Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Zdecyduj się być Chrystusem

znaczek

Teraz zaczynamy.

Zaprawdę witam was, Umiłowane i Święte Dzieci Boga. Zaprawdę witam was, umiłowani bracia i siostry. Zaprawdę witam was, którzy jesteście ucieleśnieniem wszystkiego tego, czym jest Miłość, ucieleśnieniem wszystkiego tego, czym jest Mądrość, ucieleśnieniem wszystkiego tego, czym jest Prostota. Zaprawdę witam cię, Święte Dziecię Boga.

Albowiem przychodzę nie z wymiaru, który jest od ciebie oddzielony, lecz przychodzę z tego miejsca, które dzielimy wspólnie jako Jedno od czasu, zanim nastał czas. Przychodzę zatem, aby mieszkać z tobą, ponieważ cię kocham. Albowiem spoglądam na ciebie i patrzę poza złudzenia cierpienia i zmagania, spoglądam poza tymczasowe złudzenia, które wydają się czasami nadal przesłaniać twe postrzeganie - a ja widzę jedynie blask tego, co mój Ojciec zrodził i utrzymuje na zawsze przy życiu. Albowiem w tobie właśnie widzę odbicie Prawdy, którą Jam Jest, a widząc Chrystusa w tobie, poznaję Chrystusa w sobie.

I jedyna różnica pomiędzy tobą a mną może być taka, że są jeszcze takie chwile, kiedy podejmujesz decyzję, by widzieć siebie jako kogoś innego niż Chrystusa i dlatego nie widzisz Chrystusa w twym bracie i siostrze. Ujmując to podobnie innymi słowami: Może być taki moment, kiedy postanawiasz nie widzieć Chrystusa, który mieszka w twym bracie lub siostrze i w ten sposób przekonujesz siebie samego, że Chrystus nie może mieszkać w tobie. Albowiem zawsze pamiętaj, że Swój Swego zawsze pozna. A jeśli widzisz Chrystusa we mnie, to jest tak jedynie dlatego, że uznałeś z pewnego miejsca w sobie, że jesteś Tym, kogo szukasz. Jedynie Chrystus może przyjąć Chrystusa, tak jak jedynie Miłość może przyjąć Miłość. Ponieważ jesteś tą Miłością, wszelka moc w Niebie i na Ziemi dana jest tobie bez miary, konsekwentnie - nie ma takiego momentu, w której byłaby ci ona odbierana - i tą mocą postanawiasz tworzyć to, co już postanowiłeś postrzegać.

Dlatego też jedyną podróżą jest podróż bez dystansu ku celowi, który nigdy się nie zmienił. Jest to podróż przebiegająca od decyzji, by widzieć siebie jako oddzielonego od Boga, do decyzji, by widzieć siebie w Jedności z Bogiem, do decyzji, by stać się w pełni czujnym na rzecz Królestwa. A Królestwo jest po prostu wiecznym związkiem Boga i Jego Świętego Dziecka, Stwórcy i stworzenia. Jesteś niczym promień słońca względem Słońca i nic, co kiedykolwiek śniłeś o sobie, nie zmieniło ani przez chwilę Prawdy, która jest zawsze prawdziwa.

Dlatego też umiłowani przyjaciele nigdy nie przychodzę, by was pouczać, albowiem cóż takiego mógłbym was nauczyć, czego jeszcze nie wiecie? I jeśli w dowolnym momencie, w twoim śnie, w twych modlitwach, medytacjach czy też tymczasowo przez sferę umysłu mego tutaj umiłowanego brata, zostają wypowiedziane słowa - za przyczyną, że tak powiem, impulsu mej Miłości do ciebie - które brzmią dla ciebie prawdziwie, które dotykają twego serca, uzdrawiają umysł, budzą cię, przywracają ci pokój….bądź pewien, że ja nic nie uczyniłem. Albowiem sam z siebie nic uczynić nie mogę, lecz Ojciec może wszystko czynić przeze mnie. Albowiem to Ojciec w tobie uaktywnił twą świadomość. Ta Prawda została usłyszana. Dlatego też, kiedy uzdrowienie przychodzi do twego umysłu, to dlatego, że ty go uzdrowiłeś.

I wybrałeś konkretny kontekst, być może tak, jak niektórzy z was o tej konkretnej godzinie wybiorą ten kontekst, by uzdrowić pradawną ranę, by obudzić się, jeszcze głębiej wchodząc w Prawdę, która jest zawsze prawdziwa.

Niektórzy z was będą się upierali twierdząc, że to ja coś wam uczyniłem. Ale bądźcie pewni, że nie mam żadnej władzy nad Świętym Dzieckiem Boga: nad tobą. Mogę cię kochać i zaprawdę kocham. Mogę się przyłączyć do ciebie w przestrzeni pomiędzy myślami i tak czynię - nie dlatego, że jest coś z tobą nie tak, lecz dlatego, że widzę w tobie wszelkie dobro, wszelką świętość, wszelkie piękno, wszystko, co godne jest Miłości Chrystusa; to znaczy to, co jest o tobie prawdą. Dlatego też wchodzę do twych snów i twych medytacji, i modlitw, wchodzę tam, gdzie chcesz zrobić dla mnie przestrzeń, ponieważ kocham Dziecię Boga, które promienieje prawdą Obecności mego Ojca i przypomina mi, kim Jam Jest.

Widzę ciebie, każdego z was, widzę jako mego zbawcę. Tak jak kiedyś, gdy kroczyłem po waszej planecie jako mężczyzna, uczyłem się patrzeć na każdego jak na mego zbawcę, uczyłem się widzieć we wszystkich Światło Chrystusa poza wszelkimi złudzeniami i to właśnie poprzez widzenie tego Światła ostatecznie nauczyłem się, że Ono musi być we mnie. Oto dlaczego relacje środkiem zbawienia. Nikt nie może się obudzić sam, albowiem prawda nie stoi za złudzeniem oddzielenia. Jest tylko Jeden Umysł, który tańczy w miriadach form, wymiarów, warstw świadomości, warstw potencjalności, lecz poza tym wszystkim ty jesteś Tym Jaśniejącym, wysłanym ze Świętego Umysłu Boga, zawsze jednym z tym Umysłem. A Prawdę mówiąc, jedynie ten umysł jest Rzeczywisty, albowiem Chrystus jest jedynym stworzeniem Boga.

Dlatego też, umiłowani przyjaciele, poproszę was w tej godzinie, byście zrobili coś, co jest  dla nas wszystkich naprawdę bardzo ważne.  Jeśli naprawdę chcesz oddać cześć Synowi - Chrystusowi - który mieszka we mnie, to postanów, że od tego momentu będziesz używał danej ci mocy wyboru, aby zdecydować się być Chrystusem. Jeśli chcesz oddawać mi cześć, to prawdziwie zdecyduj w tej godzinie, by oddać cześć samemu sobie - spójrz poza złudzenia, które być może wydają się nadal rządzić umysłem, stań się na tyle arogancki, żeby uwierzyć Bogu na Słowo i po prostu zacznij rozważać następującą myśl:

Jestem Chrystusem. Zawsze Nim byłem. Nigdy nie mogłoby mi się udać być kimś innym niż On. To właśnie ja przyszedłem pobłogosławić ten świat Miłością Chrystusa. To właśnie ja znajduję się tymczasowo wcielony na pewnej planecie, pewnego systemu słonecznego, pewnego wymiaru pomiędzy nieskończonymi wymiarami.  Oto błogosławię ten świat. Teraz w tym momencie Miłość przywraca wszystko, bowiem jestem Zbawcą świata. I gdy błogosławię świat, błogosławię siebie. I gdy kocham świat, już ukochałem siebie. I gdy widzę Chrystusa w mym bracie lub siostrze, zwyczajnie wzmacniam rzeczywistość tego, że Chrystus jest tym, kim Jam Jest.

Oto jak blisko cały czas jest Królestwo. Oto jak blisko jest Królestwo - teraz. Jaka jest szerokość czy odległość jednej myśli? A jednak powiadam ci, wszystko, co postrzegasz, nawet to konkretne ciało, drzewa, które błogosławią tę planetę, ptaki śpiewające o świcie, wiatr łagodnie muskający grządkę kwiatów, zapach tychże kwiatów - wszystko, co może być postrzegane, nie istnieje nigdzie indziej, jak tylko w przestrzeni odległości pomiędzy początkiem a końcem myśli. Oto jaka moc jest w tobie.

Dlatego też odważ się pomyśleć myśl Prawdy:

Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy, tu i teraz; nie jestem w stanie tego zmienić. Mogę opóźniać rozpoznanie tego, bowiem dana mi jest nieskończona wolność, bym tak czynił i być może świetnie sobie radzę z tym opóźnianiem. Lecz nic z tego, co kiedykolwiek odważyłem się wierzyć na swój temat, nigdy nie było prawdą, za wyjątkiem Prawdy, która jest zawsze prawdziwa: Jam jest Chrystusem. Jam jest Chrystusem jaśniejącym poza gwiazdami. Jam jest Tym, poprzez którego płynie Stworzenie. Jam jest Tym, kto błogosławi Stworzenie Miłością Chrystusa.

Mogą być jeszcze między wami ci, którzy myślą, że jest to arogancja, ale powiadam wam: jedyną rzeczą, która jest arogancka, to upieranie się, że jesteś czymś mniejszym od tego, czym zostałeś stworzony, a następnie pozyskiwanie innych, by wierzyli w to razem z tobą.  Znacie to? Jak wiele czasu i energii wydatkowałeś - a bądź pewien, że czas może marnotrawić, jak również być marnotrawiony - jak wiele czasu i energii wydatkowałeś, próbując przekonać innych, że nie jesteś godzien, by cię kochać? Jak wiele czasu i energii wydatkowałeś, pozyskując innych, by wierzyli razem z tobą, że jesteś niegodny, słaby i że nie potrafisz odnaleźć spokoju? Jak wiele czasu i energii wydatkowałeś, przejawiając światy, w których oddzielenie wydawało się być skuteczne? Jak wiele zgromadziłeś dowodów, by to udowodnić? A jednak powiadam ci, wszystko to jest twoim stworzeniem. Nie istnieje nigdzie indziej niż pomiędzy początkiem i końcem twego wyboru lub twej myśli. A  Ojciec czeka w ciszy, aż Jego Święte Dziecię obudzi się z pradawnego snu i ponownie dokona wyboru. Ta sama moc, której używasz oraz którą inwestujesz w udowadnianie sobie, że nadal jeszcze jesteś oddzielony od Boga, jest dokładnie tą samą mocą, która musi zostać użyta do uznania Prawdy, która jest zawsze prawdziwa. I to właśnie oznacza bycie czujnym na przyjście Królestwa. 

Nie jest więc niezbędnym szukanie Miłości, albowiem Miłość jest Prawdą waszego Istnienia. Jednakże absolutnie niezbędnym jest odszukanie sposobów, jakich użyłeś, by inwestować czas i energię w rodzenie wyobrażeń i przekonań, które wydają się być inne od Prawdy, a następnie dokonanie wyboru od nowa. Wszelkie oczyszczanie dotyczy więc umysłu. I nie mówię tutaj o tym, co niektórzy nazwaliby niższym umysłem zaangażowanym w czynności ciała. Mówię o głębi Umysłu lub o tym, co często nazywam Sercem - Sercem, Sanktuarium, w którym Chrystus przebywa w tobie: niezmieniony, niezmieniający się, niezmienny na zawsze. 

Proszę, nie marnuj ani chwili, albowiem godzien jesteś Pokoju. Proszę, nie marnuj ani chwili, lecz powstań teraz w Świętości twego Istnienia, żywiąc zwyczajnie tę jedną myśl właśnie teraz w swym Istnieniu:

Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy. Jestem taki, jakim zostałem stworzony. Postanawiam przyjąć Prawdę i żyć nią - nie moją mocą, albowiem ja nie mam żadnej mocy - lecz mocą, która mnie zrodziła w tym momencie. Jestem zbawcą świata.

Jak więc się z tym czujecie?

Czy to jest dla ciebie w porządku? Albowiem, widzisz, oto jest pytanie, na które musisz sam sobie odpowiedzieć. Musisz być w stanie odpowiedzieć na następujące pytanie:

Czy jest dla mnie w porządku, żeby być Świętym Dzieckiem Boga?

Jedynym powodem, dla którego zrodziłeś idee oddzielenia jest fakt, że odpowiadałeś na to pytanie w przeszłości mówiąc: 

No cóż, jeszcze nie. To jest w porządku dla Jeszuy syna Józefa i może jeszcze paru; wybiorę ich spośród innych i dam im zgodę, aby byli przebudzeni.

Lecz jeśli chcesz czcić Syna, który mieszka we mnie, proszę, czcij Syna, Światło Chrystusa, które mieszka w tobie.

Czujesz się z tym… jak to powiedziałeś?… cholernie dobrze? Zaufaj mi umiłowany przyjacielu, w miarę, jak będziesz żył w tej decyzji, będziesz doświadczał niekończącego się szerzenia głębi owego dobra i odkryjesz, że Królestwo twojego Ojca nie ma końca i szerzy się bez końca w tobie i przez ciebie. I tak jak możesz stać się panem królestwa twego ciało-umysłu i twego świata, tak samo przyjdzie taki dzień i taka chwila, kiedy będziesz bawił się byciem panem wszechświatów, dokładnie tak, jak teraz zaczynasz bawić się panowaniem nad swym umysłem, który wydaje się być ograniczony do jednego ciała. 

W domu mego Ojca jest mieszkań wiele, wiele wymiarów, światów bez końca, a ty, ponieważ jesteś Świętym Dzieckiem Boga, jesteś wolny, by się otworzyć i przyjąć wszystko, co zostało dla ciebie przygotowane. I posłuchaj tego bardzo uważnie: całe Stworzenie w jego nieskończonej chwale i jego niekończącym się szerzeniu już dane jest tobie. Dla Boga jest to ogromną radością. Tak jak dziecko, które zwraca się do ojca lub matki, a ojciec i matka czują taką miłość do dziecka, że daliby mu wszystko, tak samo Ojciec przygotowuje wszystko dla ciebie i dlatego też Miłość zwyczajnie czeka na twoje zaproszenie.

Ojcze, chcę przyjąć Królestwo, które Ty przygotowałeś dla mnie, zanim nastał początek czasu. Długo spałem głębokim snem i odkryłem, że w oddzieleniu i ograniczeniu jest pewien brak: brak Ciebie i mnie w naszym doskonałym i świętym Związku. Dlatego teraz postanawiam otworzyć się i przyjąć z radością wszystko, co Ty chcesz mi dać. Ześlij to na mnie bez miary - niech spływa obfitością deszczu z nieskończonego, nieskończonego nieboskłonu niebios - a ja nigdy nie przestanę przyjmować, albowiem wiem, że jestem tym, który został zrodzony z Twego Świętego Umysłu i jestem tym, kogo kochasz nade wszystko.

Oto jest Prawda i szczerze mówiąc, choć próbowałem na milion sposobów, nie ma lepszego sposobu wyrażenia tego. Owa Prawda jest prawdą o mnie, dlatego, że - proszę słuchaj uważnie - dlatego i jedynie dlatego, że jest prawdą o tobie. Jeśli byłaby prawdą o mnie, a nie byłaby prawdą o tobie, wówczas Bóg nie mógłby być Bogiem, ponieważ coś byłoby stworzone w nierówności, a coś, co byłoby dane, byłoby również wstrzymane - a Bóg nie zatrzymuje niczego. Dlatego też to, czym jest Bóg, jest zsyłane na ciebie niczym łagodny wiosenny deszcz, bez końca i w doskonałej równości na ciebie i na mnie, na każdego świętego i każdego grzesznika. A ten padający deszcz jest mocą wyboru. To wszystko. Oto czym jest Królestwo: mocą wyboru tego, czego chcesz być świadomy, tego, jak będziesz używał mocy umysłu, aby tworzyć myśli, które myślisz i w ten sposób tworzyć wszechświaty doświadczenia.

A oto proste pytanie, które możesz zadać, jeśli chcesz odkryć, czy jest to prawdą. Czy uważasz, że istniejesz w tej chwili? Czy uważasz, że istniejesz w tej chwili? Jaka jest odpowiedź? 

– Tak. Tak.

Używasz jej. Używasz mocy Bożej Miłości, która deszczem spływa na ciebie, aby być świadomym swego jednoznacznego istnienia, jako czującej istoty. I masz taką samą swobodę decydowania, jakich wartości będziesz doświadczał właśnie tutaj, właśnie teraz.

Zatem poświęć chwilę i nawiąż, jak to nazywacie, kontakt wzrokowy - oczy są oknem duszy - nawiąż kontakt wzrokowy z kimś na sali, z kimś całkowicie ci obcym, istniejącym w nieskończenie odległej od ciebie przestrzeni, zamkniętym w innym ciele, boleśnie uwięzionym dokładnie tak jak ty i zwyczajnie zdecyduj, że jesteś Chrystusem, i że nie będziesz robił niczego innego poza błogosławieniem go. Przekaż Miłość Boga teraz.

Nie ma potrzeby, byś zaciskał szczęki i marszczył brwi. Królestwo nie wymaga wysiłku. Właśnie tak, myślę, że niektórzy z was czują tę zmianę w tym pomieszczeniu. Kto to czyni, jak nie wy?

Teraz powiedz w swym własnym umyśle, nadal utrzymując kontakt wzrokowy.

Widzę mego umiłowanego Siebie, w którym mam upodobanie. Gdy błogosławię, jestem błogosławiony. Gdy kocham, przyjmuję Miłość. Dlatego w mym dawaniu odnajduję to, co chcę przyjmować. Dlatego też memu dawaniu nie będzie końca, tak bym mógł dawać wszystko, by wszystko otrzymać.

Dobrze. Czy było to cholernie dobre?

Jak to czuliście? Było to trudne? Czy musiałeś przejść przez jakieś zawirowania, aby to zrobić? Królestwo jest najprostsze z prostych. Dosłownie nie wymaga wysiłku, albowiem wysiłek należy do świata, nie do Królestwa. Miłość jest wiecznie obecna, czeka jedynie na twą decyzję, abyś czuwał nad twoim Królestwem, które jest twoją mocą wyboru. Nic na zewnątrz ciebie nigdy nie było przyczyną czegokolwiek, albowiem wszystko, czego doświadczasz płynie z twego wnętrza. I nikt nie ma mocy, aby dyktować ci twoich wyborów, albowiem nikt nie może uzurpować sobie wolnej woli Świętego Syna Boga.

Na drodze duchowej każdego człowieka konieczny jest pewien krok i ten krok został ci właśnie opisany. Podróż do Królestwa zaczyna się naprawdę, kiedy w pełni zdecydujesz się przyjąć pełną odpowiedzialność dokładnie za to, czego doświadczasz w każdej chwili - niezawodnie, bez usprawiedliwiania się, bez wyjaśniania. Albowiem dopóki nie zdecydujesz się uznać swego prawa do takiej mocy, nie jesteś w stanie podjąć decyzji - z wyjątkiem chwilowych przebłysków - nie jesteś w stanie podjąć trwałej decyzji bycia ucieleśnieniem Chrystusa. Dlaczego? Ponieważ ciągle oddajesz swą moc złudzeniom na zewnątrz ciebie. Czy ma to dla ciebie sens?

Zatem, gdy wszystko już zostało powiedziane i zrobione, cała duchowość polega jedynie na następującej rzeczy:

Bliskie jest Królestwo. Rozszerza się po całej Ziemi, a ludzie go nie widzą, ponieważ nie patrzą w głąb swej własnej świadomości, własnego Umysłu i nie uznają za swoją, mocy, która działa cały czas, mocy dzięki której, ten Umysł tworzy i doświadcza swych stworzeń.

Zatem to mamy ustalone. Tak? Dobrze.

Teraz, pamiętaj, że za każdym razem, gdy zauważasz, że przychodzi ci do głowy niepoczytalna myśl - a czymże  jest niepoczytalna myśl, jak nie pomysłem…

 …że coś na zewnątrz jest naprawdę powodem mych doświadczeń. Ja nie jestem w rzeczywistości przebudzonym Synem Boga.

To są właśnie niepoczytalne myśli. Kiedy masz takie myśli, uświadom sobie, że właśnie swobodnie użyłeś mocy swej poczytalności, aby po prostu mieć niepoczytalną myśl. Bez żadnego innego powodu, niż po to, by czegoś doświadczyć. To wszystko, co się wydarza. Koniec, tyle! I jesteś wolny, by wybrać ponownie.

Wina to bardzo sprytne złudzenie. Za jej przyczyną postanawiasz, że skoro już kiedyś miałeś niepoczytalną myśl, odebrałeś sobie swą godność rozsądnego myślenia:

I teraz muszę się zmagać i pracować. Muszę udowodnić sobie swą wartość i mieć nadzieję, że Bóg w Swej Łaskawości ostatecznie zmiłuje się nade mną, biednym nędznym grzesznikiem i zabierze ode mnie ciężary, i pozwoli mi zostać uzdrowionym.  Och, Ojcze, czy nie słyszysz moich modlitw?

Szczerze mówiąc, twój Ojciec nie jest nawet świadomy twych złudzeń! Jest zbyt zajęty kochaniem cię takim, jakim jesteś i dawaniem ci tej samej mocy, którą możesz również użyć, by wybrać złudzenia.

Zatem zrozum wielką pokusę winy i to, jak ją przywdziałeś niczym pelerynę po to, by unikać bycia tym, czym nie jesteś w stanie nie być.  Próbujesz więc strzepać swą dłoń z nadgarstka, a możesz użyć tej samej mocy, by  wykorzystać ową dłoń,  aby błogosławić Stworzenie. Tak lub nie, Miłość lub lęk, nie ma żadnej strefy szarości. Jest tylko moc Umysłu szczodrze dana tobie. Jest tylko sposobność, by wybrać ponownie, jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze raz, i kolejny, aż błogość wybierania Królestwa ostatecznie wyprze swą wartością wszelką inną możliwość i umysł konsekwentnie zakotwiczy się w słonecznym promieniu, który wyszedł ze Słońca Boga i przesyła jedynie Miłość. Bądź pewien, że w miarę, gdy będziesz to pielęgnował w każdym momencie teraźniejszości, moc twego własnego jestestwa poniesie cię daleko, daleko, daleko poza potrzebę posiadania ciała, potrzebę czasu, zdecydowanie daleko poza potrzebę, powiedzmy, dramatycznych doświadczeń uczenia się.

A więc, czy jest możliwe prawdziwe przebudzenie się, gdy jeszcze jesteś w świecie złudzeń? Oczywiście! Przebudzenie może się jedynie wydarzyć teraz, a ponieważ Miłość jest rzeczywista, ponieważ ty zawsze jesteś tym, kim jesteś, nic nigdy nie ma żadnej mocy, by przeszkodzić ci w przebudzeniu się - za wyjątkiem mocy twej decyzji. To wszystko. To jest jedyna rzecz, którą chcę w tej godzinie wyrazić dla was. Jeśli jesteś w stanie to zrozumieć, już to zrozumiałeś:

Nic nie ma żadnej mocy nad tobą i nic nie tworzy twych doświadczeń za wyjątkiem decyzji, za wyjątkiem wyboru, którego dokonałeś mocą Umysłu.

Oto wszystko, co się wydarza we wszystkich wymiarach. Oto, co się wydarza w wymiarze, gdzie ja przebywam - co, nawiasem mówiąc nie jest całkiem precyzyjnym stwierdzeniem, jako że przebywam we wszystkich wymiarach, i wy również. Jedyną różnicą między nami jest to, że ja jestem doskonale tego świadomy, podczas gdy niektórzy z was starają się być doskonale tego nieświadomi. Tam, gdzie mieszkam z ogromną rzeszą przyjaciół, prawdą jest, że nie ceni się ciała, dlatego też nie ma żadnej potrzeby, aby go przejawiać. Jest komunia i komunikacja. Jest ona natychmiastowa, bardziej przypomina częstotliwość, która przechodzi bez przeszkód przez litą ścianę. A my jesteśmy bez przerwy zaangażowani w ciągłe tworzenie, albowiem czymże może być Stworzenie, co może być samym celem istnienia, jeśli nie szerzenie lub tworzenie dobra, świętości i piękna, jako sposób świętowania Boskiej Jedności z wszystkim, czym Bóg Jest? Oto dlaczego kiedyś was błagałem:

Pamiętajcie jedynie wasze miłujące myśli, albowiem jedynie one są prawdziwe.

I za każdy razem, gdy zajmujesz się czymś, co kiedyś było niepoczytalnym wyborem, tak naprawdę mówisz: 

Ja, mocą daną mi przez mego Ojca, postanawiam uwięzić siebie w złudzeniu i cierpieć z powodu poczucia winy, która temu towarzyszy. Zatem niech czynię to naprawdę dobrze.

Kiedy pamiętasz jedynie miłujące myśli, myślisz wówczas wraz z Bogiem. To jest Umysł Boga, ponieważ jedynie Miłość jest rzeczywista. Bliskie i niezwłoczne jest Królestwo. Nic nie może mu przeszkodzić, nic nie może go ograniczać. Postrzeganie może być skorygowane tak, abyś widział rzeczywisty świat właśnie tutaj, dokładnie tam, gdzie jesteś. Tam, gdzie pozornie są krzesła i ciała, i pokoje, i żarówki i cała ta reszta, i te zabawne druciki, które łączą się z zabawnymi małymi klawiszami, tak by mistrz mógł wydobyć z nich piękną muzykę, właśnie tutaj, rzeczywisty świat trwa i jest tym, co się postrzega, kiedy postanawiasz widzieć jedynie oczami Miłości.

Ja wybrałem bardzo dramatyczny sposób nauczenia się mej ostatecznej lekcji. Zapraszam cię, byś nauczył się swej ostatecznej lekcji z łatwością i łagodnością. Kiedy powiedziałem: “Weź swój krzyż i podążaj za mną”, nie zapraszałem cię do królestwa cierpienia, walki i poświęcenia. Raczej, ten krzyż, na którym siebie krzyżowałeś tak wiele razy, jest zwyczajnym złudzeniem winy, upieraniem się, że naprawdę udało ci się oddzielić siebie od Boga. Wziąć swój krzyż, to niczym spakować swój namiot, gdy już czas wrócić do domu - nie wleczesz go ze sobą na plecach, wrzucasz go do bagażnika, prawda? Wsiadasz do samochodu, naciskasz na pedał gazu, popijasz sobie orzeźwiającą wodę i mkniesz autostradą mówiąc: “Bardzo przyjemny był ten biwak, ale się skończył”.

Dlatego też weź swój krzyż i chodź za mną, proszę, proszę, proszę, albowiem świat woła, aby ponownie ujrzeć wcielenie Chrystusa. I tak jak ja kiedyś, jako człowiek, postanowiłem uwierzyć memu Ojcu na słowo - postanowiłem wcielić Chrystusa, abym mógł się nauczyć, czym jest Chrystus - tak samo tobie dana jest sposobność, w każdym momencie, w każdej sytuacji, abyś był rękami Chrystusa, stopami Chrystusa, głosem Chrystusa, łagodnością oczu, śmiechem, przytuleniem, łzą. Ty jesteś tym, kogo twój brat i siostra widzą, ponieważ ciągle jeszcze wierzą, że jedynie ciało jest rzeczywiste. A ja mogę iść (albo raczej powiedzmy szybować) ulicą obok nich, wykrzykując im do ucha: “Umiłowany przyjacielu, jestem tutaj, jestem tutaj, jestem tutaj”, a oni mogą mieć tysiące obrazów w umyśle:

Właśnie przyszedł mi na myśl Chrystus, właśnie pomyślałem o Chrystusie, ale to nie może być  rzeczywiste, ponieważ jedynie ciała są prawdziwe.

Mogę tak wykrzykiwać, aż posinieje mi moja niefizyczna twarz, lecz ciebie nie można zignorować, nie można zaprzeczyć, że istniejesz, ty, który jeszcze przez chwilę trwasz w doświadczeniu wcielenia, ty, który możesz stanąć przed bratem lub siostrą jako wcielenie Prawdy i nauczać jedynie Miłości.

Niczego nie można przyjąć, dopóki się tego nie ofiaruje i to jest twój jedyny cel. Nie jesteś odpowiedzialny za przyjęcie Miłości, lecz za jej rozdawanie, a rozdając ją, zatrzymujesz ją dla siebie. I ona rośnie, rośnie, rośnie i rośnie, i niesie dokładnie tę samą iskrę Boskości, którą jesteś, poza wszelkimi światami, poza wszelkimi wymiarami - które, nawiasem mówiąc, są nieskończone, a zatem mam nadzieję, że słyszycie, co do was mówię - twoja własna Miłość poniesie cię poza to, co jest nieskończone i nieskończenie tworzone, a to powoduje, że jesteś cholernie dobry…

I nie przychodzę sam, albowiem jest ktoś, kogo znacie, kto również przychodzi ze mną, kiedy tylko przyłączam się, by wykonać tę pracę poprzez tego, mego umiłowanego brata; ktoś, kto idzie ze mną gdziekolwiek idę i włącza się w kreatywną pracę, jaką podejmuję w celu łagodnego usuwania złudzeń z umysłów mych braci i sióstr. Ten ktoś, to znany wam “Święty” Germain - ja nie obdarzam go zaszczytem tego tytułu, jest po prostu Germain, mym przyjacielem. Oczywiście jesteśmy, jak to mówicie, starymi przyjaciółmi, choć sami się nie starzejemy!

Dlatego nic nam nie przeszkadza. I on jest tutaj teraz. No cóż, w końcu beztroska jest dobra w Królestwie. Królestwie, które przepełnione jest Światłem, więc jak mogłoby być ponure? Zaprawdę, mówię to tylko, byście wiedzieli, że jest on naprawdę mym bratem i przyjacielem. Spotkałem go kiedyś dawno temu, gdy był w ciele i ja byłem w ciele. Opowiadałem już o tym kiedyś w innym miejscu. Powiedzmy teraz tylko tyle, że był on obecny w czasie tego, co nazywacie mym Ukrzyżowaniem, choć powinniście się już zorientować, że światu nie udało się mnie pozbyć. Był obecny i nie był, jak to mówicie, po “dobrej stronie”, aż do momentu, gdy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy i on użył tego kontekstu, aby się obudzić. I od tego czasu stworzył kilka wcieleń, by posiąść mistrzostwo w wielu rzeczach i zaprawdę jest mi równy we wszystkim. I od tej chwili, w tej starożytnej krainie daleko stąd, daleko i dawno temu, jesteśmy połączeni jako miłujący się bracia i ta więź nigdy nie zostanie zerwana.

Celem podzielenia się z wami tą historią jest następująca rzecz: Tam, gdzie pozwolono Miłości, by złączyła dwa umysły czy dusze, oddzielenie nie jest już dłużej możliwe, albowiem Miłość już uzdrowiła złudzenie. Ciała przychodzą i odchodzą, lecz Miłość łączy cię z twymi umiłowanymi. Ponieważ jest to prawda, nie traćcie ani chwili, ci z was, którzy tęsknicie za połączeniem się z waszymi braćmi i siostrami. Kochaj w każdym momencie, a uzdrowione zostanie oddzielenie i przywrócona doskonała pamięć tego, co zawsze jest prawdą. A ty przekroczysz ogrom przerażenia i cierpienie, którym jest złudzenie oddzielenia, i będziesz wiedział, że kiedy pokochałeś, wszędzie tam, gdzie przemierza nieskończone wymiary ten, którego kochasz, jesteś z nim, a on z tobą i nie istnieje żadne rozdzielenie. I bądź co bądź, czyż nie jest to tym, co próbujecie robić z waszymi ciałami? Być tak blisko siebie, że nie ma już między wami żadnej luki i nazywacie to “kochaniem się”? Czy zechcesz postanowić zlikwidować lukę między tobą a całym Stworzeniem, tak aby w twej świadomości nieustannie było jedynie objawienie Jedności? Wierz mi na słowo - warto.  Albowiem nic nie może wznieść serca i duszy ku takiemu świętowaniu, jak czyni to doświadczenie żywej Jedności! A Jedność przychodzi, kiedy likwidujesz lukę, błogosławiąc Miłością Chrystusa tego, kto stoi przed tobą. I jesteście już na siebie skazani na zawsze!

Dlatego też kiedy powiedziałem:”Jestem na zawsze z wami”….to już wiecie o co chodzi!Niektórzy z was czasami chcieliby, żebym nie był.

A niektórzy z was kłócą się ze mną i mówią: “Gdzie odszedłeś? Gdzie odszedłeś?” Umiłowani przyjaciele, nigdzie nie odszedłem, to wyście się oddalili - w lęk, w zaciśnięcie, w dramat. To jest absolutnie w porządku, jeśli - jak wy to mówicie? - jara cię to.  Ale bądź pewien, że ja nie oddalam się od nikogo, kto kiedykolwiek choć raz przygotował dla mnie miejsce, co po prostu oznacza: Pokochałem ich, a oni mnie przyjęli. Oddzielenie znika, jedność zostaje przywrócona, by już nigdy nie została rozbita. 

Jeśli można by powiedzieć, że jest jeszcze we mnie coś, za czym tęsknię -  jest to niezbyt precyzyjne stwierdzenie, jednak użyjemy go -  tęsknię za tym,  abyś dał sobie pozwolenie doświadczenia siebie tak, jak ja ciebie doświadczam. To wszystko. Albowiem wówczas, o moi umiłowani przyjaciele, wówczas to, co możemy razem tworzyć, nie zna granic ani ograniczeń. To, co możemy doświadczać razem w przestrzeniach tworzenia, w wymiarach Stworzenia, jest czystą nieograniczoną, bezgraniczną, trwającą, pogłębiającą się błogością. Możemy razem tworzyć dobro, świętość i piękno już na zawsze, na zawsze, wiecznie. Oto, co oznacza “śpiewać Bogu w Niebie”.

Jeśli tylko zechcesz przyłączyć się do mnie, rozpoznając, że jesteś Chrystusem, jeśli  tylko zechcesz przyłączyć się do mnie, błogosławiąc mnie, kochając mnie, będąc tym, który patrzy na Jeszuę syna Józefa i mówi:

Pomijając twe durne pomysły, jak to całe ukrzyżowanie - dlaczego w ogóle to zrobiłeś, nie pojmuję tego  - lecz wiem, że jesteś Chrystusem i kocham cię tak czy inaczej.

Kiedy to ty podejmiesz decyzję, by odwrócić sytuację i zostać zbawcą, który przychodzi uzdrowić twego brata Jeszuę syna Józefa, kiedy to ty spojrzysz na mnie i uświadomisz sobie, że jesteś Chrystusem spoglądającym na brata, który tęskni za poznaniem Chrystusa, o moi przyjaciele, wówczas będziemy mogli się połączyć!

Kiedy ja będę twym Umiłowanym, tak jak ty jesteś moim, święty taniec jedności poniesie nas daleko poza wszelkie wyobrażone światy i razem będziemy tworzyć to, co szerzy dobro, świętość i piękno, tak promiennie, tak twórczo, tak wspaniale, tak prosto, że godzina i dzień z pewnością muszą nadejść, kiedy każdy umysł w każdym wymiarze przebudzi się w sposób doskonały.

Ty wówczas będziesz dowodził Pojednaniem. I szczerze mówiąc, myślę, że Bóg dał to zadanie komuś, kto jest w stanie doskonale temu podołać: tobie, wam wszystkim. Jak to jest możliwe? Jak to jest możliwe, żebyś był teraz tutaj i żebyś nie znał już Prawdy, która wszystko uwalnia?

Co mogłoby mieć taką moc, by skłonić cię do bycia na tej sali, do przebywania ze starszym bratem, który nie ma ciała, jeśli nie znałbyś już Prawdy? Jak mógłbyś rozpoznać, że ja jestem tym, kim mówię, że jestem, o ile nie byłbyś już przebudzony do Prawdy, która jest zawsze prawdziwa:

Jam jest Tym, który promienieje Światłem.

Gdybyś nie był przebudzony dla tej Prawdy, bądź pewien, że byłbyś gdzieś indziej na tej planecie, po prostu dlatego, że nic nie dzieje się przypadkiem.  Równie dobrze mogło być tak, że na pewnym poziomie duszy trwałeś już w komunikacji ze mną i powiedziałeś:

Wiesz co, chciałbym spędzać z tobą czas i zamierzam użyć tego kontekstu, by postanowić się przebudzić. Czemuż by nie? Próbowałem już wszystkiego!

A przy okazji, nawiasem mówiąc, nie ma nikogo na tej sali, kto nie znałby mnie również w tym wcieleniu, które stało się tak sławne. Nie mówię, że byliście wówczas w ciele. Samemu musisz na to wpaść i sobie to wyjaśnić. Lecz nie ma nikogo na tej sali, kto nie znałby mnie z tamtego czasu, kiedy byłem w ciele, przechodziłem przez pewne lekcje uczenia się i stałem się sławny.

– Czy chcesz powiedzieć, że….

W rzeczy samej. Mówię również, że w wielkim nurcie snu Stworzenia, każdy w tym pomieszczeniu, powiedzmy, że przynajmniej zwracał uwagę na toczące się wówczas wydarzenia i byliście świadomi tego, co się wydarza niezależnie, czy byliście w ciele, czy nie. Paru z was patrzyło przez okno, lecz każdy z was znał mnie już wcześniej. Nie tylko jako tę duszę, tę iskrę Boskości, lecz znałeś mnie, gdy się wcieliłem i stałem się znany jako Jeszua syn Józefa. A zatem oto znów jesteśmy razem - spotkanie rodzinne.

I wszyscy trwacie wewnątrz tego, co opiszę tutaj jako strumień energii, którą lubię nazywać “Rodem”, konkretnym rodzajem pasma, że tak się wyrażę, które niesie pewną wibrację, pewne cechy, pewne istoty, które są wewnątrz tego, które tak naprawdę to stworzyły. Ten ród ma bardzo długą historię. Obejmuje  mnie, obejmuje  ciebie, obejmuje - no nie, nie użyję tego przymiotnika! - Germaina…

…obejmuje tę, którą znacie jako Marię i wielu innych, niezliczoną ich liczbę, wszystkich, którzy przebudzili się do wibracji Chrystusowej Świadomości w nich samych i uświadomili sobie, że nic nie ma innego do zrobienia, oprócz szerzenia Miłości ku każdemu umysłowi, który ją przyjmie, zapraszając ich w ten sposób, aby przypomnieli sobie, że są Chrystusem. Nie ma nic poza Chrystusową Świadomością; ona wszystko obejmuje, i ty Nią jesteś.

Umiłowani przyjaciele, odwróćcie się więc łagodnie od huku i zgiełku świata, który jak wierzycie wytworzyliście w błędzie, i wiedzcie, że nigdy nie byliście w stanie popełnić błędu, lecz wiedzeni waszą Boską wielkością, postanowiliście wziąć na siebie grzechy świata. To znaczy, postanowiliście doświadczyć, jak to jest postrzegać siebie w oddzieleniu, aby zrozumieć wymiary złudzenia, wymiary cierpienia, aby ogarnąć w sobie wszystkie możliwości. Dlaczego? Ponieważ twe współczucie jest nieskończone i bezgraniczne.

I nie cierpiałeś z powodu tego, że zawiodłeś. Cierpiałeś, ponieważ spojrzałeś na malutką planetę, unoszącą się w pewnym wymiarze, w którym odgrywane jest oddzielenie i twoje współczucie przywiodło cię tutaj, abyś nauczył się tego świata, abyś ten świat opanował, ażebyś go przyswoił i wiedział, czym to wszystko jest, żeby, kiedy spojrzysz w oczy brata lub siostry i powiesz:”Kocham cię”, twój brat i siostra wiedzieli, że ty wiesz, o czym mówisz. Nikt nie może cię oszukać, prawda? Kiedy ktoś mówi: “Cierpię”, ty możesz powiedzieć:

Wiem. Sam kiedyś wziąłem na siebie cierpienie. Znam ten wymiar i zmartwychwstałem, i ponieważ wniebowstąpienie dokonało się we mnie, ta sama moc jest i w tobie.

Jedynie przyjmując na siebie “grzechy świata” - postrzeżenia oddzielenia - stajesz się naczyniem, narzędziem, które jest wystarczająco duże, by objąć każde cierpienie, które przyjdzie po drodze. I na poziomie duszy, kiedy patrzysz w oczy drugiemu i mówisz:

Tak, wiem, że cierpisz… i kocham cię. Wiem, że żyje w tobie Chrystus,

…na poziomie duszy ten ktoś wie, że nie pleciesz bzdur.  On wie, że ty wiesz, ponieważ tego doświadczyłeś i dlatego właśnie ja zrobiłem to, co zrobiłem. Każdy może spędzać czas w siedemnastu wymiarach poza tą planetą i opowiadać o Miłości. A ci, którzy popadli w złudzenia mówią: “No, tak, to zejdź tutaj i sprawdź to w praktyce”.

Ja przyszedłem tutaj z tego samego powodu, co wy: z powodu nieskończonego współczucia Chrystusa, abym mógł objąć wszystkich moich braci i siostry, i abym pomógł im podnieść się z powrotem do miejsca, z którego nigdy nie upadli.  Robisz to właśnie teraz - ty, samym tylko życiem, którym żyjesz! Ty, ze swego stanu bycia Chrystusem, ze swego współczucia, otworzyłeś się i przywołałeś wszelkiego rodzaju doświadczenia, tak abyś mógł się owinąć wokół tego wymiaru i abyś go otulił swoją miłością. Oto wszystko, co tutaj robisz. Zatem wyraź sobie trochę uznania. Nigdy więcej nie myśl, że zawiodłeś! Jesteś tym, który ze łzami w oczach spojrzał na ten wymiar i powiedział: „Pójdę”. Przecież ja nie chcę tego robić ponownie! Ty chcesz! Właśnie ty! Jesteś wcieleniem Zbawcy! Jesteś posłany z Umysłu Boga. Jesteś tym, który chce wszystko poczuć, chce doświadczyć każdego wymiaru cierpienia tylko po to, by móc je uzdrowić! I w ten sposób unaocznić, że Prawda jest zawsze prawdziwa i jedynie Miłość jest rzeczywista.

A zatem teraz już wiesz, co robiłeś i robisz! Wyraź uznanie dla siebie, bowiem, choć oczy ciała pokazują, że jakby nie było wokół nadziei, to bądź pewien, że temperatura została mocno podkręcona przez was wszystkich i nadchodzi taki moment, gdzie woda nie ma już więcej żadnego wyboru, lecz zacząć się gotować i zamieniać w parę. Pociąg właśnie wjeżdża na stację, ponieważ byłeś gotów objąć ten świat swym własnym jestestwem i uzdrowić go Miłością - ty, właśnie taki, jakim jesteś, i właśnie tam, gdzie jesteś. Każdy na tej sali aktywnie wypełnia swą rolę.

A zatem zanim położysz się dziś spać, idź do przyjaciela i po prostu powiedz:

Ależ ze mnie dobry chłopak albo dobra dziewczyna. Wykonuję wspaniałą robotę, a teraz idę spać i po prostu odpłynę w sen i zobaczę, kto potrzebuje odrobiny Łaski. Nie zamierzam kłaść się spać po to, by starać się śnić i rozwiązywać moje problemy - ja nie mam żadnych problemów! Pójdę spać i z własnej intencji, z rozmysłem postanawiam zezwolić ciału zasnąć, a memu duchowi pozwolę znaleźć serce, które potrzebuje błogosławieństwa. 

Zrób tak, a może się okazać, że będziesz miał o czym opowiadać przy śniadaniu.

Dlatego też, zaprawdę, słuchacie już dość długo naszej paplaniny. Przesłanie zostało dane. Czy zostało przyjęte? Zatem zrobimy coś, czego nie robiliśmy wcześniej. Skoro wiesz teraz, że jesteś Chrystusem, a ja jestem po prostu twym bratem, zastosuj to w praktyce i daj sobie chwilę, i pomyśl o tym, kogo odważasz się nazywać swym przyjacielem - Jeszuę syna Józefa, i w swym umyśle i swym jestestwie po prostu powiedz do mnie:

Jeszua, błogosławię cię Miłością Chrystusa, którym jestem. 

Niezła zabawa, co nie? Nie czujesz się od razu lżejszy? Bardziej poszerzony? Czyż nie ma w tobie tej cząstki, która wie, że to jest właśnie Prawda? Dlatego też, kiedy następnym razem przygotujesz ołtarz, czy to samemu, czy gdy postanowicie się ponownie spotkać w grupie, zwróć uwagę na to, by przynieść również swoje zdjęcie. A jeśli naprawdę chcesz mieć trochę frajdy, zasłoń moje zdjęcie swoim. I zacznij swe poranne medytacje od wyrażenia szacunku tym zdjęciom. W rzeczy samej.

A jeśli będziecie potrafili przekonać tych, którzy zarządzają tymi dużymi kamiennymi budynkami na całej planecie, w których są te zabawne obrazy mnie wychudzonego, wiszącego na krzyżu, bardzo was proszę, powiedzcie im, żeby je ściągnęli. Wprawiają mnie w zakłopotanie. Bowiem było to doświadczenie uczenia się, które nie musiało być konieczne - to był mój wybór! Nie ma potrzeby robienia z tego takiej wielkiej sprawy! Przypuszczam, że każdy Chrystus musi mieć jakąś skazę.

Zatem tęsknię za takim dniem, kiedy ludzie będą się zbierali w tych budynkach z cegły i kamienia, usiądą i powiedzą:

Dlaczego tutaj jesteśmy? No cóż, skoro nie pamiętamy, równie dobrze możemy urządzić sobie niezłą potańcówkę.

Wówczas będę wiedział, że odniosłem sukces. W rzeczy samej!

A więc jak się macie? Warte to było waszego czasu? To nie było warte mojego; ja bowiem nie mam żadnego czasu.

Ale bądźcie pewni, że ta sposobność, okazja, by wymyślić jakiś kreatywny sposób,  żeby połączyć się z wami, by zostać przez was przyjęty, by mieć sposobność kochania was aktywując myśl, która wprawia w drżenie struny głosowe, które coś wam przekazują, co pozwala waszym sercom połączyć się, tak jak czyniły już to niezliczoną ilość razy, na niezliczoną ilość sposobów…Zaprawdę, umiłowani przyjaciele, o tak! To było warte mego czasu, albowiem jesteście moim skarbem, jesteście moją radością, jesteście moim błogosławieństwem i moimi ukochanymi. Wy jesteście tym, który pokazuje mi mego Ojca i jakże mogę czynić mniej, niż kochać was na zawsze za to, co mi dajecie? I zaprawdę, jestem zawsze z wami.

Jest tutaj parę osób, które czują pytanie, palące pytanie w głębi ich duszy. Oto co zrobimy: Nie będę się teraz tymi pytaniami zajmował. Chcę, abyś zaakceptował, że jesteś Chrystusem, niezależnie od tego, czy w to wierzysz, czy nie. Dlatego tuż przed złożeniem głowy na poduszce, zacznij od uznania:

Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy. Nie ma żadnych barier oddzielających mnie od głębi mądrości we mnie. Dlatego też teraz, w tym momencie, zadaję owe pytanie i przyjmuję na nie odpowiedź. Niech tak będzie.

Zobacz, co przyjdzie. Następnie jutro przeznaczymy trochę czasu i będę się bardzo cieszył, że zjawię się ponownie w waszej obecności i zobaczymy, czy są jeszcze naprawdę jakieś pytania, które ciągle wymagają, by została im dana odpowiedź poprzez coś lub kogoś, który wydaje się być na zewnątrz ciebie. W porządku?

– Dobrze.

Dlatego też miłujcie się nawzajem, tak jak Ojciec was wpierw wszystkich umiłował.  Spoglądaj łaskawie i łagodnie. Patrz z uznaniem na tajemnicę chwili, w której się znajdujecie nawzajem, albowiem to jest moc waszej Miłości, która przyprowadza was do siebie nawzajem.  Miłujcie się nawzajem. Jesteście Światłem, które oświeca ten świat i zbawia go od wszelkich złudzeń.

Bądźcie więc dziś w pokoju - bądźcie więc wiecznie w pokoju - drodzy i odwieczni przyjaciele.

Amen.



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.