Nauki Umysłu Chrystusa

Biblioteka Nauk Umysłu Chrystusa
Droga Mistrzostwa

Poczekaj chwilkę…

Postanów widzieć

znaczek

Teraz zaczynamy.

I zaprawdę ponownie witam cię umiłowane i święte, i jednopoczęte dziecię Boga. Wsłuchaj się dobrze w to powitanie. Witam cię umiłowane i święte, i jednopoczęte dziecię Boga. To naprawdę jest prawda o tobie. To w rzeczywistości jest wszystkim, czym możesz być.

Albowiem zanim pierwsze gwiazdy zostały umieszczone na niebie, ty już trwałeś, będąc taki, jakim twój Ojciec cię stworzył. Nie, nie tak jak umysł chce ci pokazywać ciebie. Nie było czegoś takiego, co znasz jako ciało. Nie było czegoś takiego jak myśl doczesności. Nie było śladu myśli narodzin i dlatego też nie było żadnej koncepcji czy doświadczenia tego, co zwiesz śmiercią. W tym odwiecznym początku, zanim nastał czas, ty już byłeś stworzony cały i w pełni, doskonale miłujące szerzenie się umysłu Boga. A Bóg jest jedynie Miłością. I ta prawda jest zawsze prawdziwa. Nie ma takiej chwili w czasie, w której ciągłość tej prawdy jest przerwana.  Nie ma takiej chwili w dowolnym doświadczeniu, przez jakie przechodzisz, w którym rzeczywisty świat przestaje istnieć.

Jak więc to możliwe, że pozornie jesteś ograniczany przestrzenią i objętością fizycznego ciała? Jest ono bardzo gęste i często dość twarde. Jak to jest, że patrzysz swymi fizycznymi oczami i jesteś tak pewny, że to, co ci pokazują jest rzeczywiste? I oczywiście możesz to sobie udowodnić. Spróbuj tylko przejść przez ścianę, a przekonasz się, że ta ściana jest w pełni rzeczywista, że ciało jest tym, czym jesteś, że tak właśnie jest i nie można tego zmienić. Przyjmując tę koncepcję w swój umysł, przyjmując to postrzeganie jako dowód prawdy, nauczasz siebie wypierać się łagodnego głosu danego przez Boga Jego jedynemu stworzeniu, tobie, głosu złożonego z miłością w tobie, zanim nastał czas. 

Ten głos jest z tobą wciąż i zawsze. Lecz jeśli chcesz go słyszeć, wymaga on gotowości, by poddać każde wyobrażenie, w jakie kiedykolwiek wierzyłeś na temat siebie czy na temat świata, i ten właśnie akt odbierasz jako kompletne szaleństwo. 

Co się ze mną stanie, jeśli zrezygnuję z przekonania, że ta ściana jest rzeczywista? Co się ze mną stanie, jeśli zrezygnuję z wszystkich tych wyobrażeń, które uznaję za nieodwracalnie prawdziwe i które muszą być podstawą mych działań po to, bym przetrwał w tym świecie, którego z pewnością nie stworzyłem. Przecież zjawiłem się w nim przypadkowo, zrodzony z namiętności mych rodziców. Po prostu znalazłem się tutaj i taki właśnie jestem.

Zdecydowanie absurdem wydaje się być rezygnacja z tak głęboko zakorzenionych wyobrażeń, przekonań i doświadczeń, które - jak wierzysz, - pomagają ci przetrwać, na rzecz tego, co wydaje się być czystym szaleństwem.

Często mówiłem i przez wiele kanałów, że świat, który postrzegasz jest diametralnym przeciwieństwem rzeczywistego świata. Jest dokładnym przeciwieństwem. Dlatego też jeśli chcesz poznać rzeczywisty świat, pierwszy krok, jaki jest wymagany, to wyćwiczenie umysłu, aby chciał zaakceptować, że wszystkie rzeczy, które według ciebie widzisz, są jedynie chwilowymi postrzeżeniami czy złudzeniami; że oczy ciała nigdy nie pokazywały ci rzeczywistego świata; że twe idee i wyobrażenia oparte na danych dostarczanych przez zmysły ciała - że te idee zawsze były diametralnie odmienne od prawdy rzeczywistego świata.

Jeśli więc zrodziło się w tobie wezwanie, jeśli jest ta iskra w tobie - to oznacza po prostu, że głos mówiący w imieniu Boga ostatecznie wszedł ukradkiem i zacząłeś słyszeć. Jeśli jest coś w tobie, co wzywa cię, byś poznał rzeczywisty świat, jeśli jest coś w tobie, co wzywa cię, byś poznał pokój Boga, jeśli jest coś w tobie, co jest nawet jedynie drobną chęcią, by poddać to, co trzeba poddać, aby poznać tę rzeczywistość Bożego pokoju i tę doskonałą miłość, którą już jesteś, wówczas musisz podjąć decyzję. A decyzja ta jest następująca:

Jeśli do tej pory poświęcałem czas i doświadczałem go po to, by gromadzić dowody, że prawdą jest to, czego sam siebie nauczałem, wierząc w to, wówczas, być może, muszę teraz poświęcić czas na odrzucenie tego, o czym wierzyłem, że jest prawdą.

Ta decyzja jest wyborem, aby w pełni oddać się pozwoleniu, by doświadczenia czasu, poczynając dokładnie od tego miejsca, gdzie jesteś w swym codziennym życiu, były ponownie ci wyjaśniane przez głos w tobie, ale nie całkiem twój głos. Przynajmniej nie jeszcze. Przyjdzie taki dzień, że będziesz jednym z tym głosem. Przyjdzie dzień, że poznasz prawdę, że

Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy.

Przyjdzie taki dzień, że choć oczy fizyczne nadal będą się wydawały funkcjonować, ty będziesz z miłością patrzył na świat, który narodził się z błędu, na ten fizyczny wymiar, to ograniczenie, które postrzegasz w swym umyśle, albowiem będziesz patrzył wewnętrznym okiem, aspektem twego jestestwa, twej świadomości, która, oczywiście, ma pewne fizyczne odpowiedniki. I tak, ty aktywujesz to wewnętrzne oko i otworzysz je, i będziesz na wszystko patrzył  tym okiem. A dane płynące do ciebie ze zmysłów, będą jakby filtrowane czy przetwarzane w taki sposób, że to, co będziesz widział, będziesz oceniał, nie na podstawie błędnie wykreowanych przekonań oraz idei, lecz na podstawie tych postrzeżeń, które są oczyszczone przez światło i mądrość, jaka będzie jaśniała przez to wewnętrzne oko.

Kiedyś, gdy siedziałem z mymi przyjaciółmi, których zwiecie, jak słyszałem, uczniami, powiedziałem im: „Kiedy twoje oko będzie pojedyncze, wówczas wejdziesz do królestwa”. Co może oznaczać tak dziwne stwierdzenie? Po pierwsze, przemawia ono na wielu poziomach do prawdy, która może być jedynie zrozumiana poprzez koncepcje poziomów. Kiedy oko stanie się pojedyncze oznacza, że nauczyłeś się już rezygnować ze swej obsesji łączenia uwagi swego umysłu jedynie z fizycznymi zmysłami, a przez to z wszystkimi koncepcjami i wyobrażeniami, które zbudowałeś w oparciu o zmysłowe dane płynące z ciała, a przesunąłeś uwagę tak, by się ześrodkowała i osadziła w wewnętrznym oku, aby światło świadomości oświetlające twe doświadczenie ujawniało odbicie rzeczywistego świata poprzez wszystko, co widzisz i czego doświadczasz.

Drugi poziom jest następujący: znajdujesz się w konflikcie, znajdujesz się w świecie dwoistości. Nie ma w nim pojedynczych rzeczy. Zawsze jest to i tamto, góra i dół, światło i ciemność, dobro i zło, najlepsza i najgorsza wartość, najlepszy i najgorszy wybór. Gdzie byś się nie znalazł w ciągu dnia, zawsze stoisz przed potrzebą dokonania wyboru. To lub tamto. Całkiem szczerze jest to po prostu wybór pomiędzy miłością a lękiem. Lecz w twoim świecie ta dwoistość przeważa i właśnie dlatego świat, w którym się znajdujesz, nie jest rzeczywistym światem. Albowiem rzeczywisty świat jest  jeden i cały, poza dwoistością, i jedynie Miłość w nim mieszka.

Teraz, aby przejść do pojedynczego życia, musisz rozwiązać dylemat życia w dwoistości. Jak to zrobić? Bowiem gdziekolwiek jesteś, jesteś w fizycznym świecie dopóki trwa ciało, a ciało będzie trwało tak długo, jak ty, jako świadoma istota, będziesz nadal dokonywał jego wyboru. Poprzez ćwiczenie umysłu, by wybierać jedynie Miłość, poprzez ćwiczenie umysłu, by poddawać każde wyobrażenie, jakie kiedykolwiek miałeś na temat czegokolwiek lub kogokolwiek, przyjdzie taki dzień, kiedy fizyczne ciało już nie będzie przez ciebie wybierane, choć jeszcze je będziesz miał.  

Zatem, jak to zrobić? Jak osuszyć skórę, ciągle pływając w strumieniu? Jak wyciszyć hałas, gdy jesteś na koncercie ogłuszającej muzyki? Ucząc się, jak ćwiczyć i przemieniać umysł. Nie ma innego sposobu.

Mówiliśmy ci już wcześniej, że nie wiesz, czym jest cokolwiek i czemu służy, i to jest bardzo dobry początek procesu pracy nad przemianą umysłu.  Celem więc jest, zanim podejmiesz dowolną decyzję, dotarcie do takiego miejsca świadomości, w którym pamiętasz prawdę o tym, kim jesteś i że jeszcze nie żyjesz w rzeczywistym świecie, i że to, co widzisz przed sobą jako wybór, którego, jak myślisz, musisz dokonać, jest złudzeniem opartym na doświadczeniu z przeszłości.

Kiedy ćwiczysz swą świadomość, aby trwała w jasności pojedynczego stanu, który istnieje tuż przed każdym wyborem stającym przed tobą, wówczas możesz uczyć się tu i teraz słuchania Głosu Świętego, który z twoim pozwoleniem będzie wybierał za ciebie do momentu, gdy twa świadomość nauczy się, że Jego wybory, wybory Ducha Świętego, zawsze są w stu procentach trafne i służą temu, co najwyższe w tobie. Wówczas przyswajasz i przyjmujesz, pozwalasz sobie na ponowne zamieszkanie w świadomości samego Ducha Świętego i ty stajesz się tym Głosem. Nie jest On już dłużej na zewnątrz ciebie, nie jest już trudno Go usłyszeć, albowiem poddałeś wszystko, co trzymało twą tożsamość złączoną z czymś innym niż ten Głos. Wówczas w rzeczywistości nie ma już więcej żadnych wyborów, choć wydajesz się mieszkać w świecie. Żyjesz wówczas z poziomu jednego oka, które widzi jasno odbicie rzeczywistego świata poprzez iluzoryczny świat, jaki nań nałożyłeś. W tym miejscu, choć żyjesz pozornie jeszcze w ciele, poznasz bezpośrednio doświadczenie życia bez wyborów. Dylemat dwoistości jest rozwiązany, albowiem nie ma już dłużej lęku w twym umyśle. Nie ma się czego trzymać, nie ma czego szukać, nic nie można zyskać, a co najważniejsze, nic nie można stracić. Albowiem lęk straty jest tym, co zawsze trzyma cię osadzonym w konflikcie dualizmu i pojedyncze oko pozostaje nieznane.

Ćwiczenie umysłu więc jest najwspanialszym wykorzystaniem czasu, jaki masz przed sobą. Żaden z kierunków, które jak sądzisz obrałeś, nigdy nie zaprowadzi cię do nieba, jeśli te kierunki wyrastają ze sposobu, w jaki nauczyłeś się dokonywać wyborów. Pozwól, że dam ci przykład:

Jestem ciałem. Muszę przetrwać. Świat jest na zewnątrz mnie i wiem, że może być dość okrutny. Lepiej będę się trzymał pracy, którą mam, ponieważ przetrwanie jest dla mnie największą z wartości. Dlatego też moim wyborem - a wierzę, że mam wolność wyboru - jest pozostanie tam, gdzie serce nie doświadcza pokoju.

To nie jest wybór. To w ogóle nie jest wybór. To jest skutek lęku i braku odpowiedniej wiedzy.

Wolność od wszystkich okoliczności, wolność od konfliktu i lęku, nie przychodzi w momencie, kiedy ciało pozornie umiera. Albowiem jeśli koniec konfliktu nie przyjdzie do twej świadomości, zanim ciało umrze, bądź pewien, że zwyczajnie ponownie znajdziesz się w ciele i jako ciało będziesz postrzegał świat, w którym rządzi konflikt i dualizm.

Jedyny wybór, jaki pozostaje, to obudzić się. A obudzić się oznacza, że porzucasz wszystko, co myślałeś, że wiesz i pozwalasz wewnętrznemu głosowi, by ćwiczył wykorzystanie twego umysłu, aż w końcu rozpoznasz rzeczywisty świat i będziesz trwał w pokoju, który na zawsze przekracza wszelkie zrozumienie.

Wielu w tym świecie nie rozpozna cię, kiedy zostanie to spełnione, albowiem, widzisz, nikt nie potrafi rozpoznać umysłu, który się przebudził, o ile przebudzenie, przynajmniej do pewnego stopnia, nie zaszło również w nim. I to jest w porządku. Albowiem dopóki ciało trwa, jesteś wolny, by nauczać jedynie Miłości. Lecz nie z perspektywy przekonania, że wiesz, co to oznacza. Jedynie Miłość wie, co to oznacza i jedynie Miłość wie, co musi być dawane w każdym momencie. Dlatego też, gdy wydajesz się jeszcze żyć w tym świecie, to będąc w tej pojedynczości ustanowionej przez przemianę umysłu i porzucenie lęku, będąc w tym miejscu, odkryjesz, że każdy swój oddech poprzedzasz bezustannym i prostym pytaniem:

Czemu służy ta chwila? Co chcesz, abym w niej uczynił?

I zaczniesz słyszeć głos Ducha Świętego, tak czytelnie, tak wyraźnie, że całkowicie porzucisz wszelkie zwątpienie, wszelki lęk, wszelki niepokój. I od tego momentu zaprawdę wejdziesz do Królestwa, albowiem oko zostało uczynione pojedynczym. I będziesz wówczas niczym wiatr, nie wiedząc skąd przychodzisz, ani dokąd idziesz. Będzie wówczas jedynie wieczne teraz, w którym będziesz wiedział ponad wszelką wątpliwość, że jesteś nieskończenie wolny i promienny na zawsze, a tam, gdzie się akurat znajdziesz, tam jest obecna jedynie Miłość Boga. Miłość będzie obecna, kiedy lęk odejdzie.

Dlatego też ćwicząc umysł zacznij od rozpoznania, że nie wiesz, czemu służy ta chwila, czymkolwiek by ona nie była, gdy się pojawia. Uznaj, że jest ktoś, komu możesz ufać - Duch Święty, nauczyciel i przewodnik dany na równi wszystkim, aż wszyscy wrócą do rzeczywistego świata.

Naucz się ufać temu, czego nie widzisz. Naucz się słuchać tego, co, jak się wydaje, nie zostało głośno wypowiedziane. Naucz się odczuwać to, co nie przychodzi poprzez zmysły, lecz wyłania się z ich wnętrza i oświeca je. Naucz się patrzeć prawdziwie na te miejsca, gdzie zadomowił się lęk i gdy patrzysz na nie, patrz z miłością, albowiem nauczyłeś sam siebie bać się patrzenia na swój lęk. A dlaczego? Ponieważ wierzysz, że jesteś tym lękiem, który się wyraża w formie jakiegoś wzorca w twej tak zwanej osobowości. Ponieważ utożsamiasz się z nim, twoim najgłębszym lękiem jest to, że jeśli pozwolisz, by padło nań światło, ten lęk rozpuści się, a ty wraz z nim. Właśnie dlatego powiedziałem wcześniej, że najgłębszym lękiem jest lęk utraty siebie, którego nigdy nie było.

Ćwicząc swój umysł poprzez pokorę rozpoznania, że nie wiesz, czemu służy cokolwiek, że twym jedynym wyborem, jakiego chcesz dokonać, to poznać pokój, pamiętać go i żyć w pokoju Boga, to wówczas struktura twego umysłu się zmieni, zostanie on oczyszczony, a ty będziesz patrzył na przeobrażony świat i zobaczysz w nim jaśniejące odbicie rzeczywistego świata. Poznasz, że jesteś nieustraszony, albowiem nie będzie już dłużej tej osobowości, która wymaga ciągłej ochrony przed wielkimi siłami, które wydają się jej zagrażać. Albowiem nie może być żadnej wielkiej siły, zagrażającej prawdziwej tożsamości, która jaśnieje pełnym blaskiem w tobie, poprzez ciebie i poprzez całe stworzenie. I ta tożsamość jest rzeczywistym światem.

Jesteś tym i lśnisz jasno, dużo jaśniej niż dziesięć tysięcy słońc. I kiedy spoglądasz na bezkres nieba, uświadom sobie, że odbija ono zaledwie odrobinę tego światła, z którego samo się wyłoniło, a tym światłem jesteś ty. Wszystkie światy, wszystkie wymiary, wszystkie płaszczyzny istnienia, wszystko powstaje z wnętrza twego Świętego Umysłu. Jesteś ogromnym bezkresem, który zawiera stworzenie nawet teraz. I nawet teraz mieszkasz w rzeczywistości i żyjesz jedynie w rzeczywistym świecie. A jedyny dystans pomiędzy tobą w rzeczywistym świecie, a tym tobą, za którego się uważasz w nierzeczywistym świecie, to odległość szerokości myśli, przy myśleniu której się upierasz.

Ucz się więc ćwiczyć umysł, by porzucał tę myśl, ilekroć ona się pojawia. Rozpoznasz ją, choć przyjmuje wiele form, albowiem zawsze będziesz się czuł ograniczany, będziesz się czuł oddzielony od twych braci i sióstr, będziesz czuł, że miłość waszej ziemi jest odległa od ciebie, a pokoju Boga nigdzie nie można znaleźć. To jest znak, że postanowiłeś utożsamić i upierać się przy myśli, która może jedynie rodzić nierzeczywistość. Zaprzestań prób bronienia jej. Przestań próbować troszczyć się o nią, ponieważ myślisz, że ją wytworzyłeś i dlatego też musisz ją zachować. Po prostu ją puść. Tysiąc razy każdego dnia puszczaj ją. I wybieraj nową myśl, myśl prostoty:

Nie wiem, czym jest cokolwiek. Duchu Święty, naucz mnie od nowa.

I pozwól, by czas stał się nie tym, czego używasz do szukania swoich własnych celów, ale raczej tym, czego używasz do przyzwalania, by pełna korekta przyszła do świętości twego Doskonałego i Promiennego Umysłu.

Ale… ale ja mam wszystkie te problemy. Jeszua, co mam zrobić z tymi wszystkimi problemami?

Porzuć je. One są złudzeniem. Wszystko, co myślisz, że widzisz jako problem do rozwiązania, jest skutkiem wybrania wpierw niepoczytalnej myśli. Po prostu wybierz ponownie, tak często jak potrzebujesz, aż w końcu wróci pokój.

Obiecuję ci następującą rzecz: Jeśli staniesz się w pełni oddany przebudzeniu ze snu, który śnisz, odkąd tylko pierwsze gwiazdy zaczęły się pojawiać na niebie, a nawet jeszcze wcześniej, jeśli twoim jednym pragnieniem jest bycie jedynie tym, co Bóg stworzył, to złóż na ołtarzu swego serca, z każdym oddechem, wszystko, co myślisz, że wiesz, wszystko, o czym myślisz, że jest ci potrzebne i patrz z miłością na każde miejsce, w którym zadomowił się lęk w twym umyśle, i pozwól, aby przyszła korekta. Przyjdzie. Niezależnie do tego, jak jej będziesz doświadczał, przyjdzie.

I nadejdzie ten dzień i ta chwila, i cały ból i lęk, i cierpienie znikną niczym wiatr, który zdmuchuje pianę z fali, ujawniając pod tobą przejrzystość oceanu. Poczujesz dosłownie w całym swym jestestwie, że nigdy nie było żadnego snu. Niektóre wspomnienia być może ci pozostaną i będziesz wiedział, że gdzieś musiałeś śnić sen lub też zastanawiałeś się jakby to było, być inaczej niż tak, jak stworzył cię Bóg. Lecz będzie to tak niewyraźne echo, że nie pozostawi na tobie żadnego śladu. W swym sercu będziesz się łagodnie uśmiechał, niezależnie od okoliczności, w których się znajdujesz. Spowijał cię będzie pokój od czubka głowy po koniuszki palców u stóp, że tak to ujmę, i ten pokój będzie kroczył przed tobą, gdziekolwiek pójdziesz. Wejdzie on do pomieszczenia, zanim ty doń wejdziesz ze swym ciałem, a ci, coraz bardziej wrażliwi, będą się dziwili, kto to taki wszedł w ich progi. A niektórzy nawet powiedzą: “Zobaczcie, oto Chrystus przyszedł z nami wieczerzać”. I ty będziesz Nim, albowiem tym właśnie jesteś - wiecznym Chrystusem.

Zatem wejdź teraz ze mną do tego miejsca pokoju. Ci z was, którzy jeszcze wierzą, że jesteście jedynie ciałem, zacznijcie od tego. Zacznij od pozwolenia ciału się zrelaksować i wiedz, że to nie jest coś, co możesz się starać uczynić. Wystarczy, że na to pozwolisz. I w miarę jak ciało się rozluźnia, pozwól twojej uwadze wycofać się z rzeczy, które są, jak wierzysz, wokół ciebie. Zrezygnuj z potrzeby bacznej obserwacji świata. Zrezygnuj z potrzeby przekonania, że masz coś do osiągnięcia, że musisz gdzieś pójść. Niech to wszystko zatopi się w głębi twego własnego jestestwa, nie patrząc na zewnątrz, lecz poddając się. Niech oddech płynie przez ciało, tak jakby coś oddychało tobą. Zrelaksuj nawet aktywność mózgu, jakby był on kolejnym mięśniem, któremu pozwalasz się rozluźnić. I gdy spoczywasz i poddajesz się temu niewytłumaczalnemu miejscu bycia, tej tajemnicy twego istnienia dalece poza tym, co ciało może kiedykolwiek dotknąć i poznać, dalece poza tym, co ludzkie emocje są w stanie zawrzeć, dalece poza każdą myślą i każdym przekonaniem, i każdym poznanym do tej pory doświadczeniem, tam właśnie spoczywa lśniący blask światła twego jestestwa. Trwaj w tym. Poddaj się temu. Poznawaj jedynie to.

I tam, w owym miejscu, w wielkiej głębi twego własnego umysłu i jestestwa, tego dnia, dokonaj nowego wyboru.

Ojcze, nie wiem, co uczyniłem. Nie wiem, w jaki sposób śniłem sen oddzielenia od Ciebie, lecz porzucam go. Uznaję, że nie wiem, czym jest cokolwiek, ani czemu służy. Nie znam momentu swojego stworzenia i dlatego też poddaję się blaskowi i czystości Twego Pokoju i Twej Miłości.  Otwieram siebie, aby przyjąć jedynie Ciebie. Jedynie o to mnie prosisz i jedynie to wybieram. Daj mi taką mądrość i taką siłę, i taką pasję, z pomocą których będę mógł się nauczyć wykorzystywać czas konstruktywnie, jako sakrament poddania wszystkiego, co jest we mnie inne niż Miłość. Ty jesteś drogą, prawdą i światłem. A ja wracam do świętego miejsca naszego połączenia. Pozostaję taki, jakim mnie stworzyłeś, abym był.

Zatem pamiętaj więc, że przebudzisz się na swe własne wezwanie. Czynisz to już nawet teraz. To, czego doświadczasz po drodze, jest w pełni i dobrowolnie twoim wyborem. Ani odrobina z tego nie była konieczna, jednakże żaden jej ślad nie gasi, ani nie ogranicza blasku tego, kim jesteś.  Wszystko spoczywa w prostocie wyboru chwili. Niech więc czas stanie się twym drogim przyjacielem aż do chwili, kiedy czas już dłużej nie będzie potrzebny i zostanie oddany Duchowi Świętemu. Być może wówczas jeszcze znajdziesz się wielokrotnie w czasie, lecz nie będziesz go doświadczał tak, jak nauczył cię tego świat. Będziesz go widział jedynie jako chwilowy taniec, w którym twój udział wymagany jest w wolności jako sposób, by Miłość Boga mogła zstąpić łagodnie i dotknąć nierzeczywistego świata, rozświetlając go ponownie rzeczywistością i przynosząc nierzeczywistość do rzeczywistości, przynosząc niebo na ziemię. 

Jesteś tym, w którym Ojciec nieustannie ma wieczne upodobanie. Jesteś tym, któremu została złożona w dłoniach cała moc w niebie i na ziemi. Albowiem moc nieba i ziemi, będąc dwoistością, jest mocą wyboru, mocą świadomości, mocą przyjęcia całym sercem odpowiedzialności za wszystko, co widzisz, jako stworzone przez ciebie, mocą oddania tego temu Jednemu Głosowi w tobie, który jedynie wie, jak przemienić i przełożyć każdą myśl, jaką kiedykolwiek miałeś, na to, co doskonale odzwierciedla blask tej Miłości, która łączy cię z twoim Stwórcą.  W rzeczywistości droga jest łatwa i bez wysiłku, jeśli tylko zostanie dokonany ten wybór.

W tym miejscu dochodzimy do końca przekazu tej chwili, przekazu, który ponownie jest pomostem łączącym nas z tym, co zostało już wcześniej powiedziane. Użyj go dobrze, użyj go mądrze i często go rozważaj, albowiem będzie ci przypominał o ścieżce, którą kroczysz. Prawdę mówiąc, jeśli słyszysz te słowa teraz, to już dokonałeś wyboru, aby odzyskać rzeczywisty świat w sobie. 

Zatem zrobimy sobie teraz krótką przerwę. A następnie, jeśli zechcecie dać mi jeszcze trochę waszego czasu, będziemy rozważać, bawiąc się przy tym, pewne pytania, które pojawiły się w umysłach waszych braci i sióstr. A wielu z was rozpozna, że pytania te są również waszymi pytaniami.

Bądźcie więc w pokoju, umiłowani przyjaciele i wiedzcie, że ja jestem po prostu tutaj, w rzeczywistym świecie, czekając na was, abyście rozpoznali, że wy również tutaj jesteście i że już dłużej nie żywicie żadnego pragnienia, aby być gdzieś indziej. 

Amen



Wybierz odbiorców z listy rozwijalnej i/lub wprowadź adresy email w poniższym polu.