcie, nie przez biczowanie się i mówienie: 

O mój Boże, cóż ja zrobiłem? Jakim byłem palantem? O Boże, nigdy tego nie naprawię.

Absolutnie nie. Spójrz na to z niewinnością dziecka. Kiedy dzieci w piaskownicy zaczynają budować zamek - a widzieliście to z pewnością - siadają sobie, patrzą na niego i mówią:

Źle, to nie tak, i jednym ruchem burzą co zbudowali.

i zaczynają od początku. Nie biczują się. Nie przychodzą i mówią:

Ojcze, wychłostaj mnie, bo zgrzeszyłem.

Zaczynają od nowa.

– Gubię się, gdy chodzi o relacje, o związki.

Nie tylko ty.

– Wiem. Wiem. Wszyscy mamy wiele problemów z relacjami, lecz nauczałeś nas szczególnie mocno przez ostatnie parę tygodni, że relacje są drogą największego rozwoju i zrozumienia, a dzisiaj mam powód wierzyć, że ktoś, kogo bardzo kocham, jedno z moich dzieci, ukradło mi coś. I zdarzało się to w przeszłości, ale myślałam, że to już dawno minęło. I jadąc tutaj byłam naprawdę zdenerwowana i zmartwiona przez dobrych parę kilometrów. Dobrze, że mam tak dużą odległość do przejechania.

– Tak czy inaczej, naprawdę zamartwiałam się przez dobrych parę kilometrów, kiedy nagle zdałam sobie sprawę, że nie muszę się tym martwić. Nie musiałam sama siebie martwić, ponieważ to nie ja zdecydowałam, że to się stanie. Ktoś inny zdecydował się to zrobić. Poczułam, że muszę po prostu to odpuścić. Ale wówczas mętlik w głowie znów powrócił, czułam się zraniona, ponieważ to jest ktoś, kto jest moim dzieckiem, kogo wychowałam i kocham. I nie chcę go osądzać i mówić, że jest on straszną osobą i że zawsze będzie straszną osobą, lecz naprawdę czuję, że muszę odsunąć się od takiego traktowania mnie. Mogę to zrobić bez osądzania, prawda?

Możesz?

– No cóż, wydaje się, że jest mi trudno, zastanawiając się, kiedy dokładnie to zrobić - odpuścić i nie czuć się załamaną, że mój syn zrobił coś takiego mnie, jego matce. Chcę to wszystko odpuścić.

Teraz zaczynasz to pojmować. Posłuchaj tego, co powiedziałaś i powiedz to jeszcze raz. Co powiedziałaś przed chwilą?

– Chcę odpuścić bycie zranioną.

Nie, nie całkiem tak. Chodzi mi o zdanie ze słowami “syn” i “matka”…

– No, że czuję… Czuję się tak źle, że to mój syn mi to zrobił, jego matce, która go tak bardzo kocha.

Czyż nie jest to postrzeganie, a nie źródło zranienia?

– Tak. Ale czy on nie jest mym synem? Czy to jest tylko moje postrzeganie?

Tak. Było powiedziane wiele razy i na wiele sposobów, że wasze dzieci nigdy nie są waszymi dziećmi. One są waszymi rówieśnikami. Są duszą. Tak się składa, że mają worek prochu przez jakąś chwilę. W tym świecie, ci, którzy przychodzą z twego łona, których karmisz i odziewasz, którymi się opiekujesz, oni nigdy do ciebie nie należą.

Oto pierwszy błąd postrzegania: użycie słowa “moje”… to jest słowo zaborczości. Nie możesz posiadać jakiejś duszy. Nie możesz posiadać ciała.

– Czy nie ma żadnych wyjątkowych więzi? Bardziej wyjątkowych niż wszelkie inne więzi?

Kiedy szukasz wyjątkowości więzi w jednej z relacji, wywyższając ją nad inne, wówczas już orzekłaś, że wierzysz w oddzielenie od Boga i że masz jakąś potrzebę, którą może zaspokoić jedynie pewna inna osoba.

– Rozumiem. Tak zgadza się.

Tak, jest tak. Otóż nie oznacza to - nie wyciągam z tego następującej konkluzji - że bezdusznie i bezlitośnie trzeba iść przez świat. Oczywiście, że nie. Lecz każdy w tym pokoju był twą matką, twym bratem, twoją siostrą, twym ojcem, twym dziadkiem. Wskaż dowolną inną jeszcze relację. Odgrywaliście je wszystkie milion razy.

Sedno tutaj, umiłowana przyjaciółko, jest dokładnie sednem naszego dzisiejszego tematu.

Czy jesteś gotowa, by uwolnić wszelkie postrzeganie, jakiego się wyuczyłaś od świata i pozwolić jedynemu Nauczycielowi, nauczyć cię od nowa? Twój ból zawsze i jedynie przychodzi jako rezultat tego, jako reagujesz na postrzeganie tego, co myślisz, że widzisz.

Czy ma to dla ciebie sens?

– Tak.

Pozwól, że dam ci konkretny przykład. Gotów jestem się założyć, że jeśli zapytałbym każdego w tym pomieszczeniu i każdego na planecie, czy pojawiłaby się im zła, zalękniona czy osądzająca myśl, czy też poczucie bycia ofiarą, wyrażone pytaniem: “Dlaczego ja?”, jeśli jeden z waszych przyjaciół pocałowałby was w policzek, jako sposób zidentyfikowania was przed waszym rządem, a następnie ten rząd wziąłby was, przywiązałby do krzyża i wbił gwoździe w wasze ręce i stopy…czy w tym doświadczeniu pojawiłyby się takie myśli?

– Tak.

Czy był w mym umyśle choć jeden tylko ślad utożsamienia się z postrzeganiem, w jaki świat wierzył - że taka rzecz jest barbarzyństwem, że nie powinno się jej czynić, że jest to okrutna rzecz i jak oni w ogóle mogli mi to zrobić? Wszystko, co chciałem wówczas zrobić to poklepać ich po ramieniu i kochać ich - jeśli choć jedna jota takiej myśli weszłaby w mój umysł, wówczas to, co chciałem unaocznić, zawiodłoby z kretesem, a ja umarłbym śmiercią tak jak wszyscy inni. Nie byłoby żadnego zmartwychwstania, żadnego wniebowstąpienia i nie byłoby mnie tutaj, bym łączył się z tym umysłem w celu komunikowania się z wami. Oto jak potężne jest postrzeganie. Twój ból rodzi się jedynie na glebie wyobrażeń, w które uwierzyłaś, że są prawdziwe, ponieważ wierzysz, że przyniosą ci one coś, czego ci brakuje.

Wielu, bardzo wielu jest w waszym świecie, którzy faktycznie wierzą, że jeśli zejdą się i stworzą dziecko, ich związek jakoś będzie szczęśliwy.

– Tak.

Zwykle to nie działa!

Zatem, droga przyjaciółko, widzisz jak jest to istotne? To, o czym mówisz nie jest tylko twoim problemem. Jest to dylemat, jeśli wolisz, każdego bez wyjątku umysłu, który dał się przekonać temu niewielkiemu wirującemu bytowi zwanym waszym światem i utknął w nim - to utknięcie oznacza jedynie wiarę w pewne wyobrażenia - relacja syna z matką nigdy w żadnych okolicznościach, nie będzie kluczem do spełnienia i pokoju matki. Możemy powiedzieć, że dotyczy to tak samo ojca, oczywiście.

Ten, który cię okradł nie jest twoim synem, lecz jest synem naszego Ojca. I ten czyn jest wołaniem o pomoc. Albowiem w Rzeczywistości, przebudzony, uzdrowiony, poczytalny umysł wie, że nigdy nie musi niczego nikomu zabierać.

– Tak.

To jest czyn sam w sobie. Zranienie, którego doświadczasz musi zawsze pochodzić z postrzegania, które opisałaś.

Jak mógł mi to zrobić mój syn, jego kochającej go matce, która tak dużo dla niego zrobiła.

I rzeczywiście zrobiłaś.

Lecz, droga przyjaciółko, choć może ci się to wyda trochę konfrontacyjne, co powiem, lecz nie to mam na myśli. Pozwól, że cię zapytam. Jak mogłaś zacząć utwierdzać się w postrzeganiu, że ponieważ starałaś się dawać drugiemu miłość, to on musi ci odpłacić zachowując się w sposób, który jest, jak wnioskujesz, nieodpowiednim wyrazem miłości w stosunku do ciebie? Rozumiesz?

– Nie tyle, myślę, że chodzi o to, a raczej zadaję sobie pytanie: Dlaczego on mnie zranił? To jest rozmyślne wyrządzenie krzywdy, w przeciwieństwie do ignorowania mnie, czy po prostu wyprowadzenia się i życia własnym życiem. Nie czułam, że trzymam się dzieci, które urodziłam, że trzymam je kurczowo przy sobie.

Droga przyjaciółko, kurczowe trzymanie nie ma nic wspólnego z emocjami i nie chodzi o fizyczne ręce. Tutaj chodzi o twoje postrzeganie. I najczytelniejszy wykładnik, że trzymałaś się kurczowo, jest właśnie sposób, w jaki to opisałaś:

Dlaczego mój syn zrobił to swej kochającej go matce?

To zranienie nie bierze się z samego czynu. Ono bierze się z twego postrzegania tego, co ten czyn oznacza. Rozumiesz?

– Jak mogę to uwolnić?

Postanawiając, że tak właśnie zrobisz. Zaczynając rozumieć - i właśnie dlatego mówiłem o czujności - że kiedy w twym doświadczeniu pojawia się działanie, masz obserwować twą reakcję i widzieć, że musi wiązać się wprost z postrzeganiem owego działania.

Pozwól, że dam ci przykład. Poproszono dwójkę ludzi, by stanęli przed tłumem dziesięciu tysięcy osób i wygłosili mowę o znaczeniu miłości. Pierwszy wychodzi - tak przy okazji, nie dano im czasu na żadne przygotowanie się - pierwszy wchodzi na scenę, patrzy wokół i ..moczy spodnie, tak byście to powiedzieli..

… i dosłownie trzeba było go znieść ze sceny, sztywny jak deska, ledwie oddychał. Drugi wychodzi, staje na scenie, rozgląda się wokół i widzi przed sobą morze twarzy i mówi sobie:

Oni są tacy sami jak ja.

Następnie przemawia do dziesięciotysięcznego zgromadzenia:

Kocham was. Oto znaczenie miłości.

i schodzi podskakując i śpiewając, a wszyscy zrywają się na nogi i żegnają go owacją.

Niczym się  to nie różniło poza ich postrzeganiem. Absolutnie niczym. Sytuacja jest taka sama. Nikt nie zrobił niczego, by zmienić cokolwiek poza nieskończoną mocą jednego umysłu, który wybrał inne postrzeganie. Mówicie w waszym świecie: “To zrobiło ogromną różnicę”. Postrzeganie oddzielenia i lęk wykreowały bardzo dużo różnic w waszym świecie.

Jesteś teraz proszona, by wybrać inny sposób widzenia, sposób, który nie ignoruje tego, co się wydarza, lecz widzi poprzez to i poza to. Jesteś proszona, by wybrać jedynie pokój niezależnie od wszystkiego, by zrozumieć, że żadne z twoich wyobrażeń nigdy nie były w pełni prawdziwe i dlatego potrzebujesz w każdej sytuacji prosić Ducha Świętego, by nauczył cię, jaki jest sens twego doświadczenia. On nie będzie tego przed tobą ukrywał, ilekroć będziesz gotowa najpierw uznać, że reagujesz nie na to, co się wydarzyło, lecz na twe postrzeganie tego, co się wydarzyło i prosisz, by zostało ono zastąpione.

Jest w tym doświadczeniu coś, co masz zobaczyć, coś, o co zostaniesz poproszona, abyś zrobiła dla tej duszy - która w rzeczywistości woła o pomoc i nawet o tym nie wie, która żyje w stanie świadomości faktycznego braku poczucia własnej wartości, braku mocy, jest kompletnie zdezorientowana, widzi świat, który jej zagraża i ją przytłacza, a z powodu swej postrzeganej bezsilności, wierzy, że musi po kryjomu zabrać coś, co sądzi, że da jej trochę przyjemności. Całkowicie niepoczytalne postrzeganie. Ten czyn jest wołaniem o pomoc. Niczym więcej, niczym mniej. I twój syn nie skrzywdził cię, ponieważ twój syn nie może dać ci spełnienia.

Pytania jakie zadałaś i często zadajesz, gdybym miał je przejrzeć i wyłożyć je tutaj jedno po drugim od momentu, kiedy po raz pierwszy zaczęliśmy się komunikować, odkryłabyś, że nastąpił pewien postęp, ruch ku coraz bardziej subtelnym poziomom tego samego pytania. I w tym momencie, umiłowana przyjaciółko, przesuwasz się tak blisko piasty koła, jak jest to możliwe. Właśnie zaczynasz dotykać miejsca prawdziwego widzenia - nie myślenia, tylko widzenia, które wiąże się z pełnią twej istoty - że twoje wyobrażenia wykreowały wszystko, czego doświadczyłaś, i że twe wyobrażenia są jedyną rzeczą, która kreuje ograniczenia w twym życiu, i że ty nie jesteś swymi wyobrażeniami. To jest wspaniały punkt wolności. I zrozumiałaś, że nie jesteś i nigdy nie byłaś, myślami tego świata. Dałaś się im trochę urzec, to wszystko i jesteś teraz wolna, aby wybrać od nowa.

Zostanie ci dane przewodnictwo, jak sobie radzić z tą sytuacją, bowiem nadstawianie drugiego policzka nie oznacza, że pozwalasz, by drugi samochód zderzył się z tobą czołowo. Nigdy nie miałem tego na myśli. Oznacza to, że, aby wiedzieć, jak sobie z tym skutecznie radzić, postanawiasz słuchać innego Głosu, zamiast poddawać się reakcjom twych wyobrażeń.

Czasami radzenie sobie z tym skutecznie oznacza, że musisz powywracać stoły bankierom, zamiast prosić ich o ponowne rozważenie prośby. W rzeczy samej, możesz zostać poproszona o pełną konfrontację z tą duszą, która nie jest “twoim synem”:

Przykro mi. Ale dość. Jeśli postanawiasz nie szanować mnie w naszej relacji, nie możemy tej relacji utrzymywać, ponieważ jestem dzieckiem Boga i jako Boże dziecko mam być szanowana. 

To wywoła w jego umyśle drobną falę uderzeniową.

Czy ty mi próbujesz powiedzieć…? Ale przecież jesteś moją matką. Masz zawsze być przy mnie, niezależnie od tego, co zrobię.

Dlaczego? Kto powiedział, że to jest prawda? Rozumiesz?

– Tak, ale jaka jest cena, którą trzeba zapłacić? Zaczęło to do mnie dochodzić chwilę, zanim przyjechałam tutaj.

Wiesz więc, dlaczego zaczęło to do ciebie dochodzić?

– Tak. Nie. Dlaczego?

Ponieważ, tak jak powiedziałaś wcześniej, zaczęłaś się zmieniać, czyż nie?

– Rozumiem.

I ta zmiana wprowadziła cię w miejsce otwarcia, gdzie twój Przyjaciel mógł zacząć do ciebie szeptać i faktycznie powiedział ci:

Wiesz co, dobrze by było, gdybyś przywołała ten temat dzisiaj. Pomoże to wielu innym oprócz ciebie.

- A wiesz, że tego nie usłyszałam.

Rozumiem.

Jak dotąd wszystko w porządku?

– Tak. Naprawdę wszystko dobrze, dziękuję.

Wiele osób w tym pomieszczeniu jest ci wdzięcznych, że podjęłaś ten temat.

– Wiesz, myślę, że wielu z nas czytało lub słyszało, że dzieci, które do nas przychodzą - i ważne związki z płcią przeciwną - że być może mieliśmy z nimi relacje w przeszłych wcieleniach i że musimy zrozumieć, jakie problemy ciągle łączą nas ze sobą, co mnie zawsze powstrzymywało przed powiedzeniem: “W porządku, już dość. Miarka się przebrała”. Ponieważ czułam, że jeśli nie rozwiążę, czym to jest w tym życiu, to będzie mnie to nawiedzać w kolejnym.

Jak się rozwiązuje cokolwiek?

– Wybaczając? Osiągając jakoś zrozumienie, czy jest to odpowiednie zachowanie i po prostu nie czynimy sobie tego nawzajem? Nie wiem.

Zatrzymaj się w tym miejscu. To jest bardzo ważne.

To, co właśnie powiedziałaś, pochodzi z przynajmniej luźno utrzymywanego postrzegania, że faktycznie rozwiązanie musi wymagać zgody osiągniętej przez dwa nieskończenie wolne umysły i że dopiero kiedy zgoda zostaje osiągnięta i uruchamia ona zmianę, wówczas dopiero może zaistnieć rozwiązanie. To już tworzy ograniczenie.

A co, jeśli zdecydujesz w sobie samej, by nie uczestniczyć już dłużej w tej energii? Albowiem zaprawdę, to, co zwiecie przyciąganiem powrotnym dusz, by nieustannie odtwarzać te same kręgi dramatów - i niektórzy z was wiedzą, jak to wygląda nawet w tym życiu, ciągle przyciągacie do siebie relacje i jakoś tak się dzieje, że one wszystkie mają ten sam posmak - ponieważ coś w was wierzy, że macie je do siebie przyciągać. Co oznacza, że chcesz tego, ponieważ nie jesteś gotowy zaakceptować, że jesteś godzien pełni Królestwa.

A co, jeśli naprawiłabyś ten prosty błąd postrzegania? I zrozumiała, że jeśli ten drugi umysł chce iść tą samą drogą, będzie musiał znaleźć kogoś innego do zabawy, ponieważ ty w pewnym sensie wykonujesz kwantowy skok i tylko postanawiasz akceptować tych, którzy współbrzmią w rozumieniu tego, co oznacza szerzenie miłości - że są oni jedynymi istotami, które chcesz w swym życiu? To nie jest samolubna rzecz. To się nazywa mądrością.

Widzisz tutaj różnicę?

– To jest naprawdę niepojęte.

Mam taką nadzieję. Albowiem kiedy umysł jest zagubiony, mądrość serca może w końcu zacząć sączyć się przez swoje szczeliny. 

– Chcesz przez to powiedzieć, że nigdzie nie jest napisane, ani nie zostało powiedziane, że musimy wszystkie problemy rozwiązywać razem. Możemy rozwiązywać je w naszym własnym umyśle i to wystarczy?

Można by powiedzieć, że jedynym miejscem, gdzie możesz rozwiązać problem to twój własny umysł. A ponieważ wszystkie umysły są połączone, gdy uzdrawiasz swoje błędne postrzeganie, to już odciążyłaś wszystkie umysły. I sprawiłaś, że łatwiej jest dla innych umysłów, bo choć w danym momencie może się wydawać, że odchodzisz od nich i muszą sobie znaleźć kogoś innego do grania w swoje gierki, to dałaś im coś, czego są świadkiem. A czym to jest? Wolnością podejmowania innego wyboru. I ziarno zostało zasiane i zgadnij, Kto przychodzi, by zacząć je podlewać? Tak iż w końcu owo ziarno przebije się przez glebę umysłu, zacznie rozkwitać i umysł zacznie dokonywać nowych wyborów. Możesz fizycznie nie widzieć skutku nowych wyborów, lecz poczujesz go na poziomie duszy.

Kiedy powiedziałem, że związki są największymi i najważniejszymi rzeczami, jakie posiadacie, jest tak dlatego, że odzwierciedlają one każde wyobrażenie, jakie mieliście.  I kiedy jesteś gotowy, by bezwarunkowo dać miłość i objąć tego, kto stoi przed tobą, bez  żadnej potrzeby czy jakichkolwiek oczekiwań, wówczas wykorzystałeś tę właśnie glebę, którą stworzyłeś w błędzie - to znaczy ciała płynące w przestrzeni - pozwoliłeś, aby zostały przetłumaczone na środki, z pomocą których przejawiasz moc nowego wyboru i dlatego też doświadczasz uzdrowienia własnego umysłu.

Potrzeba na początku wielkiej odwagi, by zacząć widzieć, że czasami odpuszczając i odchodząc robisz największą rzecz, jaką mogłabyś zrobić dla siebie i dla innych. Bóg nigdy nie wyrył w kamieniu prawa, że musicie okładać się po głowach przez całe życie. Waszą funkcją i celem jest szerzenie miłości i pozwalanie sobie miłość przyjąć.

Dlatego dobrze się przyjrzyj swemu życiu i zobacz - i zrób to uczciwie, oczywiście, abyś nie wpadła w pułapkę starania się zadowolić owego komara, lecz bądź całkowicie szczera:

Gdzie nie pozwalam sobie przyjąć piękna Bożej miłości i gdzie ją sama wstrzymuję?

Jeśli to oznacza, że otaczająca cię sytuacja musi zostać wstrząśnięta i zmieniona, jeśli przemieszczasz się w stronę miłości, będąc prowadzona przez Ducha Świętego, możesz być wówczas pewna, że zmiany, które przychodzą, służą najwyższemu dobru dla każdego. Niemalże powiedziałem “każdego w tej sytuacji”, lecz wówczas można by pomyśleć, że chodzi tylko o te ograniczone umysły powiązane z ową sytuacją, a to nie jest Prawdą. Wszystkie umysły, które istnieją, dotyka wszystko, co myślisz i robisz.

Co za odpowiedzialność. I wydaje się, że tak jest, dopóki nie zrozumiesz, że wszystko, o co jesteś proszony, to abyś żył tak, jakbyś nie był ego. A jedynym innym wyborem jest zrozumienie, że jesteś po prostu kanałem - by użyć popularnego słowa - dla Bożej miłości i że istnieje jedyny Nauczyciel, który wie i poprowadzi cię, i Którego przewodnictwo jest pewne.

Brzmi dobrze?

– Tak, bardzo dobrze.

Czy to wszystko jest pomocne?

– Tak. Bardzo dużo do przemyślenia.

Raczej po prostu w pełni to przyjmij. Umysł lubi rozgryzać, serce lubi połykać.

Nieźle. Zatem, jak się czujecie?

– Wspaniale.

Rozejrzyjcie się więc wokół siebie. Dajcie sobie na to chwilę. Pozwól swym oczom, by spotkały się z oczami drugiego. Jeśli się okaże, że macie zrobić to w trójkę, bardzo dobrze. Pozwól, naprawdę pozwól się rozluźnić temu workowi prochu. Przestań trzymać go jak zbroję, która będzie cię oddzielała od twego brata lub siostry. Nie blokuj anioła powietrza, jest on obecnością Ducha Świętego.

Nie ma potrzeby, żebyście cokolwiek mówili.

Kto jest przed tobą? To, na co patrzysz, nie jest ciałem. To nie jest ciało. Pozwól swemu sercu, by patrzyło twymi oczami i oczami tego, kto jest przed tobą.  Patrz głębiej i jeszcze głębiej. Patrz poza ciało. Patrz poza osobowość, która twym zdaniem jest połączona z tym ciałem. Patrz poza wyobrażoną lub znaną historię związaną z tą istotą, tym ciałem, tym umysłem, tą osobowością.

I jeśli zechcesz sobie pozwolić, możesz zacząć widzieć odzwierciedlenie promieni Światła. Pozwól tym promieniom Światła świecić coraz jaśniej, niech twa uwaga skupi się jedynie na tych promieniach. I jeśli pojawią się w umyśle jakieś myśli, są one jedynie chmurami przemykającymi na niebie. Nic nie oznaczają.

Spójrz jeszcze głębiej. Spójrz bez lęku. Spójrz bez oczekiwań. Spójrz bez żadnego wyobrażenia, którego byś się kurczowo trzymał. I na swój sposób, w tym momencie poproś Ojca, by pokazał ci rzeczywistość tego, kto jest przed tobą.

Czyż to nie Miłość czeka na rozpoznanie w tym, kto jest przed tobą? Czyż to nie Miłość w tobie czeka na uwolnienie, by rozpoznać Miłość w tym, kto jest przed tobą?

W twej bezbronności jest twe jedyne bezpieczeństwo. Niech Miłość raduje się postrzegając Samą Siebie, daną w pełni jako promień Światła zasiany w każdej duszy, zanim nastał czas. Ty jesteś owym Światłem i ty jesteś tą Miłością, i dzięki Jej mocy, możesz widzieć Prawdę w każdym i we wszystkim. I właśnie teraz wiedz, że gdy pozwalasz sobie widzieć miłość w tym, kto jest przed tobą, uzdrawiasz go, ponieważ może on spocząć w bezbronności wymaganej, by zobaczyć ciebie, tak jak ty postanawiasz widzieć jego. I widząc go jako święty promień Światła, który jest Synem Ojca, ostatecznie zobaczyłeś siebie.

Jedynie Miłość jest istotą wszystkiego, co jest rzeczywiste. Wybierz więc Miłość. I porzuć wyobrażenia zrodzone z lęku.

Czy jesteś stróżem swego brata? O tak, ponieważ jesteś tym, kogo widzisz. Kochaj go tak, jak twój Ojciec wpierw cię umiłował. Jesteś Światłem, które rozświetla ten świat i zwraca całość stworzenia w ręce Tego, Kto nas posłał. Królestwo Niebieskie jest nie dalej od ciebie niż twój wybór, by widzieć twego brata oczami Chrystusa.

Otóż, zaprawdę, ponieważ Duch Święty dokonuje przekładu wszystkiego, co kiedykolwiek stworzyłeś w błędzie, oznacza to, że nawet to ciało zostało już przetłumaczone.  Czy nie zechciałbyś wyciągnąć ręki i położyć dłoni na sercu osoby przed tobą? W rzeczy samej.

I kto powiedział, że cuda nie mogą przychodzić przez ciebie? Spójrz na tę dłoń, która, jak myślisz, jest twoja. Spójrz na nią. Ona nie jest twoja. Jest zrobiona z prochu. Jest niczym więcej niż środkiem komunikowania Miłości, którą jesteś. Pozwól więc tej niekończonej Miłości, aby została przekazana poprzez twą dłoń. Niech to Światło przeniknie serce tego, kto jest przed tobą. Obejmij Serce Chrystusa… Miłością, która jest Chrystusem. Uwolnij. Uwolnij wyobrażenia oddzielenia. Niech odejdzie zasłona świata. Odzyskaj swoją niewinność. Odzyskaj swą jedność. Jesteśmy nieskończeni i nieograniczeni. Jesteśmy Myślą Miłości wyrażoną w formie. Świat nie może nas już dłużej pętać, albowiem wybieramy widzenie innymi oczami, oczami przebudzonego serca, które spoczywa w bezbronności i poprzez nas Ojciec wszystko czyni.

I ty, który siedzisz przede mną, jesteś obecnością mego Zbawcy i daję ci pełnię mej Miłości we wdzięczności za twe piękno, mądrość, siłę i odwagę. Widzę cię uzdrowionym i widzę cię doskonałym, i zawsze jestem z tobą. Bo choć ciała mogą się przemieszczać z miejsca na miejsce, umysły, które łączą się w Miłości, nie mogą doświadczać oddzielenia.

A teraz wszystko znów uczynione jest nowym i nasze zjednoczenie jest przywrócone na Ziemi, jako jest już w Niebie, i dlatego przynosimy Niebo na Ziemię naszym wyborem, by dawać i nauczać jedynie Miłości.

W rzeczy samej. Niektórzy z was czują pewien żar i ciepło w okolicy serca, łagodnie to ujmując. Ci z was, którzy wiedzą, jak otworzyć wewnętrzne oczy i widzieć nie tylko fizyczne ciała - pokój jest pełen pomocników, przewodników, nauczycieli, nazwij ich jak chcesz, zaprawdę mistrzów. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich i dlatego przychodzimy i będziemy dawać wam naszą siłę, dopóki wasza nie będzie tak pewna jak nasza. To się nazywa przyjaźnią.

Właśnie. Teraz jest Światło. I tak naprawdę nie pozostaje nic innego, jak tylko mocno się przytulić.

Chcę was wszystkich prosić o przysługę. A oto ona: nie musicie tego ujawniać, lecz niektórzy z was mieli dość interesujące przeżycia właśnie tutaj.  Gdy wrócicie do domu dziś wieczorem, proszę nie zróbcie błędu opowiadając sobie lub innym:

Och, co Jeszua zrobił dziś wieczorem. . .

Lecz raczej powiedz sobie:

Och, na co ja, święty Syn Boga, pozwoliłem dziś, by się wydarzyło.

Albowiem uzdrowienie może jedynie przyjść, kiedy używasz mocy danej tobie, tak jak moc była mnie dana, abym postanowił być fontanną tryskającą uzdrawiającą łaską Miłości na ten świat. Abyś nie widział już nigdy nikogo ponad sobą, albowiem właśnie tutaj, gdzie jesteś, nie jesteś w ciele - i jest to Prawda rzeczywistości. Jesteś tak samo ze mną ponad tym światem, tak jak jest każdy mistrz. Jesteś tak samo ze mną teraz, jak ten mój umiłowany brat, kiedy pozwala sobie odpuścić wszystkie ograniczenia umysłu i dlatego widzi i czuje mnie, i siedzi ze mną na ławce. Ty również teraz tam jesteś.

I jedyną barierą - jedyną barierą - pomiędzy tobą a pełnią cudów, które mają się przez ciebie przejawiać na ten świat, jedyną barierą są przeszkody zwane wyobrażeniami, których się wyuczyłeś nie w Królestwie, lecz w świecie.

Bardzo dobrym ćwiczeniem jest usiąść sobie z kartką papieru i po prostu zacząć sobie pozwalać.. pozwolić sobie na sporządzenie listy wyobrażeń, jakich byłeś nauczany i w jakie uwierzyłeś. Spójrz na to, co napisałeś i zapytaj siebie:

Czy to jest ograniczające?

I jeśli odpowiedź brzmi “tak”, bądź pewien, że Duch Święty nie nauczył cię tego. A następnie po drugiej stronie kartki narysuj linię i napisz przekonanie, czy wyobrażenie, które byłoby antytezą ograniczonego przekonania. Nie jest to wcale nowe ćwiczenie, lecz bardzo mocne. I jeśli będzie mówiło do ciebie o nieograniczoności, jeśli pozwolisz komórkom ciała odczuwać radość, bądź pewien, że słuchasz nowego Nauczyciela.

Jesteś już tym wszystkim, co ja reprezentowałem dla wszystkich i w rzeczywistości jesteś tylko bratem, siostrą, przyjacielem, który przychodzi jako posłaniec Boga do każdego, kogo widzisz w twym życiu. A Bóg jest jedynie Miłością i dlatego ma do przekazania tylko jedną wiadomość. Nigdy nie ograniczaj tego, co mogę uczynić poprzez ciebie, albowiem jeśli tylko postanowisz się do mnie przyłączyć - a ja jestem jedynie przejawem Ducha Świętego - zrozum dobrze, że nie ma żadnych ograniczeń tego, co mogę uczynić poprzez ciebie, kiedy chcesz i  jesteś gotowy być świadkiem cudów w twym życiu. I kiedy już zobaczysz te cuda, musisz wówczas uznać, że zostały tobie uczynione.

Nikt nie przychodzi zbawiać, lecz jedynie odpowiedzieć na swoje własne wołanie o przebudzenie. Przyszliście tutaj o tej godzinie, niektórzy wiele razy, niektórzy po raz pierwszy, lecz zrozumcie dobrze poziom duszy: przyszliście odpowiedzieć na swe własne wezwanie i wybraliście mnie, abym był bratem i przyjacielem, poprzez którego będziesz ostatecznie gotowy przyjąć odzwierciedlenie prawdy, która leży w tobie. Ponieważ w pewnej części siebie wiesz, że przebywanie ze mną jest bezpieczeństwem, lecz jeszcze nie poszerzyłeś tego poczucia bezpieczeństwa do przebywania ze sobą samym.

I dlatego powiedziałem - i daję wam moją obietnicę - że będę dawał wam pełnię swej siły, dopóki wasza nie będzie tak pewna jak moja. A więc zaprawdę idziemy razem. Bo gdzie są zebrani dwaj lub trzej, moc Chrystusa staje się na zawsze nieograniczona.

Krocz więc ze mną z każdym oddechem, z każdą myślą, a ja cię nie opuszczę, dopóki każdy umysł i każde serce nie obudzi się do obecności Chrystusa, który mieszka w nas wszystkich.

Pamiętaj, że cuda skracają potrzebę czasu. Nie myśl więc, że cuda razem wzięte nie potrafią położyć kresu potrzebie samego czasu.

I kiedy postanowiłeś już przyjąć ze mną całe stworzenie jako twoje ciało; kiedy już zobaczyłeś, że ta planeta potrzebuje twej miłości; kiedy widzisz, że twój brat czy siostra, czy twoi synowie lub córki są jedynie aspektami twego własnego ja i muszą być przyjęte z Miłością Chrystusa, który mieszka w tobie, a ty jesteś jedynym, który może im to przynieść; kiedy połączysz się ze mną w obejmowaniu całości wszystkich światów, które się kiedykolwiek pojawiły; wówczas zaprawdę razem przetłumaczymy te światy na odzwierciedlenie Królestwa Niebieskiego - i czasu już więcej nie będzie. Cierpienie zostanie zapomniane. Nie będzie więcej narodzin i śmierci.

I przez krótką chwilę, która jest całkowicie spoza czasu, wszystko będzie się radowało i odbijało Światło doskonałości Miłości Boga do Jego stworzenia. A Jego stworzenia będą odzwierciedlały to, co On zamierzał, kiedy powołał cię do istnienia, a następnie cel samego stworzenia zostanie spełniony i nie będzie niczego prócz Światła, Światła wiecznego: to, co jest, to co było i to, co na zawsze będzie. Niebo czeka na twój wybór, abyś w to uwierzył, abyś to uznał i tym żył. Jedyną barierą pomiędzy twym światem a Królestwem Niebieskim jest wybór, by trzymać się wyobrażeń stworzonych nie w Niebie, lecz w świecie.

I twoi bracia i siostry czekają na ciebie, abyś powstał ze snu i byś już nigdy nie tolerował błędu w sobie, tak byś się stał tym, który kroczy przez ten świat jako obecność Miłości i w ten sposób, byś dawał każdemu, kogo widzisz sposobność dokonania nowego wyboru. Albowiem jeśli chcesz, by twój brat  i siostra wybudzili się z okowów, które ich pętają, musisz wpierw uwolnić siebie. Jesteś zbawieniem swego brata, tak jak on jest twoim zbawieniem.

Przyłącz się więc do mnie na ławce w parku, a zaprawdę przyjdę i będziemy rozmawiali ilekroć tylko zechcesz. Czyż to nie jest prawda? I zaprawdę, poprzez ciebie, jeśli będziesz gotowy, obudzimy każdy umysł naszych braci, których kochamy. Dlaczego nie? Próbowaliście już wszystkiego innego.

Gdziekolwiek jesteś, gdziekolwiek jesteś, pełnia Królestwa jest obecna. Wszelka moc jest ci dana w tej chwili, aby być Światłem, które oświeca ten świat. Być może myślisz, że będziesz musiał być wpierw trochę szalony. I to jest absolutnie w porządku.

Być może będziesz się czuł, jakbyś jeszcze trochę śnił. Kiedy byłeś pogrążony we śnie tak długo, budzenie się ze snu, wydaje się snem. Niech cię to nie powstrzymuje. Nie mów:

Och, muszę ponownie stanąć własnymi nogami na ziemi. Jedynie aniołowie potrafią latać.

To jest tylko postrzeganie. Aniołowie wiedzą lepiej.

Drodzy przyjaciele, niech więc nie ma już więcej pytań tego wieczoru, albowiem na wszystkie pytania zostały udzielone odpowiedzi. I jeśli przyszedłeś lub przyszłaś tutaj z pytaniem, zadaj je sobie, a następnie dotknij tego miejsca danego tobie spojrzeniem oczu twego brata i jego lub jej ręki na twym sercu, i idź do tego miejsca; i tam jedyny Nauczyciel, który również mnie nauczał, czeka na ciebie, i tam znajdziesz odpowiedzi, których szukasz.

A jednak, kiedy wszystkie pytania zostaną zadane i kiedy zostaną im udzielone odpowiedzi, pozostanie nadal jeszcze jeden wybór:

Skoro jestem w Rzeczywistości świętym dzieckiem Samego Boga, czy postanowię żyć tą prawdą?

Powiedziałem w innym miejscu, że jest jedynie jedno pytanie, jakie musisz zadać samemu sobie: Czego tak naprawdę i rzeczywiście chcesz? Kiedy masz co do tego jasność, wszystko inne samo układa się na swoim miejscu. Czego naprawdę chcesz?

Niektórzy z was wiedzą, że dziś wieczorem już doświadczyli lub potwierdzili odpowiedź, którą zawsze znali. I kiedy powiedziałem moim starym kumplom, których niektórzy nazywają “uczniami” - cóż za termin wyjątkowości - 

No, tak, wielcy apostołowie. O rany, zostali wybrani przez Boga. Wiedzieliście o tym? Uff, może jeślibym nie grzeszył tak bardzo w mym ostatnim życiu, Bóg by mnie również wybrał.

Ten Święty, tamten Święty. A dlaczegóż by nie Święta Judyta? Dlaczego nie Święta Edyta? Dlaczego nie Święta Mariola? Dlaczego nie Święty Henryk? Dlaczego nie? Już jesteście święci w oczach waszego Stwórcy. Równie dobrze możecie żyć tą świętością.

Czego naprawdę chcesz? Oto jest pytanie, które wymaga odpowiedzi i z tej odpowiedzi każde następne pytanie i każda następna odpowiedź będą jedynie sługami, którzy doprowadzają do przejawiania się w tobie i przez ciebie, spełnienia pragnienia twego serca.

Bądź w pokoju we wszystkim, bowiem Jam Jest z tobą. I ta obietnica, którą dałem wam naówczas w dramacie czasu, nigdy się nie zmieniła.  Zawsze jestem z tobą. Wszystko, co musisz zrobić, to otworzyć okiennice i wyjrzeć przez okno twego postrzegania, a zobaczysz mnie siedzącego na tej ławce - nogi skrzyżowane, otwarte dłonie, uśmiech na twarzy - i zauważysz, że jest tam miejsce obok dla ciebie. Wszystko, o co kiedykolwiek prosiłem, to żebyś pozwolił mi być przyjacielem. Nie potrzeba fałszywej pobożności. Nie potrzeba wielkich śpiewów i wielkich katedr. Ty jesteś świątynią Chrystusa. I ponieważ kocham cię - ponieważ cię kocham - mieszkam w nieograniczoności, tak bym mógł być zawsze z wami. Mogę być zawsze z tobą, tak jak ty możesz zawsze być ze mną. I nic - nic - nie jest niemożliwe dla umysłów, które połączyły się w Miłości.

Mój pokój wam daję. Moje błogosławieństwa chcę na was wylać i czynię to. Niektórzy z was lubią się trochę przed nimi zasłaniać. W porządku, ktoś inny wejdzie w deszcz błogosławieństw. Lecz chcę, abyś wiedział, że bez względu na to, jakiego wyboru dokonasz, nigdy nie przestanę wylewać na ciebie owej Miłości. Prędzej lub później zrezygnujesz z gry ego i zaakceptujesz Miłość i wówczas wszystko zostanie uczynione nowym. Już dłużej nie podróż do Królestwa, lecz chwała podróży w Królestwie.

Nieście więc pokój w waszych sercach i rozdawajcie go, albowiem dając otrzymujesz. Kochaj świat, tak jak kochasz siebie, a będziesz przejawiał wiedzę, co oznacza żyć, jakbyś nie był ego. W rzeczy samej.

Pokój drogiemu, świętemu i jednopoczętemu potomstwu boskiego Światła, Tego, kogo nazywam Abba, ponieważ ta Miłość jest tak osobiście twoja jak i moja.

Pokój wielkim promieniom Światła, które jaśnieją na zawsze i dotykają każdego zakątka stworzenia. Oto kim jesteś, niczym więcej i z pewnością niczym mniej.

Bądź więc tym, kim jesteś, a jesteś Światłem, które oświeca ten świat i razem będziemy wiedzieli, że nigdy nie było żadnego porządku trudności w cudach. 

Amen.



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.