Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Uzdrawianie

znaczek

Teraz zaczynamy.

Zaprawdę witamy was, umiłowane i święte Dzieci Boskiego Światła, prawdziwe potomstwo Tego, którego nazwano Bogiem. A jeśli jesteś tym potomstwem, to doprawdy zostałeś stworzony na obraz twojego Ojca i w tobie pozostaje moc uzdrawiania każdego fałszywego postrzegania, zostawienia za sobą świata rozdwojonej umysłowości oraz moc postrzegania rzeczywistego świata i przebywania w nim. A czym może być ten rzeczywisty świat, jeśli nie szerzeniem miłości, która nie musi być przesyłana przez filtr strachu. Istotnie, to ten filtr sprawia, że umysł jest rozdwojony, a serce choć częściowo, to jednak ukryte. A kiedy w pełni decydujesz, by pamiętać o Prawdzie swojego jestestwa, otrzymujesz moc i wolność oddania wszystkiego Duchowi Świętemu. Możesz otworzyć okiennice serca, a nawet komórki ciała i prosić - wiedząc, że zostanie ci dane - by wszystkie pozostałe w tobie ślady cienia zostały uwolnione.

Czy nie jest rozsądnym pytać, gdzie jest umysł, dla tych z was, którzy wierzą, że uzdrowienie może dotykać tylko umysłu? I jak starałem się was nauczyć – to ciało powstaje wewnątrz umysłu, a nie na odwrót. A więc to, co postrzegasz jako bryły ciała, wyraża wyśmienicie wzorce wiary, które trzymałeś w umyśle. Ponieważ ciało może służyć jedynie myślom, które decydujesz się zatrzymać, i będzie im służyć do perfekcji.

Dlatego też, jeżeli istniała myśl lub przekonanie oparte na błędnym postrzeganiu siebie, oddzielonym od Boga i dlatego postrzegałeś w glebie strachu nierówność między sobą, a swym bratem i wierzysz, że żyjesz w pełnym strachu świecie, zrozum, że wywołuje to reakcję w samych komórkach ciała i komórki same w sobie stają się niczym zbiorniki nieczystości, a ty trzymasz się głęboko i mocno dawnych ran i krzywd.

I mimo, iż w swoim umyśle przechowujesz myśl:

Jestem zmartwychwstałym Chrystusem,

jednakdopóki naprawdę nie zechcesz otworzyć okiennic samych komórek ciała, by wypuścić wszystkie te małe cienie, to nadal trzymasz się jednego mrocznego przekonania, postanawiając rościć sobie do niego prawo i nie oddałeś wszystkiego Duchowi Świętemu, aby mógł wszystko uzdrowić.

Nie możesz wiedzieć, co się wydarzy, kiedy naprawdę uwolnisz ten ostatni zakątek swojego umysłu, którego trzymałeś się i domagałeś się, aby był on twój własny. Ale możesz z wielką wiarą zaufać procesowi, w którym Duch Święty uwalnia każdy cień – tak, aby nawet ciało stało się zdolne do blasku.

Czym jest blask? To jedynie Światło, którym jesteś, gdy nic nie staje na przeszkodzie jego ekspresji. Dlatego, drodzy przyjaciele, nie obawiajcie się uwolnić chronicznego uścisku, który utrzymywaliście nawet w komórkach swojego ciała. Ponieważ ciało to tylko przedłużenie twoich myśli.

Jeżeli jesteś w pełni miłowany, a w oczach twego Ojca nigdy nie zgrzeszyłeś, to czego należy się obawiać? Bać się uzdrowienia? Obawiać się uwolnienia? Czy doprawdy bać się łez? Łzy i śmiech są twoimi najznakomitszymi uzdrowicielami i nauczycielami. I wyznaję, że są znakomitsze ode mnie, gdyż ja mogę tylko do ciebie przyjść i z tobą rozmawiać. Mogę przyjść i zwrócić ku tobie moje oblicze, mogę stać u twego boku jako twój przyjaciel i brat – i z pewnością nie mam na myśli chwilowej obecności wtedy, gdy pożyczam umysł i ciało mojego umiłowanego brata tutaj – ale kiedy tylko zwrócisz się do mnie, mogę być z tobą, bo zaprawdę jestem z tobą zawsze.

Lecz nie da się zmierzyć, ile śmiech i łzy potrafią ci przynieść. Dlatego nie bój się i nie osądzaj ich. Nie stwarzaj nierówności mówiąc:

Cóż, o wiele bardziej wolę śmiech niż łzy.

Jeżeli dokonałeś wyboru uzdrowienia, to doceń swoje łzy, tak jak doceniasz śmiech i dziękuj, kiedy przychodzą. Otwórz okiennice ciała i pozwól, by łzy wstrząsnęły ciałem. Nie może cię to zniszczyć, ponieważ nie jesteś swoim ciałem. Jesteś tym, co używa go jako narzędzie komunikacji. Kiedy więc trzymasz się owego cienia, strach wywołuje skurcz ciała i postanawiasz ograniczać możliwości tego pięknego narzędzia. A ciało zrobi dokładnie to, co mu rozkażesz.

Nie ma tu nikogo, kto nie mógłby chodzić po wodzie. Wszyscy tu obecni mogliby szerzyć uzdrowienie poprzez ciało. A co temu przeszkadza? Ten mały zakamarek, którego trzymasz się od strasznie długiego czasu.

Przesłanie, które niosę wam teraz jest następujące: nie obawiajcie się uzdrowienia. Tak, odczuwa się to jako zmianę, i dziękujcie za to Bogu, ponieważ jeśli istniała depresja, to istniały też stare rany nieustannie napędzające i nakręcające twe zachowanie, czy jak to się zwie w waszym języku. Czy nie czas by to uwolnić? Jeżeli prawdziwie jesteś zmartwychwstałym Chrystusem, to miej odwagę otworzyć komórki ciała.

Jak możesz tego dokonać? Nie możesz. Ale dzięki trwaniu w wierze i proszeniu Ducha Świętego o potrzebną pomoc, pomoc naprawdę przyjdzie, ponieważ została ci przydzielona. I nie przez przypadek niektórzy wkroczą w twoje życie i jeśli w Rzeczywistości, pragniesz uzdrowienia, bądź czujny i patrz kto wchodzi w twoje życie. I zrozum, że zostali wysłani do ciebie, ponieważ poprosiłeś o uzdrowienie i dopełnienie jedynego Nauczyciela, Którego przewodnictwo jest nieomylne.

Uzdrowienie może więc być odczuwane jak śmierć, ponieważ oczywiście nią jest. Jest śmiercią fałszywej iluzji, której błędnie się trzymałeś i do której przylgnąłeś. A jeżeli chcesz zostać sługą swojego Ojca — i nie mówię tego w poważnym tonie, a raczej w bardzo lekkim, ponieważ być sługą Ojca oznacza być osobą, która wyraża miłość, radość, śmiech, zabawę, pewność, siłę, pokorę, współczucie, cierpliwość i wizję – jeżeli rzeczywiście chcesz być sługą swego Ojca, pozwól, by ta śmierć spłynęła aż po czubki twoich stóp. Nie zaznasz śmierci, a złudzenia znikną.

Wielu z was ma dalej nadzieję, gorącą nadzieję, że można osiągnąć przebudzenie mając w umyśle następującą myśl:

Jestem zmartwychwstałym Chrystusem.

Jest to świetny — i jedyny — punkt wyjścia. Nie możesz rozpocząć procesu uzdrowienia, dopóki utrzymujesz nastawienie, według którego jesteś oddzielony od Boga, gdyż będziesz tworzył zasłonę strachu i będziesz przechodził proces za procesem, ale nigdy nie dojdziesz do sedna—ponieważ nie chcesz.

Dlatego kiedy zrozumiesz w umyśle, w sercu Prawdę o tym, kim jesteś, to zrozumienie stanie się wówczas fundamentem, siłą i wiarą, które pozwolą, by Duch Święty całkowicie przemienił nawet komórki ciała. Zauważ, że powiedziałem “komórki ciała”, a nie “komórki twojego ciała”, ponieważ zmartwychwstały Chrystus wie, że nie jest ciałem i nie posiada go, że nie zaczyna się tam, gdzie zaczyna się ciało, i że nie umrze, kiedy ciało zostanie zwrócone Ziemi. Wie, że ciało jest prezentem od Matki Świętej, danym jedynie z powodu szerzenia bezwarunkowej Miłości Boga.

I w tym fundamencie znajdziesz swoją siłę, która pozwoli na całkowitą i radykalną transformację każdego aspektu twojej istoty: osobowości, która jest tylko maską wykonaną ze strachu i może zostać przetłumaczona na narzędzie komunikacji; ciała emocjonalnego - rdzenia, gdzie przechowujesz wszystkie bardzo dawne rany; a nawet komórek ciała. Dlatego też twoje Królestwo będzie ponownie odnowione.

Drodzy przyjaciele, nie lękajcie się całkowitego uzdrowienia każdego śladu złudzeń, którym dawaliście schronienie w swojej istocie. A jeśli odbierasz to jako śmierć, przyjmij ją. Widzisz, to jedyna śmierć, która tak naprawdę ma znaczenie.

Co w takim razie przedłuża proces uzdrawiania? Opór wobec niego, który pojawia się przez chroniczne trzymanie się niczego innego jak tylko złudzeń. A kiedy prawdziwie się odłoży owe złudzenia, powstanie ciało, powstaną emocje, umysł, osobowość – ale zostaną uczynione nowymi. Śpiący zostanie pochowany, a zmartwychwstały Chrystus w końcu będzie żył w tobie i przez ciebie.

I proszę was, byście dołączyli do mnie w gotowości, by pozwolić na uzdrowienie: przyjmijcie swój śmiech, przyjmijcie swoje łzy, i przyjmijcie każdą okazję, by wypuścić cienie, które was wiążą.

Jak zatem możesz prosić Ducha Świętego o uzdrowienie, jeśli są mroczne zakamarki, do których nie spojrzałeś albo jak możesz oddać Duchowi Świętemu to, czego jeszcze sam nie przyjąłeś?

Złudzenia są potężne, gdy odmawiasz zaakceptowania ich obecności. A mimo to, wielu wciąż obawia się:

Co się wydarzy, jeżeli naprawdę spojrzę moim iluzjom prosto w oczy i zaakceptuję że, na Boga, one mnie kontrolują? Czy będą demonami, które mną zawładną?

Tu znajduje się sens wiary: by wiedzieć, że jesteś zmartwychwstałym Chrystusem, że żyjesz w idealnym zjednoczeniu z Bogiem w rzeczywistym świecie, że zostałeś stworzony i posłany, by przełożyć ten nierealny świat złudzeń i obłędu na świat rzeczywisty; i robisz to przez akceptację tego, że faktycznie, żyłeś w nim aż do teraz i nadszedł czas, aby go uzdrowić.

Uzdrowienie naprawdę nie wymaga wysiłku. Wymaga przyzwolenia. Przyzwolenia, przyzwolenia, przyzwolenia każdego dnia i z każdym oddechem. Tak by twoja iluzja – ten nierealny świat – został przetłumaczony i stał się idealnym odbiciem rzeczywistego świata. I może być to bezbolesne, gdy zmieni się twój punkt widzenia, że uzdrowienie nie jest straszne, że płacz w obecności przyjaciela jest w porządku. Jest w porządku odebrać telefon i powiedzieć przyjacielowi:

O Boże, ależ cię dziś potrzebuję.

W porządku jest powiedzieć:

Dzieje się coś, czego nie rozumiem, ale nie będę się zamykał. Otworzę moje ciało. A jeśli będę miał drgawki, wymioty i jeśli będę płakał i krzyczał, kogo to obchodzi? To tylko uwolnienie starych cieni, które nie mają miejsca w ciele, umyśle i emocjach jednorodzonego dziecka Bożego.

Wszystko ładnie i pięknie, gdy recytujesz niektóre słowa:

Jestem zmartwychwstałym Chrystusem. Żyję w radości i żyję w Świetle.

Ale jeśli nie upewniłeś się, że objąłeś każdy cień, to uzdrowienie pozostaje w sferze myśli i jeszcze nie przejawia się w żywej rzeczywistości.

Dlatego tak wielu wpada we frustrację. Grają w te wszystkie metafizyczne gierki. Nawet przychodzą i słuchają mnie i mówią:

Jeszua powiedział, że jestem zmartwychwstałym Chrystusem. Dlatego mogę uniknąć procesu uzdrawiania.

Jeżeli jesteś zmartwychwstałym Chrystusem — a zapewniam cię, że jesteś — będziesz chciał przyjąć dokładnie ten proces, który zapewnia, że nie zostają w tobie nawet ślady złudzeń. Nie będziesz oszukiwał samego siebie. Nie będziesz okłamywał samego siebie. A kiedy te cienie ukażą się twojej świadomości, będziesz dziękował Duchowi Świętemu, braciom i siostrom, którzy ci je wytknęli, ponieważ są oni posłańcami Boga. Mówią:

Spójrz na to, byś mógł to objąć i uwolnić.

Nie obawiaj się cieni, ponieważ jesteś stworzony ze Światła, Światła tak potężnego, że potrafi rozproszyć cienie, gdy tylko prawdziwie zdecydujesz, by je przyjąć i zaakceptować. Tak potężnym jest prawdziwie każdy z was. I nadejdzie dzień kiedy nie będziesz już potrzebował pomocników, by rozpraszać te cienie, ponieważ dzięki ich pomocy wiesz, że przyjmowanie ich jest bezpieczne, że nie mają nad tobą władzy.

Jedynym powodem, dla którego istnieją takie rzeczy jak uzdrowiciele, nauczyciele, czy mistrzowie, jest to, że będąc wewnątrz rozgrywającego się dramatu wierzysz, że ich potrzebujesz; nie rozumiejąc siły w sobie, potrzebujesz prosić o siłę innych. Oczywiście, proś o to. Ten, kto naprawdę budzi się w sobie do Chrystusa, rozpoznaje, jak jest wartym pomocy wszechświata.

A mimo to, ile razy – i bądźcie szczerzy - ile razy każdy z was czuł, że tak naprawdę nie jest godzien, by  szukać czy zwracać się o pomoc?

Lepiej to po prostu zduszę. Przecież nie chcę nikomu dzisiaj przeszkadzać.

Ktoś zna tę energię?

Bóg stworzył cię jako Myśl doskonałej Miłości wyrażonej w formie. A kiedy dokonujesz wyboru, by przejawić tę rzeczywistość, czy myślisz, że On siedzi bezczynnie i mówi:

Cóż, nie wiem, czy naprawdę jesteś godny tego, co mogę ci ofiarować.

Jest wręcz odwrotnie. Jesteś tym, któremu dany jest wszechświat. Ty, ty jesteś umiłowany przez Boga.

Dlatego kiedy wiesz, że potrzebujesz pomocy, sięgnij po nią. Zrobienie tego jest przejawem mocy. Oznacza to, że rozumiesz swoją wartość i zrobisz wszystko, by Chrystus się w tobie narodził.

Na Ziemi prędko nadejdzie czas, kiedy będziesz musiał upewnić się, że uzdrowiłeś każdą ranę i każde fałszywe postrzeganie. A rany mogą zostać uzdrowione tylko w stopniu, do którego jesteś skłonny się otworzyć i pozwolić na to uzdrowienie. Nie żeby oszukać samego siebie używając mocy umysłu, ale by zrozumieć Prawdę o długiej wędrówce, którą odbywasz, ponieważ jest ona niezwykle skomplikowana. Tak naprawdę nigdy nie będziesz w stanie spojrzeć wstecz i wskazać momenty, w których zaczęło się dane postrzeganie. Nie jest to po prawdzie koniecznością, ale będziesz czasem w stanie sięgnąć do niektórych wspomnień, które przejawiają moc tego fałszywego postrzegania. I gdy te chwile zostaną uzdrowione, uzdrowisz je wszystkie.

Czyż to nie jest fortunna rzecz? Gdybyś musiał uzdrowić każdą chwilę, kiedy pozwoliłeś błędnemu postrzeganiu sprowadzić cię na bezdroża, wędrówka byłaby dość długa. Ale każdy z tych momentów jest tak naprawdę taki sam. Tak więc uzdrowienie jednego, to uzdrowienie wszystkich. I bez względu na to, czy uzdrowienie przychodzi dzięki temu, że ktoś sięga do przeszłego życia, czy dzięki temu, że ktoś zrozumiał, iż dzień wcześniej okazał coś, co nie było miłością i obejmując to dziś przynosi do tego Światło Ducha, uzdrowienie jest takie samo i osoba ta uzdrowiła całą swoją przeszłość.  Nie ma potrzeby wierzyć w reinkarnację ani cofać się o tysiąc wcieleń wstecz, by znaleźć to, co musi zostać uzdrowione. Ponieważ jeśli musi zostać uzdrowione, to jest dokładnie tam, gdzie ty.

Naucz się spoglądać na swoje myśli i na wszystkie swoje czyny, i na wszystkie swoje marzenia, i na wszystkie swoje wyobrażenia, i zadaj sobie pytanie:

Czy to naprawdę wola Boża? Czy może jest tu ślad strachu? Czy jest ślad ograniczenia? Czy jest to coś, co się pojawia i powtarza?

Jeżeli pojawia się raz za razem, wiesz, że wymaga uzdrowienia.

Uzdrowienie zostało rażąco źle zrozumiane. Tak naprawdę nie jest to naprawa czegokolwiek, ponieważ takie podejście zakłada, że to coś jest już rzeczywiste i że jest ktoś, kto może to naprawić. Uzdrawianie to mistrzostwo przyzwalania. Uzdrawianie jest mistrzostwem przyzwalania: dać przyzwolenie wszystkiemu, tak by mogło być objęte i umiłowane, i tym samym, przekroczone. Nigdy nie używaj umysłu, żeby bagatelizować swoje zachowanie czy swoje myśli. Nigdy nie używaj umysłu do tego celu, ponieważ robiąc to, tylko gwarantujesz, że będziesz powtarzał to postrzeganie, to zachowanie, do znudzenia.

Jesteś godny głębi swojego uzdrowienia. Jesteś godny spostrzeżenia, że wędrówka już jest zakończona i że twój Ojciec tylko czeka na to, aż prawdziwie otworzysz okiennice i pozwolisz, aby pełnia mocy Chrystusa żyła przez ciebie. A tego lęka się ten mały cień, do którego przylgnąłeś.

Słyszeliście, że w waszym świecie mówi się, że wielu obawia się porażki. Gwarantuje to strach przed porażką. Ale o wiele większym lękiem jest strach przed sukcesem. I mówiąc o sukcesie, używając tego terminu, nie mówię o sukcesie w kategoriach ziemskich. Mówię o sukcesie życia w pełni jako Chrystus, bez przeszkód czy blokad. To ten strach pcha cię, by trzymać się tego małego, bezsilnego, słabego i obłąkanego cienia, którym wierzysz, że jesteś od początku wszechświata. Uwolnienie tego wymaga odwagi. Prośba o pomoc wymaga odwagi. Śmierć wymaga odwagi.

Głównym sensem ukrzyżowania nie było to, że uratowało kogokolwiek od jego grzechów. To się nigdy nie stało. Celem ukrzyżowania było pokazanie, gdzie będziesz się znajdował przez wieczność, dopóki prawdziwie nie zechcesz pozwolić temu małemu cieniowi umrzeć i nie zechcesz zdobyć swojej mocy, nie tylko jako myśl czy wiara—choć tak się to zaczyna— ale by przyzwolić tej mocy na transformację emocji i każdej komórki ciała. Zatem, doprawdy zmartwychwstanie się dokonało.

I jeżeli ja potrafię ożywić ciało i wstąpić do mego Ojca, ty też potrafisz. Nie mówię, że powinieneś móc być przybitym do krzyża, aby ciało umarło, a potem zmartwychwstać po trzech dniach i wniebowstąpić przy swoich uczniach. Oczywiście, że nie. Mówię, że było to unaocznienie tego, co musi się stać twojemu postrzeganiu samego siebie, czyli temu, co tworzy ego.

Prawdziwy uzdrowiciel wie, że niczego nie uzdrawia. Prawdziwy uzdrowiciel wie, że niczego nie naprawia. Najprawdziwsi z nich, po prostu, otwierają swe drzwi i uczą się mówić takim językiem, by ci, którzy postrzegają siebie chorymi, ich zrozumieli. I będą oni trwać z nimi i mówić tym językiem, i będą używali wyuczonego sposobu uzdrawiania, ale tym samym wiedzą, Kim jest Ten, który umożliwia uzdrowienie. W rzeczywistości pochodzi to z komunikacji tej duszy czy osoby z Duchem Świętym, w jakiejkolwiek formie sobie go wyobrażają. I zostaje zawarta zgoda na uzdrowienie, ponieważ ta dusza w końcu wybrała, by na nie pozwolić. I często jedyne czego potrzebują, to bezpieczeństwo dzięki obecności uzdrowiciela.

Najwięksi z uzdrowicieli, to ci, którzy zrozumieli, że musieli pozwolić, aby korekta nastąpiła w ich własnym umyśle, dotknęła ich własnych emocji i ich własnego ciała. I zaprawdę, u największych uzdrowicieli ten proces nigdy nie ustaje. Właśnie to utrzymuje ich w zasięgu mocy, jeśli wolisz to tak nazwać, by Duch Święty mógł działać przez nich.

Prawdziwi uzdrowiciele to ci, którzy w pewnym sensie dokonali wielkiej ofiary swojego życia. Nie czekają oni z niecierpliwoscią na koniec uzdrowienia, a zamiast tego dokonują aktu uzdrowienia codziennie, zawsze otwierając się, by pozostawać w komunikacji z tymi, którzy do nich przychodzą i nigdy nie zapomnieć, co oznacza być w procesie uzdrawiania.

Jest to bardzo paradoksalne i mam nadzieję, że poświęcisz trochę czasu na rozmyślanie nad tym. Ponieważ w pewnym sensie w akcie przywdziewania płaszcza osoby, która nieustanie pracuje nad swoim uzdrowieniem, są oni prawdziwie wyzwoleni. I dzięki swojemu wyzwoleniu przybierają formę osób zaangażowanych w uzdrawianie, tak by móc być ze swoimi braćmi i siostrami i by stanowić efektywną drogą uzdrowienia. Czy to ma sens? Jest to bardzo ważne. Bardzo ważne. Jeżeli kiedykolwiek napotkasz uzdrowiciela, który mówi:

Mam to wszystko już za sobą; teraz pozwól, żebym cię naprawił,

proszę, odwróć się i odejdź, ponieważ jest to nieuzdrowiony uzdrowiciel.

W tym pokoju wielu z was zmienia swoją świadomość, a wasze współczucie się otworzyło. Wasze zrozumienie tego, że na zewnątrz was nie ma niczego, zaczyna przychodzić i zaczęliście widzieć, że wasi bracia i siostry nie są na zewnątrz was i że nie mogą być na zewnątrz was. I dzięki waszemu współczuciu chcecie pomóc im wyzdrowieć. Będziesz skuteczny do tego stopnia, że pozwolisz, by uzdrowienie przychodziło do ciebie każdego dnia i nigdy nie zamkniesz swojego serca przed tym procesem. A jeśli oznacza to, że będziesz płakał każdego dnia swojego życia przez następne dwieście czterdzieści siedem lat, z radością to zrobisz — ponieważ utrzymuje cię to w zasięgu mocy. Dzięki czemu Duch Święty działa przez twe pokorne serce i może dawać uzdrowienie temu, który o nie prosił, ale potrzebuje ciebie jako pośrednika, gdyż jego siła nie jest jeszcze wystarczająco pewna, by przyjść bezpośrednio przed tron Boży.

I najwspanialsze dni nadejdą, gdy wszyscy uzdrowiciele, którzy prawdziwie rozumieją, co oznacza bycie uzdrowicielem, zostaną bez pracy. A wtedy oni też będą się radować, ponieważ ich zadanie będzie zakończone.

Proszę, nie bój się uzdrowienia. Ale przyszedłem dziś mówić na ten konkretny temat, ponieważ są wsród was ci, którzy tworzą w sobie rozdwojenie. W rzeczywistości poszerzasz ten podział, trzymając się stworzonej mocą umysłu iluzji, że już to ukończyłeś. Czy ktoś się tak czuje? Zasługujesz na uzdrowienie, więc równie dobrze możesz je rozpocząć. Królestwo potrzebuje twojego uzdrowienia.

Czy będziesz wiedział, kiedy się ono dokona?

I w tym sęk: Kiedy uzdrowienie zostanie w Rzeczywistości dokonane, nawet nie będzie cię to obchodziło, czy uzdrowienie się dokonało, ponieważ, użyjemy tu tego słowa - poświęcisz swe życie — ale nie mam na myśli zwykłego znaczenia poczucia straty. Jest to dar dobrowolnie przez ciebie ofiarowany. To tak, jakby patrzeć na swoich braci i siostry i mówić:

O rany, naprawdę lubią czołgać się w błocie i brudzie. A ponieważ ich kocham, padnę na ręce i kolana i też będę pełzał. I może choć jeden z nich spojrzy na mnie, i jeśli spojrzy w odpowiednim momencie, może Duch Święty będzie w stanie działać przeze mnie. Lecz Duch Święty nigdy nie będzie mógł przeze mnie działać, jeśli nie padnę na ręce i kolana.

Oświecenie, zbawienie, nie oznacza unikania zabłocenia swoich kolan. Jest to wolność przebywania w błocie bez utożsamiania się z nim, ale pozwolenie sobie samemu, być tam tak długo, jak Synostwo wciąż ciebie potrzebuje.

Gdyby nie było to prawdą, to kiedy wstąpiłem do mego Ojca, pomachałbym na pożegnanie i życzyłbym wam wszystkiego dobrego, ale już nigdy byście ode mnie niczego nie usłyszeli.

Zrozum, co mam na myśli, kiedy mówię, że tak naprawdę nigdy nie odszedłem z tego świata i że działam bezustannie. Mogę to robić tylko dzięki temu, że wypełniłem swą rolę w Pojednaniu jako człowiek, który przebywał w tej rzeczywistości. Dlatego ty też musisz podążać tą ścieżką: musisz pozwolić sobie na ukończenie procesu uzdrawiania, tak byś mógł dzięki swej wolności przywdziewać płaszcze tego świata i wyglądać jak wszyscy inni, dopóki oni nie nauczą się, że nie są oddzieleni od Boga.

Jestem dla ciebie tylko tymczasowym mediatorem i najwspanialszym dniem dla mnie będzie, kiedy nie zwrócisz na mnie uwagi i nie będziesz mnie więcej potrzebował. Ale do tego dnia będę pracował bez wytchnienia, bo cię kocham. I każdy prawdziwy uzdrowiciel rozumie Serce, z którego te słowa są wypowiadane, ponieważ są one wypowiadane z Serca Chrystusa. To więcej niż mogłoby zawierać jedno wcielenie. Jestem jedynie tym, który jest taki jak ty, ale który utożsamił się z Chrystusem i nawołuję, byś zrobił to samo.

Woda jest świetna. Wskakuj. Ale widzisz, by wskoczyć, musisz ściągnąć strój kąpielowy swoich ran, których objęcia odmówiłeś, żeby mogły one zostać uzdrowione. Kiedy wskakujesz do wody wieczności, nie może być na twoim ciele żadnego pyłu.

Tak wielu z was stoi na pomoście, ciągle powtarzając tę modlitwę:

Święty Ojcze, niech się stanie Światłość. Jednak chcę zachować tę małą smugę na sobie. Chcę ją zachować i mieć jako swoją własną, ponieważ włożyłem dużo wysiłku w stworzenie jej. Mój Boże, spędziłem wiele wcieleń, stając się tak nieszczęśliwym, jak tylko mogłem, a teraz chcesz bym się od tego uwolnił? Spędziłem wiele wcieleń, przekonując samego siebie, że jestem słaby i wątły, a teraz chcesz, bym to odpuścił? Jak śmiesz? Użyłem mocy, którą Ty mi Ojcze dałeś, by tworzyć inaczej niż Ty i byłem z tego całkiem dumny. Stworzyłem nawet poczucie, że jestem od Ciebie oddzielony. Kosztowało to wiele wysiłku. A teraz, chcesz bym to odpuścił, zanim wskoczę do jeziora wieczności?

Niestety, tak.

Niech twoje życie będzie ofiarą. Nie bolesną ofiarą — to zostało przerobione już tysiące razy. I nie jest to zabawne. Niech twoje życie będzie ofiarą, w znaczeniu uzmysłowienia sobie tego, że chodzisz po świecie, udając, że jesteś tylko ciałem, udając, że jesteś tylko osobą, tak byś mógł zostać pośrednikiem dla tych, którzy dalej wierzą, iż takowego potrzebują.

Nauczyciel Boży to tylko tymczasowe narzędzie. Proszę, błagam cię, dobrze rozważ to, czym się z tobą podzieliłem. Jest to bardzo ważne, bo tak naprawdę to wędrówka każdego, a nie tylko wyjątkowej klasy gatunku zwanego “uzdrowicielami”. Wszyscy jesteście uzdrowicielami, każdy z was. Dowiedz się o tym wszystkiego, czego możesz. Zastosuj to do siebie. Zostań tym, który uwielbia uzdrawiać, nie poprzez pełzanie w swojej przeszłości, ale poprzez dostrzeżenie szczegółów, które pojawiają się, kiedy dane okoliczności wydają się wywoływać reakcje. Nie udawaj, że to się nie dzieje, bo będzie to dalej trwało. I ta jedna zasłona, nieważne jak subtelna, może być tą, która trzyma cię w nieskończoność w kole narodzin i śmierci, w dramacie oddzielenia.

Jeżeli chcesz, by twoja planeta została uzdrowiona, bądź gorąco zaangażowany w swoje własne uzdrowienie. Nie - osiągając je samemu, ale przez prośbę o pomoc i zauważając, co wkracza w twoje życie. Jest to w nim z jakiegoś powodu. Jeżeli naprawdę nic nie wydarza się przez przypadek, to musi być ku temu powód.

Czy to oznacza, że musisz stać się niesamowicie pokorny i poważny, i mówić:

Boże, jestem w końcu tak nieszczęśliwym i pełnym grzechu stworzeniem, i oszukiwałem się. Muszę starać się jeszcze mocniej. Rany, naprawdę dużo przede mną.

Nie, to oznacza, że masz objąć to, co się dzieje i rozpocząć uzdrawianie z radością, siłą i  pewnością. Baw się tym.

Czy kiedykolwiek spędziłeś godzinę doświadczając, jak rzewnie możesz płakać? Inny nauczyciel, którego niektórzy z was kojarzą, powiedział, że każda łza uwalnia tysiąc lat.

Cóż więc zrobiłaby godzina prawdziwego, rozdzierającego trzewia szlochu?

Wczuj się w niego, ponieważ po drugiej stronie tych łez znajduje się boski śmiech. Niektórzy z was tego doświadczyli – kiedy naprawdę się w to wchodzi, coś wydaje się zmieniać. Czy ktoś tego doświadczył?

Tak więc dlaczego miałbyś się bać łez? Dlaczego miałbyś się bać tego, co nauczono cię postrzegać jako rozdzierający ból? To tylko iluzja postrzegania. Wpojono ci, że kiedy ciało przeszywają dreszcze łez, dzieje się tak dlatego, że jesteś słaby i nędzny. Przeciwnie, ci, którzy pozwalają na łzy, okazują wielką siłę.

Mam nadzieję, że ma to wszystko sens. Kiedy mówiłem o tym dość dobitnie, niektórzy z was przebywający na tej sali poczuli mały skurcz, jakby

O Boże, czy naprawdę muszę to zrobić?

Tak. A twoja radość czeka zaraz po drugiej stronie, jak tylko to zrobisz. Kiedy doświadczasz cierpienia, nie odrzucaj go. Zaakceptuj je. Nie oznacza to, że postrzegasz się jako kogoś innego niż Chrystus. Nawet w swoim bólu, nawet kiedy odżywają wspomnienia, dalej możesz skupiać swoją uwagę na Świetle Chrystusa i kierować to Światło na ból, bez blokowania go, bez odcinania go. Jest to doprawdy umacniające wiedzieć, że możesz rozpaczliwie płakać i w tym samym czasie kierować uzdrawiające Światło Chrystusa wprost na ten płacz, ponieważ płacz podnosi wieko, a to, co bulgocząc wypływa spod niego, może być uzdrowione przez padające nań Światło.

Uzdrowiciel jest tylko tym, który pomaga ci to osiągnąć, dopóki nie zorientujesz się, że możesz robić to sam. A prawdziwy uzdrowiciel zawsze będzie się radował, gdy dostrzeże i zobaczy:

Dzięki Bogu, już mnie nie potrzebuje. Teraz mogę iść pomóc kolejnej osobie.

Tak więc wiem, że było to nieco przydługie powitanie, ale czasami jest to koniecwe. Kocham cię. Kocham cię tak bardzo, że oddałem za ciebie życie. Czy pokochasz siebie z taką intensywnością, że będziesz gotów oddać za siebie swoje życie? Ponieważ ty jesteś tego wart.

– Jeszua?

Tak.

– Cóż, płakałem dzisiaj w obecności przyjaciela, ale czułem, że się powstrzymywałem, ponieważ czułem, że ta osoba była tym skrępowana. I wydaje mi się, że tak się dzieje częściej.

Drogi przyjacielu, jeżeli powstrzymujesz proces płaczu, ponieważ czujesz, że druga osoba jest skrępowana, tak naprawdę decydujesz się powiedzieć, że jej postrzeganie jest bardziej prawdziwe niż twoje i musisz się na nie zgodzić, i się do niego dostosować. Osoba, która wydaje się opierać łzom przyjaciela, może tak naprawdę potrzebować byś prawdziwie uwolnił moc swoich łez — tak, aby nauczyła się, że nie musi czuć się niekomfortowo w obecności kogoś, kto się uwalnia i uzdrawia, że posiada ona na tyle siły, by być obecną.

Nigdy nie powstrzymuj swoich łez. Nigdy nie miej przekonania, że ktoś inny musi powstrzymywać swoje łzy lub być skrępowanym twoimi. . . nigdy nie myśl, że ich szaleństwo jest ważniejsze niż twoje uzdrowienie. Jest to równoznaczne z odbieraniem sobie mocy.

Dlatego też najpierw, w takiej sytuacji, pozwól im prawdziwie zareagować i jeżeli ta osoba czuje się tak skrępowana, że musi cię opuścić, wyślij jej swoją miłość, a ty poszukaj innego przyjaciela, aż znajdziesz takiego, który potrafi być przy tobie. To jest tylko uznawaniem swej wartości. I dopóki nie uznasz swej wartości, uzdrowienie nie może naprawdę dokonać się do końca.

Czy to ma dla ciebie sens?

– Tak, mam nadzieję, że to zapamiętam.

Czy postanawiasz, by to zapamiętać?

– Tak.

Dobrze. To właśnie najważniejsza różnica: nie, że masz nadzieję, ale postanawiasz całą swoją mocą zawsze pamiętać, że posiadasz prawo, aby być uzdrowionym. Nie znasz dnia ani godziny, kiedy te rzeczy będą uwolnione. Ale przyzwól na nie, ponieważ kiedy powstrzymujesz się, tak by dostosowywać się do wyobrażeń innych osób, odmawiasz sobie możliwości pozbycia się kto wie czego, a czego być może trzymałeś się przez strasznie długi czas. A kto wie kiedy znów zjawią się okoliczności, dzięki którym będziesz miał tę możliwość?

Znasz to powiedzenie “Chwytaj dzień”?

– Tak, wykorzystuj okazje.

Tak. Dano ci czas, abyś nauczył się go używać konstruktywnie. A jeżeli na serce pada cień lub jest na nim ciężar i nadchodzi okazja, by je uwolnić, ale ty jej nie wykorzystujesz, to czy wykorzystałeś swój czas konstruktywnie?

Wielu w waszym świecie nauczyło się używać prostego urządzenia, by unikać uzdrawiania. To urządzenie ma zwykle mały przycisk, który po naciśnięciu powoduje pojawienie się wielu małych kropek, które tworzą na ekranie obrazy. Wiesz o czym mówię? Ile razy, kiedy czułeś się osamotniony, trochę przygnębiony, trochę smutny i zdezorientowany, ile razy włączyłeś to urządzenie? Albo szukałeś innych sposobów na odwrócenie uwagi?

Nie jest to konstruktywne wykorzystanie czasu i jedyne, co to daje, to odsunięcie w czasie stawienia czoła pewnym okolicznościom, kiedy nadejdą i potrzeba ponownego zajęcia tymi rzeczami.

Znów odłożę to na później, włączę telewizor albo znajdę jakieś inne rozproszenie uwagi.

– Czy zatem jednym z celów „wyjątkowych” związków jest ignorowanie naszego poczucia winy?

Tak, “wyjątkowe” związki są dość interesujące. W większości przypadków ego będzie przekonywało cię, że naprawdę szukasz tego jedynego, szczerego związku, kiedy tak naprawdę szukasz kogoś, kto zagra z tobą w twoją grę i powstrzyma cię przed zajęciem się rozwiązaniem problemów:

Ach, będziemy świetnie się bawić. Zrobimy to i to, i tamto, i jeszcze tamto.

I nie ma niczego złego w zabawie, ale wyjątkowe związki są tak naprawdę tworzone przez ego dla ego, a wszyscy wiecie, co to oznacza.

Święty związek tworzony jest pomiędzy dwiema duszami, które zdecydowały się zejść razem, ponieważ mają już dość unikania problemów. Nie schodzą się razem, by zagłuszać się wszelakimi dostępnymi na świecie urządzeniami do odwracania uwagi. Schodzą się i są gotowe pozwolić, by zjednoczenie ich energii wszystko wydobyło na światło dzienne i by się tego wszystkiego pozbyć. Święty związek służy uzdrowieniu i służbie, nie zadowalaniu ego.

Święty związek jest tym, co możesz ofiarować swojemu bratu lub siostrze za każdym razem, gdy ich widzisz, ale najpierw dokonaj w sobie wyboru, aby nie używać ich do wypełniania siebie, a już na pewno, by nie wykorzystywać ich, aby móc trzymać się opinii i osądów, ale żeby być z nimi otwarcie, szczerze i całkowicie. A jeżeli oni zdecydują się być z tobą w ten sam sposób, doprawdy doświadczasz Świętej Chwili. I bez względu na to, co wydaje się dziać, pojawia się uczucie spokoju, a wartość takiego spotkania czyni je ponadczasowym, wiecznym i cennym, i nie będzie ono nigdy zapomniane, ponieważ Syn Boży ostatecznie zapamięta tylko miłujące myśli.

Święty związek jest wszystkim w rzeczywistym świecie. Wyjątkowe związki są wszystkim w nierzeczywistym świecie, który stworzyłeś przez pomyłkę.

Wybierz więc, postanów być tak pokornym w wyniku tej długiej wędrówki, że jedynym czego pragniesz jest święty związek – nie związek, który służy tobie albo daje ci satysfakcję, ale związek, przez który Duch Święty budzi zarówno ciebie jak i twojego brata czy siostrę właśnie tam, gdzie jesteście, tak byście mogli doświadczyć tej Świętej Chwili, idealnej, świętej bliskości, podczas której spojrzeliście poza wszystkie złudzenia i zobaczyliście równość Miłości Chrystusa w osobie przed sobą, a zatem i w samym sobie.

Nawyk tworzenia wyjątkowych związków jest głęboko zakorzeniony i musi być ciągle przerywany. Kiedy idziesz zobaczyć się ze swoim bratem czy siostrą, zaczekaj chwilę i pomyśl:

Dlaczego tak naprawdę to robię? Czy robię to, by odwrócić swoją uwagę? Czy jest coś, co próbuję od nich wyciągnąć? Czy mogę postanowić po prostu z nimi być, kochać ich? I otworzyć w sobie miejsce, by odebrać ich miłość, by stworzyć szansę na Świętą Chwilę?

Kiedy mistrz chodzi po tej Ziemi – a mają oni wiele imion, i wielu z was zna wielu mistrzów – co takiego mają w sobie, co pcha tych, którzy za nimi podążają, ich przyjaciół, tych którzy uczą się z nimi, do odczuwania takiej głębi wdzięczności? Czy to ich nauki? Tak, to pomaga. Lecz prawdziwym powodem jest to, że mistrz czy mistrzyni zawsze patrzy oczami Chrystusa i szerzy możliwość Świętej Chwili wśród wszystkich, których napotyka. A to, co sprawia, że mistrz jest umiłowany przez swoich uczniów (by użyć tego terminu), to fakt, że uczniowie doświadczyli chwili, w której oni też wybrali widzenie mistrza oczami Chrystusa i doświadczyli Świętej Chwili.

Na początku będą myśleli, że mistrz zrobił dla nich coś wielkiego. Z czasem zrozumieją, że ta moc należała do nich samych, tak jak i wybór, by uczestniczyć w świętej bliskości.

Tak więc ćwiczcie bycie mistrzami. Nie dlatego, że wierzycie, że nimi jesteście, ale dlatego, że posiadacie moc, by nimi być. Zrób z tego małą grę. Kiedy pod koniec dnia kładziesz głowę na poduszce, wróć myślami do swojego dnia i policz, ile razy pamiętałeś, aby wchodzić w spotkania – lub związki, ponieważ każde spotkanie jest związkiem – ile razy zrobiłeś to z punktu widzenia świętości? A ile razy zapomniałeś?

Na początku będziesz raczej zdumiony, jak mała będzie to liczba, ale wraz z ćwiczeniem będzie wzrastać. Po prostu praktykowałeś zapominanie o świętości; a skoro nauczyłeś się wyjątkowości, możesz się jej oduczyć. Dano ci czas, abyś mógł nauczyć się używać go konstruktywnie. A mimo to, nadal tak wielu z was, którzy przez rok słyszeli to samo przesłanie, pozwala, by wiele waszych dni minęło w nieświadomości. Dlaczego? Dlaczego miałbyś chcieć robić to dalej?

Cóż… przyzwyczajenie.

Święty związek jest wszystkim, a ty jesteś tym, który może przynieść i dać go twojemu bratu i twojej siostrze. Teraz umysł powie ci, że chyba zachodzi tu dychotomia myślenia:

Jak mogę być jednocześnie zaangażowany w uzdrawianie i szerzyć święty związek?

Zastanów się nad tym, ponieważ obie te rzeczy doskonale ze sobą współdziałają. Ten, kto jest prawdziwie otwarty na uzdrowienie i ten, kto nie będzie trzymał w sobie żadnego cienia, ten kto jest gotów spędzić resztę swojego wcielenia pozwalając na uzdrowienie, jest tym, kto już posiada moc, by szerzyć sposobność świętego związku, ponieważ niczego już nie udaje.

Ma to sens?

Tak więc baw się dobrze spotykając się ze swoimi przyjaciółmi i rozmawiając o swoich uzdrawiających wędrówkach i o tym, ile razy dałeś sposobność nawiązania świętego związku. Widzisz, mistrzowie mogą spotykać się i świetnie się bawić, radując się wspólnie momentami, w których kiepsko im idzie.

Fałszywa świętość mówi:

Jestem doskonały i jestem uzdrowiony.

Prawdziwa świętość mówi:

Och, mój Boże drogi, ale dzisiaj dałem ciała. Ojej! Ojcze, dalej potrzebuję Twojej pomocy.

Fałszywa świętość mówi:

Wszystko już rozgryzłem, Ojcze. Żegnaj.

Prawdziwa świętość mówi:

Sam z siebie nie robię niczego, to Ojciec działa przeze mnie.

Potrzeba dużo pokory, by zobaczyć, że nigdy nie byłeś w stanie uzdrowić sam siebie. Nie masz pojęcia, do czego służy każda najdrobniejsza rzecz, a twoje wyobrażenia nigdy nie były w pełni prawdziwe. Więc po co się ich trzymać?

A kiedy na chwilę nadejdzie wgląd i przekażesz go swoim braciom i siostrom, równie dobrze możesz go następnie odpuścić, ponieważ tak naprawdę nie wiesz, skąd pochodzi. Nie znasz celu, któremu ma służyć i nigdy nie możesz być tego pewny. Lecz Duch Święty wie, jak go użyć.

Czy wiesz, jak rozpoznać fałszywego nauczyciela lub fałszywego uzdrowiciela?

Coż, widzę, że masz tutaj naprawdę poważny problem, ale mogę go naprawić, i och tak…

A jutro fałszywy uzdrowiciel dalej będzie pamiętał, że powiedział ci te rzeczy, ponieważ potrzebuje trzymać się owego postrzegania samego siebie jako uzdrowiciela. Prawdziwy uzdrowiciel pozwala uzdrowieniu się dokonać, a cokolwiek się dzieje, to się dzieje. I jeśli już jest po wszystkim, uzdrowiciel jest pusty i gotowy na następną okazję. I nigdy nie pozwala, by wglądy pochodziły ze ściśle sprecyzowanych obrazów lub metafizycznych przekonań na temat struktury wszechświata. Trzeba mieć wielki tupet, żeby tak robić. 

Kiedyś powiedziałem wam, że pewne słowa, zwane Kazaniem na Górze, które przyszły przeze mnie i zostały spisane z milion razy - kiedy te słowa skończyły przeze mnie płynąć, niektórzy z moich przyjaciół powiedzieli,

O rany, ale byłeś świetny.

Spytałem ich:

Co takiego powiedziałem?

Nawet tego nie pamiętałem i nie obchodziło mnie to. Już kierowałem się ku kolejnej chwili, w której mogłem mieć sposobność, by  dać szansę świętemu związkowi, to wszystko.

Bądźcie zatem uzdrowicielami świata, nie trzymając się niczego, nawet waszych starych ran, a szczególnie nigdy nie trzymajcie się przekonania, że wszystko macie opanowane. Jesteś tutaj, by przybrać postać twoich braci i sióstr, którzy pełzają w błocie i brudzie fałszywych przekonań, by przybrać ich wygląd, aby mogli spojrzeć na ciebie jak na jednego z nich samych, a nigdy nie wiadomo, jak Duch zadziała przez ciebie. A kiedy się to już wydarzy, to się wydarzy. Pozwól temu odejść. Porzuć złudzenie, według którego przebudzenie oznacza, że masz przejść gdzieś dalej i nigdy więcej nie ubrudzisz sobie rąk. Jest dokładnie na odwrót.

Jak w takim razie będziesz wiedział, kiedy jesteś prawdziwie przebudzony? Kiedy nie możesz doczekać się, by znaleźć kolejne sposoby służenia i kiedy zawsze jesteś dostępny, aby  służyć swojemu bratu i siostrze. Kiedy wołasz do Boga:

Daj mi więcej okazji. Umieram, siedząc w moim salonie.

Wtedy będziesz wiedział, że naprawdę zacząłeś się budzić.

Przyprowadź ich do mnie, Ojcze. Wszystko mi jedno. Wiem, że mogę to zrobić. Po prostu będę obecny. Przyprowadź ich do mnie. Możesz dokonać tego wszystkiego przeze mnie. Wiem, że możesz. Przyprowadź ich do mnie. Jakimi ścieżkami mogę iść, by uzdrowić ten świat?

Mówiąc to, wiesz oczywiście, że nie jesteś uzdrowicielem; jesteś tylko posłańcem. Wtedy będziesz wiedział, że jesteś prawdziwie przebudzony.

Kiedy nie obchodzi cię to, że jesteś wycieńczony każdego dnia, kiedy już nie obchodzi cię, czy twoje ego jest zaspokajane, kiedy już nie obchodzi cię nic, poza szukaniem sposobów, by pomóc innym w uzdrowieniu i byciu dostępnym, by pomagać, i kiedy Duch Święty powie:

Wsiądź do samolotu i poleć w to miejsce na jeden dzień, a potem wsiądź do kolejnego i poleć na drugi koniec świata, do innego miejsca i zobaczysz się z tylko jednym klientem.

— a ty wiesz, że jest to doskonałe, wtedy rozpoznasz, że dokonał się poprzez ciebie cud i przytrafił się on tobie.

Powiedziałem, że przebudzenie przychodzi jak złodziej w nocy, kradnąc pajęczyny przerośniętych cieni. Powiedziałem też, że zbawienie przychodzi przez dawanie swojej miłości braciom i siostrom, ponieważ zbawienie można osiągnąć tylko poprzez dzielenie się nim. Dlatego też kiedy z pasją angażujesz się - nie będąc w stanie robić niczego innego - w znajdowanie kogoś do obdarzania miłością, stosując wszelakie sposoby, które wydają się działać, i kiedy dostrzegasz cuda dziejące się w innych, wtedy, kiedy położysz głowę na poduszce, będziesz w stanie pamiętać, że złodziej przyszedł w nocy i zaczął wykradać twoje własne pajęczyny, ponieważ jeśli cuda dzieją się poprzez ciebie, musiały dokonać się również w tobie. A potem będziesz dziękować, będziesz się śmiać i radować z tego, jak naprawdę dokonuje się uzdrowienie. W rzeczy samej.

Drodzy przyjaciele, jeśli przyjdę i połączę się z umysłem i ciałem tego mojego ukochanego brata – który w końcu miał dość prób zrozumienia tego i wzniósł swe ręce nad głowę, i powiedział: “Co mi tam. Nie rozumiem tego. Ty to zrób”. — jeśli dzięki przychodzeniu tutaj przez te trzy krótkie lata, jeden z was usłyszy coś, bądź otrzyma coś, co poruszy was o jeden centymetr, będzie to dobrze wykonana praca, ponieważ kiedy choć jeden z was poruszy się o chociaż odrobinę, udało wam się podnieść całe stworzenie. I jest to zaprawdę potężne. To cud. I ostatecznie znowu zobaczysz, że twój wybór uzdrowienia, zdolność do podjęcia ryzyka związanego z uzdrowieniem, pochodzi z mocy Chrystusa, która jest w tobie, ponieważ zawsze budzisz się na własne wezwanie. Wołałeś do siebie. Usłysz swoje wezwanie i pozwól na to. I już dzięki temu jesteś Światłem świata.

Otóż, jeśli naprawdę to wszystko rozumiecie, to widzicie, nie ma już czasu na marszczenie brwi, na ociężałość ramion. Możesz tego doświadczać, kiedy uwalniasz i pozwalasz, by uzdrowienie się dokonało, ale przez resztę czasu będziesz śpiewał i tańczył, ponieważ zobaczysz, że jesteś uzdrawiany mocą Samego Chrystusa. A jeśli jesteś uzdrawiany dzięki mocy Chrystusa, możesz być pewnym, że koniec jest nieunikniony. Ale tak długo jak próbujesz uzdrowić swoją małość, koniec nie jest nieunikniony. Przyjmij moc Chrystusa jako swoją i otwórz się na swoje uzdrowienie i pozwól na nie.

A potem śpiewaj i tańcz, i graj, ponieważ w końcu zrozumiałeś, że nie ma niczego innego do zrobienia, i czyż nie jest to wspaniałe? Wszystkie te demony to tylko małe kotki. Równie dobrze możesz je pogłaskać.

– Jeszua?

Tak.

– Słucham, jak mówisz “ze świata” i “w świecie” i pamiętam to, co jest zapisane w Biblii, ale także wyczuwam, że kiedy to zostało powiedziane, rezonuje we mnie coś i nie jestem świadomy dlaczego. Ale dla mnie ważnym jest, by zadać to pytanie.

Umiłowany przyjacielu, chcę, abyś najpierw zrozumiał, że często to, o czym mówię w tych grupach, choć oczywiście jest to ogólnie dla wszystkich, często jest to dane konkretnie dla jednej, dwóch lub pięciu osób, które znajdują się w danym miejscu swojej wędrówki, a niektóre słowa będą rozbrzmiewać jako energia, która wprawia rzeczy w ruch. Nie jestem tutaj, by odnieść się słowami do odpowiedzi na twoje pytanie, raczej mam zamiar prosić cię, byś trzymał się tego uczucia, które zauważyłeś. Kiedy będziesz kładł swoją głowę na poduszkę, zadaj sobie to samo pytanie, które właśnie zadałeś mnie. Nie ze sztywnością umysłu, ale z odprężonym ciałem i sercem, pozwalając aniołowi powietrza poruszać się głęboko w ciele. Zapytaj, nie po to, by spróbować usłyszeć odpowiedź, ale by ją poczuć, ponieważ to, co się tu dzieje, nie jest teoretyczne. Działa tu energia, której pozwoliłeś dotknąć swojej duszy, która uwolni i uzdrowi coś, czego trzymałeś się od jakiegoś czasu. Chcesz to zrobić?

– Tak.

Czy myślisz, że będzie warto?

– Jak na razie wszystko jest.

Ach, dziękuję.

– Nawet wtedy, kiedy mnie coś przerasta.

Bądź wdzięczny za momenty, kiedy myślisz, że coś cię przerasta, ponieważ przestaniesz próbować uchwycić to umysłem, a zaczniesz przyzwalać na to sercem.

Dziękuję ci za ciebie.

– Dziękuję ci za ciebie.

Bardzo proszę.

I dziękuję ci za twoje “Dziękuję”.

Właściwie to jest spora frajda usiąść z przyjacielem i po prostu to robić.

Dziękuję ci za ciebie. Dziękuję ci za ciebie.

Dziękuję za twoje dziękuję. Dziękuję za twoje dziękuję.

Dziękuję za twoje dziękuję, dziękuję.

Poświęćcie na to godzinę.

– Jeszua, chcę ci za coś podziękować. Dwa i pół dnia temu znalazłem się w sytuacji, która była dla mnie bardzo, bardzo bolesna, dezorientująca i przykra. Zajęło mi to te dwa i pół dnia, by się z nią uporać, nawet mimo tego, iż Jon Marc trochę pomógł. Ale kiedy się z nią uporałem, byłem rozradowany przez całe popołudnie, jak gdyby wielki ciężar został zdjęty z moich ramion. A potem, jadąc tutaj dzisiaj, zdałem sobie sprawę, że zaczynam być przygnębiony i rozczarowany, że zajęło mi to tyle czasu, żeby zrobić to, czego nauczasz. Ale kiedy siedzę tu dzisiaj i słucham cię, na pewno zrozumiałem, że ja, że my musimy być cierpliwi wobec nas samych. Więc to coś, co usłyszałem od ciebie, sprawiło, że stałem się znów spokojny.

Przykro mi, że wpłynąłem na twój stres!

Tak więc drogi przyjacielu, doprawdy, bądź cierpliwy. Jak już się z wami podzieliłem, uczyłem się od bardzo świętego nauczyciela, z którym pracowałem, kiedy byłem dzieckiem. Niektórzy z was znają tego, kto w starożytnych pismach nazywany jest Nauczycielem Sprawiedliwości. Nauczyciel Sprawiedliwości nigdy nie zrodził się z kobiety, ale objawił się w fizycznej formie, aby służyć jako nauczyciel. I jedna rzecz, którą mi powiedział na zawsze została ze mną. Powiedział:

Jeszuo synu Józefa, cierpliwość to tworzenie mocy powoli i pewnie.

Nie bądź więc niecierpliwy. Godzien jesteś tego, co najlepsze, co jesteś w stanie sobie zaofiarować. Dlatego miej dla siebie cierpliwość. Tak, kiedy jechałeś tutaj postanowiłeś się biczować.

– Tak. To prawda.

Kiedy zauważysz, że się biczujesz, powiedz sobie:

Ach tak, znów się biczuję. To piękne.

I wtedy obejmij, umiłuj to i to zniknie, ponieważ Duch Święty przyjdzie niczym złodziej i wykradnie od ciebie tę pajęczynę. Nawet tego nie zauważysz, dopóki nie spojrzysz za siebie po tygodniu, dwóch, trzech, sześciu miesiącach albo roku, i powiesz:

Rany, od tego czasu się nie biczowałem, nawet nie pamiętam kiedy ostatnio to zrobiłem. Gdzie to się podziało?

Mały cud.

– To będzie wspaniałe.

Nie, że będzie wspaniałe. To jest wspaniałe.

W czasie teraźniejszym.

Tak więc jak się mamy?

– Dobrze. Dobrze.

Dziękuję, za pozwolenie mi na przekazanie tego przesłania. Było to dość ważne, dla was wszystkich do pewnego stopnia, lecz konkretnie dla jedynie garstki z was, z powodu toczących się w was procesów.

– Jeszua, mógłbyś powtórzyć jeszcze raz, co twój nauczyciel powiedział ci, byś zrobił - budował coś pomału?

Umiłowany przyjacielu, nie mam czasu.

No cóż, w zasadzie jest to prawda: Nie mam żadnego czasu.

Cierpliwość jest czynieniem mocy powoli i pewnie.

Najwięksi z waszych artystów nigdy nie spieszyli się, tworząc swe dzieła. A wy jesteście zaprawdę wielkim dziełem, wartym starannego formowania.

Widzisz, kiedy prawdziwie nauczyłeś się panować nad czasem - używać go zawsze konstruktywnie - czas się dla ciebie zatrzymuje, nawet jeśli inni postrzegają, że to samo ciało i osobowość nadal w nim zamieszkuje. Dla ciebie czas się zatrzymał. A kiedy czas się zatrzymuje, cała długa podróż i wszystkie rany, i wszelka ciężkość odchodzą. Nawiasem mówiąc, to jest dość przyjemne uczucie. Lecz, paradoksalnie, stajesz się wówczas wolny, aby uczynić to, co w chrześcijańskiej terminologii zwie się “wzięciem na siebie grzechów świata” - to znaczy przybraniem pozoru czasu i byciem w nim tak długo, jak długo trwa opanowanie konstruktywnego wykorzystania czasu przez całe Synostwo.

– Mówiąc o konstruktywnym użyciu czasu…kiedy powiedziałam ci, że mam okazję, by spędzić parę dni w domu przyjaciela nad pięknym jeziorem, poradziłeś mi, żebym pojechała, pomimo tego, że mam wolną wolę i mogłabym zdecydować cokolwiek. Zdecydowałam się pojechać i wówczas pytałam cię o to, i przestrzegałeś mnie, bym używała czasu mądrze. Jestem tam już od dobrych dwóch tygodni, dwa razy byłam w mieście i dochodzi do mnie, że nie jestem pewna, co zrobić z czasem. Zawsze miałam tak wiele rzeczy do zrobienia w czasie. Bardzo dziwnie się czuję. Nie wiem, czy muszę narzucić jakąś strukturę na spędzanie czasu. Myślę, że mam tendencję przesadzania w tym względzie, jednak kiedy zwyczajnie spędzam czas, nie robiąc nic szczególnego, czuję się z tym trochę nieswojo. Co według ciebie powinnam robić?

Czy to ma znaczenie?

– No, chciałabym zrobić dużo większe  postępy.

Zatem zrób tak, jak chcesz. Lecz zrozum, droga przyjaciółko, że masz moc w każdym momencie, by zatrzymać wir umysłu, odłożyć go na bok i powiedzieć:

Duchu Święty, jakie jest najbardziej konstruktywne wykorzystanie czasu, jakie mogę teraz podjąć?

Nie będzie tego ukrywał przed tobą. Albowiem kiedy chcesz konkretnych odpowiedzi, Duch Święty udzieli ich tobie. 

Powiedzenie przeze mnie:

Cóż, konstruktywnym wykorzystaniem czasu byłoby nie organizowanie go w ogóle,

nie byłoby w pełni prawdą. A jeśli powiedziałbym ci:

Konstruktywne wykorzystanie czasu, to organizowanie go w pełni,

to też nie byłoby w pełni prawdą.

Konstruktywne wykorzystanie czasu wymaga twej decyzji, by zwrócić się do jedynego Nauczyciela, którego przewodnictwo nigdy nie błądzi i ufać temu, co słyszysz. Choć możesz nie słyszeć słów, możesz mieć przeczucie lub intuicję. To jest konstruktywne wykorzystanie czasu.

– A jakie jest jeszcze inne wykorzystanie?

Aha, wyszło szydło z worka.

– Ciągle myślę, że powinnam słyszeć w sobie jakiś głos.

Aha, który dobiega z Niebios?

– No, przynajmniej coś, co jest wyraźnie różne ode mnie.

Umiłowana przyjaciółko, to jest złudzenie oddzielenia.

– Mam z tym taki problem. Czasami dobrze jest wypowiedzieć coś na głos, by po prostu usłyszeć jak błędnie to brzmi.

Duch Święty jest bliżej ciebie niż twój własny oddech. Zatem ważnym jest…

Chodzi o to, co wiesz w głębi serca.

Głębia twego serca jest jednością Ojca i Syna.

– Pojęłam!

Ci z was, którzy widzą energie, których zwykle nie widać okiem ciała, jeśli obserwowaliście w tym momencie, widzieliście zmianę koloru światła wokół tej siostry i to, co zobaczyliście można by postrzegać czy opisać, jakby spadł jej z serca kamień tysiąca wcieleń.  Teraz się dowiemy, czy pozwoli temu światłu pozostać.

– Och, tak chcę tego. Pozwolę.

Wiedz, że zawsze cię kocham i zawsze przychodzę jako twój sługa. Nie jestem w stanie być czymś innym. Po prostu nie jestem w stanie i nie chcę być czymś innymi. Kocham cię i będę cię kochał, dopóki całe Synostwo nie będzie miało swego momentu “Aha”. A ci z was, którzy zdecydują się przyłączyć do mnie i zechcą zrozumieć, że ponieważ jestem waszym przyjacielem i bratem, to niezależnie od tego, jaką podejmiecie służbę, jedyne co musicie zrobić, to poprosić, a ja przybiegnę. Kiedy otworzysz drzwi, przyłączę się do ciebie i razem będziemy pomagali naszym braciom i siostrom w ich procesie przebudzenia. Jestem dostępny cały czas dla każdego z was.  Niektórzy z was o tym wiedzą.

Pokój niech będzie z wami. Wkrótce się zobaczymy. Amen.

Umiłowani przyjaciele, co w Rzeczywistości jest sercem oraz istotą uzdrowienia? 

Dzielenie się z innymi z przestrzeni równości, niewidzenie nikogo ani ponad sobą, ani poniżej siebie i niewidzenie siebie doskonalszym od drugiego.  Lecz widzenie, że jesteś tym drugim i uświadomienie sobie, że to właśnie w dzieleniu się swoją podróżą, w gotowości, by słuchać i kochać, że to właśnie przynosi uzdrowienie serca i duszy. A dusza, która jest Synem Boga jest na zawsze jedna. Choć będzie wiele ciał i osobowości, jesteście tylko jednego Umysłu i jednego Serca. I kiedy postanawiacie połączyć się razem, to postanowiliście stworzyć święty związek i nawet w tych kilku chwilach daliście sobie nawzajem Świętą Chwilę.  

Dlatego też zawsze pamiętaj, że dzieje się tylko jedna rzecz: budzenie się świętego Syna Boga czy Córki jeśli wolisz. To jest niewielka różnica, to wszystko są słowa. Lecz jesteś tym właśnie, a język, jakim się posługuję, używany jest jedynie jako środek identyfikacji, tak byś mógł mnie rozpoznać.

Umiłowany i święty Synu Boga, wielka jest moja miłość do ciebie, albowiem zaprawdę jesteś już wszystkim, czym Jam Jest. Dlatego też ten, którego znacie jako Jeszuę, ten, którym jestem i który przyszedł, i chodził między wami, on nie mógłby być kimś innym niż tobą. Cały odgrywający się dramat jest twój i nie ma nic na zewnątrz ciebie. Każdy ból odczuwany przez brata lub siostrę jest twoim bólem i jedynie poprzez dawanie miłości możesz uzdrowić się z tego bólu. Osądzanie cudzego bólu, myśli czy zachowania zapewnia, że będą one trwały w tobie. Być może w innej formie, lecz będą trwały. Dlatego też zaprawdę, jedynie miłość uzdrawia. I Jam Jest miłością i wy jesteście miłością.  Wszystko pozostałe jest rezultatem złudzenia i błędnego postrzegania.

Oto dlaczego mistrz odpowiada na złość miłością. Oto dlaczego mistrz odpowiada na atak miłością. Albowiem kiedy wierzysz, że jesteś atakowany i z powodu tego zaczynasz się bronić, to już wówczas orzekłeś mocą Chrystusa, że atak jest rzeczywisty i zagwarantowałeś sobie, że będziesz nadal doświadczał ataku.

Wychodź naprzeciw wszystkiemu z miłością. Wszystko witaj z miłością. Zobacz siebie nawet w plamce na źdźble trawy. Zaprawdę, Jam Jest świętym Synem Boga danym światu przez  Ojca mego ponieważ On cię kocha. Skąd przyszedłem? Z Serca Boga. Skąd ty przyszedłeś? Z Serca Boga. Jesteśmy jednym i tym samym.

Dlatego też, kiedy przychodzę i stwarzam sytuację, w której przejawiam się jako Jeszua syn Józefa, to jedynie dlatego, by ożywić fizyczną formę, ponieważ wierzysz, że sam jesteś ciałem  i po to, by nauczyć cię, że jesteś Duchem i jesteś Jednym. Jedyna rzeczywistość, jaka może istnieć w Prawdzie, to ta, że święty Syn Boga jest Jednym, zjednoczonym zawsze z wszystkim, czym jest Bóg. A zbawienie jest spełnione na Ziemi tak jak jest i w Niebie, kiedy Synostwo budzi się do Prawdy swej rzeczywistości.

Oto dlaczego poprosiłem was, byście się przyłączyli do mnie, by szerzyć Królestwo waszym braciom i waszym siostrom. I kiedy widzisz ich, jak błądzą lub cierpią, obejmij ich.  Ofiaruj im mocą świętego związku sposobność  Świętej Chwili, która wszystko uzdrawia. To właśnie wy, wy jesteście zwiastunami Światła, które wnosicie do tego świata.

Proszę was jedynie, abyście pozwolili mi kroczyć z wami. A co to oznacza, jak nie tylko rozpoznanie, że sercem oraz istotą twego istnienia jest Jeszua, jest Chrystus, jest potomstwo Światła boskiego, jakkolwiek będziesz chciał to nazwać. Bóg jest Miłością i dlatego też kocham cię. Jesteś Łaską Boga wyrażoną w formie. Oto kim jesteś. Obejmij swego brata i swą siostrę. Obejmij ich całym swym jestestwem, nie tylko umysłem, nie tylko sercem. Użyj ramion, jakie dała ci Święta Matka.

Zamierzam prosić każdego z was, abyście w tym tygodniu, każdego dnia, zadzwonili do kogoś z kim ostatnio nie rozmawialiście i powiedzieli jemu lub jej, jak bardzo cenicie to, że są, ponieważ ich bycie w waszym życiu służy waszemu przebudzeniu. Dajcie im poznać z głębi waszego serca, jak bardzo ich za to kochacie. Zachęćcie ich, aby byli Prawdą tego, kim są i aby nigdy nie odstępowali od słuchania głosu Ducha, który przemawia nie w umyśle ego, lecz w ciszy i łagodności serca. Zachęćcie ich, by podążali ścieżką, którą czują, że muszą podążać, ponieważ jest ku temu powód. A powód ten służy pojednaniu Synostwa.

Zaprawdę, jeśli mógłbyś spojrzeć oczami Chrystusa - i oczywiście możesz, ponieważ oto właśnie kim jesteś - nigdy już więcej nie użalałbyś się nad tym, co się wydarza i czego doświadczasz w dramacie życia, ponieważ widziałbyś absolutną doskonałość, której służą te momenty. Nic się  nie dzieje przypadkiem, ani też nikt z was nie doświadcza niczego, będąc w odosobnieniu od całego Synostwa. Wszystko, co kosztujesz i czujesz, i myślisz, i doświadczasz jest odczuwane i dotyka całej wspólnoty Synostwa Chrystusa. Wszystko.

Kochaj każdą chwilę, która przychodzi do ciebie. Obejmuj ją i uszanuj. Jeśli oznacza to, że masz wypłakać całe mnóstwo łez, to pozwól łzom, aby były sposobem poszanowania tej chwili. A jeśli twój brat lub siostra cierpią, obejmij ich. Nie mów im:

Dlaczego to robisz? Tworzysz swą własną rzeczywistość.

To jest bez sensu i jest krzywdzące. Bowiem dobrze widziałem, jak ten pogląd jest nadużywany w waszych metafizycznych kręgach. Kiedy twój brat i siostra cierpią, obejmij ich, poczuj z nimi ich ból i pozwól im go odczuwać. Będziesz wiedział, kiedy będą gotowi, aby pomyśleć o nim. Pozwól im go odczuwać. Powiedz im, że wiesz co czują. To się nazywa empatią, nie osądem.

Och, umiłowane i święte dziecię Boga, jesteś jednym ze mną. Jesteś jednym ze mną. Przyjmij mnie. Uznaj mnie za rzeczywistość swego własnego istnienia. Uznaj mnie. Czy zniknę z ciebie? Nie. Jestem twym bratem i twym przyjacielem, i Jam Jest wszystkim, czym ty jesteś, i postanawiam być tym, czym jesteś w pełni, której jeszcze przez krótką chwilę postanawiasz się opierać. Nigdy nie przestanę do ciebie przychodzić, ponieważ kocham cię. Aż w końcu podejmiesz decyzję, że nadszedł czas. Wówczas nastąpi wszelkie uzdrowienie i zostaniesz czym prędzej poprowadzony cud po cudzie, cud po cudzie, aby się szybko stać wszystkim tym,  co ja reprezentuję dla ludzkości.

Będziesz cudotwórcą. I jest to ci dane nawet teraz. I w tej godzinie, gdy stałem nieopodal i stałem pośród was, wy obdarowywaliście się cudami, ponieważ w tej godzinie i w tym miejscu przyszliście i postanowiliście odłożyć na bok postrzeganie wpojone wam przez wasz świat, który jest całkowicie niepoczytalny, a wy postanowiliście zejść się razem, aby pozwolić miłości, by uzdrawiała.

I jeśli nawet ani jedno słowo nie jest skierowane wprost do ciebie przez całą godzinę czy cały wieczór, a ty będziesz siedział w ciszy, zrozum, że uczestniczysz aktywnie w uzdrawianiu każdego umysłu i każdego serca, które postanawia przychodzić na te spotkania. Oto jak potężny jesteś i jak cenna jest twa obecność. Możesz siedzieć na ziemi ze swym najlepszym przyjacielem i nadal być zaangażowanym w uzdrawianie każdego umysłu i serca.  Dlatego też kiedy inni mówią, niech błądź myślami, lecz po prostu siedź i obejmuj ich miłością. Cuda wydarzają się naturalnie i bez wysiłku dla umysłów i serc, które postanawiają jedynie kochać.

Miłość i osąd nigdy nie mogą trwać w tej samej chwili. Miłość należy do Królestwa; osąd do piekła. Jakiego dokonasz wyboru? Jesteście Światłem świata. Jesteście Światłem świata. Jesteś Światłem tego świata  i on tak rozpaczliwie go potrzebuje.

Bądź miłością. Nauczaj miłości. I w ten sposób nauczysz się, że jesteś miłością. Nie oczekuj jedynie cudów. Wiedz, że jesteś tym, który jest posłany, aby pozwolić,  by cuda zostały dane poprzez ciebie. Tak się wydarza, kiedy postanawiasz kochać.

Krótki jest czas mi dany, abym przyłączył się do was w ten dość niezwykły sposób. I kiedy chodziłem po Ziemi, nigdy bym wówczas nie zgadł, że będę wykonywał tę pracę z tym moim umiłowanym bratem. Mój Ojciec jeszcze mi wówczas tego nie objawił. Prawdopodobnie dobrze, że tego nie zrobił. Czy wiesz, co czeka na ciebie za rogiem? Czy musisz wiedzieć? Umysł zalękniony patrzy w przyszłość i się zastanawia. Umysł przebudzony żyje w danej chwili i to wystarczy, ponieważ ten umysł wie, że utrzymuje go przy życiu Miłość Boga, i jeśli jest to prawdą w tym momencie, z pewnością nie zmieni się w następnym. 

Zostańcie więc w pokoju we wszystkim i nie myślcie o dniu jutrzejszym, o tym, co będziecie jedli ani czym się przyodziewać będziecie, ani gdzie będziecie pracować za pięć lat.  Lecz przyjmij teraz obecność Miłości, a przyszłość sama, z ogromną łatwością, zadba o siebie. A ty będziesz wówczas czymś więcej niż sądzisz, że jesteś dzisiaj.

Kocham cię. Zrób mi proszę jedną przysługę: kochaj swych braci i siostry, tak jak wierzysz, że ja ciebie kocham, pomimo tego, że nawet nie znasz ich imion. I jeśli poczułeś tę miłość, proszę, rozdaj ją. Czyniąc tak uczciłeś Syna, który mieszka w tobie, a oddając cześć Synowi, który mieszka w tobie, naprawdę uczciłeś mnie, i składam dzięki za każdą chwilę, w której postanawiasz dawać miłość drugiemu.

Nigdy cię nie opuszczę; a kiedy skończy się ta krótka praca, nie myśl, że odejdę od was. Lecz wzywam cię, abyś przyspieszył swój wybór słuchania mnie i przebywania ze mną zawsze jako twój przyjaciel i twój brat. 

Kocham cię i chcę, abyś był moim przyjacielem. I choć jesteś w ciele, nie myśl, że to ciało może być przeszkodą dla naszej komunii, naszej komunikacji i naszego świętowania. Jesteśmy tacy, jakimi stworzył nas nasz Ojciec: Myślą doskonałej Miłości wyrażonej w formie. I jeśli wydajesz się mieć formę ciała, podczas gdy ja wydaję się go nie mieć, cóż to za różnica?

Nie ma żadnych przeszkód dla umysłów, które łączą się w miłości. Wybacz swemu bratu i siostrze. Wybacz sobie za to, że w ogóle myślałeś, że jesteście od siebie oddzieleni, że świat jest miejscem, w którym musisz się bać.  Albowiem doskonała miłość usuwa lęk, który był twym jedynym wrogiem. Lęk blokuje wiedzę Królestwa. Niech więc ta doskonała Miłość będzie w was, tak jak jest we mnie, dana wam.

Kocham cię, święty Synu Boga. Módl się, aby nie umrzeć, ale żyć wiecznie i aby Twoje Światło uzdrowiło ten świat. Rozdaj swą miłość, a nigdy nie będziesz jej pozbawiony. Niech pokój będzie z wami. Pokój niech będzie jednorodzonemu potomstwu Boga, stworzonemu niezmiennym i doskonałym. Oto kim jesteś. I niech owa moc tej doskonałości uzdrawia każde złudzenie, jakie kiedykolwiek przechowywałeś w twoim umyśle i w twych emocjach, i w twym ciele. Czcij swą Świętą Matkę pozwalając temu uzdrowieniu wejść w komórki twego ciała.

Tak, zaprawdę, aby Królestwo Nieba mogło zostać poślubione Królestwu Ziemi, aby Duch i materia mogły zostać zjednoczone jako jedno, a miłość Chrystusa, aby rozciągała się od Wschodu do Zachodu, aż obejmie całe stworzenie i my wszyscy wrócimy do domu jako jedno. Rozdajcie wasz pokój, a nigdy go nie stracicie. 

A to, co wam powiedziałem na zawsze pozostanie prawdą: Jestem zawsze z wami. Nie mogę być nigdzie indziej. Kocham cię i dziękuję ci, że jesteś gotów rozważyć myśl, że być może Jeszua może pożyczyć ciało i umysł na tyle długo, by komunikować się słowami.

Lecz przyjdę do każdego z was bez wyjątku - i mówię o chwili, gdy wrócicie do swych domów i złożycie głowę na poduszce - przyjdę do każdego z was, bez wyjątku.  Czy otworzysz drzwi i pozwolisz mi wejść?

Niech pokój będzie z wami. Pamiętaj zadzwoń do kogoś każdego dnia w przyszłym tygodniu, z którym nie rozmawiałeś ostatnio przez jakiś już czas i podziel się z serca tym, o co prosiłem cię, abyś się podzielił.  To nie jest przymus. Nie rób tego z niechęcią. Zrób to z dużą lekkością i frajdą. Zacznij odczuwać, jak potężną jest miłość, która jest w tobie i która tęskni, aby być rozdaną, a przemieni to twój cały następny tydzień.

Jeszcze chwila, a już nie będę z wami. Pielęgnujcie więc te kilka chwil, które nam dano, bo kiedy forma tego dzieła przeminie, to przeminie. Lecz mam nadzieję, że użyjecie go jako pomostu, by w pełni przyjść tam, gdzie Jam Jest, albowiem czekam, by prawdziwie was objąć tak, by nie było między nami najmniejszego dystansu. Jednak będziemy pracować razem, aby służyć pojednaniu Synostwa. Będziemy kochali każdego brata i siostrę, których Duch Święty przyprowadzi do nas i choć możesz jeszcze nie widzieć formy pracy, jaką będziesz wykonywać, zostanie ci to ujawnione. 

A ja przyłączę się do was jako wasz przyjaciel i brat, i razem - jako jedno - obejmiemy całe stworzenie i ofiarujemy je na tacy przebudzonego Serca Chrystusa z powrotem Ojcu. Cóż jeszcze można zrobić?

Niech pokój będzie z wami.

Amen.



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.